Witajcie kochani ! Wiem, że zaglądacie na bloga i czekacie na następne miniaturki, ale ostatnio nie mamy czasu, aby je wstawić.W zeszłym tygodniu miałyśmy dużo nauki a dzisiaj byłyśmy na urodzinach i nie miałyśmy jak dodać. Nie martwcie się za tydzień już na 100 % będzie miniaturka. Najprawdopodobniej będzie to druga część Lucmione autorstwa Veritaserum albo moja nowa miniaturka Dramione, nad którą właśnie pracuje. Na dzisiaj to wszystko. Mam nadzieję, że nie zraziliście się systematycznością dodawania postów. Sami rozumiecie, że pomysły nie wpadają do głowy tak szybko jakbyśmy chcieli. Zachęcam do czytania i komentowania oraz zapraszam 29.11 na nową miniaturkę ;*
~Silencio~
sobota, 22 listopada 2014
piątek, 7 listopada 2014
Miniaturka "Droga do miłości"
Witam!
Dziś bardzo krótka miniaturka napisana jednym tchem (dodana dzień wcześcniej)
Lucmione jak na razie nie dodaje ponieważ nikt na nią specjalnie nie czeka :P
Więc miłego czytania :)
Veritaserum
Droga do miłości
Jak on mógł to zrobić? Umrzeć? Jak? On...?
Jego blada, zimna twarz. Martwe zaszklone oczy patrzyły gdzieś w dal...
Pogłaskałam go po policzku, a moje gorące łzy kapały na jego białą, koszulę.
Jeszcze kilka godzin temu byłam pewna, że zaraz wróci do domu, a teraz?
Wyjęłam z jego zaciśniętej pięści różdżkę.
Mój kochany Draco...
Lekarz zamkną mu oczy....
Ginny złapała mnie za rękę i poprowadziła do domu...sama nie wiem jak się w nim znalazłam.
Byłam jak w amoku.
W środku czułam ogromną pustkę, serce mi drżało. W głowie miałam tysiące myśli. To takie straszne uczucie gdy ktoś bliski umiera.
Siedziałam na sofie trzymając kubek z herbatą.
Jak się tu wprowadziliśmy to też piliśmy tu herbatę...razem.
A na tym blacie kuchennym całowaliśmy się tak namiętnie jak nigdy.
Na tym dywanie p...no nieważne.
Proszę żeby to był tylko jakiś koszmar, zaraz mnie obudzi Draco!!!
W myślach biłam się sama ze sobą.
Chcę już zasnąć...
Obudziłam się i obiegłam całe mieszkanie.
Nigdzie go nie ma...
Czyli to jednak prawda...
Wspomnienia z poprzedniego dnia uderzyły mnie jak lodowata fala wody.
Obrazy przeleciały mi przed oczami.
Uklękłam na kafelkach i zaczęłam uderzać głową w ścianę.
Łkałam,płakałam, dusiłam się naraz.
Dreszcze przechodziły moje ciało.
Co zrobić by znów go zobaczyć?
Wiem...
Na czworakach doszłam do łazienki i wyjęłam żyletkę.
Złapałam ją mocno w zaciśniętą dłoń. Na pewno chcę to zrobić?
Przymierzyłam ją do nadgarstka i wbiłam delikatnie w skórę sycząc z bólu.
Ulga towarzysząca cięciu dawała mi na chwilę zapomnieć o Draco...
Draco...
Robiłam rany coraz mocniej, coraz bardziej zapadając w obłęd.
Patrzyłam jak krew leje się na ziemię.
Muszę znaleźć szybszy sposób.
Gdyby tak wrzucić suszarkę do wanny? Nie...
Pobiegłam do apteczki. Wysypałam na rękę wszystkie apapy, ibupromy i nurofeny jakie były w domu. Dla pewności zapiłam alkoholem.
Poczułam się błogo...śpiewałam, tańczyłam, bawiłam się.
Ból z nadgarstków coraz bardziej promieniował.
Upadłam na ziemię, było mi niedobrze, kręciło mi się w głowie.
Ale z drugiej strony byłam szczęśliwa bo wiedziałam, że dopięłam swego.
Ostatnia myśl przeszła mi przez głowę....
'Idę do Ciebie Draco'
Dziś bardzo krótka miniaturka napisana jednym tchem (dodana dzień wcześcniej)
Lucmione jak na razie nie dodaje ponieważ nikt na nią specjalnie nie czeka :P
Więc miłego czytania :)
Veritaserum
Droga do miłości
Jak on mógł to zrobić? Umrzeć? Jak? On...?
Jego blada, zimna twarz. Martwe zaszklone oczy patrzyły gdzieś w dal...
Pogłaskałam go po policzku, a moje gorące łzy kapały na jego białą, koszulę.
Jeszcze kilka godzin temu byłam pewna, że zaraz wróci do domu, a teraz?
Wyjęłam z jego zaciśniętej pięści różdżkę.
Mój kochany Draco...
Lekarz zamkną mu oczy....
Ginny złapała mnie za rękę i poprowadziła do domu...sama nie wiem jak się w nim znalazłam.
Byłam jak w amoku.
W środku czułam ogromną pustkę, serce mi drżało. W głowie miałam tysiące myśli. To takie straszne uczucie gdy ktoś bliski umiera.
Siedziałam na sofie trzymając kubek z herbatą.
Jak się tu wprowadziliśmy to też piliśmy tu herbatę...razem.
A na tym blacie kuchennym całowaliśmy się tak namiętnie jak nigdy.
Na tym dywanie p...no nieważne.
Proszę żeby to był tylko jakiś koszmar, zaraz mnie obudzi Draco!!!
W myślach biłam się sama ze sobą.
Chcę już zasnąć...
Obudziłam się i obiegłam całe mieszkanie.
Nigdzie go nie ma...
Czyli to jednak prawda...
Wspomnienia z poprzedniego dnia uderzyły mnie jak lodowata fala wody.
Obrazy przeleciały mi przed oczami.
Uklękłam na kafelkach i zaczęłam uderzać głową w ścianę.
Łkałam,płakałam, dusiłam się naraz.
Dreszcze przechodziły moje ciało.
Co zrobić by znów go zobaczyć?
Wiem...
Na czworakach doszłam do łazienki i wyjęłam żyletkę.
Złapałam ją mocno w zaciśniętą dłoń. Na pewno chcę to zrobić?
Przymierzyłam ją do nadgarstka i wbiłam delikatnie w skórę sycząc z bólu.
Ulga towarzysząca cięciu dawała mi na chwilę zapomnieć o Draco...
Draco...
Robiłam rany coraz mocniej, coraz bardziej zapadając w obłęd.
Patrzyłam jak krew leje się na ziemię.
Muszę znaleźć szybszy sposób.
Gdyby tak wrzucić suszarkę do wanny? Nie...
Pobiegłam do apteczki. Wysypałam na rękę wszystkie apapy, ibupromy i nurofeny jakie były w domu. Dla pewności zapiłam alkoholem.
Poczułam się błogo...śpiewałam, tańczyłam, bawiłam się.
Ból z nadgarstków coraz bardziej promieniował.
Upadłam na ziemię, było mi niedobrze, kręciło mi się w głowie.
Ale z drugiej strony byłam szczęśliwa bo wiedziałam, że dopięłam swego.
Ostatnia myśl przeszła mi przez głowę....
'Idę do Ciebie Draco'
wtorek, 4 listopada 2014
Prorok Wtorkowy!
Witam witam! Nasza świetna Morsmorde stworzyła nam super zakładki. Każda z nas posiada teraz własną, w której znajdują się jej miniaturki :) Myślę, że ułatwi wam to szukanie tej pożądanej i będzie wam o wiele wygodniej :) O! I jeszcze bardzo chciałybyśmy mieć świetny szablon! Wiemy, że pewnie nikt się nie zgłosi, ale jednak jak ktoś byłby chętny do wykonania go, to prosimy o skontaktowanie się z nami przez gmaila: hjgrangerm@gmail.com i najlepiej żeby ten ktoś dał nam o sobie znać w komentarzu :) To na tyle. Miłego Dnia! :)
niedziela, 2 listopada 2014
Miniaturka „ Nowe oblicze ”
Witam i przepraszam wszystkich. Miniaturka miała być wczoraj
wieczorem, ale wiecie jak to jest - Wszystkich Świętych.Nie jestem z niej w
pełni zadowolona. Średnio mi się podoba, no ale oceńcie sami. Jeszcze raz
przepraszam ;*
~Silencio~
„ Nowe oblicze ”
- Pani Hermiona Malfoy ?
- Przy telefonie. O co chodzi ?
- Z tej strony doktor Norman Fabiszin. Jestem dyrektorem
oddziału urazów magiozoologicznych.Czy mogłaby pani jak najszybciej zjawić się
w Św. Mungu ? Chodzi o pani męża.
- Już jadę - Hermiona drżącymi rękami odłożyła słuchawkę. Wzięłą
na ręce 4-letnią córeczkę i deportowała się do Ginny. Zostawiła małą i chwilę
później stałą w recepcji magicznego szpitala.
- Draco Malfoy ! Gdzie leży Draco Malfoy ???
- Czy jest pani kimś z rodziny ?
- Jestem jego żoną !
- A tak ... doktor Fabiszin już na panią czeka. Pierwsze
piętro pokój nr. 48
Hermiona wiedziała, że jest coś nie tak. Draco wyjechał na
misję i powinien wrócić tydzień temu. Była kilkakrotnie w ministerstwie, ale
nikt nic nie wiedział. Cóż zostało jej tylko czekać na powrót ukochanego do
domu.
- Pani mąż wybierając zawód aurora doskonale wiedział co się
z tym wiąże. Znaleźliśmy go dziś rano.Jego stan jest stabilny, ale ma kilka poważnych
obrażeń.
- Panie doktorze, proszę mi powiedzieć co się
stało-poprosiła.
- Pan Dracon został zaatakowany przez wilkołaka-tylko tyle
dotarło do kobiety, później była ciemność
Po 10 minutach ocknęła się. Dostałą szklankę wody i
doprowadziła się do porządku. Nadal nie mogła uwierzyć,że Draco, jej kochany
Draco jest ranny.
- Czy aby na pewno dobrze się pani czuje ? - zapytała
pielęgniarka.
- Tak,dziękuję. A....czy ja mogłabym go zobaczyć ?
- Myślę, że w tej sytuacji powinna wrócić pani do domu. Poza
tym pani mąż musi teraz sporo wypoczywać. Jutro jak najbardziej będzie go mogła
pani odwiedzić.
Następnego dnia Hermiona szła do ukochanego.Oczy miała sine
i podkrążone.W nocy nawet na 5 minut nie zmrużyła oka. Jej głowę zaprzątało
tysiące myśli. Jak to się mogło stać ? Przecież Draco jest jednym z najlepszych
aurorów w Londynie. Zawsze jest ostrożny i wyrafinowany, zna się na swoje prcy.
Wystarczyła chwila nieuwagi i życie zmienia się o 180°.Zastanawiałaby się nad
tym dłużej, ale weszła do Św, Munga.
- O pani Malfoy. Witam, pan Dracon leży w sali nr.63 na
pierwszym piętrze. Proszę za mną - doktor Fabiszin zaprowadził brunetkę do
ślizgona.
Gdy go zobaczyła łzy zapłynęły jej do oczu.Draco cały
poobijany spał na łóżku szpitalnym.Na policzkach i ramionach miał szramy a
klatka piersiowa byłą owinięta opatrunkeim.Podeszła do niego i pocałowała w
czoło.
- Hermiona ? - obudził się pod wpływem jej dotyku.
- Nic nie mów kochanie,odpoczywaj - łzy spływały jej po
twarzy.
- Dlaczego płaczesz ? - spytał łapiąc ją za dłoń.
- Ze szczęścia Draco.Myślałam,że już do nas nie wrócisz,że
cię nigdy nie zobaczę.Rose codziennie o ciebie pyta
-Wróciłem,tylko trochę w innym ciele - uśmiechnął się
smutno.
- Wybaczcie,że przerywam,ale muszę z państwem porozmawiać -
para kompletnie zapomniała o obecności lekarza.Doktor Norman podał Hermionie
krzesło a sam usiadł na łóżku pacjenta - Więc,został pan pogryziony przez
wilkołaka,przez co pan też się nim stał.Pana życie od teraz będzie inaczej
wyglądało.Mianowicie raz w miesiącu w czasie pełni przejdzie pan przemianę.Z
poczatku będzie to bardzo bolesne,ale z czasem da się do tego przywyknąć.Będzie
pan miał również większy apetyt i siłę.Jeszcze jednym skutkiem ubocznym jest
owłosienie.Po prostu będzie trzeba częściej odwiedzać fryzjera.
- Panie doktorze a czy Draco ma jakieś poważne obrażenia ? -
spytała przejęta Hermiona.
- Tak.Pani mąż ma połamane trzy żebra oraz skręconą kostkę -
widząc minę kobiety od razu ją uspokoił - ale proszę się nie martwić.Wszystko
jest już na swoim miejscu.Wystarczy kilka tygodni aby kości się
zregenerowały.Myślę,że to wszystko co powinniście wiedzieć.Czy mają państwo
jakieś pytania ?
- Kiedy stąd wyjdę i wrócę do domu ? - po raz pierwszy od
początku rozmowy odezwał się Draco
- Gdzieś za dwa tygodnie.Musi pan być pod stałą
obserwacją.Antybiotyki i eliksiry jak na razie się
przyjęły,ale nie wiemy co będzie za tydzień,za dwa.No to ja
was zostawię samych
-Dziękujemy bardzo - Hermiona wstała i uścisnęła dłoń
doktora.
- No to teraz będę smażyła krwiste steki,co ? - odezwała się,aby
rozluźnić atmosferę.
- Taa...Miona musimy porozmawiać.
- O co chodzi ?
- Nie chcę,żebyś marnowała sobie życia przy kimś takim,jak
ja - powiedział z żalem.
- Chodzi o to,że raz w miesiącu staniesz się futrzakiem ?
Czy o to,że masz pare szram ? A może to wszystko jest wymówką i ty już mnie po
prostu nie kochasz ? - wyrzuciła w końcu z siebie.
- Kochanie,oczywiście,że się kocham.Tylko chcę,żebyś była
szczęśliwa.
- Jeżeli mam być szczęśliwa,to tylko przy tobie
- uśmiechnęła się i delikatnie go pocałowała - Draco
jest jeszcze coś o czym powinieneś wiedzieć.
- Co takiego ? - zapytał zdumiony.
- Chodzi oto,że wyglądasz trochę ... no ... jak Harry -
powiedziała podając mu lusterko.
- O kurwa - przeklął blondyn dotykając blizny na czole.
***
- Kochanie,masz gości ! - do sali wparowała szeroko
uśmiechnięta Hermiona.
- Ej,Miona co Potter robi ma łóżku smoka ? - Blaise nie mógł
się powstrzymać od tego komentarza,za co dostał z łokcia od swojej małżonki.
- Draco,nie jest aż tak źle - pocieszyła go Ginny.
- Ha ha ha bardzo śmieszne - blondyn przywitał się z
przyjaciółmi.
- Co tam u ciebie futrzasty kumplu ? - Diabeł nie dawał za
wygraną.
- Uważaj bo zaraz też nim będziesz - dogryzł mu Draco - a
tak na serio,to leżę tu dopiero cztery dni a czuję się,jakby minęły dwa
miesiące.
- No a jak się czujesz ? - spytała ruda.
- Dobrze,chociaż jak patrzę na twojego męża to mi się
pogarsza - odpowiedział iście ślizgońskim tonem.
- Hermiona jak ty możesz z nim wytrzymywać ?
- Tak samo jak ty z nim przez 7 lat w jednym dormitorium -
brunetka postanowiła bronić męża.
- Ależ ty waleczna moja gryfonko - blondyn pocałował
ukochaną.
- Ja tak,w przeciwieństwie do ciebie,moja tchórzliwa fretko.
- Ej mała nie pozwalaj sobie - Draco zrobił minę obrażonego
3-latka.
- Patrzcie teraz wygląda zupełnie jak Rose - wszyscy zaczęli
się śmiać - No właśnie a gdzie jest córeczka tatusia ? - zapytała zatroskana
ciocia.
- Jest u moich rodziców.Teraz jak codziennie przyjeżdżam do
Draco nie mogę poświęcić jej tyle czasu ile bym chciała.Nie chcę,żeby to
odczuła,dlatego pojechała na tydzień do dziadków.
Siedzieli tak jeszcze dwie godziny.Wszyscy śmiali się i
razem żartowali.Co chwilę Blaise i Draco dogryzali sobie.Pomimo tego Diabeł
cieszył się,że jego przyjaciel jest cały i zdrowy.
- No futrzaki - Zabini puścił oczko do Malfoy'a - my się już
będziemy zbierać.Bill z Fleur przyjechali i zostaliśmy zaproszeni na kolację do
Nory - Uścisnął dłoń przyjaciela - stary chcesz mi wszystkie palce połamać ?
Nie tak mocno - wyrwał się z uścisku zdezorientowanego Smoka.
Hermiona poszła odprowadzić państwa Zabinich.Gdy wróciła
zastała Dracona stojącego w oknie.Podeszła i go przytuliła
- Ej,fretko nie powinieneś być w łóżku ? Draco co się dzieje
?
- Miona ja się boję.Widziałaś ? Połamałbym Blaisowi
palce.Nie umiem nad tym zapanować.Co jeśli zrobię wam krzywdę ?
- Kotek,przecież Diabeł żartował.Pamiętasz co mówił doktor ?
Masz zdwojoną siłę i musisz się do tego przyzwyczaić.Poza tym nie skrzywdził
byś nas.Znam cię.
- Hermiona zrozum,że ja nie jestem już tą samą osobą co
kiedyś.Jestem potworem.
- Draco ! Proszę cię nie mów tak - przerwała mu pocałunkiem
-jesteś najlepszym mężczyzną jakiego mogłabym sobie wymarzyć.
***
- Rose już śpi ? - pierwsze co zobaczyła gdy weszła do
sypialni był blondyn rozwalony na łóżku.Leżał i czytał książkę .
- Tak,bardzo szybko zasnęła.Była zmęczona.To miło ze strony
naszych przyjaciół,że zrobili dla ciebie przyjęcie powitalne.
- Taa...bardzo - odpowiedział nie odrywając oczy od książki.
- Draco nie musiałeś być dla wszystkich taki oschły i
niemiły.
- Nie moja wina,że Potter jest imbecylem i nie da się go
lubić.
- Okej Harrego zrozumiem,ale Pansy nie zasłużyła sobie
na takie zachowanie - wytknęła mu z wyrzutem.
- Bardziej beznadziejnego prezentu chyba nigdy nie dostałem.
- Tę uwagę mogłeś zostawić dla siebie - położyła się obok i
przytuliła.
- Masz rację.Przepraszam,ale nie musieliście urządzać tej
całej szopki.Wystarczyłyście mi tylko wy.
- Wiem,tylko sam wiesz jaki jest Zabini.Jak on się na coś
uprze to już nie odpuści.
- Niestety wiem - zaśmiał się i pocałował Hermionę.
- Draco ostatnio jakoś dziwnie się zachowujesz,o co chodzi ?
Źle się czujesz ?
- Nie,po prostu boję się tego wszystkiego,tej przemiany.Nie
wiem kiedy to nastąpi,co się będzie za mną działo,ile to wszystko będzie
trwało.Gdyby nie ta cała wojna Lupin by żył i może ..... zresztą nie
ważne.Jestem zagubiony,czuję,że nikt mnie nie rozumie.
- Kochanie nie przejmuj się.Pamiętaj,że masz jeszcze mnie.
Następnego dnia Hermiona miała do załatwienia ważną
sprawę.Nie mogła patrzeć jak jej ukochany sam się z tym wszystkim męczy.Gdy on
cierpiał ona razem z nim.Postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce.
- Dzień dobry pani Weasley - otworzyła jej jak zawsze
uśmiechnięta Molly.
- Hermionko,kochanie jak miło się widzieć.Co cię do nas
sprowadza ?
- Czy jest Bill ? Muszę z nim porozmawiać.
Od wizyty gryfonki w Norze minęły dwa tygodnie.Przez te
czternaście dni Draco nic się nie zmienił.Mało co się odzywał.Całymi
dniami,albo siedział zamknięty w pokoju,albo bawił się z Rose.Przynajmniej z
nią miał jakiś kontakt.Sobotnie popołudnie,blondyn razem z córką siedzieli na
dywanie przy kominku i układali magiczne puzzle.Hermiona siedziała obok na
kanpie i czytała książkę.Niestety dzwonek do drzwi przerwał jej tę czynność.
- Siedźcie,nie przerywajcie sobie.Ja otworzę - brunetka
poszła otworzyć drzwi.Dobrze wiedziała kto stoi po drugiej stronie.
- Witaj Bill,proszę wejdź.
- Cześć Hermiono.
Draco widząc Weasley'a w swoim domu domyślał się o co chodzi
jego żonie.
- Kochanie idź pobawić się do swojego pokoiku,zarazdo ciebie
przyjdę.
- Dobrze mamusiu - mała blondyneczka pobiegła w podskokach
na górę.
Hermiona postanowiła działać,póki miała jeszcze
czas.Wiedziała,że w tym momencie może wydarzyć się dosłownie wszystko.
- Weasley
- Mafloy
- Jakbyście zapomnieli ja nadal tutaj jestem.Nie zaprosiłam
Billa,żebyście się pozabijali.
- To po co go tutaj przyprowadziłaś ? - zwrócił się
bezpośrednio do niej.
- Draco zaprosiłam do nas Billa ponieważ on był w takiej
samej sytuacji jak ty teraz.Może ci pomóc.
- Ja nie potrzebuję pomocy a tym bardziej od niego -
powiedział,po czym poszedł do kuchni.
-Przepraszam cię.Pójdę z nim porozmawiać a ty się rozgość.
- Nie ma sprawy.
- Co cię ugryzło ?
- Jakbyś zapomniała to wilkołak !
- Dobrze wiesz,że nie o to mi chodzi ! Ja staram się ci
pomóc a ty co wyprawiasz ?!!
- Hermiono a czy ty możesz mi powiedzieć co jest ze mną nie
tak,że potrzebuję tej cholernej pomocy ??? - powiedział waląc ręką w stół.
- Chcesz proszę bardzo.Nie chciałam ci tego mówić wprost ale
stałeś się uparty,zgryźliwy i opryskliwy.Zamykasz się w pokoju i potrafisz tam
siedzieć dniami i nocami.Nie odzywasz się do mnie,nie rozmawialiśmy od
tygodni.Unikasz mnie.Ja rozumiem,że jest ci ciężko,ale staram się ci pomóc jak
tylko mogę.Szkoda tylko,że mnie odtrącasz - wyrzuciła z siebie to co ją tak
bardzo dręczyło.
- Nie chcę cię cię skrzywdzić...
- Robisz to od przyjazdu ze szpitala ! - widziała,że dobiła
tym blondyna,ale z drugiej strony wiedziała,że chce pomocy od rudego kolegi.Był
tylko jeden problem.Draco nie chciał się do tego przyznać,jego ego za bardzo by
na tym ucierpiało - Kochanie zrozum ja nie chcę dla ciebie źle.Porozmawiaj z
nim,o nic więcej nie proszę.
- Robię to tylko dla ciebie.
- Jeszcze mi podziękujesz - pocałowała go w policzek i
wypchnęła do salonu a sama zabrała się za robienie herbaty.
- To co dasz sobie pomóc ?
- Weasley jeżeli jesteś głuchy to powtórzę to po raz
setny:NIE POTRZEBUJĘ TWOJEJ POMOCY !
- Dobra jak tam sobie chcesz.O i lepiej by było gdybyśmy
mówili sobie po imieniu.Bill - powiedział i wyciągnął rękę do ślizgona.
- Draco - niechętnie uścisnął dłoń rudego.
- No widzę,że się jakoś dogadujecie.Chyba nie będę wam już
potrzebna - Hermiona postawiła na stole dwa kubki herbaty i poszła na górę.
Mężczyźni przez pewien czas siedzieli i się nie odzywali.
- Weasley,to znaczy Bill mogę o coś zapytać ?
- Wal śmiało,po to tutaj jestem.
- Od kiedy ... no wiesz ... od kiedy jesteś wilkołakiem ? -
zapytał nieco zakłopotany blondyn.
- Od ośmiu lat.Podczas służenia dla Zakonu Feniksa zostałem
zaatakowany przez Greyback'a.Byłem na misji i zauwżyłem,że mam rozwiązanego
buta.Nie pomyślałem,żeby zawiązać go za pomocą różdżki.Gdy się schyliłem
Greyback wskoczył na moje plecy i wbił swoje kły w moją szyję.Pamiętam to ja
dziś,kiedy leżałem w skrzydle szpitalnym w Hogwarcie.Gdyby nie Poppy Pomfrey
byłoby już po mnie.
Draco słuchał tego wszystkiego i był w szoku,jak Bill tak
łatwo może o tym mówić.W jego przypadku było całkiem odwrotnie.
- Ej Draco a tobie to co tak właściwie się stało ?
Ślizgon wiedział,że prędzej czy później będzie musiał o tym
komuś opowiedzieć.Może mu ulży ? A może złe wspomnienie powrócą i nie będą
dawały mu spokoju ? Nie dowie się póki nie spróbuje.
- Tak jak ty byłem na misji.Ministerstwo kazało wytropić
ostatnich śmierciożerców.Głównym z nich był Dołohow.Miałem go na wyciągnięcie
ręki,ale zaatakował mnie Cross,daleki kuzyn Greyback'a.Wskoczył mi na plecy i
powalił mnie.Chciałem go odepchnąć,ale był za silny.Próbowałem rzucić w niego
zaklęciem,niestety kiedy upadłem wyślizgnęła mi się.Gdy wbił zęby w moje ramię
chciałem umrzeć.To było gorsze od cruciatusa,którym obrywałem dosyć ciężko gdy
byłem w szeregach Czarnego Pana.Czułem,jak każda komórka mojego ciała
cierpnie.Sądziłem,że to koniec gdy przypomniałem sobie o Hermionie i Rose.Nie
mogłem ich zostawić,jeżeli coś by im się stało byłaby to moja wina.To moja
rodzina i to ja jestem za nią odpowiedzialny.Nie mogłem pozwolić aby ktoś
skrzywdził osoby,które kocham najbardziej na świecie.Nie mam pojęcia jak to
zrobiłem,ale obróciłem się,chwyciłem różdżkę,która leżała obok i rzuciłem w
niego avadą.Gdy się ocknąłem byłem już w szpitalu - opowiadając to Draco
patrzył pustym wzrokiem na ogień w kominku.Był cały spocony a jego ciałem
targały dreszcze.
Bill był pełen podziwu.Z tego co wiedział był pierwszą
osobą,która usłyszała historię ślizgona.Pierwszą,ale nie jedyną.Mężczyźni nie
zauważyli,że od początku ich rozmowy przysłuchiwała się im Hermiona.Stała na
szczycie schodów a łzy ciekły jej po policzkach.Blondyn nigdy nie chciał mówić
o wydarzeniach na misji,teraz już wiedziała dlaczego.To musiało być dl a niego
naprawdę trudne.Chciała tam zejść i przytulić męża,lecz gdy zobaczyła,że się
podnosi wycofała się i poszła do córki.
- No starczy tego gadania.Czas na whisky - wyjął dwie szklanki
i bursztynowy napój.
- Ej Malfoy,wszystko w porządku ? Może na dzisiaj starczy,co
? Przecież możemy się spotykać dwa,trzy razy w tygodniu,jeżeli chcesz
oczywiście.
- Nie ma sprawy Weasley - miał rację.Poczuł,że mu ulżyło.
Nagle trzasnęło i na środku pokoju zjawił się Zabini.
- O ja pierniczę ! Kogo to moje piękne oczy widzą ? Mój
najlepszy przyjaciel z moim szwagrem siedzą sobie i piją ognistą beze mnie ? -
oburzył się i założył ręce na piersi.
- Mój ulubiony członek rodziny,Blasie ! Właśnie mieliśmy po
ciebie dzwonić - odezwał się Bill.
- Diable,nie udawaj obrażonego hipogryfa bo i tak ci nie
wychodzi.Siadaj a ja idę po trzecią szklankę.
Chłopaki siedzieli tak do późna i rozmawiali na wszystkie
możliwe tematy.Wytłumaczyli wszystko Blasiowi,który zaoferował pomoc swoją
pomoc.Chciał,żeby Draco wiedział,że zawsze może na niego liczyć.
***
Draco i Bill spotykali się w każde czwartki.Dzięki temu
ślizgon nie obawiał się już pełni księżyca.Żył tak jak kiedyś,tylko wymykał się
na trzy dni do Malfoy Manor,gdzie przechodził całą przemianę.Z Hermioną o wiele
lepiej się dogadywali.Już jej nie unikał.Wręcz przeciwnie chciał z nią spędzać
każdą wolną chwilę.On sam nie był już zagubiony i zamknięty w sobie.Znowu było
tak jak dawniej a nawet lepiej,ponieważ spodziewali się dziecka.
- Kochani,chciałbym wznieść toast - Draco wstał od
stołu.Urządził przyjęcie i zaprosił wszystkich przyjaciół.Chciał ich przeprosić
za swoje dotychczasowe zachowanie - Chcę podziękować mojej żonie i córce,które
zawsze były przy mnie i wspierały mnie,zresztą tak samo jak mój przyjaciel
Blaise Zabini,Ale najbardziej jestem wdzięczny Bill'owi.Tak to ty rudy kumplu -
uśmiechnął sie i wskazał na zawstydzonego Weasley'a - Chcę ci podziękować,bo co
jak co,ale tera zto ty rozumiesz mnie najlepiej.Gdyby nie twoja pomoc,której
tak strasznie nie chciałem pewnie tkwił bym jeszcze w dołku psychicznym,z
którego mnie wyciągnąłęś. Jeszcze raz dzięki.
Po kolacji wszyscy świetnie się bawili.Tańczyli,pili i
śpiewali.Draco czuł,że wszystko wróciło do normy.Cieszył go widok
przyjaciół,ale jeszcze bardziej widok rodziny.Zauwazył jak Hermiona wychodzi na
taras.
- Kochanie,źle się czujesz ? - zapytał troskliwie obejmując
ją.
- Nie.Wszystko w porządku.Wyszłam się tylko przewietrzyć.W
środku jest tłoczno i duszno.Draco czy my naprawdę jesteśmy najważniejszymi
osobami w twoim życiu ?
- Oczywiście,że tak.Nikogo nie kocham,tak jak was.Wtedy
kiedy Bill był u nas po raz pierwszy ..... słyszałaś prawda ?
- Tak,dopiero wtedy zdałam sobie sprawę,jak musiałeś
cierpieć.
- Utrata was byłaby gorsza niż śmierć.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też - przypieczętowali te słowa pocałunkiem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)