tag:blogger.com,1999:blog-40338078722071204242023-11-15T18:06:41.414+01:00Your heart is the only place I can call homeAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/17494463064448566774noreply@blogger.comBlogger25125tag:blogger.com,1999:blog-4033807872207120424.post-31093994671453841422015-09-28T00:00:00.000+02:002015-09-28T00:02:33.544+02:00Świętujemy rok! I oto nadszedł ten dzień...<br />
Dokładnie rok temu, 27 września 2014 roku nasz blog zaczął swoją działalność. Wam też jest trudno w to uwierzyć? Zdumiewająco szybko to minęło. Pamiętam jak rok temu pięć dziewczyn stało sobie na przerwie w szkole i dyskutowało o znanym nam dobrze dramione. Myśl o założeniu bloga była tak spontaniczna i nierealna, że zaryzykowałyśmy i podjęłyśmy się tego zadania. Jakie były tego efekty? Sami widzicie. Blog ma już rok, może nie cieszy się super, ekstra popularnością, ale funkcjonuje i zapewniam Was ma się dobrze. Podczas tych wszystkich miesięcy naprawdę wiele się zmieniło. Z naszej piątki zostałyśmy tylko we dwie, postanowiłyśmy ''zatrudnić'' betę (wybacz Kasiu za to określenie), na blogu pojawił się konkurs, były odejścia i powroty (tak Veritaserum o Tobie mowa), długa przerwa w pisaniu i wreszcie nowy wygląd bloga. Ale co by to było bez Was? No właśnie... Wszystko co robimy, tworzymy i piszemy, robimy z myślą o Was- naszych czytelnikach. Dlatego chciałybyśmy podziękować za ten wspólny rok, za te 36 tysięcy 142 wyświetlenia, ok. 190 komentarzy, wsparcie, rady i motywację do dalszej pracy. W szczególności chciałybyśmy wyróżnić:<br />
<br />
- Ginevrę- Księżniczkę Slytherinu,<br />
- Lupus-Lumos,<br />
- Venetię Noks ,<br />
- Annie.M,<br />
- Aranei.C,<br />
- Qeiko<br />
<br />
Niektóre z Was były z nami od samego początku, zawzięcie komentowałyście i z cierpliwością czekałyście na następne miniaturki, wspierałyście nas i nareszcie pomagałyście. <br />
Dziękujemy za ten wspólny rok i mamy nadzieję, że nie będzie on ostatnim!!! <3<br />
<br />
~Veritaserum<br />
~Kasia<br />
~Silencio<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/17494463064448566774noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4033807872207120424.post-19053038196593426292015-09-13T20:27:00.000+02:002015-11-02T12:51:15.530+01:00Miniaturka LUCMIONE "Wszystko dla niego..." Cz.III (ZAKOŃCZENIE) Witam, witam! Nawet nie wiecie jak się cieszę, że do Was wracam (teraz już z całkowicie samodzielnie napisaną miniaturką)!<br />
Wracam z zapałem do pisania i głową pełną pomysłów.<br />
Ostatnio zaczęły mnie dręczyć wyrzuty sumienia, że piszę nowe opowiadanie, a nie mogę skończyć tego nieszczęsnego Lucmione.<br />
Więc dziś w przeciągu godziny napisałam zakończenie 'Wszystko dla niego...' i z czystym sumieniem mogę dalej pisać.<br />
Mam nadzieję, że wam się spodoba!<br />
I...witajcie z powrotem drodzy czarodzieje! :*<br />
~Veritaserum<br />
<br />
<br />
Oczy miałam zamglone,mimo że już dawno było po wszystkim nadal odczuwałam ból.<br />
-Lucjusz..?- wychrypiałam zbierając w sobie resztkę sił.<br />
-Hermiona! Nareszcie..-narzeczony złapał mnie za rękę, dopiero teraz zauważyłam, że cały czas siedział przy mnie. Ciekawe jak długo już tu leżę?<br />
-Gdzie Rose?-zapytałam zaniepokojona o córeczkę<br />
-Cśś kochanie, jest z Fleur naprawdę dużo mi pomogła, wypoczywaj musisz nabrać sił. Śmierciożercy uciekli, Voldemort nie żyje, Czarna Różdżka zniszczona..Teraz będzie już dobrze.<br />
Powoli wstałam i rozejrzałam się- dom był zrujnowany.<br />
-Nie przejmuj się- pocieszył mnie- niedługo to naprawią.<br />
Przytuliłam się do ukochanego, jedyne czego teraz brakowało mi do szczęścia to Rose..<br />
-Masz teraz dużo czasu,żeby zaplanować wesele- wyszeptał mi do ucha.<br />
-Kocham Cię - odpowiedziałam całkiem szczerze.<br />
-Mamo!<br />
Ujrzałam małą blondyneczkę biegnącą w moją stronę,.<br />
-Zobacz zerwałam Ci kwiatuszka!<br />
-Oh ,dziękuje córeczko! Będzie w sam raz do mojego bukietu ślubnego.<br />
-Tak naphawdę Hermiono..to wszyhstko gotowe. Wystahczy wybhać suknię..a ja makijaż i resztę zrobię.<br />
-Uhm..Tak, dziękuje Fleur.<br />
-Nie cieszysz się? -zaniepokoił się Lucjusz.<br />
-Cieszę kochanie,ale...jestem zmęczona..<br />
-Psecies cały cas spałaś mamusiu. -po krótkim namyśle powiedziała Rose.<br />
-Wiem córeczko, wiem- pocałowałam swój skarb w głowę i bezsilnie opadłam na łózko.<br />
-Daj mamuni odpocząć- Blondynka wzięła młodą pannę Malfoy na ręce i razem z Lucjuszem wyszli, pozwalając mi zapaść w błogi sen.<br />
***<br />
Nastąpił dzień mojego ślubu. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Idealny wystrój w kolorze kości słoniowej doskonale wpływał na weselny nastrój. Ślub miał być bardzo kameralny, odbywał się w zamku Lucjusza. Wśród gości znaleźli się: Ron, Molly, Artur, George, Percy, Bill, Draco, Hagrid, paru nauczycieli oraz nieznani mi przyjaciele Lucjusza.<br />
Na weselu ku mojemu zaskoczeniu Draco bardzo chętnie zajmował się swoją siostrzyczką.<br />
-Witaj Draco- rozpoczęłam rozmowę.<br />
-O, hej mamuśko- zachichotałam przytulając się do byłego chłopaka, już dawno mu wszystko wybaczyłam i nie chciałam ciągnąć naszych kłótni dalej.<br />
-Tak na serio to mam ci teraz mówić mamo?<br />
-Draco..może wezmę już Rose? Nie chcę,żeby ci przeszkadzała..<br />
-Nie przeszkadza..-zaprzeczył łaskocząc bardzo podobną do siebie siostrę- aczkolwiek tak wyobrażałem sobie nasze wesele...<br />
-No cóż, przykro mi.-uśmiechając się na pożegnanie i idąc w kierunku męża zostawiłam moje 'dzieci' w tyle.<br />
Nagle paru czarodziei zaczęło krzyczeć;<br />
-Zdradziłeś nas Lucjuszu! <i>Inferno!</i><br />
Dekoracje momentalnie zajęły się ogniem, a goście uciekali w popłochu, deportując się do swoich domów. Tak rozpoczęła się walka, kolejna w moim życiu.<br />
-Hermiono za 5 minut będę u ciebie w sypialni, spakuj najpotrzebniejsze rzeczy. Śmierciożercy nie darują mi,że zabiłem ich przywódcę!<br />
Zrobiłam to co kazał Lucjusz, nie zważając na to, że z każdym krokiem moja suknia się drze.<br />
W pokoju złapałam torbę bez dna i wrzuciłam do niej trochę pieniędzy i ubrania.<br />
Tak jak powiedział 5 minut później do pokoju wbiegł Lucjusz z dziećmi.<br />
-Hermiono nie mogę go tu zostawić to mój syn..<br />
-Zamknij się i deportuj nas w jakieś bezpieczne miejsce- przerwałam zdenerwowana.<br />
Już po chwili stałam przed hotelem 'Hilton' we Francji..<br />
-To tu-mruknął kierując się do recepcji.<br />
Hotel był naprawdę bogato wystrojony.<br />
-Pan z trójką dzieci? -zapytała recepcjonistka.<br />
-Nie, dwa pokoje poproszę. Jeden małżeński. Nazwisko Malfoy.<br />
-Ach tak przepraszam, że pana nie poznałam Panie Lucjuszu. Już prowadzę do pana apartamentów.<br />
-Przykro mi, że tak to się skończyło..-zaczął,gdy już rozpakowaliśmy się w pokoju.<br />
-To nie twoja wina..to taka wcześniejsza podróż poślubna- pocieszyłam męża.<br />
Zaśmialiśmy się i już mieliśmy iść spać,gdy usłyszeliśmy nieśmiałe pukanie do pokoju.<br />
-Proszę -krzyknęłam i ujrzałam w progu 'nasze dzieci'<br />
-To Narcyza- powiedział ze łzami w oczach Dracon - to ona o wszystkim powiedziała..<br />
-Synku..nie przejmuj się.<br />
-Chciałem tylko,żebyś to wiedział...w takim razie idziemy z Rose spać. Dobranoc<br />
-Dobranoc-odpowiedzieliśmy chórkiem, po czym wreszcie zasnęliśmy.<br />
***<br />
<b><i>Drogi pamiętniku</i></b><br />
<br />
<b><i>Wybacz, że tak dawno nie pisałam ale w naszym nowym dworku było naprawdę mnóstwo roboty. Cieszę się, że Draco nam pomaga. W końcu też chce tu z nami zamieszkać. Rose ma już cztery latka, jest taka kochana! Tylko w jednej kwestii wychowawczej nie możemy się zgodzić. On jej kupuje takie drogie ubrania i zabawki! Nadal nie przyzwyczaiłam się do luksusu,w którym żyje. Boję się jak rozpieści Louisa, on jest jeszcze taki maleńki...Poza tym wydaję mi się, że znów jestem w ciąży. Z jednej strony się cieszę, a z drugiej obawiam jak Lucek zareaguje na tą wiadomość (w końcu to dla niego czwarte dziecko)..marzy mi się jeszcze jeden chłopiec.</i></b><br />
<b><i>Ale trzeba żyć teraźniejszością. </i></b><br />
<b><i>Właśnie..</i></b><br />
<b><i>Kończę, gdyż urządzamy piknik w ogrodzie..słyszę jak Draco goni Rose na dole..mam nadzieje,że się nie wywróci..</i></b><br />
<b><i>O nie! Louis płacze! Do zobaczenia pamiętniczku, zobaczymy co przyniesie życie :*</i></b><br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/17494463064448566774noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4033807872207120424.post-38186752647958592702015-07-27T14:51:00.000+02:002015-08-11T17:43:18.150+02:00 Miniaturka ''Pink Hangover'' Witam Was kochani po bardzo długiej przerwie! Przynoszę trzy, dobre wieści. Pierwsza to taka, że jest nowa miniaturka. Mam nadzieję, że cieszycie się równie jak ja. Druga to taka, że Veritaserum do Nas wraca!!! A trzecia to nowy szablon, który pewnie już zauważyliście. Podoba Wam się? Mam nadzieję, że tak, bo nam bardzo! Przy okazji chciałabym bardzo serdecznie podziękować jego autorce- Ress z Bajkowych Szablonów i zachęcić do zamawiania własnie u Nich. Wszystkiego dowiecie się klikając w zakładkę ''Szablon''.<br />
Co do Veritaserum. Powróciła i to na stałe, z podwojoną siłą i weną. Z tego co wiem, szykuje dla Was super miniaturkę, zresztą nie tylko ona, bo ja również. Ale niestety musicie uzbroić się w cierpliwość. A jak na razie musi Wam wystarczyć ta miniaturka. Jest bardzooo długa, pisana przeze mnie i Veritę. Tak w zasadzie wyszła nam z tego parodia, ale sądzę, że i tak Wam się spodoba. Chcę jeszcze tylko dodać, że jest to miniaturka pomysłu Venetii Noks, której bardzo dziękujemy. Bo gdyby nie Ona, pewnie nie czytalibyście właśnie tej miniaturki. Buziaki dla Ciebie ;*<br />
Koniec tego zanudzania, zapraszam do czytania!<br />
~Silencio<br />
WARNING. Miniaturka niezabetowana!!! Ale mam nadzieję, że nic szczególnego Wam się w oczy nie rzuci, a jeżeli tak to potraktujcie to zaklęciem ''Expelliarmus'' /*<br />
<br />
<br />
<br />
-Gdzie ja... jestem? - Blaise otworzył oczy i z powrotem je
zamknął- Moja głowa...- z ledwością podniósł się na łokciach, złapał za obolałą głowę i zorientował się, że leży
pod stołem. -Cholera, musiał tu być niezły melanż...-
nadal leżąc pod stołem rozejrzał się po pokoju, jeżeli można to było tak
nazwać. Mnóstwo ludzi, poprawka mnóstwo zalanych w trupa ludzi. Zauważył Pansy,
Grega, a nawet... Lunę? Nie chyba mu się przewidziało, ale gdzie jest Draco?<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Smoku?- zaczął wołać, ale od razu tego
pożałował, bo głowa pulsowała jak szalona. Blaise wygramolił się spod stołu
waląc się przy tym w głowę, co jeszcze bardziej pogorszyło jego stan. Próbował
ustać na własnych nogach, ale coś mu nie wychodziło. Chwiał się, niczym bombka
na czubku choinki. Wymiociny podchodziły mu do gardła. Minęło dość sporo czasu
zanim doprowadził się do stanu używalności, ale musiał wziąć się w garść i
znaleźć przyjaciela, bo ostatnio było już za późno. Draco nigdy by mu tego nie
wybaczył, gdyby sytuacja sprzed trzech miesięcy się powtórzyła. Po zeszłej
imprezie znalazł go w dormitorium napalonych sióstr Greengrass. Wszystko byłoby
okey, gdyby leżał pomiędzy Dafne i Astorią, a nie Millicentą Bustrode! Malfoy
obudził się z piskiem, który postawił na nogi cały dom węża, ale zaraz, co to
było....aaa, urodziny Theo. Pytanie, co działo się zeszłej nocy. Tak w ogóle to
gdzie on jest? Wielka Sala? Nie, stary dropsiarz nie pozwoliłby na takie
chlanie. Pokój wspólny? Nie, skoro jest tu kilku Gryfonów, Krukonów i Puchonów.
W takim razie gdzie... o nie to myślenie go wykończy. Przydałby się jakiś zimny
okład. Ślizgon nagle poczuł ulgę, złapał się za głowę, a jego ręka natrafiła na
woreczek z lodem. No tak, Pokój Życzeń! A wczoraj był ten... no... Dzień
Świstaka? Nie, nie... to może Dzień Lamusa? To by wyjaśniało obecność
Gryfiaków. A zresztą, kogo to obchodzi '' lepiej znajdę Draco'' pomyślał i
ruszył na poszukiwania.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
Blaise przeszukał chyba cały
pokój, a po Malfoy'u ani śladu. Jedynie Weasley przyklejony do ściany?
Chineczka z Hufflepuffu z głową w kominku, Pansy leżała na blacie dość sporego
barku, pod którym leżał... o fuj... McLaggan cały w czekoladzie.. fuj. Blaise jak
najszybciej odwrócił się i chciał uciec, ale napotkał przeszkodę- świnkę?
Kopnął ją, a ta jęknęła przeraźliwie i przewróciła się na plecy. A nie, to
tylko Potter w stroju świnki. Brunet długo się nie zastanawiał, kopnął go raz
jeszcze i poszedł dalej. Przeszedł obok jacuzzi, zaraz zaraz jacuzzi? A w
nim... nie, no to jest już przesada. Bliźniaczki Patil, a pomiędzy nimi
Theodore Nott?! Co tu się do jasnej avady działo? Zabini próbował obudzić
kumpla klepiąc go po twarzy, ale nic z tego. Spał jak zabity, więc strzelił mu
z liścia w lewy policzek, na co ten od razu się ocknął.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Ej, Theo, wiesz gdzie jest Smok?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Mam mokre majtki, czy to kwestia wieku?-
Blaise oczekiwał innej odpowiedzi, ale dał sobie z nim spokój, bo i tak nic z
niego nie wyciągnie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Co się z wami wszystkimi dzieje? Na Merlina, jak mnie boli głowa. Musiałem przesadzić z Ognistą- użalał się nad sobą, gdy do jego uszu dobiegł jakiś
dziwny dźwięk. Coś jakby skomlenie i drapanie, a te dźwięki dobiegały z szafy?
Ostrożnie uchylił drzwi szafy i stanął jak wryty. Związana Dafne w
koronkowej, czerwonej bieliźnie z kneblem w ustach piszczała i wierzgała się jak wściekły buchorożec. Widać było jak się ucieszyła na widok Blaise'a,
Merlin wie ile tam siedziała. Natomiast Ślizgon tylko zilustrował jej ciało,
zatrzymał się na piersiach i z powrotem zatrzasnął drzwi. Czyli Smoka z nią nie
ma, ale co z tego, przecież w szkole jest mnóstwo napalonych lasek, mógł się
przespać z każdą.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Dracze, jesteś tu?- wszedł do łazienki, w
której zastał Neville'a z ręką w muszli klozetowej.''Pewnie szuka rozumu'' pomyślał Ślizgon. Widział już dzisiaj tyle, że już nic
nie jest w stanie go zaskoczyć. Niestety nie wiedział, co go jeszcze czeka...<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
Gdzie on może być? Ten pokój, a raczej dom
był ogromny, miał z 10 pokojów, 4 łazienki, kuchnię, saunę, kręgielnie.
Cóż się dziwić to przecież Pokój Życzeń.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
Blaise po przejrzeniu
wszystkich możliwych miejsc, biorąc pod uwagę pokoje, łazienki, szafy, a nawet
szuflady miał już serdecznie dosyć. Na szczęście, lub też nieszczęście została
mu już tylko jedna sypialnia. ''On musi tam być'' z tą myślą drżącą ręką przekręcił
klamkę drzwi i otworzył je. Spodziewał się Dracona, a kogo zastał? Jakąś różową
landrynę!<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Fuck- zaklął i już miał wychodzić, gdy ta
różowa landryna obróciła się przodem do niego. - MALFOY?!- podszedł bliżej, aby przyjrzeć
się temu czemuś. To rzeczywiście on - Draco Malfoy we własnej osobie. Blaise
chwycił butelkę whisky z nocnej szafki i zdrowo z niej pociągnął. Nie mógł w to
uwierzyć. Jego najlepszy przyjaciel miał RÓŻOWE WŁOSY!!! Jakby nigdy nic
smacznie sobie spał, pewnie nie zdając sobie sprawy z koloru jego jeszcze
niedawno blond włosów.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-To jakiś żart, to nie może się dziać
naprawdę. Wyjdę, wejdę i zobaczę Smoka z super laską, a nie różowymi włosami!-
wyszedł z pokoju, oparł się o futrynę i policzył do dziesięciu, próbując się
uspokoić. Delikatnie uchylił drzwi i zaklął głośno. - Ja pie*dolę!Czy ktoś mi powie,
co tu się dzieje do jasnej cholery? -Blaise miał już tego dosyć. Wskoczył na
łóżko, chwycił pierwszą lepsza poduszkę i zaczął nią nawalać śpiącego kumpla-
CZEMU! TY! MASZ! K*RWA! RÓŻOWE! WŁOSY!?- skakał po nim<span class="apple-converted-space"> <span style="background-color: white;">gniotąc</span></span> go
przy tym - Obudź się w końcu! SMOKU!- krzyknął, na co Draco gwałtownie się
poderwał i zderzyli się głowami.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
Zaspany spojrzał dwuznacznie na
Zabiniego, który siedział na nim okrakiem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Czy my...?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Porąbało cię? Oczywiście, że nie...-
zszedł z niego i usiadł obok, bo rzeczywiście trochę dziwnie to mogło wyglądać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-O ku*wa , jak mnie boli głowa- przeczesał
palcami różowe włosy, o których jeszcze nie wiedział- A tak w ogóle to co tu
się działo?- spojrzał na porozrzucane i podarte poduszki, damską bieliznę
leżącą na dywanie, kosmetyki, stłuczone lustro i masę innych kobiecych rzeczy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Poczekaj aż zejdziesz na dół, tam dopiero
jest rozpiździaj. Była jakaś impreza,... ale nie mam pojęcia jaka, wiem tylko, że
było grubooo. I to bardzo. A może ty mi powiesz, kim była ta szczęściara?-
poruszył sugestywnie brwiami i wskazał na poranioną i zadrapaną klatę
''różowego'', którą dopiero teraz zauważył.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Co?- Ślizgon spojrzał na swoje ciało i
dotknął jeszcze świeżych ran- A.. tsa... problem w tym, że nic nie pamiętam-
zniesmaczony z powrotem rzucił się do na łóżko- Ała..- wstał jak poparzony i
ruszył w stronę resztek lustra.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Stój!- Blasie próbował go powstrzymać,
ponieważ spodziewał się reakcji przyjaciela.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Czemu?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Oł... to nie wygląda za dobrze. Stary
masz rany jakby ktoś cię biczował, podejdź tu przyjrzę się lepiej.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Cholera- Draco, gdy usłyszał słowo
''biczował'' on już nie szedł do lustra, on tam biegł.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Nie rób tego!!!<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Czego?- obrócił się i spojrzał w
kawałki lustra, po czym rozbił je pięścią <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Tego.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Co to ma ku*wa być? Jestem w ukrytej
kamerze, prawda? Powiedz, że zaraz wyskoczy Prokop i Hołownia z bukietem
kwiatów i krzykną ''Mamy cię!'' Blaise to nie może być prawda! - miał głęboką
nadzieję, że to tylko głupi żart.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Smoku, niestety muszę cię zmartwić. Nie
jesteś w żadnej ukrytej kamerze i nie wyskoczy ani Prokop, ani Hołownia, ale w
sumie to do twarzy ci w różu. Hahahaha- Blaise nabijał się z niego w najlepsze.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Gorzko tego pożałuje- dorwał butelkę
ognistej i opróżnił ją w dwie sekundy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Kto?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Ona.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
Gdy Blaise i Draco ogarnęli
się i przywrócili do w miarę normalnego stanu, znaleźli resztę przyjaciół oraz
wyjście, co trochę im zajęło, udali się do swojego dormitorium. Draco próbował zmyć róż z włosów, ale szorowanie,
spłukiwanie i pucowanie nic nie dało. A najlepsze było to, że nie zrobiły się,
chociaż odrobinę jaśniejsze, nadal były jakby to ujęła Lavender ''różowiusie
jak wata cukrowa''. Gdy byli jeszcze w Pokoju
Życzeń, a Draco szukał jakiejś czapki lub bluzy z kapturem do sypialni wpadła
pijana Brown.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-O przepraszam, pomyliłam pokoje- już
zamykała drzwi, kiedy dostrzegła różowe włosy Ślizgona i rzuciła się na niego-
Wata cukrowa! Jak ja kocham watę cukrową! Twoje włosy są tak różowiusie jak
wata cukrowa! - zaczęła piszczeć na jego widok i demonicznie się śmiać- Mój
cukiereczku, chodź do mamusi!- Gryfonka miała zamiar lizać jego włosy, na
szczęście Zabini zainterweniował w odpowiednim momencie i odciągnął ją od
przyjaciela.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
Jak się okazało nie tylko
Draco miał problem... Blaise wyszedł z łazienki w samym ręczniku owiniętym
na biodrach. Przeczesał jeszcze mokre włosy i ruszył do szafy w poszukiwaniu
ubrania. Po drodze zatrzymał się przed lustrem i przyglądał się swojemu
umięśnionemu ciału, na co ''różowy'' parsknął śmiechem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-No co? Teraz to ja będę tym
przystojniejszym, chociaż jak już mówiłem do twarzy ci...- nie zdążył
dokończyć, ponieważ oberwał poduszką w głowę -No co? Laski lecą na różowy, a
przynajmniej Brown- zaczęli wyśmiewać nawaloną Gryfonkę -Wątpię, żebyś spodobał
się komuś innemu- dociął mu i wziął białą koszulę, która zrobiła się różowa,
jak tylko ją założył.<br />
- Co jest do cholery?!- szybko ją ściągnął, trzepnął o
ziemię i wziął następną- Co do... -spojrzał zdziwiony, a zarazem rozwścieczony
na kumpla, który płakał ze śmiechu.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Hahahah widzę, że nie tylko ty wczoraj
zaszalałeś, ale nie martw się laski lecą na róż- rzucił na odchodnym i rozbawiony wszedł do łazienki.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Podasz mi cukier?- zapytał
Malfoy nalewając sobie kawy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Hm...?- Blaise przełknął kawałek tosta
wpatrując się w jeden, znany tylko sobie punkt- Yy.. Mówiłeś coś?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Tak, pytałem czy podasz mi cukier.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Co ci podam?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Stary, litości! Weź się ogarnij!<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-No przepraszam bardzo, ale troszkę
irytują mnie te szepty i wszystkie pary oczu wlepione we mnie!- powiedział to
na tyle głośno, że można go było usłyszeć w drugim końcu sali. Nagle wszystkie
szepty ucichły, a uczniowie zajęli się sobą -Dziękuję!<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Musiałeś?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Bo się zachowują jakby nigdy chłopaka w
różowej szacie nie widzieli.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Bo nie widzieli? -Dracon'owi brwi
podjechały do góry i z niedowierzaniem pokręcił głową- Zamiast się kryć, to ty
jeszcze przyciągasz na nas uwagę. Opanuj się, bo Nietoperz tu....<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Aha.. to tak to ma wyglądać?! Ja mam
wszystko brać na siebie i ratować twoją różową dupę? O nie! Tak nie będzie,
ściągaj ten kaptur, ale już!<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Nie będziesz mi mówił, co mam robić,
spieprzaj!<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
Blaise rzucił się na przyjaciela i siłą próbował
mu zdjąć kaptur. Zaczęli się siłować zrzucając przy tym wszystko ze stołu.
Uspokoili się dopiero, kiedy zorientowali się, że ktoś za nimi stoi. Snape jak
to miał w zwyczaju podciągnął rękawy szaty, złapał ich za głowy i mocno nimi
potrząsnął.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Co tu się na Salazara dzieje?-w sali
zrobiło się cicho jak w grobie. Nikt nie śmiał się odezwać, wszystkie pary oczu
były zwrócone właśnie na nich- Panie Malfoy, nie nauczono pana, że nie siedzi
się w kapturze przy stole?- powiedział szorstkim tonem, po czym szybkim ruchem
ściągnął kaptur z głowy Ślizgona. W tym momencie cała Wielka Sala wybuchnęła
gromkim śmiechem, a szczególnie chłopaki, którzy z niego drwili. Dziewczyny
natomiast słodko chichotały i co chwilę szeptały sobie coś do ucha. Draco
zaczerwienił się, jak burak i z powrotem naciągnął kaptur.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Widzę, że wczorajsza impreza była
udana...- już miał odchodzić, ale zatrzymał się, dyskretnie wyciągnął różdżkę i
wypowiedział regułkę zaklęcia niewerbalnego, co tylko nieliczni zauważyli. Pochylił
się nad blondynem z cynicznym uśmieszkiem i szepnął - Na twoim miejscu już dawno bym jej szukał- po czym najzwyczajniej w świecie odszedł.<br />
Draco zrobił wielkie oczy i o mało nie zachłysnął się powietrzem. Skąd on do cholery, mógł wiedzieć?! Jakim cudem?! Jak?! ''Blondyn'' naciągnął kaptur na głowę i wyszedł z sali nie zważając na kpiących z niego uczniów. Jeszcze tego pożałują, nikt nie ma prawa kpić z Dracona Malfoy'a. Ale tym zajmie się później, najpierw musi JĄ odszukać, a zacznie od miejsca, gdzie to wszystko się zaczęło, od Pokoju Życzeń.<br />
<br />
*W tym samym czasie, stół Gryffindoru*<br />
-Hahaha... Herm... ratuj mnie hahaha... nie mogę... przestać się... śmiać hahaha!<br />
-Ginny, przestań trzeba zachować pozory, o kurde... patrz Snape do nich idzie.<br />
-Co?!- Ruda popluła się sokiem, który właśnie piła.<br />
-Mam teraz wyrzuty sumienia, popatrz na niego... Wszyscy się z niego śmieją, szkoda mi go...<br />
-Hermiona! Jak możesz o nim tak myśleć?! Zapomniałaś już co działo się wczoraj? Jemu też było cię na pewno bardzo szkoda.<br />
-To była tylko i wyłącznie moja wina. Poza tym...- niestety nie dokończyła, bo jak zawsze musiał jej ''ktoś'' (czyt. Ginny) przerwać.<br />
-Poza tym zmywamy się stąd, bo nasz kolega Zabini zaczyna węszyć. Patrzy się tu od jakiegoś czasu.<br />
-Przecież skapną się jeżeli tak po prostu w środku śniadania sobie wyjdziemy.<br />
-Dlatego wtopimy się w tłum...- chwyciła przyjaciółkę za rękę i pociągnęła ją za sobą.<br />
-Co?!- Hermiona pisnęła i upuściła nadgryzionego tosta z dżemem z powrotem na talerz.<br />
Dziewczyny dyskretnie wymknęły się razem z grupką Krukonów z piątego rocznika, tak że nikt nic nie zauważył.<br />
<br />
Blaise wspinał się po schodach na siódme piętro. Coś mu podpowiadało, że właśnie tam znajdzie przyjaciela, tylko co zrobi jak już go znajdzie? Nie będzie go przepraszał, bo nie ma za co, ale też nie będzie go obwiniał, bo to bezsensowne. Wtedy przy śniadaniu to był jakiś impuls, wszyscy z niego drwili i ta roześmiana buźka Weasley. Ona się śmiała z niego. Nie lubił Gryfonek, a jej po prostu nie cierpiał, ale jak ją widział to coś w nim pękało. Może te jej brązowe oczy, tak na niego działały, a może po prostu jej sposób bycia. Wydawało mu się, że bardzo dobrze ją zna. Ale skąd? Kurde, teraz ma ważniejsze rzeczy na głowie i zdecydowanie nie są to rude wiewiórki, a raczej różowe, obrażone fretki. Stanął pod wielką pustą ścianą i zamknął oczy, po chwili znalazł się w wielkim salonie. Szybko odnalazł pokój, gdzie tak, jak myślał zastał Dracona.<br />
-Jesteś zły?- zapytał uchylając drzwi od sypialni, które w następnej sekundzie zatrzasnęły się z hukiem- Czyli, że tak... Posłuchaj mnie, w jakimś stopniu cię rozumiem, ośmieszyłeś, a w zasadzie to ja cię ośmieszyłem przed całą szkołą- przymknął na chwilę oczy, słysząc dźwięk upadającego krzesła- Zobaczysz tydzień i nikt nie będzie o niczym pamiętał...- znowu dźwięk, tym razem rozwalającego się krzesła- No dobra może dwa.. lub trzy, ale prędzej czy później zapomną. I wiesz co? Wybaczam ci...<br />
-Przepraszam bo się chyba-Draco walnął pięścią w drzwi dokładnie w miejsce, gdzie po drugiej stronie stał Blaise- przesłyszałem, możesz powtórzyć?<br />
-Wybaczam ci.<br />
-Ty? Ty mi wybaczasz? Powi...<br />
-Dokładnie tak- ''różowy'' przewrócił oczami, gdy jego przyjaciel odpowiedział na zadane przez niego retoryczne pytanie, tym samym przerywając mu wypowiedź.<br />
-To ty powinieneś błagać mnie o przebaczenie, a nie...- urwał nagle wprawiając czarnoskórego w zakłopotanie.<br />
-Draco?- zapytał niepewnie- Draco!- zaniepokoiła go odpowiadająca mu cisza. Minuta, dwie, trzy... cisza- Stary?! No dobra sory, sory! Słyszysz mnie? To weź rzuć czymś, nie wiem krzesłem, lustrem, a nie bo i tak jest już rozbite...- zaczął poważnie się martwić, dlatego odszedł kawałek dalej, żeby z rozpędu wyważyć zamknięte drzwi. Gdy już się przygotowywał do rozbiegu, wtem drzwi powoli się otworzyły, a w nich stanął osłupiały Malfoy z czymś różowym w ręce.<br />
-Yyy.. Draco? Co tam masz?- zapytał ostrożnie podchodząc. Odpowiedzi nie otrzymał, zamiast tego Malfoy rozwinął różowe, ogromne, babcine pantalony. To nie wszystko, bo w drugiej ręce trzymał cieniutką bransoletkę z serduszkiem, na którym wygrawerowana była duża litera ''H''.<br />
-O kur*a!!!- Blaise'a nie było stać na nic innego- Kur*a, ale jesteś pewien?<br />
-No to są chyba wystarczające dowody!- odpowiedział ''blondyn'', po czym załamany usiadł na łóżku, chowając twarz w dłoniach- Jak to się mogło stać? Jasna cholera... No wychodzi na to, że przespałem się z Hagridem!<br />
-Stary pokaż mi tą bransoletkę- Draco podał mu biżuterię, i zaczął się jej przyglądać- Myślisz, że Hagrid nosi bransoletki? Proszę cię, przecież to takie seksistowskie. Faceci i biżuteria?<br />
-Mam ci pokazać twoje zdjęcie sprzed trzech lat?- ''Blondyn'' uniósł znacząco brew, a ciemnoskóry mężczyzna wrócił pamięcią wstecz. Przypomniał sobie swój dawny look metalowca. Kolczyki w uszach, nosie i wardze, łańcuchy, bransolety z ulubionymi nazwami zespołów, glany, skórzane kurtki i farbowane włosy. Szybko potrząsnął głową, jakby chciał rozmyć obraz, który pojawił mu się przed oczami. Do niektórych rzeczy nie powinno się wracać.<br />
-Zaraz, zaraz... Przecież nie tylko Hagrid zaczyna się na ''H''- skwitował z triumfującym uśmieszkiem.<br />
-Tak? W takim razie proszę mi wymienić przynajmniej trzy osoby w Hogwarcie, których imię, bądź nazwisko zaczyna się na literę ''H''- Draco wiedział, że nie ma takiej osoby, ale chciał dać pole do popisu swojemu przyjacielowi.<br />
-Christian Simson.<br />
-Kto przepraszam?- zapytał tak bardzo słodkim i niepodobnym do niego głosem.<br />
-No ten Puchon... jest na szóstym roku.<br />
-Dla twojej świadomości imię Christian zaczyna się na ''Ch'', a nie na ''H' analfabeto!'- wstał gwałtownie z łóżka i rzucił poduszką w przyjaciela.<br />
-Nie musisz na mnie krzyczeć.<br />
-Muszę bo jesteś idiotą!- położył się na łóżku i wpatrując w sufit, użalał się nad swoim losem- Na Merlina, za jakie grzechy? No dobra może i byłem niegrzeczny, ależby aż tak? Nawet mojemu największemu wrogowi nie życzyłbym takiej kary, a do tego wszystkiego mam jeszcze różowe włosy. Kur*a!- obrócił się na brzuch i z głową w poduszkach mamrotał jeszcze coś pod nosem.<br />
Blaise usiadł na podłodze, opierając się plecami o łóżko. Nadal trzymał w dłoni bransoletkę, należącą najprawdopodobniej do Hagrida. Nie chciało mu się w to wierzyć. Draco nie mógłby być aż tak pijany, żeby przespać się z olbrzymem, który jest do tego klucznym szkoły, do której uczęszcza. Poza tym Hagrid nie przeleciałby ucznia, chociaż nie wiadomo co siedzi w takim zwierzu. Przynajmniej miejmy nadzieję, że nie gustuje w Ślizgonach. Zrezygnowany rozejrzał się po pokoju, a jego wzrok zatrzymał się na kawałkach stłuczonego lustra. Zadowolony z siebie, wstał i spomiędzy szkła wydobył mały, srebrny kolczyk.<br />
-Dracze, popatrz co ja tutaj mam... Coś mi się wydaje, że...- urwał w połowie zdania i podniósł z ziemi telefon, którego mało co nie nadepnął. Nowiusieńki, bieluśki iPhone 6 znalazł się w rękach czarnoskórego. Kompletnie zapomniał o kolczyku, który jeszcze przed momentem trzymał w dłoni. Blaise dobrze wiedział, że w pewnym pliku o nazwie ''zdjęcia'' znajdzie odpowiedzi na wszystkie dręczące go pytania. Pozostaje jedno... Czy aby na pewno chce je poznać? Ręce zaczęły mu się trząść, a na skroni pojawiły się kropelki potu, wystarczyła chwila nieuwagi i... *TRZASK*<br />
Telefon wypadł mu z ręki i bezgłośnie upadł na dywan.<br />
-Kur*a!<br />
-Hmm..?<br />
-Nie nic, tylko zniszczyłem dowody...- No właśnie, czego tak właściwie dowody zniszczył?- No ten... mniejsza...- podniósł telefon, modląc się, aby był cały iii....- Cholera! Stłukłem szybkę!<br />
-Co?- Malfoy podniósł się i zerknął na zrezygnowanego kumpla- Pokaż mi to- W odpowiedzi Blaise szeroko otworzył oczy, a jego szczęka z łomotem uderzyła o podłogę. - No co? Wczoraj musieliśmy się tym jakoś obsługiwać, nie?- Ostrożnie odebrał iPhona z rąk nadal zszokowanego przyjaciela i zaczął przy nim majstrować.<br />
-Na pewno wiesz co robisz?<br />
-Reparo- Machnął różdżką, a stłuczony ekran był jak nowy. Obracał go na wszystkie strony, próbując go włączyć, ale nadaremno. - Alohomora- Następne kilka ruchów różdżką i pojawił się czarny ekran z białym jabłuszkiem ''Apple''.<br />
-No, no mugol byłby z ciebie znakomity- Blondyn potraktował go śmiercionośnym wzrokiem, na co Blaise podniósł ręce w obronnym geście- Żartowałem!<br />
-Mam nadzieję...Podaj hasło? Co to ma być?<br />
-Musisz podać hasło, żeby odblokować telefon.<br />
-Domyśliłem się- teatralnie przewrócił oczami, po czym wystukiwał kolejno liczby, próbując odgadnąć hasło.<br />
-Mogę spróbować?- już zbliżał palce do telefonu, gdy Draco trzepnął go różdżką.<br />
-Gdzie? Z łapami to pod kościół!<br />
-Jak chcesz... -wzruszył ramionami i usadowił się wygodnie na łóżku. Skoro nie chciał jego pomocy, to się troszkę pomęczy.<br />
<br />
*Pół godziny później*<br />
-Ja pier*olę! Poddaję się... Próbowałem już wszystkiego, wszystkiego- zrezygnowany rzucił telefon na łóżko i zaczął gorączkowo chodzić po pokoju.<br />
-Mogę?<br />
-Znalazł się haker! Proszę bardzo, a jak ci się uda to osobiście przyznam ci Order Merlina!<br />
Blaise wziął telefon i wystukał cztery cyfry.<br />
-Gotowe!<br />
-Jak? Kur*a, jak?- Wyrwał mu iPhona z ręki i zaczął mu się intensywnie przyglądać. - Męczyłem się z tym przez 30 minut, a ty bierzesz telefon i już!?<br />
-To proste... hasło to- 6969, sam je wczoraj ustawiałeś.<br />
-Ty cymbale i nic mi nie powiedziałeś?- Wyciągnął różdżkę i mierzył nią prosto w głowę przyjaciela.<br />
-Chciałem, ale mi nie pozwoliłeś- unikał wzroku blondyna, który na szczęście podszedł do okna.<br />
- Nie, to się nie dzieje naprawdę. Przecież ja tu zaraz zwariuję, jak nic wyląduje w św. Mungu- Oparty o parapet, przeczesał swoją aktualnie różową, długą grzywkę. Zażenowany odwrócił się w stronę majsterkującego przy telefonie Blaisa, spojrzał na niego z politowaniem, po czym z powrotem się obrócił. ''Przecież to nie jego wina'' przeleciało mu przez głowę, on nie jest niczemu winny. Chciał dla niego dobrze, w sumie gdyby nie Zabini pewnie by leżał nieprzytomny do tej pory, nieświadomy sytuacji, - tu spojrzał na swoje różowe włosy- w jakiej się znajduje. Obiecał sobie, że już nigdy nic nie wypije i nie doprowadzi się do takiego stanu, nigdy. Chociaż głupota Blaisa czasem go irytuje, niepotrzebnie tak impulsywnie zareagował. Zaraz, zaraz... Czy on ma wyrzuty sumienia? Zdecydowanie za dużo wczoraj wypił. Z myśli wyrwała go znana mu melodia. Odwrócił się i ujrzał czarnoskórego kumpla z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Było to coś pomiędzy szokiem, zniesmaczeniem, a zażenowaniem. Podszedł bliżej, lecz po chwili musiał usiąść, aby nie osunąć się na podłogę. Już wiedział skąd tyle negatywnych emocji ze strony przyjaciela. Powoli odebrał telefon i zamarł...<br />
Osłupiały patrzył się na półnagiego samego siebie tańczącego i śpiewającego ''I'm sexy and I know it''. Blondyn, ten w ekranie oczywiście, stał na blacie baru w rozpiętej szarej koszuli z mikrofonem w dłoni i darł się ''Jestem sexowny i wiem o tym''. Po chwili zdjął ją, zaczął kręcić ponad głową niczym lasso i rzucił nią w tłum napalonych dziewczyn. Następnie pokazał na kogoś palcem, mówił coś, ale przez hałas i krzyki nie było nic słychać. Wskazana dziewczyna próbowała przepchać się przez tłum, niestety fanki Dracona nie dopuściły jej nawet o krok dalej. Wystarczyło aby Ślizgon pstryknął palcami, a dziewczyna znalazła się obok niego, przyniesiona przez Zabiniego. W chwili, w której brunetka odwróciła się twarzą do kamery Draco był na granicy zawału serca. Sexowna, jak nigdy Hermiona Granger w ponętnych ciuszkach łasiła się do niego niczym kotka. ''Różowy blondyn'' próbując wyłączyć nakręcony wczorajszej nocy filmik przesunął palcem w bok, a na miejsce filmu pojawiły się zdjęcia. Na jednym z nich on, Zabini, Granger i Weasley trzymają kieliszki, które na następnym zdjęciu przechylają i piją jednym łykiem. Kolejne zdjęcia przedstawiały całującą się Pansy i Potter'a, Weasley'a i Blaisa walczącego na rękę, Theodora siedzącego pomiędzy Padmą i Parvati, które całowały go w policzka. On i właścicielka bujnych loków bawiący się na parkiecie, Hermiona siedząca mu na kolanach i szepcząca coś do ucha. Wszędzie był on i Granger, czy tej nocy stało się coś o czym powinien wiedzieć? Zaraz, zaraz GRANGER!!!<br />
-Hermiona!- krzyknął niespodziewanie.<br />
-Co z nią nie tak?- Blaise podrapał się po głowie i wzruszył beznamiętnie ramionami.<br />
-To litera jej imienia jest wygrawerowana na tej bransoletce- odnalazł bransoletkę, która poniewierała się gdzieś na łóżku i podniósł ją do góry w geście zwycięstwa, triumfu- Ooo Granger, jak ja cię kocham! Całę szczęście, że nie jesteś Hagridem.<br />
-Czy ty wiesz co robisz? Stary by cię wydziedziczył gdyby usłyszał, co ty mówisz. Granger to szlama, czarownica brudnej krwi, zapomniałeś? Alkohol aż tak ci uderzył do tego tlenionego łba?<br />
-Komu tu alkohol strzelił do głowy. Z tego co widziałem ty zabawiałeś się z Weasleyówną ... A dla twojej świadomości ojciec nigdy mnie nie wydziedziczy, jedynego syna? Nigdy w życiu... mam taką nadzieję- powiedział już nieco ciszej, żeby przypadkiem Blaise tego nie usłyszał.<br />
-W takim razie czyje to majteczki?- podniósł różowe gatki naciągnął ich gumę i strzelił gdzieś w głąb pokoju.<br />
-Tym będziemy przejmować się później. Teraz musimy znaleźć nasze Gryfoneczki- oznajmił zbierając się, a przy okazji schował bransoletkę do kieszeni.<br />
-Tak jest Sherlocku.<br />
-Oj Zabini...- westchnął Draco<br />
-Chyba Watsonie.<br />
-No niech ci już będzie... Watsonie- Blondyn z lekkim oporem wypowiedział nazwisko przyjaciela sławnego detektywa, ale kątem oka zauważył, że Blaise'owi od razu poprawił się humor.<br />
-A swoją drogą wiesz, że Sherlock i John prawdopodobnie byli parą?<br />
-Naczytałeś się za dużo fanfiction, miniaturki, opowiadania i inne pierdoły, jak to w ogóle można czytać?<br />
-Jak tam sobie uważasz, ja i tak wiem swoje- powiedział, po czym z głośnym hukiem zatrzasnął drzwi.<br />
<br />
Poszukiwane owe Gryfonki wylegiwały się pod jednym z drzew na błoniach. Pogoda była idealna, lazurowe niebo, promyki słońca przedzierające się przez białe obłoczki, płynące po niebie. Chociaż była sobota, z czym wiązało się wyjście do Hogsmeade to spora ilość uczniów została na terenie Hogwartu. Część miała trening Quidditcha, druga część odpoczywała i korzystała z czasu wolnego, a pozostali trzeźwieli po wczorajszej imprezie,<br />
-Hermiona... jak ty możesz to czytać? To jest tak nudne i beznadziejne...- Ruda po raz kolejny krytykowała ulubioną książkę panny Granger ''Historię Hogwartu'', którą czytała, tak bynajmniej wydawało się Ginny.<br />
-Hm...? Mówiłaś coś?- otrząsnęła się i oderwała wzrok od linijek książki.<br />
-Ja tu się produkuję, a ty co?- odpakowała kolejną czekoladową żabę, która w następnej chwili znalazła się w jej ustach i zaczęła z pełną buzią.- Słuchłaj Hełmiona złobiłabyś coś innego, a ty tylko siełdzisz i czytasz te książki- Brunetka spojrzała na przyjaciółkę, przełykającą czekoladę i dopiero teraz zdała sobie sprawę, jak bardzo Ginny podobna jest do swojego brata.- Jest tyle ciekawych zajęć, no chociażby Quidditch, gra w szachy, kolekcjonowanie kart czarodziejów, a ty albo się uczysz, albo czytasz książki i tak na zmianę. Zrób coś nowego, oderwij się od tej szarej rzeczywistości, zaszalej.<br />
Hermiona, która jednym uchem słuchała, a drugim wypuszczała rady koleżanki, oprzytomniała na ostatnie, wypowiedziane przez nią słowo.<br />
-Ginny! Jeszcze ci mało? Wiesz, że jak się dowiedzą, że to my to będziemy miały przerąbane? Ja już się wczoraj wyszalałam i dziękuję bardzo- skwitowała, po czym z powrotem wróciła do lektury, której i tak nie czytała. Nie miała teraz do tego głowy. Jak pomyślała o tym co robiła zeszłej nocy, to ciarki przeszywały jej ciało. Pomimo sporej ilości wypitego alkoholu wszystko dokładnie pamiętała. A to przez zażycie eliksiru na kaca, który jak się teraz zastanowić nie był takim dobrym pomysłem. Są rzeczy, o których wolałaby zapomnieć. Nie zdążyła jeszcze tego przetrawić, w przeciwieństwie do Ginny, jedzącej czwartą żabę z rzędu. Fajnie jest się czasem zabawić, poudawać kogoś innego, ale nie jak się jest najbardziej poukładaną, grzeczną i kulturalną dziewczyną w Hogwarcie, za którą wszyscy cię mają. Ta impreza to jedno wielkie nieporozumienie. Nie wiedzieć co ona sobie wczoraj wyobrażała. Chyba lepiej żyć w czyimś cieniu niż...<br />
-Hermi!<br />
Zaczyna się. Dlaczego ona zawsze musi mieć tyle do powiedzenia?- pomyślała.<br />
-Hermiona!<br />
-Jeżeli znowu będziesz chciała mi prawić kazanie, to zapomnij o tym. Jestem zajęta, nie widać?- spłoszyła ją nawet nie odrywając oczu od książki, co było wielkim błędem.<br />
-Czy tego chcesz, czy nie będzie kazanie, ale tym razem nie wygłaszane przeze mnie, tylko przez NICH!- chwyciła jej głowę i obróciła w stronę zamku, gdzie Draco Malfoy i Blaise Zabini szli w ich stronę. Dracon poprawił kaptur na głowie, po czym schował ręce do kieszeni bluzy, z kolei Blaise chwycił kołnierzyk swojej różowej koszuli i postawił go. Brakowało tylko efektu ''slow motion'', aby wyglądali jak gangsterzy z dobrego filmu akcji. Hermiona zastygła w bezruchu, wręcz przeciwnie do Ginny, która nie wiedziała co ze sobą zrobić. Oprzytomniała dopiero, kiedy Ślizgoni byli zaledwie kilka kroków przed nimi. Ruda przysunęła się do niej i szepnęła.<br />
-Oni wiedzą.<br />
-Yhy...- Co teraz? Na ucieczkę jest już za późno. Mają udawać, że nic się nie stało? Mają skłamać, żeby wyjść na jeszcze większe kretynki? Nie! Są z Gryffindoru, nie trafiły tam przypadkowo i trzeba było to teraz udowodnić.<br />
<br />
-Granger!-Wystarczyło mu jedno spojrzenie i już wiedział, że to ONA.<br />
-Malfoy- Hermiona zgrabnie podniosła się z ziemi i stanęła tak blisko Ślizgona, że stykali się nosami.<br />
-Waesley- Blaise pomógł wstać Gryfonce, podając jej dłoń.<br />
-Zabini- Ruda przyjęła pomoc czarnoskórego uroczo się uśmiechając.<br />
Stali tak i mierzyli się wzrokiem, gdy nie chichocząca Ginny Merlin wie ile by to trwało.<br />
-Co cię tak śmieszy?- Pierwsza cofnęła się Hermiona, co Draco uznał za wygraną i uśmiechnął się z satysfakcją.<br />
-Jeszcze wczoraj się całowaliście, a dzisiaj skaczecie sobie do gardeł- Ginny zrobiła minę niewiniątka, gdy brunetka posłała jej zabójcze spojrzenie- No co?<br />
-Policzymy się w dormitorium- wskazała na nią palcem, a jej usta przybrały kształt wąskiej linii, zupełnie jak u opiekunki jej domu.<br />
-No właśnie my w sprawie wczoraj...- zaczął Blaise- Czy może nas, któraś oświecić i powiedzieć co się wczoraj wydarzyło?<br />
-Widzę Zabini, że kulejesz z zaklęć skoro nawet prostego zaklęcia ''Lumos'' nie umiesz rzucić- docięła mu Ruda, słodko muskając ustami, mając na myśli ''oświecenie'', o którym przed sekundą mówił.<br />
-Weasley, ty mi już lepiej nie podskakuj, jeszcze nie wiesz do czego jestem zdolny- sugestywnie poruszył brwiami i posłał jej zalotny uśmieszek.<br />
Gryfonki spojrzały na siebie, po czym Hermiona skinęła lekko głową, dając Ginny znak, że ma mówić prawdę.<br />
-No więc zaczęło się od tego, że...<br />
<br />
*Dzień wcześniej*<br />
-Auć... ej, ej nie biegamy!- Hermiona krzyknęła za trzecioklasistami, którzy trącili ją, wyrzucając jej stos książek i pergaminów z rąk. - Cholera, następnym razem odejmę im punkty!<br />
-Mówisz tak za każdym razem, pani prefekt- upomniała ją Ginny, podnosząc leżącą kilka centymetrów dalej książkę- I co robisz? Nic... A tak przy okazji.Może zerwałabyś się dzisiaj z lekcji, co? Skoczyłybyśmy na jakąś kawę- zachęcała ruda.<br />
-Gin, nie ma mowy. Mam dzisiaj eliksiry i wolałabym się nie narażać, wiesz jaki jest Snape.<br />
-Na twoim miejscu Granger też bym nie narażał takiego tyłeczka. Chociaż z taką twarzą nikt cię nie napadnie, a już na pewno nie zgwałci- Draco Malfoy zagwizdał na widok nachylającej się wypiętej Hermiony.<br />
Zrobiło jej się gorąco, następna konfrontacja z tym tlenionym palantem. Postanowiła, że nie da się sprowokować, nie tym razem. Teraz to ona będzie miała satysfakcję z wygranej potyczki z Malfoyem.<br />
-Jak zawsze chamski i bezczelny, Malfoy!- zwinnie się podniosła i odebrała podręczniki od przyjaciółki. Odwróciła się przodem do znienawidzonego Ślizgona i poprawiła nieujarzmione włosy.<br />
-Ścięłabyś te kudły Granger bo wyglądasz jak pół dupy zza krzaka- Uczniowie, którzy byli w pobliżu parsknęli śmiechem i z uwagą zaczęli przyglądać się tej jakże ciekawej wymianie zdań.<br />
-Mówiłeś coś, czy to gówno paruje?<br />
-Mistrzyni ciętej riposty się znalazła i tak mi nie dorównasz.<br />
-Nie zamierzam zniżać się do twojego poziomu.<br />
-Daleko ci do niego, skarbie- wycedził przesiąkniętym słodkością głosem i odszedł w towarzystwie swojego odwiecznego kompana Blaise'a Zabiniego.<br />
W Hermionie aż się gotowało. Znowu wygrał, postawił ostatnie słowo, znowu. Długo się nie zastanawiając,wcisnęła książki w ręce Ginny, stanęła na środku korytarza i podparła się pod boki.<br />
-Sprawia ci to przyjemność Malfoy?- powoli się obrócił i zmierzał w jej stronę z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Jego oczy przeszyły ją na wskroś. Bała się jakie będą konsekwencje, tego co zamierzała zrobić. Przełknęła głośno ślinę i nabrała powietrza. W końcu żyje się tylko raz.<br />
-Lubisz się ze mnie wyśmiewać, dogryzać mi, kpić ze mnie? To powiem ci coś. Zajrzyj sobie w majtki, tam się dopiero uśmiejesz- powiedziała, zrobiła to. Wszyscy w około zaczęli kurczowo wciągać powietrze, a sam odbiorca kierowanych wyżej słów zacisnął pięści i z kamienną twarzą zaczął powoli się do niej zbliżać. Chciał jej dać czas na ucieczkę? Tego nie wiedziała. Dopiero w tej chwili uświadomiła sobie jaki błąd właśnie popełniła. Żałowała tego jak jeszcze nigdy w życiu. Po jego spojrzeniu uznała, że na zadośćuczynienie jest już a późno. Dzieliło ich zaledwie kilka centymetrów, czterdzieści, może trzydzieści. Na szczęście dane jej było jeszcze trochę pożyć, a jej wybawcą był Ernie Macmillan?<br />
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale mam dla ciebie propozycję Draco- biedy Puchon nie wiedząc w co się pakuje, poklepał rozdrażnionego Ślizgona po ramieniu. Ku zdziwieniu wszystkich blondyn obrócił się i przyjacielskim gestem uścisnął mu dłoń. No tak... Mogła się domyślić, przecież Ernie pochodzi z rodu czarodziejów, którzy zachowują czystość krwi od ponad dziewięciu pokoleń. To było do przewidzenia, ale co on chciał od tej fretki?<br />
-Robimy dzisiaj wieczorem imprezę w Pokoju Życzeń i pomyśleliśmy, że nie może cię na niej zabraknąć- I wszystko jasne. Draco dumnie wypiął pierś do przodu i poczęstował Gryfonkę tryumfującym uśmieszkiem.<br />
-Jasne, razem z Blaisem będziemy o ósmej- zwrócił się do Puchona, na co Hermiona prychnęła i z niedowierzaniem pokręciła głową.<br />
-Super...- Już miał odchodzić, ale najwidoczniej się rozmyślił- Hermiono, a może ty i twoja koleżanka też macie ochotę przyjść? Będzie też parę osób z Gryffindoru- Ernie zwrócił się zarówno do panny Granger, jak i panny Weasley, która jak dotąd się nie odzywała.<br />
-Hmm... wiesz Ernie...- Brunetka próbowała się wykręcić, ale marnie jej to szło.<br />
-Granger na imprezie? To gdzie ona będzie? W bibliotece? Proszę cię Ernie, ona nawet tańczyć nie umie. Poza tym chcesz żeby ten strach na wróble- tu wskazał wyżej wymienioną Gryfonkę- odstraszył ci gości?- Spojrzał na nią jakby była co najwyżej pokryta trądem.<br />
-Przestań Draco, na pewno tak nie jest. To jak będzie Hermiono, przyjdziecie?<br />
-Z wielką przyjemnością. Będziemy o ósmej- Uśmiechnęła się szeroko do kolegi z domu borsuka, po czym zmarszczyła brwi i trąciła wskazującym palcem w tors Ślizgona- Zobaczymy, kto tu się nie potrafi bawić- zarzuciła bujnymi lokami, obróciła się na pięcie i pomaszerowała w przeciwną stronę.<br />
-Już się nie mogę doczekać!<br />
-Świetnie!<br />
-Świetnie!<br />
-Świetnie!- wykrzyczała już z drugiego końca korytarza.<br />
<br />
-Na Merlina! Jak ja go nienawidzę!!!- Nawet nie zauważyła, że przez całą drogę do biblioteki Ginny deptała jej po piętach, nadal trzymając jej książki. Hermiona była zbyt zajęta obrażaniem znienawidzonego Ślizgona.<br />
-Żartujesz sobie? Przez dobre trzy lata próbuję wyciągnąć cię na imprezę, ale ty masz wystarczająco dużo wymówek, żeby za każdym razem odesłać mnie z kwitkiem. A tu proszę! Wystarczy jedno słowo Malfoy'a i lecisz na imprezę z wywieszonym jęzorem!<br />
-Coś ci nie pasuje?- Hermiona zatrzymała się, a idąca za nią Ginny o mało w nią nie weszła- Myślałam, że chcesz tam iść, ale jak nie to możesz zostać.<br />
-Wiesz zastanawia mnie tylko jedno, dlaczego zmieniłaś zdanie?- Ruda wepchnęła jej dość spory stos książek i rozprostowała zdrętwiałe ręce.<br />
-Ginny, zrozum. Jakby ciebie tak ktoś obrażał za każdym razem kiedy cię zobaczy też miałabyś tego po dziurki w nosie. A wiesz co w tym wszystkim jest najlepsze? Że ja mu nic nie robię. Ja po prostu jestem, żyję, oddycham. Mam już dosyć bycia czyimś popychadłem, małą szarą myszką żyjącą w cieniu wszystkich otaczających mnie ludzi. Też mam prawo się czasem zabawić. Dla odmiany zobaczyć jak to jest być tą fajną, tą ładną, tą którą wszyscy lubią, a nie nudną kujonicą za którą uważa mnie większość szkoły.<br />
-Dobrze wiesz, że ja tak nie myślę- Ruda posłała przyjaciółce pocieszający uśmiech i z powrotem wzięła od niej połowę książek. Musiało jej się zrobić żal Hermiony. W końcu to wszystko o czym mówiła to prawda.<br />
-Wiem i ci za to dziękuję, ale jedna osoba nie zmieni statystyk całej szkoły.<br />
-W takim razie trzeba nad tym popracować. Pokażemy dzisiaj Malfoy'owi prawdziwą Hermionę Granger.<br />
<br />
Impreza trwała już od dobrych trzydziestu minut. Pokój Życzeń to był naprawdę świetny pomysł. Wielki barek, kręgielnia, bilard, jacuzzi, czekoladowa fontanna, plazmowy telewizor do kompletu z playstation, mnóstwo skórzanych kanap, szwedzki stół. Nie mogło również zabraknąć parkietu, nad którym obracała się dyskotekowa kula oraz stanowiska DJ'a- Zachariasza Smith'a. Pokój ''Przychodź-Wychodź'' działał dokładnie tak jak powinien, był wyposażony w to, co jest akurat potrzebne. Kolorowe światła oświetlały twarze zachwyconych imprezą uczniów, których było już całkiem sporo. Informacja o przyjęciu musiała się roznieść po całej szkole, bo Ernie nie przypominał sobie, aby zapraszał na nie Lunę Lovegood, czy Nevlle'a Longbottom'a. ''No cóż jak już przyszli niech zostaną'' pomyślał Ernie i poszedł przywitać następnych gości, bardziej honorowych. Wybraniec oraz jego nieodłączny kompan Ronald Weasley również postanowili udać się na imprezę do zaprzyjaźnionego z nimi Puchona, czym wywołali podekscytowanie i podniecenie pozostałych gości. Niezbyt spodobało się Ślizgonom siedzącym przy barze.<br />
-Bliznowaty rozdaje autografy, idziemy?- zachichotał Blaise polewając sobie i zirytowanemu zaistniałą sytuacją Malfoy'owi.<br />
-Pokój w plakatach i zdjęciach Pottera ci nie wystarczy?- zawtórował Ślizgon.<br />
-Twój ze zdjęciami Łasica nie dorównuje mojemu- wyśmiewali się z Harrego i Rona, co znacznie poprawiło im humor.<br />
Impreza coraz bardziej się rozkręcała. Na parkiecie szalało już kilka par, duża ilość osób grała w kręgle lub świetnie się bawiła grając w ''Just Dane'', ale największą popularnością cieszył się barek, który oblegała największa ilość uczniów. Blaise poszedł po coś do jedzenia dla siebie i Dracona, gdy wrócił blondyn chłonął już drugą butelkę whisky. Oczywiście jak wszyscy z domu węża zażywając przed imprezą eliksir na kaca. Może nie działał tak jak po zażyciu alkoholu, ale pozwalał za to więcej wypić i utrzymać się na nogach. Chociaż przy tylu ilościach wypitego przez nich alkoholu nawet eliksir nie był w stanie pomóc.<br />
Nagle drzwi od Pokoju Życzeń otworzyły się i całą salę zalała fala okrzyków i zachwytu.<br />
-Potter znowu rozdaje autografy? A może tym razem robi sobie pamiątkowe zdjęcia?- zapytał znudzony blondyn, nawet nie patrząc w stronę wejścia.<br />
-Pu.. Pu..Pudło- jąkając się odpowiedział skołowany Zabini.<br />
-Co tym razem?<br />
-Sam zobacz-wydukał oniemiały zbliżającą się w ich kierunku Gryfonką i czym prędzej się ewakuował, myśląc o następnej awanturze.<br />
Hermiona Granger odważnym krokiem szła w stronę Ślizgonów. Stanęła tuż za Księciem Slytherinu nachyliła się nad jego uchem i szepnęła zmysłowym głosem, zabierając przy tym jego trunek.<br />
-To co Malfoy, postawisz mi drinka?<br />
Draco odwrócił się i napotkał jej czekoladowe oczy, jednocześnie w nich tonąc. Była taka piękna. Zjechał ją od dołu w górę. Zgrabne, długie, opalone nogi. Różowe, wysokie szpilki. Biała, rozkloszowana sukienka z dekoltem w kształcie serca i ramiączkami układającymi się w literę X, pośrodku których znajdowała się kokarda. A to wszystko dopełniał delikatny makijaż i upięte w luźnego koczka włosy. I te różowe, pełne usta. ''Ciekawe jak smakują?'' pomyślał, zapominając o bożym świecie. Hermiona wyglądała bajecznie, zdecydowanie nie mogła się równać z resztą dziewcząt na sali.<br />
-To jak będzie z tym drinkiem?- zadowolona, że swym wyglądem wpędziła blondyna w zakłopotanie, oddała mu pustą szklankę.<br />
-Zobaczymy co da się zrobić, Granger- powiedział lekko zachrypniętym głosem. ''Merlinie co ona ze mną wyprawia'' pomyślał i odsunął krzesło obok, po czym zamówił najmocniejszego drinka, jakim dysponował barman. Hermiona czekając, rzuciła spojrzenie na bawiących się ludzi, a wśród nich dostrzegła Ginny.<br />
-Co teraz?- zapytała bezgłośnie zakłopotana brunetka.<br />
-Wyluzuj, przecież nie jesteś dzisiaj Granger- Gryfonka zrozumiała z ruchów jej ust. Ruda puściła jej oczko i wróciła do rozmowy z jakimś Ślizgonem. Ona natomiast przybrała poprzedni wyraz twarzy w momencie, w którym Ślizgon podał jej zamówiony przez niego alkohol.<br />
-A więc jaką nazwę nosi ten drink?- zapytała lekko przygryzając słomkę.<br />
-Rozpalony Smok.<br />
-Czemu zawdzięcza swoją nazwę?- upiła łyk napoju, a w kącikach oczu poczuła napływające łzy, jednak przełknęła je razem z żarem w gardle. Już wiedziała skąd ta nazwa.<br />
-Ja go wymyśliłem.<br />
-I wszystko jasne.<br />
-Hermiono, może zobaczymy, czy rzeczywiście teoria Dracona jest prawdziwa i nie umiesz tańczyć, bo coś mi się w to nie chce wierzyć- nagle pomiędzy nimi zjawił się organizator całej imprezy. Draco zwęził brwi i spojrzał na Puchona, jak na rywala. To był z jego strony duży błąd, nikt nie odbija laski i to jeszcze takiej Draconowi Malfoy'owi.<br />
-Pozwól, że ja to sprawdzę- Ślizgon chwycił dłoń zaskoczonej brunetki i poprowadził ją w stronę parkietu, zostawiając skołowanego Erniego samemu sobie.<br />
Parkiet był pełen ludzi. Wszyscy świetnie się bawili do piosenek, serwowanych przez DJ'a Smitha, który zapodał właśnie w miarę wolny kawałek. Draco obrócił parę razy Hermionę, która na szczęście była na to przygotowana i wziął ją w objęcia. Przyciągnął ją do siebie na tyle blisko, że stykali się nosami, a jego ręka na jej tali coraz bardziej się zaciskała. Hermiona była zbyt skrępowana, żeby stanowiło to dla niej problem. I tak patrząc sobie w oczy bujali się w rytm piosenki.<br />
-Co takiego się wydarzyło, że jednak zdecydowałaś się przyjść?- szepnął jej do ucha, co wywołało ciarki na jej ciele.<br />
-Co takiego się wydarzyło, że we mnie zwątpiłeś?-odpowiedziała mu pytaniem na pytanie, na co kąciki ust blondyna podjechały do góry.<br />
-Ahh.. Granger. Zwątpić w ciebie? To chyba nierealne, ty podejmiesz się każdego zadania. Nie odpuścisz, póki nie dojdziesz do wyznaczonego przez siebie celu- miał rację, miał tą cholerną rację. Ale ona jest tu z całkiem innego powodu- A więc dlaczego tu przyszłaś?<br />
-Chciałam coś komuś udowodnić- spojrzała prosto w jego szare tęczówki, które nie mogły wytrzymać tego napięcia. Odwrócił wzrok i jakby jego uścisk zelżał, ale tylko na moment.<br />
-Chyba wiem o kogo chodzi...- Hermiona pokręciła przecząco głową i przymknęła oczy.<br />
-Tą osobą jestem ja sama. Te rzeczy, o których dzisiaj mówiłeś, były tak realne, tak prawdziwe. Nie mogłam tego do siebie dopuścić, nie chciałam. I dlatego udowodnię sobie, że nie jestem taką, za jaką wszyscy mnie uważają, a już na pewno nie ty...<br />
Draco patrzył prosto w jej oczy, a ona doszukała się w nich czegoś, o co nigdy by go nie podejrzewała. Ludzkość, wręcz banalną. Nie patrzył na nią z wrogością, z uprzedzeniem. Patrzył z uczuciem, z czułością i rozczuleniem, jak na prawdziwą kobietę. Hermiona delikatnie się uśmiechnęła, a Draco chciał pogłaskać ją po policzku. Już wyciągał rękę, ale w ostatniej chwili się powstrzymał. Może to z powodu finału piosenki, a może z powodu znanego tylko Ślizgonowi. Właśnie w tym momencie coś w nich pękło. Coś co miało swoje skutki w niedalekiej przyszłości.<br />
Draco z Hermioną szaleli na parkiecie od kilku godzin. Oczywiście w tym czasie pokłócili się przynajmniej pięć razy, żadne ich spotkanie bez tego by się nie obeszło. Ale jak przyszło co do czego Malfoy'owi ani się nie śniło oddawać nikomu swojej partnerki. A musicie wiedzieć, że było bardzo dużo chętnych do zatańczenia z Hermioną, która również nie miała ochoty się nigdzie wybierać. To pewnie dziwnie brzmi, ale w jego ramionach czuła się najlepiej, chociaż dużej skali porównawczej nie miała. Na parkiecie było coraz mniej miejsca, a to wszystko było spowodowane dużą ilością wypitego alkoholu, który dodawał pewności siebie, jak i również odwagi. W takich właśnie okolicznościach na parkiecie znalazł się sławny Harry Potter oraz znana z porywczego temperamentu Pansy Parkinson, a oprócz nich Ronald Weasley razem z młodszą panną Greengrass- Astorią. Nie ominęło to również Blaise'a Zabiniego i Ginny Weasley, którzy wpadli na Hermionę i Draco podczas tańca.<br />
-Hermi, dobrze, że jesteś. Muszę ci kogoś przedstawić. Hermiona to Blaise, Blaise- Hermiona- ruda objęła czarnoskórego, który przyjaźnie uśmiechnął się do Hermiony.<br />
-Tak... My się już znamy.<br />
-Serio? Skąd?<br />
-Mamy razem eliksiry, obronę przed czarną magią oraz zielarstwo. Blaise jest z tego samego rocznika co ja i Malfoy, dlatego mamy razem zajęcia- wytłumaczyła nieco zirytowana zachowaniem przyjaciółki panna Granger.<br />
-Dobra może w takim razie napijmy się za stare-nowe znajomości?- zaproponował Zabini.<br />
-Każdy pretekst żeby się napić jest dobry!- blondynowi spodobał się pomysł przyjaciela. Złapał swoją partnerkę w talii, czym wzbudził zaskoczenie wszystkich dookoła i razem udali się w stronę baru. Bardzo ucieszyła go ta bliskość z Gryfonką. Wreszcie miał okazję przyjrzeć się jej wspaniałej talii.<br />
-Cztery setki!- oparł się o barek i kiwnął w stronę barmana, dziewczyny usiadły na wysokich krzesłach, a Blaise szukał czegoś po kieszeniach.<br />
-Ależ proszę bardzo- przed każdym pojawił się kieliszek wypełniony przezroczystym płynem.<br />
-To co, na raz?<br />
-Na raz- już podnosili kieliszki, kiedy Zabini wyciągnął przed nimi iPhona.<br />
-But first let me take a selfie!<br />
Zaczęło się się od jednej kolejki, a skończyło na dziesiątej. Dziewczyny przerzuciły się później na drinki, ale Ślizgoni nie dali za wygraną. Blaise był już tak wstawiony, że sam nie wiedział co robi, a co robił? Zdjęcia wszystkiego i wszystkim. Nie było na sali osoby, która nie miałaby z nim selfie. Nie ominął nikogo, nawet Harrego, który właśnie śpiewał karaoke i nie najlepiej mu to szło.<br />
-Co ty robisz?- zareagowała ruda, gdy Zabini podniósł się z miejsca, przy okazji przewracając krzesło.<br />
-Ja wam pokaże, jak się śpiewa!- doszedł do Harrego, po czym wyrwał mu mikrofon w trakcie śpiewania ostatniej zwrotki ''Mam tę moc''- Panu już dziękujemy! Śpiewał dla was Złoty Chłopiec, który bla, bla,bla... Harry Potter! Coś cienko, ale i tak nagrodźmy go gromkimi brawami- Ślizgon poczuł się, niczym Robert Janowski prowadzący program ''Jaka to melodia''. Ale publiczność zamiast nagrodzić Harrego brawami, zaczęła buczeć i krytykować jego talent, którego i tak nie miał.<br />
Blasie stanął na środku, machnął do Smith'a i zaczął zachrypniętym głosem:<br />
-Wracam do domu po ciężkiej nocy, byłem u rudej... Kocham jej oczy- słysząc jego nieziemski głos wszyscy zebrali się wokół niego i patrzeli na show czarnoskórego- Jeszcze teraz tego nie wiem, czy byłem z nią w piekle, a może w niebie?! Ruda tańczy jak szalona, piszczy, krzyczy to jest ona!- Blaise wskazał na Ginny, która zrobiła się czerwona jak burak, a w następnej chwili znalazła się tuż obok Ślizgona, wypchnięta przez Hermionę- Rudą lalę pokochałem. Z rudą noce są wspaniałe!- Ślizgon wziął Weasley'ównę w obroty, a publiczność szalała.<br />
Nikt się nie spodziewał, że Blaise Zabini ma taki głos, zresztą nie tylko on, bo następny w kolejce do śpiewania był pan Longbottom. Neville wypił szybko jeszcze jeden kieliszek i razem z Luną wszedł na parkiet, dedykując jej piosenkę Boys ''Jesteś szalona''. Teraz impreza przerodziła się w prawdziwe wiejskie wesele, co nikomu nie przeszkadzało. Ważne było, że wszyscy dobrze się bawili, a tak było na pewno. Kolejnym zawodnikiem okazała się Cho Chang, która zaśpiewała PSY ''Gangnam Style'' i trzeba przyznać całkiem dobrze jej to szło; a przy tym każdy śpiewał i tańczył. Potem śpiewało jeszcze kilka osób i przyszła kolej na Dracona, który do trzeźwych nie należał. Ale tą historię już znacie. Po występie blondyna, który dostał najwięcej wiwatów, okrzyków i braw, Draco i Hermiona udali się na kanapę, gdzie byli już Blaise i Ginny. Para tak się rozsiadła, że zostało tylko jedno wolne miejsce, dlatego blondyn pociągnął Gryfonkę, że ta wylądowała na jego kolanach. Ślizgon wiedząc, że dziewczyna jest skrępowana, nie robił żadnych gwałtownych ruchów. A miał straszną ochotę spróbować tych słodkich, różowych ust. Zestresowana Hermiona zastygła w ruchu gdy blondyn przysunął się do niej. Od pocałunku dzieliły ich zaledwie centymetry, gdy Dafne Greengrass złapała Gryfonkę za ramię i poszarpała nią.<br />
-Ty szmato! Jak śmiesz go całować?<br />
Hermiona nic nie odpowiedziała, tylko spuściła głowę. Była zbyt zakłopotana. Albo jej się zdawało, albo muzyka przestała grać, a wszystkie pary oczy były skierowane właśnie na nią. Znowu poczuła się jak mała szara myszka. Zażenowana i zawstydzona. Ślizgonka patrzyła na nią z góry z wstrętem i nonszalancją. Gardziła nią i wcale się z tym nie kryła.<br />
-Mówię do ciebie, szlamo!- dźgnęła ją w obojczyk swoim długim czarnym pazurem- Co, nasza gwiazdeczka już nie jest taka błyskotliwa?<br />
-Dafne, daj spokój- Malfoy próbował wkroczyć pomiędzy dziewczyny, ale Ślizgonka powstrzymała go ruchem dłoni.<br />
-Draco, nie wtrącaj się. Twojej nowej dziewczynie nic się nie stanie, najwyżej poturbujemy jej trochę tą śliczną buźkę- obeszła Hermionę dookoła i pociągnęła za lok, który najwidoczniej wydostał się z jej spiętych włosów podczas tańca- Patrz na mnie jak do ciebie mówię głupia szlamo!- chwyciła jej podbródek i brutalnie skierowała go w górę. Pogarda w jej oczach odebrała dziewczynie resztki pewności siebie. Wtedy Hermiona zauważyła przerażoną Ginny, zaniepokojonego Harry'ego i niezwykle spokojnego Dracona. No tak, przypomniała sobie co o niej dzisiaj mówił. Odważna, pewna siebie, zacięta i rezolutna Granger, którą tak w zasadzie była. Tylko teraz musi to wszytskim pokazać.<br />
-Masz jakiś problem Greengrass? To może będziesz tak uprzejma i podzielisz się tym z nami wszystkimi?<br />
-Jedynym moim problemem jesteś TY!<br />
-To może chcesz załatwić ten problem, co Greengrass?<br />
-Taka wyszczekana jesteś Granger, tak? Mogę się założyć, że...- nie zdążyła dokończyć, bo przerwała jej rozdrażniona Gryfonka.<br />
-Aż tak bardzo chcesz przegrać, Dafne?- po sali rozniosło się echo podnieconych i podekscytowanych okrzyków.<br />
-Ja nigdy nie przegrywam!<br />
-Kiedyś musi być ten pierwszy raz- wydęła usta w dzióbek i założyła ręce na piersi. Kątem oka spojrzała na Malfoy'a, który z dezaprobatą pokręcił głową, uśmiechając się przy tym. To dodało jej jeszcze więcej odwagi.<br />
-Jesteś tego taka pewna...brudna szlamo? W takim razie zobaczymy...<br />
-HALO LUDZIE!- krzyknął ktoś z tłumu, a uczniowie spróbowali skupić swoją uwagę na ogłoszeniu- PRZENOSIMY SIĘ NAD WLEZIO...JEZIO..<br />
-Człowieku wysłów się wreszcie!-ponaglili pijanego Michaela Cornera.<br />
-JEZIORO!<br />
-A więc na co czekamy? -stwierdził Blaise podnosząc się z kanapy.<br />
-Jeszcze z tobą nie skończyłam!- fuknęła Ślizgonka i odeszła zalotnie kręcąc biodrami.<br />
<br />
Takim oto sposobem cała impreza przeniosła się nad jezioro. Butelki z czystą leżały pod drzewem. Muzyka grała przez bezprzewodowe głośniki, które DJ przelewitował na klif. A księżyc oświetlał spocone od tańca ciała uczniów.<br />
-A teraz niespodzianka!- powiedział Ernie przez mikrofon, który siłą wyrwał Smith'owi- Gramy w imprezową wieżę. Do gry potrzebne są cztery osoby- typujecie po jednej ze swojego domu. Zasady są bardzo proste. Na pewno graliście w Jenge? Wiecie wyjmujecie klocki i kładziecie na górę. Tutaj mamy tak samo, tyle, że na klockach są zadania. Wygrany otrzymuje...eee...pełną butelkę ''Jack'a Danielsa''. To kto gra?<br />
Wśród uczniów wybuchło ogromne podniecenie, wszyscy typowali swoich faworytów do rozgrywki.<br />
-Ludzie...Dajmy się dzisiaj do końca wykazać Hermionie.-zaczął Wybraniec- Dajesz mała!<br />
-Nie, nie, ja nie mam takiej głowy do picia...-zdenerwowana Gryfonka próbowała się wykręcić, ale tłum Gryfonów wykrzykujących jej imię wypchnął ją na środek zaraz obok Erniego, wieży i przygotowanych butelek wódki.<br />
W sumie co mi szkodzi- pomyślała, dodając sobie otuchy<br />
-Mamy pierwszego zawodnika- wykrzyknął- A raczej bardzo seksowną zawodniczkę!<br />
Nie czekając na decyzję Ślizgonów, Dafne Greengrass stanęła obok Hermiony i uniosła z wyższością głowę<br />
-Ciekawe czy nadal będziesz się tak wywyższać kiedy z tobą wygram.- Potok słów wypłynął z ust Hermiony zanim zdążyła je przemyśleć, jednak i tak tego nie żałowała<br />
Z grupy Ravenclavu wystąpił Michael Corner, który zrobił to nieświadomie pod wpływem alkoholu, a z Huffelpuf'u Justin Finch-Fletchley.<br />
-Dobra, a teraz jeszcze pamiątkowe selfie zanim upijecie się tak, że przestaniecie kontaktować!- zapowiedział prowadzący podchodząc do zdeterminowanych uczestników gry z iPhonem, który miał uwiecznić ich starcie.<br />
Gracze usiedli naokoło wieży, a obserwatorzy ustawili się tak by wszystko widzieć, tworząc krąg.<br />
Zaczęła Hermiona. Co prawda nie wiedziała co ją może czekać jednak postanowiła zaryzykować.<br />
Wyjęła jeden z luźnej leżących klocków i odczytała zadanie.<br />
-''Wypij dwa z graczem po prawej stronie''. To co Greengrass jedziemy?<br />
-Mnie dwa razy nie musisz powtarzać.<br />
Dziewczyny złapały za kieliszki i w mgnieniu oka opróżniły je. Hermiona poczuła delikatną fale mdłości jednak przełknęła ślinę i zaczerpnęła powietrza, przecież nie może zwymiotować tu na oczach wszystkich, nie w trakcie gry, którą miała zamiar wygrać.<br />
Teraz to Daphne złapała za klocek, zrobiła to trochę zbyt mocno bo cała wieża zadrżała.<br />
-''Wszyscy piją jednego oprócz Ciebie''...O jaka szkoda, na pewno upijecie się szybciej ode mnie.<br />
Brunetka znów nie mając wyjścia wypiła wódkę. Czuła jak mocna ciecz przepływa przez jej przełyk prosto do żołądka.<br />
Nie spodziewała się, że po połowie gry będzie trzeba otwierać nową butelkę,<br />
Jako pierwszy odpadł Justin, biedaczek stracił równowagę i zwymiotował wszystko. Na szczęście Lavender odprowadziła go do dormitorium. Sam zapewne nie doszedłby nawet do bramy szkoły, nie mówiąc o pokonaniu ruchomych schodów.<br />
-Ehmm...dobra...Moja kolej- zrezygnowany Michael sięgnął po klocka- ''Tracisz kolejkę''.-Ulga wymalowała się na twarzy Krukona, który miał już serdecznie dość gry.<br />
-Dobra, teraz ja- szepnęła Herm dodając sobie otuchy- ''Pijesz kolejkę z graczem po lewej''<br />
-NIE, KU**A NIE! MAM DOŚĆ!...-z trudem wstał, i zataczając się, doszedł do przyjaciół.<br />
Blondynka i brunetka zmierzyły się wzrokiem i kontunuowały grę.<br />
Ślizgonka drżącą dłonią sięgnęła po klocka jednak zrobiła to zbyt mocno i wieża runeła w gruzach, lecz w ostatniej chwili złapała karteczkę z zadaniem.<br />
-Tak wygrałam!!!- wykrzyczała Hermiona, zrywając się zbyt gwałtownie i tracąc równowagę, całe szczęście przyjaciele już do niej szli więc niepostrzerzenie dla innych podparła się na Harrym.<br />
-Nie ciesz się tak Granger! Wygrasz jak wypełnisz zadanie- pomachała jej przed nosem karteczką- ''Wymyśl swojemu przeciwnikowi zadanie, którego nie będzie w stanie wykonać. Jeżeli mu się uda, podwajasz główną stawkę''- przeczytała, a na jej usta wpełzł złowieszczy uśmiech- Zobaczymy czy umiesz latać hyk... wywłoko- czknęła i spojrzała w dół, gdzie lekki wiatr obijał fale o ściany klifu- Skaczesz Granger!<br />
-Słucham?!- automatycznie zapytała, robiąc przy tym wielkie jak kule do kręgli oczy.<br />
-Czyżbyś stchórzyła?<br />
-Nigdy!- dopingowana przez publiczność Hermiona drobnymi kroczkami zbliżała się do końca klifu. Stanęła, zacisnęła dłonie w piąstki i spojrzała w dół. Zdusiła w sobie jęk, a na jej skórze pojawiła się gęsia skórka spowodowana wiatrem targającym jej włosy. ''Nie ma szans, już się nie wycofam. Jest już za późno. W co ja się wpakowałam? A niech to... Głupia gryfońska odwaga''- pomyślała i nagle poczuła mocny uścisk dłoni na swoich biodrach ale nic już nie mogła zrobić bo napastnik natarł na nią z taką siłą, że wciąż w jego objęciach leciała w dół klifu.<br />
Woda była lodowata. Od razu po starciu z nią, dziewczyna chciała nabrać powietrza, jednak już nie zdążyła bo znalazła się pod wodą a ciecz napłynęła do jej płuc. Wypite promile też nie wpłynęły na nią pozytywnie, straciła poczucie równowagi i rozpaczliwie próbowała znaleźć pomoc. Po krótkim czasie który dla niej był wiecznością odnalazła pod wodą dłoń, bezradnie próbując zacisnąć palce na przegubie ''żartownisia'', który ją tu wrzucił. Kiedy już straciła ostatnie nadzieje ''tajemniczy uczeń'' złapał ją w talii i uniósł nad taflę wody.<br />
Gryfonka łapała rozpaczliwie powietrze, kiedy wreszcie jej oddech zaczął się uspokajać otworzyła oczy i ujrzała nikogo innego jak Dracona Malfoya.<br />
Patrzył dokładnie na jej biust i przyklejoną do niego sukienkę, która poza tym zjechała ciut za nisko.<br />
W jednej sekundzie złapał Hermione za tył głowy przybliżając ją przy tym do niego.<br />
Rozgrzane od whisky usta chłopaka wtopiły się w usta brunetki.<br />
Czuł jak dygocze z zimna, a jej usta były lodowate jak woda w jeziorze.<br />
Hermionie w gruncie rzeczy podobał się jej pocałunek, jednak była na tyle zła na chłopaka, że nie mogła z niego czerpać przyjemnośći. Gdyby tylko miała siłę, wyrwałaby się z jego uścisku i spoliczkowała go, jednak teraz była zbyt osłabiona żeby sprzeciwić się czułości.<br />
-Weź moją koszulę.- Zaproponował Ślizgon, gdy byli już na brzegu, na widok nie mogła narzekać jednak teraz siedząc na ogromnym głazie w mokrej sukience nie miała ochoty podziwiać rzeźbę Dracona.<br />
-Dlaczego to zrobiłeś? -spytała, pytanie miało zabrzmieć groźnie, jednak w ostateczności chrypka wszystko zniszczyła.<br />
-Nie mów, że pocałunek Ci się nie spodobał? A zimna woda jeszcze nikomu nie zaszkodziła, poza tym zamiast jednej butelki ''Jack'a Danielsa'' mamy dwie.<br />
-Jesteś beznadziejny, a przy okazji nie żadne ''my'' to ja mam dwie butelki whisky.- Chciała wstać i uciec jak najdalej, jednak zakręciło jej się w głowie. Draco zauważył to i w sekundzie już ją trzymał by nie upadła. Troskliwie objął ją i okrył koszulą i już miał z powrotem próbować ją pocałować jednak ich uwagę odwróciły wydarzenia na klifie.<br />
Lekko podchmielony Blaise wziął rozbieg i z całą swoją siłą natarł na Ginny, wołając przy tym ''YOLO!''<br />
Cała reszta balangowiczów widząc to, w ślad za znajomymi zaczęli wskakiwać do wody.<br />
Niektórzy nawet kręcili Snapy gdy spadali w dół.<br />
-Halllo! Jeśli ktoś znajdzie biustonosz, czerwony rozmiar ''D'', to niech wie, że jest mój i czekam na zwrot!-wykrzyknęła Pomyluna.<br />
Wcięte koleżanki zaczeły jej wturować i rozpinać staniki. Pierwsza w ślady Luny poszła Padma, Parvatii i parę innych ucznnic. Biedny Neviill nie mógł oderwać wzroku od rozneglirzowanej blondynki, w której od dawna się podkochiwał<br />
Blaise nagle zaczął klnąć, i jak poparzony uciekać z wody.<br />
-Kurwa! Smoku mój iPhone! Módl się żeby nie był zalany!<br />
-Ja mam się modlić? To Twój telefon. Bardziej niż ty zalany nie będzie.<br />
-Chodź do pokoju, szybko!- pociągnął przyjaciela w stronę zamku.<br />
-Jeszcze sie zobaczymy piękna!-zawołał na pożegnanie, i pobiegł ratować telefon przyjaciela.<br />
Ginny zauważając moment w którym może przebyć sam na sam z przyjaciółką wybiegła na brzeg.<br />
-Ginny...Czy ty masz malinkę? -zapytała zdziwiona wielką fioltową plamą na szyi czekoladowookej.<br />
Rudowłosa zaczerwnieła się i przytkneła palce do szyi.<br />
-Tak, ale...nie to jest teraz najważniejsze.- Dziewczyna spojrzała w dół na sukienkę. Granatowa sukienka z tiulowym dołem, wydawała się dosyć zmasakrowana- Jest pożyczona od Fleur, nie chciałam jej zniszczyć.<br />
-Spokojnie... Na pewno damy radę to naprawić-uspakajała pozbawioną jakiejkolwiek nadziei przyjaciółkę.<br />
<br />
Dziewczyny szybkim krokiem skierowały się w stronę zamku. Po cichu przemknęły po korytarzu unikając wścibskiego wzroku uczennic, które nie udały się na przyjęcie. Nie chcąc budzić reszty Gryfonów, zabrały z dormitorium najpotrzebniejsze rzeczy i skierowały się z powrotem do Pokoju Życzeń. Znalazły wolny pokój, co nie było łatwym zadaniem, bo zakochanym parom nie wystarczyły już kąty i kanapy. Jak się okazało pokój nie był całkowicie wolny. Z szafy wystawała noga nagiej Millicenty Bulstrode.<br />
-Ugh...- dziewczyny jak na zawołanie odwróciły się w tym samym momencie.<br />
-Co z nią? Chyba jej tutaj nie zostawimy?- dopytywała się ruda.<br />
Hermiona zakryła ręką oczy i przez szpary pomiędzy palcami jednym zaklęciem ubrała Ślizgonkę, następnym ruchem różdżki przelewitowała ją do najbliższej łazienki.<br />
-Herm, chyba o czymś zapomniałaś...- ruda podniosła z ziemi duży, różowy materiał, który okazał się majtkami Ślizonki. Weasley'ówna przyłożyła do ust dłoń, powstrzymując odruch wymiotny- Ochyda... Hermiona? -rzuciła w stronę nieobecnej koleżanki.<br />
-Sądzę, że powinnyśmy się zemścić na naszych żartownisiach-zaproponowała Hermiona .-Pamiętasz twój prezent dla mnie na moje zeszłe urodziny?<br />
-Hmm...Czyżby ''5 sposobów na słodkiego drania''? - zapytała z przebiegłym uśmiechem na twarzy Ginny.<br />
-O tak. A wydaje mi się, że właśnie napotkałyśmy takich słodziaków. Zaraz do niej zerkniemy ale sądzę, że najpierw musimy się wysuszyć. Chyba nie chcesz tak ubrana wracać na imprezę?<br />
-Mówisz poważnie wracamy?!<br />
-Oczywiście? Sądziłaś, że uda im się nas spłoszyć drobnym incydentem. Załóż na siebie tą sukienkę- powiedziała rzucając rudowłosej klasyczną małą czarną, którą zabrała w pośpiechu z dormitorium. Sama natomiast została w koszuli Malfoya, którą wcześniej wysuszyła, a do tego narzuciła tylko krótkie, potargane spodenki.<br />
W kilka minut totalnie zmieniły swój wygląd, gotowe do działania usiadły na miękkim łóżku wprost skłaniającym by się w nim przespać z książką na kolanach.<br />
-Co ty na to?-przebiegle zapytała Hermiona, wskazując palcem jedno z zaklęć. W odpowiedzi uzyskała tylko pełne uznania skinienie głową.<br />
Gryfonki ustaliły cały plan, po czym gotowe do działania wkroczyły do Pokoju Życzeń.<br />
Hermiona dopiero teraz poczuła pulsujący ból w głowie związany z nadmiarem alkocholu i zbyt głośną muzyką. Poczuła się niczym bohaterka jedno z jej ulubionych teledysków 'Habits'.<br />
Szybko dostrzegła wsród imprezowiczów Dracona. Uśmiechnęła się porozumiewawczo do Ginny i lekko kołysząc biodrami podeszła do blondyna, usiadła na nim okrakiem i delikatnie pocałowała.<br />
''pora brać się do roboty'', pomyślała.<br />
<br />
-Zaprowadziłyśmy was do pokojów, przynajmniej ty- Hermiono i ...- tu Ginny zwróciła się do przyjaciółki - No właśnie, co się później stało? - Wszyscy z zaciekawieniem patrzeli się na zakłopotaną Gryfonkę, która zaczęła się rumienić.<br />
-No wiecie... Zeszłam na dół i...<br />
-Byłam tam i cię nie widziałam- Ruda wydęła usta w dzióbek i znacząco uniosła brwi.<br />
-Ponieważ od razu poszłam do wieży, bardzo bolała mnie głowa- Tu akurat nie musiała kłamać. To byłoby aż dziwne gdyby alkohol, którego wypiła dość sporo nie dał o sobie znać.<br />
Draco z zainteresowaniem obserwował Gryfonkę, w czasie gdy Blaise zasypywał pytaniami Weasley'ównę.<br />
-Możemy się przejść Granger?- zapytał i głową wskazał w stronę jeziora, o którym tak niedawno mówiła ruda.<br />
-Skoro to konieczne- udała obojętność, bo chyba wiedziała o czym chciał z nią porozmawiać. Na samą myśl o tym robiło jej się gorąco.<br />
-O co chodzi?- zapytała idąc cały czas za nim, do czasu aż się do niej odwrócił. Zaczął powoli ściągać bluzę, aby po chwili pokazać Hermionie zadrapania i malinki.<br />
-O to...<br />
-Chyba wiem kto jest tego autorem- przyznała się po czym zrobiła się czerwona jak burak, już po raz drugi w towarzystwie Malfoy'a.<br />
-Mam tylko jedno pytanie... Czy my..- wskazywał na zmianę, raz na niego, raz na nią- No wiesz...<br />
-NIE! Oczywiście, że nie!- wykrzyknęła, machając rękoma na wszystkie strony.<br />
-Uff... to dobrze- widać było gołym okiem, że wyraźnie mu ulżyło. Swoim zachowaniem zawstydził i wpędził w zakłopotanie Hermionę.<br />
-My tylko...- przełknęła łzy napływające razem z twardą gulą w gardle i zaczęła- Zaczęliśmy się całować, było ciemno, a my szukaliśmy wolnego pokoju i no..- jak na złość nie mogła się wysłowić i co chwilę się jąkała- Tak na ciebie naparłam, że z dość dużą siłą wpadłeś na drzwi, a nie miałeś koszuli, bo... bo ja w niej byłam, później już było tylko gorzej- zawstydzona spuściła głowę- Jak już byliśmy w środku, rzuciłam ci się na szyję, a ty wziąłeś mnie na ręce. I tak się zapędziliśmy, że nie zauważyłeś lustra i w nie wpadłeś, ale to ci wcale nie przeszkadzało w odpinaniu guzików, tak w zasadzie twojej koszuli. Następnie koszula znalazła się na podłodze, a ja... w samej bieliźnie. Wtedy rzuciłeś mnie na łóżko, a ja zrozumiałam, że to wszystko zdecydowanie za daleko zaszło. Tym bardziej, że nie byliśmy trzeźwi i nie robiliśmy tego na umyśle, bynajmniej ja. Wyciągnęłam się i sięgnęłam po różdżkę, którą wcześniej zostawiłam na nocnej szafce. Rzuciłam na ciebie najpierw zaklęcie oszałamiające, z później jedno z zaklęć, które znalazłam w książce, którą podarowała mi Ginny. Książka nosi tytuł '' 5 sposobów na słodkiego drania''. Niezbyt udany prezent muszę przyznać. No, a resztę już znasz. Pozbierałam ciuchy, ubrałam się i udałam do wieży Gryffindoru. Nie musisz się przejmować. Nie przespaliśmy się ze sobą...<br />
- Źle mnie zrozumiałaś- Złapał jej podbródek i uniósł go do góry- Ja po prostu chciałbym pamiętać noc spędzoną z tak wyjątkową osobą, jak ty.<br />
Zbita z tropu Hermiona nic z tego nie zrozumiała.<br />
-Nie rozumiem<br />
-Oh Granger... Od pewnego czasu nikt inny oprócz Ciebie nie zaprząta mi myśli. Nie wiem jak i kiedy, ale zaczęłaś przykówać moja uwagę i chociaż nie znam się na uczuciach to mogę spokojnie stwierdzić, że to nie jest chwilowe - Chwycił jej dłoń i założył bransoletkę, która przysporzyła mu tyle kłopotów- Podobasz mi się Granger.<br />
-Ja, ja nie wiem co powiedzieć...- Przejechała palcami po serduszku bransoletki, o której zupełnie zapomniała. Musiała ją wczoraj zostawić, gdy razem z Ginny się przebierały. Spojrzała w jego szare, pełne tajemniczości oczy. Dopiero wtedy miała pewność, że to wszystko o czym mówił blondyn to prawda. Długo się nie zastanawiając wspięła się na palce i dosięgła do jego ust, które od wczoraj nie dawały jej spokoju. Co prawda zaskoczony Draco przyciągnął ją do siebie i ujął jej twarz w dłonie. Ten pocałunek odzwierciedlał dokładnie to co czuła w tym momencie Hermiona. Szczęście, euforię, ale także pasje, zaufanie i oddanie. Gdy oderwali się wreszcie od siebie, Draco nie mógł się powstrzymać i zapytał o to, co tak bardzo go dręczyło.<br />
-Powiedz mi, że te ogromne, różowe majty są twoje...<br />
-Nie, Millicenty Bulstrode.<br />
Spojrzeli na siebie i wybuchnęli gromkimi śmiechem. Ślizgon chwycił dłoń brunetki i z powrotem skierowali się w stronę przyjaciół.<br />
<br />
-Serio? Kurde nie wiedziałem, że ze mnie taki dobry wokalista.<br />
-A tancerz jeszcze lepszy.<br />
Para gadał sobie na luzie, gdy zza drzewa wyszedł Draco i nie wprowadził Zabiniego w zdziwienie.<br />
-A a ale jak to?- wskazał na naturalny kolor włosów Malfoya, o którym nawet on sam nie wiedział.<br />
-Magia - objął Gryfonkę w tali i pocałował ją w czoło- Może twoja dziewczyna tez umie czarować. Sprawdź sam...<br />
-Co?<br />
-To idioto - Ginny chwyciła go za przód koszuli i wycisnęła na jego ustach soczysty pocałunek. W tej chwili koszula na nowo stała się biała, a spodnie przybrały kolor ciemnego dżinsu.<br />
-A nie mówiłem, że dziewczyny lecą na róż? - Blaise wyszczerzył się, na co wszyscy parsknęli śmiechem, a następnie objął swoją Gryfonkę i razem udali się do zamku. <br />
<br />
Malfoy z wielkim trudem otworzył oczy, ale natychmiast tego pożałował. Promyki słońca, wszędzie promyki słońca, które łaskotały go w nos. Wyciągnął rękę aby się podrapać, ale napotkał przeszkodę. Z drugą było to samo. W końcu udało mu się otworzyć oczy i co zobaczył? Murzyńską twarz kilka centymetrów od niego. Draco na widok Blaise'a zaczął panicznie krzyczeć, czym obudził śpiącego. Obaj tragicznie przerażeni zorientowali się, że jedną rękę mają skutą kajdankami do łóżka, a drugą są połączeni.<br />
-GRANGER!!!<br />
-WEASLEY!!!<br />
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/17494463064448566774noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-4033807872207120424.post-61314163480397963842015-04-06T21:21:00.000+02:002015-04-06T21:21:32.615+02:00Dwa słowa od VerityNa samym początku chciałam przeprosić...za to, że usunęłam wszystkie (bądź co bądź negatywne) komentarze, zrobiłam to pod wpływem impulsu. Zareagowałam zbyt gwałtownie.<br />
W ramach odpowiedzi do komentarzy chciałam tylko powiedzieć, że miałam wiele pomysłów na 20 rozdziałów.<br />
A teraz najtrudniejsza część...<br />
Na chwilę obecną zawieszam swoją działalność na blogu, ale spokojnie moja przyjaciółka Silencio nadal z wami będzie.<br />
Chciałabym doprowadzić opowiadanie do końca, ale jak na razie na myśl o pisaniu mam ochotę się rozpłakać.<br />
Niestety jestem osobą bardzo wrażliwą i w obecnym momencie nic co napiszę nie wydaje mi się wystarczająco dobre.<br />
Wiem, że każdy potrzebuje negatywnych komentarzy ale ...<br />
Nawet nie wiem co napisać.<br />
Tyle myśli kłębi mi się w głowie. Nie potrafię ich opanować.<br />
<br />
Wrócę...<br />
Za tydzień...<br />
Miesiąc...<br />
Rok?<br />
<br />
Przy okazji chciałam Ci podziękować Olu (Silencio) zawsze jesteś ze mną, niezależnie od tego jaka jestem. A wiem, że jestem okropna. Jesteś najwspanialszą osobą jaką spotkałam. Zawsze wyciągasz mnie z kłopotów, podnosisz na duchu i znosisz moje humory. Nie wiem cobym bez Ciebie zrobiła. Kocham Cię, dziękuje, że jesteś ze mną mimo wszystko.<br />
<br />
Wasza Veritaserum<br />
Żegnajcie ( na razie ) :(Unknownnoreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4033807872207120424.post-55439410353903460702015-03-28T18:26:00.001+01:002015-03-28T18:27:11.219+01:00Wszystkie odcienie Draco - PROLOG<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-size: 13.5pt;"> </span> <span class="5yl5">'Wszystkie odcienie
Draco' <br />
Prolog</span> <o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span class="5yl5">Witajcie!
Mam dla was opowiadanie. Podejrzewam, że coś koło 15-20 rozdziałów. Nie
obiecuje, że będą dodawane regularnie, ale postaram się o to. Nie ukrywam
również, że może się później pojawić parę scen 18+, nie będą to brutalne sceny,
ale wolę uprzedzić o tym. A tym czasem trzymajcie się, zapraszam. ~Veritaserum </span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
Czarny Mercedes zaparkował na krawężniku przed cukiernią. Przy
oknie siedziała piękna brunetka, pracowała na laptopie i popijała poranną kawę,
którą zagryzała jeszcze ciepłym rogalikiem.Mężczyzna przyjrzał się nieświadomej
obserwatora kobiecie.O tak, długie nogi, zgrabne pośladki (widać, że chodzi na
siłownię, przy mnie trzeba mieć dobrą kondycję, żeby nadążyć za mną), kaskada
brązowych loków, duże oczy i usta ( o tak duże usta, i te wargi mmmm...co ona
tymi ustami mogłaby zrobić). Mógł mieć każdą, pragnął jej, pragnął jej ciała,
jej pożądania, zobaczyć ją nagą, pieprzyć ją. Ten rudy przydupas Ron dosiadł
się do stolika, pocałował ją w policzek. Nie, to nie możliwe. Zresztą i tak
zostawi go dla mnie. Uchylił kawałek szyby, tak żeby było widać tylko kawałek blond
czupryny i złote Ray Bany. O tak..ona będzie moja...<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Henry proszę zadzwoń do Elizabeth żeby
odwołała dzisiejsze spotkania. Mam ważną sprawę do załatwienia.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Tak jest proszę pana. Czy coś jeszcze?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Zaczekaj na mnie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
Blondyn wkroczył pewnym krokiem do
kawiarenki, rudego nie ma, pewnie poszedł do łazienki. Dosiadł się do stolika,
brunetka spojrzała na niego znad laptopa.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Przepraszam, ale tu jest zajęte-
wyjąkała, wyraźnie zaskoczona urodą gościa.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Ja tylko na chwilkę Hermiono.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Znamy się?- policzki jej się
zaczerwieniły, źrenice rozszerzyły, zacisnęła pięści. Dobry znak.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Spotkajmy się w Le Gavroche. Potrzebuje
ludzi takich jak ty do pracy - ale nie takiej jak myślisz piękna-pewnie jakąś
już masz, ale sowicie Ci wszystko wynagrodzę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Ja tak, chętnie...znaczy...Oczywiście.
Może jutro?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Jutro o szesnastej. Wyślę po Ciebie
Henrego. Gdzie mieszkasz?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Przy Stamford.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Wspaniale- wyjął czarnego iPhona, i
wpisał w notatki ulicę.<br />
Hermiona ciężko oddychała, czyżby jej się podobał? Położył na stolik
wizytówkę i bez słowa wyszedł.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<i>Hermiona</i><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
Poranna kawa w Starbucks, idealne
rozpoczęcie dnia. Cholera, durny laptop znów się zawiesił. Kolejny dzień
przeszukuję oferty pracy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Hermiona- Ron, jej przyjaciel dosiadł się
do stolika.- co słychać?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Ehh... nadal nic. A u Ciebie?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Będzie źle, jeśli zaraz nie skoczę do
kibelka.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
Wywróciłam oczami, cholera, jaki on
przystojny, dosiadł się...zaraz dostanę palpitacji. Co za ciało...<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Przepraszam, ale tu jest zajęte-
wyjąkałam, zaskoczona tym przystojnym blondynem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Ja tylko na chwilkę Hermiono.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Znamy się- poczułam jak robi mi się gorąco.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Spotkajmy się w Le Gavroche. Potrzebuje
ludzi takich jak ty do pracy - w życiu się nie wypłacę za kolację tam-pewnie
jakąś już masz, ale sowicie Ci wszystko wynagrodzę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Ja tak, chętnie...znaczy...Oczywiście.
Może jutro?- jąkam się jak głupia, ale wreszcie znajdę pracę, i to u takiego
ciacha!<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Jutro o szesnastej. Wyślę po Ciebie
Henrego. -ma szofera-Gdzie mieszkasz?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Przy Stamford.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
-Wspaniale- wyjął czarnego iPhona,
wystukał coś, położył wizytówkę na stole i bez słowa wyszedł.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
Treść zaskoczyła mnie bardziej niż gość:<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span class="apple-converted-space"><i> </i></span><i>
</i><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<i>
</i><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<i><span style="font-size: 13.5pt;"><br />
Draco Malfoy</span></i><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<i><span style="font-size: 13.5pt;">
Malfoy Organization Holding </span></i><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<i><span style="font-size: 13.5pt;">
290-783-213</span></i><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
Unknownnoreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-4033807872207120424.post-2794342885004378382015-02-15T00:10:00.001+01:002015-02-16T19:07:49.814+01:00Miniaturka ''Walentynkowy podstęp''Witam ponownie! Tak jak wspominałam wstawiam wam świeżutką, walentynkową miniaturkę. Jest bardzo długa i z góry mówię niezabetowana, więc mam nadzieję, że wybaczycie mi te drobne błędy.<br />
Niestety nie udało mi się jej wstawić na czas *zresztą jak zwykle*. Walentynki niestety skończyły się 10 minut temu, ale myślę, że to też mi wybaczycie. Dobra, starczy tego gadania, zapraszam do czytania ;*<br />
~Silencio<br />
<br />
''Walentynkowy podstęp''<br />
<br />
Dzień świętego Walentego przypada na 14 lutego,ale w Hogwarcie trwał już od dwóch dni. Cały zamek przystrojony był serduszkami, amorkami, różami i lampionami. Gdzie się spojrzało można było dostrzec całujące i obściskujące się pary. Nawet ci najmłodsi wręczali sobie kartki, lizaki i upominki. Walentynki to naprawdę piękny dzień, dzień zakochanych, ale nie każdy tak uważał, a mianowicie nasza panna Granger. Dla niej 14 lutego to po prostu zwykły dzień. Może byłoby inaczej,gdyby nie była singielką,ale skoro nią jest to musi trochę ponarzekać. Tak naprawdę w głębi serca marzyła o walentynkach spędzonych z ukochanym. Romantyczna kolacja, jakiś film i tylko ona i on. Ale to tylko marzenie, a nawet gdyby i tak byłoby to niemożliwe. Dlatego wróćmy do rzeczywistości, do pokoju wspólnego Gryffindoru, gdzie Hermiona przy jednym ze stolików pisała esej na starożytne runy.Prawie kończyła,gdy pewien, bardzo uparty rudzielec musiał jej przerwać.<br />
-No to który ci się podoba? - Ginny wyrzuciła z ogromnej kosmetyczki mnóstwo lakierów do paznokci gniotąc przy tym pergaminy starszej koleżanki.<br />
-Ginny, tyle razy ci mówiłam NIGDZIE. NIE. IDĘ!- prawie wykrzyczała po czym odgarnęła książki ze sterty lakierów.<br />
-Miona, no nie daj się prosić.<br />
-Już to robisz- Hermiona zgarnęła podręczniki i pergaminy ze stolika i ruszyła w stronę dormitorium. Niestety Ruda wyprzedziła ją i zagrodziła drogę.<br />
-Hermiona no proszę, nie chcę iść tam sama- błagała.<br />
-Przecież nie będziesz sama, będziesz z Harrym, a teraz przepuść mnie- próbowała ją wyminąć, ale Ginny nie dawała za wygraną- Nie zmuszaj mnie do użycia różdżki.<br />
-Posiedzimy, potańczymy, fajnie będzie, jak za dawnych czasów.<br />
-Sama się o to prosisz.<br />
-Hermiona, no przestań.<br />
-Ginny nie naciskaj, dobrze wiesz, że tam nie pójdę- próbowała być stanowcza.<br />
-Ale co ci szkodzi? Proszę... zrób to dla mnie- błagała Ruda.<br />
-Oj.. no dobrze, ale zostaw mnie już w spokoju, błagam.<br />
-Oki, będzie super- Ginny podbiegła do przyjaciółki i cmoknęła ją w policzek.<br />
-Yhy... już to widzę- powiedziała wchodząc po schodach.<br />
-Jeszcze zobaczymy...- Ruda odwróciła się na pięcie i powiedziała to tak cicho, że tylko ona mogła to usłyszeć.<br />
Hermiona dokończyła esej i postanowiła wcześniej się położyć, była bardzo zmęczona. Dużo myślała o balu, który miał się odbyć już za dwa dni.Chciałaby się jeszcze wykręcić, ale wiedziała, że Ginny naprawdę zależy żeby tam była. Zresztą co Ona tam będzie robiła? Wszyscy będą tańczyć i dobrze się bawić,podczas gdy Ona będzie siedziała przy stole i obżerała się słodyczami. Jak zna życie jedynymi osobami, które poproszą ja do tańca będą Harry, Ron lub Neville. Kompletnie tam nie pasuje. No, ale taki już jest los singielki, z którym dawno się pogodziła. Tak strasznie zazdrościła Ginny. Ona i Harry tworzyli taki idealny związek. Też chciała,aby ktoś Ją pokochał, czy to tak dużo?<br />
<br />
Następnego dnia wszystkie dziewczyny mówiły tylko o jutrzejszej dyskotece, która była organizowana dla szóstego i siódmego roku z okazji Walentynek. Chłopakom, na tym nie zależało. Oni jak zawsze szykują się na ostatnią chwilę, przeciwnie do dziewczyn, które spędzały na przygotowaniach cały dzień. Niektóre z nich, na przykład taka Lavender zrywały się wcześniej z lekcji, aby zdążyć się wykąpać, uczesać, pomalować paznokcie, zrobić makijaż i się ubrać, co było dla Hermiony nie do przyjęcia. Na pierwszym miejscu nauka, dopiero później przyjemności. Zresztą Jej wystarczy godzinka na wyszykowanie się. Bardzo denerwowały Ją dziewczyny i ten cały temat balu, dlatego czekając na pierwszą w tym dniu lekcję -eliksiry- stanęła z dala od wszystkich i zabrała się za czytanie książki . Za 5 minut zaczynała się lekcja,a Snape'a jeszcze nie było, to do niego niepodobne. W sumie to dobrze, dłużej poczyta, a wypożyczyła naprawdę dobrą książkę. Od książki oderwał ją głupiutki chichot jednej z sióstr Greengras. Podniosła wzrok i napotkała stalowe spojrzenie Malfoy'a. Opierał się o ścianę i najzwyczajniej w świecie przyglądał się jej. Gryfonka zarumieniła się, ale nie chciała tego dać po sobie poznać. Założyła niesforny lok za ucho i wróciła do lektury. Opierał się o ścianę z rękoma w kieszeni, a blond włosy delikatnie opadały mu na czoło. On był taki przystojny...<br />
-A ty Granger, z kim idziesz na bal? - odezwała się Astoria podchodząc bliżej, z rękami założonymi na biodrach.<br />
-Pewnie z książką- odezwała się Dafne, czym wywołała śmiech u reszty dziewcząt. Ślizgonka nie odstępowała starszej siostry na krok.<br />
-Masz racje Dafne, nikt inny nie chciałby się z nią umówić- siostry przybiły sobie piątkę i odeszły.<br />
Hermionie zrobiło się przykro, ale nikt nie będzie jej obrażał a już na pewno nie ona. Z jednej strony po co miała na nią zwracać uwagę, ale z drugiej strony nie będzie czyimś popychadłem. Nabrała odwagi i odezwała się:<br />
-Wolę iść z książką, niż z taką księżniczką jak ty.<br />
Nagle zrobiła się cisza i wszyscy zwrócili uwagę na Gryfonkę, wszyscy prócz niego. On tylko uśmiechnął się, pokręcił przecząco głową i przewrócił oczami, tak jakby chciał powiedzieć ''oj.. Granger wkopałaś się w niezłe bagno''. Nie wiedziała czemu, ale dodało jej to otuchy.<br />
-Co myślisz, że możesz sobie pozwalać, szlamo? - ostatnie słowo wypowiedziała jak najgorszą obelgę. Wyglądała jak wściekły hipogryf, brakowało jej tylko piór do nastroszenia, bo wielkie pazury i dziób się zgadzał.<br />
To ją zabolało, znów to wyzwisko. Na korytarzu zrobiła się bardzo nieprzyjemna atmosfera. Gryfonki stały pod ścianą i kurczowo wciągały powietrze, chłopaki stali jak spetryfikowani nie wiedząc co się dzieje, jedynie Ron wyrywał się z uścisku Harrego, aby pobiec do swojej przyjaciółki. Ślizgonki stanęły za siostrami Greengras i również zaczęły drwić z Hermiony. A on, on nadal tam stał, tylko tym razem był jakiś spięty, poddenerwowany. Gdyby jego spojrzenie mogło uśmiercać, Astoria i Dafne już dawno byłyby trupami. Starsza z sióstr podeszła do Hermiony, szarpnęła ją i wyszeptała wprost do ucha:<br />
-Następnym razem pożałujesz Granger.<br />
Całe towarzystwo rozproszył profesor Snape, który nie był w najlepszym humorze. Już na początku odjął Nevill'owi 10 punktów.<br />
-Ale panie profesorze, za co?<br />
- Za żywot Longbottom, a teraz siadaj na pupsku i wymień mi składniki eliksiru żywej śmierci.<br />
Reszta lekcji minęła w miarę dobrze dopóki Zabini nie zaczął swojego przedstawienia. Wstał z ławki poprawił sobie zielono-sebrny krawat, wyjął coś z torby i ruszył w stronę biurka Snape'a .Szedł odważnym krokiem chowając coś za plecami. Cała klasa wymieniła między sobą spojrzenia i obserwowała całą tą scenę. Blaise stanął przy Nietoperzu, poprawił włosy i zaczął:<br />
-Panie profesorze, jutro jest najpiękniejszy dzień w roku, święto zakochanych..<br />
-Zabini , co ty wyprawiasz? W tej chwili marsz na miejsce- uniósł się odgarniając z twarzy kosmyk czarnych, tłustych włosów.<br />
-Panie profesorze- powiedział zmysłowym głosem- wiem, że Walentynki są jutro,ale nie mamy z panem zajęć, więc...<br />
-Zabini przestań się wydurniać! - powiedział szorstkim głosem do Ślizgona.<br />
-Severusie...<br />
-Minus 10 punktów!<br />
-Snape... -Blaise nadal nie odpuszczał.<br />
-Minus 20 punktów!<br />
-Czy zostanie profesor moją walentynką?- zalotnie się uśmiechnął i wyjął zza pleców dużą bombonierkę w kształcie serca.<br />
Do tej pory w klasie była grobowa cisza, ale gdy ciemnoskóry wyciągnął te czekoladki to wszyscy płakali ze śmiechu. Niektórzy nawet zaczęli gwizdać i klaskać, ale natychmiast się uspokoili, kiedy Snape poczęstował ich spojrzeniem bazyliszka.<br />
-Zabini, ty idioto! Minus 50 punktów dla Slytherinu i miesięczny szlaban. Dzisiaj o 18 widzę cię u mnie w gabinecie!<br />
-Ależ oczywiście- Ślizgon sugestywnie poruszył brwiami i wrócił na swoje miejsce.<br />
<br />
Blaise gdy tylko wszedł do pokoju wspólnego Slytherinu został powitany wiwatami i okrzykami. Ślizgoni byli nim zachwyceni, jedynie Malfoy patrzył na niego z politowaniem. Natomiast dziewczyny, w przeciwieństwie do chłopaków były zbulwersowane:<br />
-Jak mogłeś?<br />
-Zabini przez ciebie straciliśmy 80 punktów !<br />
-Pff.. idiota<br />
-Dupek!<br />
-Diable powiem ci, że warto było stracić te 80 punktów. Dawno nie widziałem Snape'a w takim wydaniu- Theodore podszedł do kumpla i poklepał go po ramieniu.<br />
-Taa, Blaise to było genialne.<br />
-Stary, jesteś najlepszy!<br />
Zadowolony z siebie Zabini przyjął gratulacje od kolegów i ruszył w stronę dormitorium. W pokoju przywitał go Draco, który był zażenowany jego zachowaniem.<br />
-Możesz mi wytłumaczyć co to było?!<br />
-Mówiąc ''TO'', co masz na myśli?<br />
-Mówiąc ''TO'' mam na myśli przedstawienie, które przed chwilą odstawiłeś.<br />
-Było jakieś przedstawienie? Najwyraźniej nie zostałem zaproszony, a teraz przepraszam, ale się spieszę- wziął torbę i najzwyczajniej w świecie wyszedł.<br />
<br />
Hermiona po lekcji, jak zawsze udała się do biblioteki. Było to jej ulubione miejsce w całym Hogwarcie. Panowała tu niesamowita atmosfera, zawsze była cisza i spokój. Ten zapach książek, które tak bardzo kochała wywoływał w niej pozytywne emocje.Tyle cennych ksiąg i woluminów , była po prostu w raju. Rozłożyła się na jednej z ławek i zabrała za pracę domową z transmutacji, niestety nie było dane jej skończyć.<br />
-Cześć, przeszkadzam?<br />
-Harry, hej. Nie, nie przeszkadzasz. Siadaj- tak naprawdę chciała mieć już ten esej z głowy, ale przecież nie powie Harremu,żeby sobie poszedł. Zamiast tego odłożyła pergaminy i odsunęła mu krzesło.<br />
-Hermiona... wszystko w porządku? - zapytał nieśmiało.<br />
-Jasne, a dlaczego pytasz ?<br />
-No wiesz, ta dzisiejsza kłótnia z Astorią...<br />
-Harry, jeżeli masz do mnie sprawę to wal prosto z mostu, a nie owijaj w bawełnę- Gryfonka wiedziała, że Potter coś od niej chciał, po co inaczej miałby się pytać,czy wszystko w porządku. Odkąd rozstała się z Ronem ich relacje oziębiły się. Próbowała to naprawić, ale tylko ona się angażowała, więc dała sobie spokój.<br />
-Hermiona pomóż mi proszę! Jutro są walentynki a ja nie mam nic dla Ginny- błagał jakby rozmowa sprzed dwóch minut w ogóle się nie odbyła.<br />
-No to nie wiem, kup jej może jakieś kwiaty czy czekoladki...<br />
-Nie, to nie może być nic zwykłego. To musi być wystrzałowe, coś co jej się spodoba.<br />
- w takim razie będzie ciężko.<br />
-Noo...<br />
-A nie możesz po prostu zapytać się jej co by chciała dostać?<br />
-Po pierwsze to ma być niespodzianka, a po drugie Ginny ma szlaban u Snape'a i siłą jej stamtąd nie wyciągnę.<br />
-Hmm... w takim razie pomyślmy co lubi Ginny...?<br />
-Quididtch - po chwili zastanowienia odparli jednocześnie.<br />
-Ale nie kupię jej przecież nowej miotły, to musi być coś romantycznego... ale co?<br />
Hermiona dobrze wiedziała co jej ruda przyjaciółka chciałaby dostać na walentynki, ale niech się Harry jeszcze trochę potrudzi, kto wie, może sam na to wpadnie.<br />
-Może kupię jej puszka pigmejskiego? Będzie miała dwa, albo bransoletkę, ale jej się nic nie podoba. Albo...<br />
-Albo...? - pełna nadziei Hermiona czekała aż Harry dokończy zdanie.<br />
-Zabiorę ją do kawiarenki Pani Puddifoot !<br />
-Co? Nie, nie, nie ! Ginny chybaby cię przeklęła, gdybyś ją tam zabrał. Miałam na myśli bilety na mecz quidditcha Anglia-Irlandia, który ma się odbyć w sierpniu- powiedziała wyraźnie znudzonym głosem.<br />
-Serio? Ale skąd ja teraz te bilety wytrzasnę? Dobra coś wykombinuję. Dzięki Hermi, jesteś wielka- cmoknął ją w policzek i jak poparzony wybiegł z biblioteki, a Hermiona wróciła do pisania.<br />
<br />
-Co tak długo?<br />
-Nie mogłam go nigdzie znaleźć.<br />
-Ale masz go ?<br />
-Ja bym nie miała? No jasne, że mam. Musiałam trochę poszperać, ale znalazłam.<br />
-Świetnie, albo i nie-powiedział przerażony- Jest już piętnaście po szóstej, Snape nas zabije.<br />
<br />
-Weasley, Zabini spóźnienie! Za karę zostaniecie sobie godzinkę dłużej. A teraz słuchać mnie uważnie. Macie za zadanie uwarzyć eliksir wiggenowy- wskazał na schowek- tam znajdziecie wszystkie składniki . Następnie posegregujecie alfabetycznie ingrediencje,a na koniec pokruszycie skrzydła nietoperza, kolce jeżozwierza, korzonki, pokroicie smoczą wątrobę, dżdżownice oraz podlejecie miętę. Chyba o niczym nie zapomniałem. No bierzcie się do roboty, tylko ma być cisza. Rozumiemy się? Muszę sprawdzić testy trzeciego rocznika.<br />
Ginny i Blaise niechętnie zabrali się do pracy. Ślizgon kroił ingrediencje,a Gryfonka je segregowała. Minęła godzina, a oni byli dopiero w połowie, mieli już dosyć. Ruda była tak znudzona, że mylił się jej alfabet, z kolei Zabini był tak śpiący, że nie wiedział co robi i przeciął się kilka razy. Na szczęście po tych męczących sześćdziesięciu minutach do sali wpadła zapłakana Pansy.<br />
-Pa..pa..panie profesorze!<br />
-Parkinson co się stało? - zapytał jakże znudzonym głosem.<br />
-The..The.. Theodore jest nieprzytomny... - Ślizgonka wyglądała okropnie, była cała blada, a oczy miała opuchnięte od płaczu.<br />
-Już idę- Nietoperz powiedział obojętnie, jakby nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji - a wy macie się nie ociągać. Wracam za dziesięć minut i ma tu być porządek, rozumiemy się?<br />
-Tak jest panie profesorze- odpowiedzieli zgodnie i wzrokiem odprowadzili Snape'a do drzwi. Pansy zdążyła się jeszcze potajemnie wychylić, uśmiechnąć i unieść kciuki w górę, po czym mistrz eliksirów zamknął drzwi.<br />
-Cholera, nie sądziłem, że to się uda. Co teraz?<br />
-Jak to co? Warzymy amortencję!- Gryfonka klasnęła w dłonie i zaczęła przeglądać podręcznik do eliksirów panny Granger.<br />
-Wiesz co? Ja się czasami zastanawiam czy ty nie powinnaś być w Slytherinie.<br />
-Hahahaha, bardzo śmieszne -zaśmiała się nieco ironicznie i rzuciła w stronę chłopaka książkę- Do roboty!<br />
*Godzinę później*<br />
-Zabini, ty idioto złap tę durną żabę!<br />
-Jak jesteś taka mądra to sama ją złap- powiedział wstając spod stołu, uderzając się przy tym w głowę.<br />
-Proszę bardzo- Ginny chwyciła różdżkę i rzuciła zaklęcie- Accio niebieska żaba- płaz w momencie znalazł się przy niej - Wingardium Leviosa - Gryfonka lewitowała żabę, chciała ją przenieść do akwarium, lub też jego części- Blaise pomóż mi, szybko! Daj mi jakiś słoik!<br />
-Co chcesz?- masował obolałe miejsce.<br />
-SŁOIK! Szybko bo ona się bardzo rzuca.<br />
W tym całym bałaganie nie można było niczego znaleźć. Rozbite akwarium, półka o dziwo jeszcze trzymająca się na jednym gwoździu, galaretowata substancja na stole, porozbijane fiolki z eliksirami i mnóstwo szkła na podłodze. Ślizgon znalazł różdżkę i rzucając Reparo naprawił akwarium, do którego Ginny włożyła żabę. Stanęli i zaczęli się jej przyglądać.<br />
-Jeżeli za godzinę nie przyjmie normalnego, zielonego koloru Snape nas zabije!- pochylił się i zapukał w szybę, na którą wskoczył płaz.<br />
-Nietoperz i tak nas zabije...- powiedziała łamiącym się głosem.<br />
-O czym ty mówisz?- Blaise odwrócił się do Rudej i już wiedział, co miała na myśli. Widział jak w jej oczach zabłysły łzy- Ej, mała tylko mi tu nie płacz. Zobaczysz, zaraz posprzątamy i uwarzymy te eliksiry z różdżką w nosie-próbował zażartować, ale mu nie wyszło, więc podszedł do niej i ją objął. Były dwie rzeczy, których nienawidził najbardziej w świecie: kaca i płaczących dziewczyn.<br />
-Blaise, ale nie rozumiesz, że nie potrafię uwarzyć tej cholernej amortencji? Próbowałam cztery razy i patrz co mi z tego wyszło- wskazała na brudne kociołki i zieloną substancję przypominającą gumochłona- Jestem beznadziejna...<br />
-Ty może tak, ale ja nie. Zajmiesz się sprzątaniem i eliksirem wiggenowym, a ja-mistrz eliksirów uwarzę najlepszy i najmocniejszy eliksir miłosny.<br />
-Yhy... już to widzę, no ale możemy spróbować, bo za jakieś 40 minut Nietoperz tu wróci.<br />
Blaise podszedł do jednego z kociołków udając przy tym, że zarzuca peleryną, podciągnął rękawy i rzekł niskim, basowym głosem:<br />
- Panno Weasley proszę mi podać skład eliksiru amortencji.<br />
-Oczywiście panie profesorze- rzuciła w niego podręcznikiem Hermiony i pokazała mu język -Do roboty!<br />
Zabini warzył eliksir najlepiej jak potrafił, wiedział, że to jedyna szansa aby połączyć Malfoy'a z Granger. Robił to też dla małej Rudej, bo wiedział, że jej na tym bardzo zależy. No,a czego nie robi się dla przyjaciół, nawet jeżeli są z Gryffindoru. Eliksir był prawie gotowy, wystarczyło dodać tylko pokruszony korzeń mandragory i dolać wody. W tym czasie Ginny zdążyła doprowadzić salę do porządku. Nawet szybko się z tym wszystkim uporała, wystarczyło odrobinę magii i chęci. Odstawiła ostatnie ingrediencje na miejsca i również zabrała się za warzenie eliksiru. Po 30 minutach na stole stały dwa kociołki z gotowymi napojami. Były jeszcze gorące co świadczyło o unoszącej się parze.<br />
-Profesorku, a czy przypadkiem amortencja nie powinna mieć różowego koloru?- stanęli nad kociołkami i zaczęli przyglądać się eliksirom- Bo gdyby nie ta charakterystyczna para i zapach w moim przypadku cynamonu nie odróżniłabym jej od eliksiru wiggenowego- wskazała na kociołek obok.<br />
-Ma taki, a nie inny kolor i już nie marudź. Tobie nic nigdy nie pasuje. Czujesz cynamon? Czujesz, a wiesz dlaczego? Bo dobrze uwarzyłem ten eliksir! A teraz chodź ogarniemy tu jeszcze trochę zanim Sev wróci z misji. A swoją drogą to Theodor'owi nic nie będzie?- zapytał chowając ingrediencje.<br />
-Raczej nie. Fred i George mówili, żeby nie jeść tego w dużych ilościach,nie mówili o mieszaniu tych słodyczy, więc powinno być wszystko okey.<br />
-To się okaże jak Nietoperz wróci,a teraz dawaj te fiolki bo trzeba przelać amortencję.<br />
Ginny podała mu dwa małe flakoniki i z powrotem wrócili do stołu. Jednak nie zdążyli ich napełnić, ponieważ usłyszeli kroki i przekleństwa Snape'a dochodzące z korytarza. Gryfonka wpadła w panikę podobnie jak jej przyjaciel.<br />
-Cholera jasna, przebrzydłe bachory! Ja wam dam, gówniarze! Krwawe Bąblówki, Krwotoczki Truskawkowe i te Bombonierki Lesera. A to wszystko przez tych rudych Weasley'ów!<br />
-I co teraz? - jęknęła Ginny.<br />
-Nie panikuj, tylko schowajmy te kociołki, szybko- próbowali je unieść, ale były za ciężkie.W momencie, w którym Blaise i Ginny zasłonili stół otworzyły się drzwi.<br />
-A co wy tu robicie?- zapytał odgarniając kosmyk tłustych włosów<br />
-Przecież mamy szlaban, zapomniał pan? - po chwili ciszy Ruda odezwała się podając za plecami fiolki Zabiniemu.<br />
Mistrz eliksirów zaczął im się przyglądać. W sumie co się dziwić, dwoje zdenerwowanych uczniów stojących przy stole ramię w ramię. Ślizgon próbował nalać eliksir, ale nie mógł trafić buteleczką do kociołka. Snape zaczął się zbliżać, co teraz?Musi odciągnąć jego uwagę. Trzeba improwizować.<br />
-Panie profesorze chyba wdepnął pan w kupę.<br />
-Co? W co wdepnąłem? - Nietoperz zaczął się obracać i podnosić podeszwy butów, więc Blaise obrócił się,napełnił dwie fiolki błękitnym płynem i wyczyścił kociołek- Co to miało być panie Zabini? Minus 10 punktów dla Slytherinu i dla Gryffindoru też. Za głupi żart i braci panny Weasley. A tak w ogóle to co wy tam chowacie za plecami?- Odepchnął uczniów i spojrzał na eliksir- Co to ma być?<br />
-No kazał nam pan uwarzyć eliksir wiggenowy, posegregować i pokroić ingrediencje- odezwał się Blasie, bo Ginny nie była w stanie, wszystko podeszło jej do gardła myśląc, że Ślizgon wylał niewłaściwy eliksir.<br />
-A nie kazałem wam przypadkiem przelać go do fiolek i zanieść pani Pomfrey?<br />
-Nie.<br />
-To macie to zrobić. W tej chwili! I idźcie już sobie, mam was dosyć. Dosyć młodzieży, dosyć uczniów, dosyć wszystkiego! - zbulwersowany zniknął za drzwiami schowka. Ginny szybko napełniła buteleczki eliksirem i razem z Zabinim wybiegli z gabinetu.<br />
-Masz ?<br />
-No jasne, że mam- wyjął z tylnej kieszeni spodni dwie małe fiolki z błękitnym płynem.<br />
-Uff... myślałam, że będzie po nas.<br />
-To się jeszcze okaże.<br />
<br />
Następnego dnia, z samego rana Ginny wpadła do dormitorium Hermiony z piskiem. Wskoczyła na jej łóżko i zaczęła po niej skakać.<br />
-Miona! Miona! Miona! No obudź się ty śpiochu !!!<br />
-Gin,proszę zejdź ze mnie..- powiedziała nieprzytomnym głosem.<br />
-Zejdę pod jednym warunkiem.<br />
-Hm...?<br />
-Obudź się!- Ruda wzięła poduszkę i zaczęła zawalać nią w przyjaciółkę.<br />
-Dobra, dobra już wstaje, ty potworze- podniosła się i przetarła oczy- O co chodzi?<br />
-Słuchaj! Dzisiaj są walentynki. więc postanowiłam wcześniej wstać, naszykować się i zejść na śniadanie. Zeszłam do pokoju wspólnego i dostałam od Harrego wielką różę, czekoladki i bilety na mecz Anglia-Irlandia, ale to jeszcze nie koniec niespodzianek na dziś, tak mi powiedział. I uwaga najlepsze: wychodzę spod portretu Grubej Damy, patrzę pod nogi a tu wielkie opakowanie najdroższych czekoladek z Miodowego Królestwa. Ale to nie wszystko na bombonierce była karteczka z twoim imieniem !- Ginny zaczęła piszczeć i podała przyjaciółce znaleziony prezent.<br />
-Co? -nagle ożyła i chwyciła pudełeczko z karteczką na której pisało ''Dla mojej słodkiej walentynki Hermiony ~M''. Brunetce aż stanęło serce, czy to mógł być on, Malfoy? Ruda pomyślała o tym samym. To trochę nie w jego stylu- Ale czy to na pewno dla mnie?<br />
-A znasz jakąś inną Hermionę?<br />
-No nie.<br />
-To na co czekasz? Otwieraj.<br />
Hermiona otworzyła wieczko bombonierki, pod którym był list. Wzięła go drżącymi rękoma i przeczytała. List był dość długi, ale przeczytała tylko połowę, po czym zniesmaczona odłożyła go na łóżko.<br />
-I co? Wiesz od kogo? Hermiona...? - Ruda chwyciła kartkę i przeczytała na głos:<br />
'' Hermiono, moja przyszła żono,<br />
Potajemnie Cię kocham i z Tobą flirtuje,<br />
Jesteś mą miłością, na którą wyczekuję,<br />
Jesteś gwiazdką na mym niebie,<br />
Najbardziej na świecie kocham Ciebie''<br />
Cormac M.<br />
<br />
Ginny nie mogła przestać się śmiać. Jak mogła myśleć, że to Draco? Czekoladki, moja słodka walentynko? Przecież to do niego niepodobne. To musiał być McLaggen, nikt inny nie napisałby takiego wiersza, jeżeli można to tak nazwać.<br />
-Na Merlina przecież to jest tak przesłodzone, że chce się rzygać. Cormac, przyjacielu postarałeś się, tylko tyle ci powiem- Hermiona, dobrze się czujesz?<br />
-Chyba nie. Moja przyszła żono, gwiazdko na niebie, co to miało być? - siedziała jak spetryfikowana i ręką przeczesywała włosy.<br />
-Jejku Miona, chłopak się po prostu zakochał. Nic na to nie poradzisz. A że są walentynki, to wiesz chciał spróbować swoich marnych szans. Tak szczerze mówiąc to myślałam, że to od Ma... - Ginny ugryzła się w język- od Macmillan'a.<br />
-Od Ernie'go ? To co ty sądzisz, że... że mu się podobam?<br />
-Hermiona, komu ty się nie podobasz, to jest pytanie. Każdy chłopak ślini się na twój widok- brunetka chciała zaprotestować na stwierdzenie przyjaciółki, ale ta nie doprowadziła ją do słowa- i tylko mi nie mów, że tak nie jest. No a wracając do Macmillan'a, słyszałam jak mówił Justyn'owi, że niezła z ciebie dupcia.<br />
-Słucham? -Hermiona nie mogła uwierzyć w to co usłyszała- Właśnie w tym momencie Ernie stracił jakiekolwiek szanse.<br />
-A miał w ogóle jakieś?<br />
-Minimalne...<br />
-Hermiona! Wszyscy tylko nie Macmillian! Zabraniam ci, a teraz szykuj się bo za dziesięć minut schodzimy na śniadanie. Czekam na dole- rzuciła, wzięła sobie jedną czekoladkę i wyszła.<br />
Po dwudziestu minutach dziewczyny jadły już śniadanie w wielkiej sali. Dzisiaj było jeszcze gorzej niż kilka dni temu. Serduszka były wszędzie, na oknach, na kominkach, a nawet na obrusach. To było jeszcze do zniesienia, no ale tosty w kształcie serduszek? Hermionie od razu odechciało się jeść, dlatego napiła się tylko soku. W sali nie było za dużo osób, jak na śniadanie była dość wczesna pora. Uczniowie dopiero zaczęli się schodzić. Hermiona chciała odejść od stołu, ale Ginny pociągnęła ją z powrotu na ławkę.<br />
-Hełmiona siadaj, nie było jeszcze poczty- mówiła przeżuwając już czwartego tosta z dżemem malinowym.<br />
-Ginny,proszę wszystko tylko nie poczta. Nie dzisiaj- wstała, ale od razu wróciła- O cholera- rozłożyła gazetę i schowała się za nią. Do Wielkiej Sali wszedł właśnie Cormac ze swoimi przyjaciółmi, a za nim Malfoy i reszta Ślizgonów. Przeklęte walentynki.<br />
-Hermi, dlaczego się chowasz? Nie spodobał ci się list miłosny od pana McLaggen'a ?- Ruda nabijała się z przyjaciółki- No weź się nie wygłupiaj- złożyła gazetę i odłożyła ją na bok, tak by brunetka nie mogła jej sięgnąć.<br />
Sowia poczta 14 lutego to coś nieprawdopodobnego! Sowy latają w tą i z powrotem zrzucając co trzy minuty kolejne walentynki, lizaki lub czekoladki. Hermiona miała ich całkiem sporo, nawet Ron odważył się wysłać jej kartkę. Zresztą nie tylko on, bo dostała bardzo ładną kartkę od niezwykle skrytego w sobie Terrego. Naprawdę się postarał, bo wszystko wskazywało na to, że sam ją zrobił. Dostała również walentynki od Harrego, Nevilla, Justyn'a, Zachariasza, Rogera oraz od Erniego, ale jej nawet nie otworzyła, chłopak był już skończony. Ginny nie dostała aż tak dużo kartek, ale za to miała więcej lizaków i bombonierek. Każda dziewczyna wychodziła z Wielkiej Sali z prezentami i kopertami, ale nie tylko dziewczyny. Malfoy był tak obładowany czekoladkami, kartkami i pluszakami, że musiał poprosić Zabiniego o pomoc, bo sam nie dałby rady.<br />
Po śniadaniu Hermiona udała się do swojego dormitorium, gdzie do południa odrabiała prace domowe na przyszły tydzień. O osiemnastej umówiła się z Ginny, która zaoferowała, że pomaluje i uczesze ją na bal. Tak w sumie nie zaoferowała tylko postanowiła. Gryfonka wcześniej skończyła, więc postanowiła poczytać książkę. Ale jak zawsze ktoś musiał jej przerwać. Do okna zapukała mała szara sówka z wielką, czerwoną różą w dziobie. Hermiona odebrała ją i dała sówce ''napiwek''.<br />
Była prześliczna, ale od kogo? Bardzo ją to dręczyło, no ale cóż adresat nie zostawił żadnego liściku. Napełniła szklankę wodą, włożyła do niej różę i postawiła na biurku przy oknie. Uwielbiała zapach róż, a ta pachniała obłędnie. Wąchając ją dopatrzyła się małej karteczki schowanej pomiędzy płatkami kwiatka. Wyjęła ją i odczytała: ''Tajemniczy Wielbiciel''. Tylko tyle? Żadnego podpisu, inicjałów, nic? Bardzo tajemniczy ten wielbiciel, bardzo. No, ale przecież o to chodzi w tych całych walentynkach. A może jest jeszcze jakiś liścik? Gryfonka przyglądała się płatkom róży i nawet nie zauważyła, kiedy Ginny weszła do pokoju.<br />
-Jak tam, gotowa? -wparowała do dormitorium niosąc ze sobą kosmetyczki, kuferki, ubrania i kilka par butów- Ojej, a od kogo taka piękna róża?- rzuciła rzeczy na łóżko i podeszła do zrezygnowanej przyjaciółki.<br />
-Od tajemniczego wielbiciela- usiadła podając Rudej liścik.<br />
-Ale za to jaka piękna. No dobra szkoda czasu na gadanie, szykujemy się.<br />
Ginny wepchnęła Hermionę do łazienki, aby wzięła szybką kąpiel, w czasie gdy ona będzie się szykowała. Brunetka wyszła z wanny, owinęła się ręcznikiem i wysuszyła włosy. Nie wiedziała po co to całe szykowanie się, ale gdy weszła do pokoju i zobaczyła Ginny od razu zmieniła zdanie. Ubrana była w krótką, obcisłą czarną sukienkę, włosy miała spięte w pięknego, długiego warkocza, oczy mocno podkreślone czarną kredką, a wszystko to dopełniały usta w kolorze krwistej czerwieni.<br />
-Gin,wyglądasz przepięknie- zachwycała się brunetka.<br />
-Ty zaraz też tak będziesz wyglądała- odsunęła jej krzesło na którym siadła i zabrała się do pracy.<br />
Wszystko trwało około dwóch godzin, ale efekt był powalający. Hermiona miała już dosyć, siedziała na tym krześle i co chwilę się wierciła. Nienawidziła bezczynności, ale gdy spojrzała w lustro była zachwycona. Nigdy nie pomyślałaby, że może tak ładnie wyglądać. Włosy delikatnie spięte w koczka, oczy podkreślone tuszem, a do tego lekko pomalowane usta. Czas na sukienkę. Ginny co prawda proponowała jej kilka stroi, począwszy od obcisłych getrów po skórzane miniówki i gorsety, ale to wszystko było zbyt skąpe. Hermiona miała dużo sukienek, ale żadna się nie nadawała na dyskotekę. Na szczęście na dnie swojego kufra trzymała sukienkę na specjalną okazję.<br />
-Hermiona, ona jest prześliczna.<br />
-Dziękuję, dostałam ją od mamy na siedemnaste urodziny i jeszcze nie miałam okazji jej założyć-powiedziała przykładając sukienkę do ciała.<br />
Ruda rzeczywiście miała rację. Sukienka była w kolorze głębokiej czerwieni, od pasa kloszowana, miała prosty krój i nie za duże wcięcie w dekolcie. Sięgała do kolan i pobudzała wyobraźnię każdego mężczyzny. Hermiona wyglądała w niej cudownie. Ginny wybrała jej czarne, bardzo wysokie szpilki, które idealnie dopełniały całą kreację. Tak ubrane dziewczyny ruszyły na dyskotekę.<br />
<br />
Już na pierwszym piętrze było słychać głośną muzykę. Przy wejściu do Wielkiej Sali profesor Flitwick pilnował, aby nikt młodszy nie dostał się przypadkiem na imprezę. Cała sala była już zapełniona. W środku panował mrok, jedynie oświetlone były stoliki, środek sali -''parkiet'' i barek. Tam, gdzie na co dzień stał stół dla nauczycieli znajdował się sprzęt muzyczny, który obsługiwał Seamus, a zamiast podłużnych stołów były małe czteroosobowe stoliki. Hermiona i Ginny odnalazły przyjaciół.<br />
-Hermiono, ślicznie wyglądasz!- Ron próbował przekrzyczeć głośną muzykę.<br />
-Słucham?!<br />
-Mówię, że bardzo ładnie wyglądasz!- podszedł do niej i krzyknął.<br />
-A, dziękuję!<br />
-Dobra, przecież nie będziemy tu tak stać i gadać! Chodźcie na parkiet!- Ruda chwyciła Harrego za rękę i ruszyła w tłum.<br />
Impreza trwała już parę dobrych godzin. Dochodziła pierwsza, ale wszyscy za dobrze się bawili, żeby odczuć zmęczenie. Hermiona była wręcz rozchwytywana przez chłopaków, każdy chciał z nią zatańczyć, bez wyjątków. Jakie było jej zdziwienie gdy do tańca poprosił ją Blaise Zabini. Przetańczyli razem parę kawałków i Gryfonka musiała przyznać, że ten ciemnoskóry mężczyzna naprawdę potrafi się bawić. Brunetka usiadła do stołu by zaczerpnąć trochę powietrza, poza tym nogi jej odpadały, te szpilki to był jednak zły pomysł. Parę stolików dalej siedział Malfoy. Wyglądał jeszcze lepiej niż zwykle, roztrzepane włosy, czerwona koszula, której pierwsze dwa guziki były rozpięte i ten jego rozbrajający uśmiech. Popatrzałaby dłużej, ale Zabini zabrał go do barku, a do niej dosiadła się Ginny.<br />
-Przyniosłam nam coś do picia!- krzyknęła po czym postawiła dwie duże szklanki soku pomarańczowego.<br />
Hermionia zauważyła, że jej napój dziwnie musuje. Czyżby Ginny czegoś tam dolała? Wzięła szklankę i dyskretnie powąchała sok. Nic, a przecież ona wyczułaby każdy eliksir. Wypiła sok, po czym ruszyła na parkiet, gdzie spotkała się z Malfoy'em. Rzucili się sobie w ramiona i namiętnie pocałowali. Blondyn umieścił dłonie na biodrach dziewczyny i zaczęli się kołysać w rytm muzyki. Draco nie dopuścił nikogo do Hermiony, gdy ktoś się zbliżał aby poprosić ją do tańca, posyłał mu zabójcze spojrzenie bazyliszka. Przetańczyli ze sobą wszystkie utwory począwszy od wolnych i zamulających kończąc na szybkich i wybuchowych. Teraz kołysali się do romantycznej piosenki, którą Harry zamówił dla Ginny.<br />
-Wyglądasz jak księżniczka- szepnął jej do ucha, całując je przy tym.<br />
-Dziękuję- czuła, że zaczyna się rumienić.<br />
-Może się przejdziemy?<br />
-Z chęcią.<br />
Blondyn wziął z krzesełka kurtkę i razem z Hermioną trzymając się za ręce opuścili Wielką Salę. Wyszli na błonia, gdzie obściskiwało się mnóstwo par, więc ruszyli w stronę mostu.<br />
Draco zaproponował Hermionie swoją kurtkę, którą przyjęła z wdzięcznością. W końcu była zima.<br />
-To im się udało.<br />
-O czym ty mówisz?<br />
-Mówię o genialnym pomyśle naszych przyjaciół- przystanęli na moście.<br />
-Aaa... o to ci chodzi. Niestety muszę się z tobą zgodzić. Nieźle sobie to wszystko zaplanowali. Szlaban, eliksir miłosny, róża...<br />
-Ej ta róża była akurat ode mnie- udał oburzenie.<br />
-Naprawdę?<br />
-Naprawdę- Ślizgon podszedł do Gryfonki, objął ją, po czym delikatnie pocałował jej malinowe wargi- Dla ciebie wszystko. A wracając do Weasley i Zabiniego. Wszystko by im się udało,gdyby nie pomylili eliksirów i Blaise nie miał takiego długiego jęzora- Hermiona spojrzała pytająco- Nie mówiłem ci? Nasz genialny pan Zabini bardzo chciał się podzielić wydarzeniami z lochów z panią Parkinson, niestety nie uwzględnili tego że byłem w łazience i wszystko słyszałem.<br />
-Jestem ciekawa, co poszło nie tak z eliksirem, przecież mam dobre notatki. Ważyłam go kilkakrotnie i za każdym razem wychodził...<br />
-Problem w tym, że pomieszali fiolki z eliksirami- dokończył za nią.<br />
-Nie wierzę, oni chyba naprawdę chcą,żebyśmy byli razem- Hermiona położyła rękę na torsie Dracona i wspięła się na palce,aby sięgnąć jego ust.<br />
-W takim razie może już czas się ujawnić?- zaproponował gdy się od siebie oderwali.<br />
-Wiesz co? Niech się jeszcze trochę pomęczą.<br />
-A powiemy im, że spotykamy się od pewnego czasu?<br />
-Nie, skoro tak się starali, niech mają tę satysfakcję.<br />
-Kocham cię- objął ją i przytulił jak najcenniejszy skarb na ziemi.<br />
-A ja ciebie.<br />
<br />
Hermiona i Draco dwa tygodnie po dyskotece oficjalnie zostali parą, co wywołało szok u połowy szkoły. Większość gratulowała i życzyła im szczęścia, ale znaleźli się też tacy(czyt. Ron), którzy byli przeciwni temu związkowi i nie wróżyli mu przyszłości. Najważniejsza jednak była miłość tych dwojga. Ginny i Blaise byli z siebie dumni, chełpili się na każdym kroku. Już cały Hogwart wiedział, że gdyby nie oni Malfoy i Granger nie byliby razem. Niestety nigdy nie dowiedzieli się prawdy, ale może to i dobrze.<br />
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/17494463064448566774noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-4033807872207120424.post-24445835477146777232015-02-14T20:29:00.004+01:002015-02-14T20:39:42.284+01:00Walentynowa Miniaturka oraz rozstrzygnięcie konkursu ! Witajcie Kochani! Dzisiaj Walentynki, dzień zakochanych oraz rozstrzygnięcie naszego konkursu na najlepszą walentynkową miniaturkę! Widać było, że się postaraliście, włożyliście w to dużo serca i poświęciliście swój czas. Było naprawdę dużo dobrych i ciekawych miniaturek, ale my wybrałyśmy tą najlepszą. A zwyciężczynią naszego konkursu jest Aleksandra Barchwic !!! Serdecznie gratulujemy! Miniaturka krótka i treściwa, naprawdę bardzo fajnie się ją czyta. A paring to... a zresztą sami przeczytajcie.<br />
<br />
PS. Dzisiaj późnym wieczorem powinna pojawić się również moja walentynkowa miniaturka. Tym razem dłuższa, a paring to moje ulubione dramione! Jeszcze raz gratulujemy i zapraszamy do czytania miniaturki naszej zwyciężczyni.<br />
<br />
~Silencio<br />
<br />
''Walentynki''<br />
<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cały zamek,aż huczał od przygotowań. W końcu niedługo miały nadejść Walentynki. Dziewczyny odpływały w marzenia o księciu na białym koniu, a umysły chłopców nawiedzała jedna myśl mianowicie co podarować swojej ukochanej. Wszystko to oczywiście odbijało się na nauce Hogwartczyków. Tylko jedna osoba nie była zainteresowana zbliżającym się świętem, a była to Hermiona Granger. Dziewczyna nie marzyła o księciu, ani o bukiecie róż, ponieważ była już w kimś zakochana, ale niestety bez wzajemności. Jej wybrankiem,był nie kto inny jak wysoki rudzielec, Fred Weasley. Nie chciała,więc psuć sobie humoru ponurymi wizjami swojego ukochanego z Angeliną Johnson, a chodziły plotki, że tych dwoje ma się wyraźnie ku sobie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Więc Hermiona mając nadzieję na chwilę spokoju wyszła poczytać na błonie. Kiedy przekroczyła próg zamku owiał ją chłodny wietrzyk. Szybko otuliła się swetrem, przecież nie mogła się rozchorować, bo niedługo miała oddać Profesor Mcgonagall wypracowanie, nad którym pracowała cały weekend. Pogrążona w takich rozmyślaniach nawet nie zauważyła, że ktoś ją śledzi. Po chwili dotarła pod rozłożystą wierzbę,tam usiadła i zaczęła czytać. W końcu usnęła uśpiona szumem fal i cichym śpiewem wiatru.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Obudził ją dojmujący chłód, ale też ciche pohukiwanie sowy. Dziewczyna szybko wzięła od ptaka kopertę z liścikiem. Otworzyła ją i spostrzegła... kartkę walentynkową!!! Zaciekawiona od kogo otrzymała tę niespodziankę powoli rozchyliła jej boki i nagle w twarz szatynki chlusnęła woda. Gryfonka pisnęła i zerwała się na równe nogi, a zza drzew wyłonili się Fred i George cali czerwoni od ciągłego śmiechu.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- To wasza sprawka? - spytała ze łzami w oczach. W przeciwieństwie do bliźniaków nie było jej do śmiechu. Miała rozmyty cały swój delikatny makijaż, tusz spływał jej po policzkach ze łzami, których już nie mogła powstrzymać. W tej chwili doznała chyba największego upokorzenia w swoim życiu. Nie mogła porównać tego nawet do szyderstw Malfoy'a, ponieważ doznała go od niego, od Freda. Jak on mógł jej to zrobić?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Sorry Mionka, ale chcieliśmy wypróbować nowy wynalazek braci Weasleyów - powiedział Fred nadal czerwony od śmiechu. Ani on, ani jego brat nie zauważyli łez cieknących po policzkach przyjaciółki zbyt zlewały się z kroplami wody nadal ściekających z jej twarzy.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- No właśnie wyluzuj,przecież nic się takiego nie stało - dodał George.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Ja mam wyluzować? Może wy zamiast patrzeć na siebie samych zacznijcie zauważać innych dookoła. Nie widzicie, że ranicie ludzi waszymi idiotycznymi dowcipami? Wiecie co ja, ja... nie chcę was znać!!! -<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>powiedziała to już nie ukrywając szlochu i pobiegła w stronę zamku. Bliźniacy stali jak spetryfikowani, a kolor ich twarzy zmienił się z czerwonego na trupio blady. Co jeśli Hermiona miała rację? Jeśli naprawdę są tacy straszni? Do tego Fred czuł się najbardziej winny, bo niedawno odkrył, że czuje coś do młodszej Gryfonki. Chwilę zajęło mu przyznanie się do tego przed samym sobą, ale gdy przechodziła obok niego pozostawiając po sobie ten niebiański zapach cynamonu i róż, lub gdy zanosiła się śmiechem to jego serce biło tak szybko jak nigdy. Nagle zauważył książkę Hermiony, leżała pod drzewem. Najwidoczniej szatynka zapomniała jej zabrać kiedy uciekała.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Ej George trzeba oddać jej tą książkę - zagadnął brata.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Ok jak to zrobisz to przeproś ją też ode mnie, dobrze - odparł rudzielec.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Dobrze bracie - powiedział Fred podnosząc książkę i idąc w stronę zamku<br />
<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Hermiona zatrzymała się dopiero w swoim dormitorium, na szczęście nie było tam nikogo,bo lekcje jeszcze trwały. Dopiero teraz uświadomiła sobie jak długo spała, ale w tym momencie to było jej najmniejsze zmartwienie. Rzuciła się na łóżko i zaczęła płakać. Płakała i płakała, aż usnęła. Obudziło ją nieśmiałe pukanie do drzwi.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Proszę – powiedziała wciąż jeszcze zaspanym głosem.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Cześć to ja Fred chciałem ci oddać książkę i przeprosić za swoje zachowanie, masz rację często myślę tylko o sobie, ale zmienię się dla ciebie – wyznał wyraźnie skruszony Gryfon. Hermiona była jeszcze nie przytomna, a jeszcze ten numer z walentynką. Wszystko to sprawiło, że nie myślała racjonalnie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Wynoś się stąd – powiedziała tylko.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jeśli tego naprawdę chcesz – powiedział takim smutnym głosem, że gdyby szatynka była w stanie myśleć normalnie na pewno by mu wybaczyła.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Żebyś wiedział, że chcę – krzyknęła desperacko, on tylko patrzył na nią zdziwiony i bardzo, bardzo smutny. – Nie słyszałeś, wynoś się, wynoś się do jasnej cholery!!!! – po tych słowach rzuciła w niego poduszką. On posłusznie zamknął drzwi i wyszedł, a Hermiona położyła się na łóżku i po raz trzeci tego dnia zalała się łzami.<br />
<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>W takim stanie znalazła ją Ginny, która zaniepokojona nieobecnością przyjaciółki na obiedzie wyruszyła na jej poszukiwania.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Hermi,czemu nie było cię na lekcjach i na obiedzie narobisz sobie zaległości kochana. Martwiłam się o ciebie tak samo jak chłop… Boże Hermiona co się stało?!?!<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- To, to wszys... wszystko jego wina – powiedziała poprzez łzy. Ginny była jedyną wtajemniczoną w miłość swojej przyjaciółki.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Mój brat ci to zrobił? Musisz mi wszystko opowiedzieć – stwierdziła stanowczo ruda. Hermiona rzuciła się jej w ramiona i opowiedziała całą historię. Oczywiście nie obyło się bez szlochu szatynki i przekleństw rudej, która w momencie, gdy jej przyjaciółka doszła do przeprosin Freda powiedziała. – To znaczy, że cię przeprosił?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Tak bo widzisz,to także jeden z powodów dlaczego płaczę. Byłam zbyt rozdrażniona,by zrozumieć sens jakichkolwiek słów, a teraz pewnie uznał mnie za wariatkę i...i nie chce mnie znać.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Daj spokój – Ginny wiedziała również o miłości swojego brata i była pewna, że on tak nie uważa. Szczególnie, że to była jego wina. – Według mnie musicie po prostu porozmawiać i będzie dobrze.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Tak myślisz?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Oczywiście, pójdę po niego tylko najpierw zrób się na sexy laskę, którą przecież jesteś.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Wiesz co masz rację, muszę wziąć życie w swoje ręce a nie czekać, aż ktoś zrobi to za mnie. Ale mam prośbę mogę z nim pogadać jutro po lekcjach bo dzisiaj już chyba nie dam rady – poprosiła przyjaciółkę Hermiona.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Ok. Tylko nie próbuj się wymigać, dobrze?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Dobrze.<br />
<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span> Hermiona zarówno z utęsknieniem,jak i z niepokojem czekała na koniec lekcji. Gdy w końcu lekcje się skończyły pożegnała się z przyjaciółmi i pobiegła na górę się przygotować. Wzięła gorący prysznic, wysuszyła włosy, naciągnęła czarną bluzkę i spodnie. Do tego zestawu wybrała czarne trampki i zrobiła delikatny makijaż. Czekała na rudzielca i czekała. Nie widziała go dzisiaj nigdzie i zaczęła się poważnie niepokoić. Nagle do jej pokoju wbiegła jak burza Ginny i krzyknęła:<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- On czeka na ciebie na błoniach!- ruda przeżywała to spotkanie razem z przyjaciółką. <br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Po tych słowach Hermiona chwyciła czarną skórzaną kurtkę i wybiegł z zamku. Gdy szła ścieżką nagle uświadomiła sobie ważną rzecz, skąd ma wiedzieć gdzie jest Fred? I wtedy to zobaczyła. Ścieżkę z płatków róż. Pobiegła w tamtym kierunku. Aż westchnęła z zachwytu gdy zobaczyła Freda czekającego na nią z bukietem róż na kocu z koszykiem jedzenia.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Fred!!! – krzyknęła. On wstał i podszedł do niej.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- To dla ciebie – powiedział i dał jej bukiet. – Wesołych Walentynek – rzekł zbliżając swoje usta do jej. – Kocham Cię – szepnął i pocałował szczęśliwą do granic możliwości Gryfonkę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Ja ciebie też – powiedziała szatynka gdy się od siebie oderwali. Choć tak naprawdę to nie zrobiliby tego nigdy.<br />
<br />
<br />Unknownnoreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4033807872207120424.post-54045064220717076462015-01-19T16:33:00.000+01:002015-02-09T15:20:13.701+01:00KONKURS ! Drodzy Czarodzieje ogłaszamy konkurs na walentynkową miniaturkę. Zasady konkursu są proste:<br />
-piszecie walentynkową miniaturkę, która musi zawierać co najmniej 3 strony Worda,<br />
-paring jest dowolny, może to być dramione, sevmione, lucmione, blinny czy jaki tam chcecie,<br />
-miniaturkę następnie wysyłacie na nasz adres: hjgrangerm@gmail.com<br />
Nagrodą będzie opublikowanie Waszej miniaturki w dniu 14.02.2015r. na naszym blogu.<br />
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~<br />
A teraz zupełnie z innego kociołka ;D<br />
Veritaserum wpadła na pomysł abyśmy * ona i ja- Silencio * wspólnie napisały miniaturkę na temat, który nam podacie. Czyli: macie opisać dosłownie w kilku zdaniach o czym ma być opowiadanie, jakie mają występować w nim paringi oraz kiedy i gdzie ma się dziać akcja.<br />
<br />
Walentynkowe miniaturki wysyłajcie do 13.02.2015r. na adres: hjgrangerm@gmail.com<br />
Temat miniaturki, którą mamy napisać do 02.02.2015r. w komentarzu lub na podany wyżej adres e-mail.<br />
<br />
Oczekujemy dużo sów z Waszymi listami i propozycjami na miniaturkę oraz życzymy Wszystkim powodzenia ;*<br />
~Silencio~Unknownnoreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-4033807872207120424.post-36367667524939736572015-01-02T19:55:00.000+01:002015-12-23T18:16:48.287+01:00Last Christmas...<div style="margin-left: 35.4pt; text-indent: -35.4pt;">
<div style="text-align: left;">
<div style="margin-bottom: 4pt; margin-left: 35pt; margin-top: 14pt; text-indent: -35pt;">
<div style="line-height: 1.38;">
<span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-size: 14.666666666666666px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> Czas na świąteczną miniaturkę! Mam nadzieję,że się Wam spodoba. Szczęśliwego Nowego Roku Czarodzieje! <3 Pozdrawiam Veritaserum :)</span></div>
<div style="line-height: 1.38;">
<span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-size: 14.666666666666666px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></div>
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 14.6667px; line-height: 20.24px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Świeta to najpiękniejszy okres w życiu. Tak przynajmniej sądzę. JA – Hermiona Granger.</span><br />
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 14.6667px; line-height: 20.24px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> Ten </span><span style="font-family: Arial; font-size: 14.6667px; line-height: 20.24px; text-indent: -35pt; white-space: pre-wrap;">dzień miał być właśnie taki. Nasz dom był ozdobiony od góry do dołu. </span><br />
<span style="font-family: Arial; font-size: 14.6667px; line-height: 20.24px; text-indent: -35pt; white-space: pre-wrap;">Na trawniku stały kiczowate reniferki, a na dach wspinał się przerażający Mikołaj , jednak tych ozdób nie dało się nie kochać. Na kominku powieszone były skarpetki, kominek był rozpalony, a ja szykowałam się na wigilię u Ginny, w końcu przecież jesteśmy rodziną. Na schodach usłyszałam kroki. Wypiłam ostatni łyk cynamonowej kawy i wygładziłam czerwoną sukienkę ostatni raz sprawdzając czy wyglądam dobrze. </span><br />
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 14.6667px; line-height: 20.24px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">-Wyglądasz przecudownie – powiedział mój narzeczony Draco Malfo</span><br />
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 14.6667px; line-height: 20.24px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-size: 14.6667px; line-height: 20.24px; text-indent: -35pt;">-Dziękuję…-szepnęłam zawstydzona.</span>
</span><br />
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 14.6667px; line-height: 20.24px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">-Poczekaj tu chwilę. –powiedział po czym sięgną do szuflady i z dna wyciągnął małe pudełeczko.-Miałem dać Ci dopiero wieczorem ale uznałem, że pasuję do Twojej sukienki- po czym podał mi je podał.
Bardzo delikatnie otworzyłam prezent i ujrzałam przepiękny wisiorek z szafirem
-Draco…to jest przepięknę…dziękuję –po czym delikatnie pocałowałam go w usta- spójrz, pocałunek pod jemiołą…to takie romantyczne…
-W takim razie zostaje z nami na stałe- zażartował.
Wsiedliśmy do samochodu w bardzo dobrym humorze. Wyjęłam z torby świąteczną składankę muzyki, byłam przygotowana na te dwie godziny jazdy.
Było już ciemno ale lampy na ulicach rozświetlały miasto. Otworzyłam okno i wyjrzałam przez nie rozkładając ręcę. Moje długie brązowe włosy wiały na wietrze. Płatki śniegu przylepiały mi się na twarz i do włosów. Cała ulica była przyozdobiona jak te z reklam Coca-Coli…
-Hermionko…zamknij proszę okno daj mi się skupić na drodzę…
Słysząc to schowałam się i podgłośniłam radio. Oboje śpiewaliśmy, śmialiśmy się. Droga dłużyła się nie miłosiernie .Złapałam delikatnie dłoń Dracona spoczywającą na skrzyni biegów, wsunęłam swoje palce pomiędzy jego, a on spojrzał na mnie z ogromną czułością. Przymknełam oczy i oparłam się o fotel. Z letargu wyrwał mnie przerażający pisk opon i gwałtowny ruch dłoni Draco. Jedyne co ujrzałam to tira pędzącego na jednokierunkowej drodze wprost na nas i zaspy po obu stronach drogi na które nasz Mercedes na pewno nie wiedzie. Uderzenie było szybkie. Ledwo co je pamiętam, w jednej chwili samochód odepchnięty przez tira dachował i leżał na jednej z zasp. Moje ciało było umieruchomione. Nie ruszałam żadną częścią ciała. Na ustach czułam gorącą krew. Mój ukochany wyciągną dłoń na tyle ile mógł i dokną moich palców. Obudziłam się dopiero w karetce. Chciałam mówić ale nie mogłam otworzyć ust. Słyszałam i widziałam wszystko. Widziałam jak wnoszą mnie na OIOM , widziałam całą operację. Czy tak mają się skończyć moje święta? Na sale wbiegła Ginny z Blaisem.
‘Hej Ginny! Ja żyję! Nie mogę po prostu mówić i się ruszać…Ginny?’
To że nie mogłam mówić przerażało mnie.
-Panna Granger jest w śpiączce. Mieli poważny wypadek. Może Pani z nią porozmawia, podobno oni wszystko słyszą…?
‘Tak, słyszę…’
-Herm…-szepneła Ginny- Draco żyję…przed pół godziny zadzwonili do mnie ze szpitala…Tak się bałam…-Ginny zaczęła płakać, gorące łzy spływały po jej twarzy.-Mieliście wypadek, kierowca zasną za kierownicą…on żyje…ale to pewnie najmniej Cię obchodzi…-Ginny zaczęła bawić się kosmykiem moich włosów- całe są oblepione krwią…Na miejscu wypadku…wasz samochód wygląda jak zgniecona puszka…cud że żyjecie…Miałam Ci dzisiaj powiedzieć, że…będziesz cioią…
‘Naprawdę Ginny?! Nawet nie wiesz jak się cieszę! Mam nadzieję, że szybko z tego wyjdę’
-Teraz muszę już iść, razem z Blaisem pojedziemy szukać hotelu…Nie zostawię Cię samą –zaśmiała się gorzko, odchodząc na korytarz. Zaraz za nią wszedł Ron. Objął tylko delikatnie rudowłosą siostrę i szepną coś na ucho.
-Witaj Herm –zaczą- Tak za Tobą tęskniłem i szkoda, że musimy widzieć się w takich okolicznościach.
‘Wiem Ron…Też jest mi przykro’
-Teraz może wreście zbiorę się na odwagę…Nie wiem czy będziesz to wszystko nadal pamiętać gdy się obudzisz, jeśli nie to i tak będę na Ciebie czekał…na zawsze…do końca…I wiesz? Dwie sale dalej leży Draco, żyje i ma tylko trochę porysaną tą swoją porcelanową mordę, dlaczego to ty nie leżysz tam przytomna? Hermiono…nigdy nie przestałem Cię kochać, od momentu kiedy przemądrzała dziewczynka weszła do naszego przedziału, kiedy szukaliśmy horkruksów, kiedy była bitwa w Hogwarcie…i pamiętasz? Wtedy się pocałowaliśmy, ja myślałem, że tak zostanie na zawsze. Głupi byłem, nie? A pamiętasz ostatnią Wigilię w Hogwarcie, weszłaś na salę trochę spóźniona, miałaś na sobie taki świąteczny sweterek, i podarowałaś mi coś pamiętasz- wyciągną z portfela zdjęcię na którym ja i Ron leżeliśmy na śniegu zaraz po tym jak się poślizgnęliśmy, potem się pocałowaliśmy- To były najpiękniejsze święta w moim życiu. Potem poznałaś jego i mnie zostawiłaś. Może i jest przystojniejszy i bogatszy, ale ja Cię kochałem…kocham. –wstał i ustawił zdjęcię na szafce po czym pogładził mnie po poliku i wys0zedł.
‘Nie Ron! Zaczekaj! Ja nawet nie wiem jak to powiedzieć…Przepraszam,przepraszam,przeprazam,przeprasza,przepraszam Ron…Ja wiem że to nie starczy,ale mi wybacz…Błagam…
Kolejną osobą która weszła na salę był Harry Potter. Razem z Cho też mieli się pojawić na Wigili. Harry miał ze sobą ogramną torbę. Po chwili wyją z niej małą choinkę, łańcuchy, lampki, małego Mikołaja…
-Tak lepiej –powiedział- wiem że je uwielbiasz Herm. Przyniosłem jakieś książki jakbyś później chciała poczytać. Ale ty jesteś twardą dziewczyną prawda? Pokonałaś Voldemorta a choroby nie pokonasz? Gdybyśmy byli w Mungu wszystko odbyło by się szupełnie inaczej. Niestety nie a tu nikogo z Twojej rodziny kto mógłby zadecydować op rzeniesieniu Cię ze szpitala. W każdym bądź razie…Wygrasz z tym…Pamiętasz mój pierwszy mecz Quiditcha ? Mówiłaś żebym się nie poddawał, i wygraliśmy. Nie wiem czy w tym przypadku mogę Ci mówić żebyś walczyła bo nigdy nie byłem w takiej sytuacji…
Poczułam mocny ucisk w klatce piersiowej, nie mogłam zaczerpnąć powietrza ,urządzenia do których byłam podłączona zaczęły głośno piszczeć. Na salę wbiegło wiele pielęgniarek i paru lekarzy.
-Zatrzymanie akcji serca! Na salę ją szybko.
Jechałam na łóżku na jakąś zupełnie obcą mi salę. Pielęgniarki cały czas zmieniały ustawienia aparatury i…
Obudziłam się kiedy jakieś pielęgniarki przywracały akcję serca urządzeniem które raziło mnie prądem.
-Mamy ją…- powiedział zmęczony lekarz.
Odwieźli mnie znów na moją salę.
‘Dziękuje Panu, nawet nie wie Pan jak jestem Panu wdzięczna’
-Przepraszam! –zawołał zdenerwowany Harry- jak się czuję Hermiona?
-Jej stan jest bardzo ciężki, jeśli dożyje rana będzie to już sukces. Mały krok ku wyzdrowieniu panny Granger. NIewstety śpiączka może trwać od kilku godzin do kilkudziesięciu lat…Musimy uzbroić się w cierpliwość.
‘ŻE ILE LAT?! NIE MOGĘ SPAĆ TAK DŁUGO!’
iPhone w kieszeni Harrego wydał głośny piskliwy dźwięk. Były Gryfon przeleciał tekst wzrokiem.
-Draco prosi żebym przywiózł wasze rzeczy z domu. Zaraz wracam.
Leżałam (Spoiler; cóż innego mogłam robić) myśląc czy tak będzie wyglądać moja śmierć. Wyobrażałam to sobie w zupełnie inny sposób, jako starsza pani która po prostu zaśnie pewnej nocy u boku swojego nadal przystojnego męża. Jednak nie taka śmierć była mi najwyraźniej pisana. Życie jest takie nieprzewidywalne, śmierć zaskoczy Cię w najmniej spodziewanym momencie. Zaczełam odczuwać zmęczenie. Ciekawe czy tak po prostu zasnę i się nie obudzę. Żegnajcie…
Promienie słoneczne przedostające się przez zasłony obudziły mnie łaskotaniem po twarzy. Zerknełam na ekran iPhona, 24 grudnia 10:47 </span><br />
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 14.6667px; line-height: 20.24px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> Są święta! Założyłam szybko na sibie szrafrok i zbiegłam na dół do kuchni. Cynamonowa kawa to będzie idealny początek dnia. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizję, przewijałam kanały w poszukiwaniu czegoś konkretnego. ‘Kevin sam w domu ‘ ! Idealny początek świąt. Zostawiłam kawę na stolę i poszłampo wcześniej kupione prezenty do pralni. Usiadfłam na podłodzę i powoli pakowałam prezenty w papier. Perfumy dla Draco, sukienka dla Ginny, książka dla Blaisa, zestaw do konserwacji mioteł dla Harrego, torba dla Cho, i gra na x-boxa dla Rona. Zabrałam prezenty i schowałam je do bagażnika samochodu.
-Hermiona! Wracaj do domu! Zaraz się przeziębisz! –mój narzeczony Draco Malfoy zawołał przez okno sypialni.
-Już wracam! –odkrzyknełam.
-Pamiętasz, że dzisiaj przychodzą twoi ulubioni teściowie? –spytał się z ironią. Tak naprawdę bardzo lubiłam państwa Malfoyów, bardzo pomagali nam finansowo, a zaraz po zaręczeniu kupili nam piękny dom na przedmieściach.
-Oczywiście, że pamiętam. Nawet wszystko już przygotowałam, jest gotowe w lodówce.
Ślizgon zbliżył się do mnie, ubrany w swoją świąteczną piżamkę.
-Kocham Cię Hermiono…-wyszeptał namiętnie
-Nawet nie wiesz jak ja kocham Ciebie…
Przypomniały mi się czasy kiedy zaczełam spotykać się z Draco, ale nadal byłam dziewczyną Rona. Powiedział wtedy, że jestem dla niego jak narkotyk, wie, że nie może ze mną być, a jednak i tak tego pragnie.
Pocałowałam Draco, by pozbyć się tych myśli. Teraz jest już moim narzeczonym i nic nie może stanąć na drodze do naszego szczęścia. Poszliśmy razem do salonu i usiedliśmy na dywanie przytuleni do siebie.
-Hermiono…a czy ty…oczywiście kiedyś…ale…chcesz mieć dzieci? –spytał pospiesznie.
-Z tobą zawsze- odrzekłam całując go.
-Ale ja tak na poważnie…nasz dom jest duży mamy wiele nie używanych sypialni a…
-Ja Hermiona Granger przy wszystkich tu obecnych –zerknełam na posiwiałego Krzywołapa- deklaruję iż pragnę mieć dzieci z tu obecnym Draco Malfoyem nawet w tej chwili- zadeklarowałam.
Draco uśmiechną Siu do mnie i mocno przytulił do siebie, chcąc zapomnieć o całym otaczającym nas świecie.
O 14;00 wstałam z sofy zostawiając narzeczonego samego na niej. Po cichu zakradłam się do łazienki i złapałam kosmetyczkę. Zrobiłam sobie delikatny i naturalny makijaż, włosy przeczesałam tak, by nie były skołtunione i pozwoliłam im swobodnie opadać na ramiona. Przeszłam do garderoby i zaczełam się wciskać w czerwoną sukinkę przyszyk0owaną na tę okazję. Na dole zabrzmiał dzwonek do dzwi. Zbiegłam w pośpiechu po schodach widząc Draco (matko, kiedy on się przebrał) w garniturze, ściskającego matkę. Przywitałam się z teściami.
-Mamy dla was prezent- zaczą Lucjusz , wyjmując kopertę z kieszeni- dwutygodniowa wycieczka do Paryża!
-Dziękujemy! –byłam w szoku by powiedzieć coś więcej.
Zjedliśmy obiad w miłej atmosferze, po czym Narcyza przeprosiła za pośpiech i wyjaśniła, że spieszą się do rodziny Lucjusza w innym mieście.
17:30
Pora się zbierać, dopiłam ostatni łyk cynamonowej (zimnej już kawy) i spojrzałam w lustro wygładzając suknię.
-Wyglądasz przecudownie – rzekł Draco.
-Dziękuje –szepnełam zawstydzona.
-Poczekaj tu chwilę. –powiedział po czym sięgną do szuflady i z dna wyciągnął małe pudełeczko.-Miałem dać Ci dopiero wieczorem ale uznałem, że pasuję do Twojej sukienki- po czym podał mi je podał.
Bardzo delikatnie otworzyłam prezent i ujrzałam przepiekny naszyjnik.
-Draco…to jest przepięknę…dziękuję –po czym delikatnie pocałowałam go w usta- spójrz, pocałunek pod jemiołą…to takie romantyczne…
-W takim razie zostaje z nami na stałe- zażartował.
Wsiedliśmy do samochodu w bardzo dobrym humorze. Wyjęłam z torby świąteczną składankę muzyki, byłam przygotowana na te dwie godziny jazdy.
Było już ciemno ale lampy na ulicach rozświetlały miasto. Otworzyłam okno i wyjrzałam przez nie rozkładając ręcę. Moje długie brązowe włosy wiały na wietrze. Płatki śniegu przylepiały mi się na twarz i do włosów. Cała ulica była przyozdobiona jak te z reklam Coca-Coli…
-Hermionko…zamknij proszę okno daj mi się skupić na drodzę…
Słysząc to schowałam się i podgłośniłam radio. Oboje śpiewaliśmy, śmialiśmy się. Droga dłużyła się nie miłosiernie .Złapałam delikatnie dłoń Dracona wsuwając swoje palce pomiędzy jego. Przymknełam oczy i ujrzałam straszny obrazek…WYPADEK,SZPITAL,ŚPIĄCZKA,SERCE,DRACO,HARRY,GINNY!
Gwałtownie zaczerpnęłam powietrze otwierając już oczy ale było za późno ,wprost na nas jechał rozpędzony tir.
Samochód zgniótł się niczym puszka po coli, więziąc nas w środku.
Otworzyłam oczy i znów byłam na Sali szpitalnej, obok mnie na łóżku leżał Draco. DRACO!
-Przepraszam, tak bardzo Cię przepraszam –szlochał.
‘To nie twoja wina’
-Obudź się, błagam.
‘Chciałabym ale pora pogodzić się z tym co będzie gdy umrę. Musisz być szczęśliwy, rozumiesz? Wiem, że umierając zranię wszystkich, ale nie ma wyjścia’
Pierwszy raz widziałam go płaczącego. Naprawdę płakał.
Z półki nocnej zabrał małą książeczkę, nie poznałam jej na pierwszy rzut oka.
-To twój pamiętnik Mionko, chciałem Ci coś przeczytać może to pomoże.
Drogi pamiętniku!
Dziś zdarzyło się coś niezwykłego. Dostałam list z Hogwartu! Jestem czarodziejką! Ale się rodzice zdziwili, z początku myśleli, że to jakieś żarty dopóki nie odwiedził ich PRAWDZIWY CZARODZIEJ wyjaśniając, że nie jestem zwykłą mugolką (mugol=człowiek, termin czarodziejski) Nie mogę się doczekać nauki w Hogwarcie, dostałam już podręczniki, a jutro mam jechać kupić sobię RÓŻDŻKĘ! Wow. Co za niezwykły dzień
-Pamiętasz?-zaczal przewijac dalej
Drogi pamiętniku!
Pokonaliśmy Voldemorta i…całowałam się z Ronem.Tak. Kurczę chyba go kocham.
Drogi pamiętniku !
Dziś zostałam narzeczoną Draco…
Narzeczony czytał mi wszystkie przypadkowe strony pamiętnika.
Tyle , życia przede mną. Spojrzałam na tak zmartwioną twarz ukochanego.
Jak znaleźć w sobie siłę do walki?
‘Chcę się obudzić,chcę się obudzić…’
Urządzenia zaczeły głośno piszczeć
-Pomocy! –zawołał Draco.
Tak bardzo chcę się obudzić, nie mam siły…
Gdy nagle…</span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; line-height: 1.38; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">
</span><br />
<div style="line-height: 1.38;">
<span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-size: 14.666666666666666px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></div>
<div style="line-height: 1.38;">
<span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-size: 14.666666666666666px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></div>
<div style="line-height: 1.38;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 14pt; line-height: 115%; text-indent: -35.4pt; white-space: pre-wrap;"><br /></span></div>
<h2 style="line-height: 1.38; margin-left: 35.4pt; text-indent: -35.4pt;">
</h2>
</div>
</div>
</div>
Unknownnoreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4033807872207120424.post-65785041275043327432014-12-25T18:42:00.000+01:002014-12-25T18:42:05.627+01:00Święta spędzamy w Hogwarcie. Z okazji świąt Bożego Narodzenia życzymy Wam:<br />
do Hogwartu przydzielenia.<br />
Gryfon, Ślizgon, Krukon, Puchon<br />
i prezentów pod poduchą!<br />
Jak najwięcej Poczty sowiej,<br />
tej najlepszej miotły nowej.<br />
Z obrony przed czarną magią wybitnego,<br />
z zielarstwa zadowalającego<br />
i z eliksirów okropnego.<br />
Zdrowia Hagrida,<br />
bo to się Wam przyda,<br />
szczęścia w miłości,<br />
no i pomyślności.<br />
Mądrości Hermiony, żołądka Rona,<br />
przebiegłości Dracona<br />
i odpowiedzialności Krukona,<br />
odwagi Harrego,<br />
radości Zabiniego,<br />
energii Ginny<br />
i wesołej miny.<br />
Pod choinką kasztanowego<br />
na drutach pani Weasley swetra robionego<br />
i prezentu odlotowego,<br />
Sylwestra udanego,<br />
ognistą whisky opitego.<br />
Fajerwerków Freda i Georga wszędzie,<br />
to udany Sylwester będzie!<br />
Tego Wam życzymy (tu nam znikły rymy).<br />
Za wyświetlenia dziękujemy,<br />
komentarzy więcej oczekujemy ;*<br />
Wesołych Świąt życzą:<br />
~Veritaserum<br />
~Amortencja<br />
~Morsmorde<br />
~Czekoladowa Żaba<br />
~Silencio<br />
Oraz nasza beta Kasia!Unknownnoreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4033807872207120424.post-81588879590351402922014-12-06T20:16:00.000+01:002014-12-06T20:16:36.795+01:00Miniaturka LUCMIONE ''Wszystko dla niego...'' cz.IIWitajcie. Mam dla was obiecane Lucmione. Wybaczcie, że tak długo musieliście czekać. Jest to druga część, jeżeli ktoś nie czytał pierwszej serdecznie zapraszam ;) Już niedługo świąteczne Dramione. Miłego czytania.<br />
/Veritaserum<br />
<br />
<div style="text-align: left;">
Część II</div>
<br />
Hermiona szła przez ogród myśląc o wydarzeniach poprzednich miesięcy...Zerwała z Draco, związała się z Lucjuszem, mieszka u niego w domu, a co najlepsze niedługo na świat miało przyjść ich dziecko. Niestety nie wszystko było tak, jak to sobie wymarzyła. Hermiona musiała żyć w ukryciu...gdyby Voldemort dowiedział się, że będą mieć z Lucjuszem dziecko napewno skazałby go na śmierć.Usiadła na trawie i wystawiła twarz w stronę słońca bawiąc się źdźbłem trawy. Skurcz wstrząsną jej ciałem... "Nie to na pewno jeszcze nie teraz'- pomyślała. Wierzyła w to dopóki nie przyszedł następny i następny.<br />
-Lucjusz! -zawołała.<br />
-Tak?Na Merlina! Helen zrób coś z tym!<br />
-Nie jedziemy do Munga ?-pisnęła.<br />
-Chcesz żeby cały plan poszedł w cholerę? Dowiedzą się przecież, żę dziecko jest pół krwi..<br />
Dalej wszystko potoczyło się bardzo szybko, nawet nie wiem kiedy trzymałam w rękach Rose.<br />
-Och Rose...-szepnęłam .<br />
-Draco i Rose...-powiedział Lucjusz, głaskając córkę po głowie.<br />
Mała wyglądała jak moja kopia z wyjątkiem szaroniebieskich oczu Lucjusza.<br />
Ojciec wziął mała w objęcia i zaczął ją przytulać.<br />
Gorsze było to co miało nadejść...<br />
Voldemort razem z grupą śmierciożerców zamieszkał w NASZYM domu.<br />
Siedziałam cicho z Rose w podziemiach zastanawiając się kiedy to wszystko się skończy gdy weszła Narcyza.<br />
-Hmmm....wiedziałam, że tak skończysz Mionko...A było zostać z moim Draconem...przynieś mi wodę...a właściwie to ty Helen...-powiedziała i weszła na górę.<br />
Chwilę później wbiegł do mnie Lucjusz. -<br />
-Wiedzą o Rose...mam ją zabić by udowodnić, że Cię nie kocham.<br />
-Nie...błagam....proszę-lamentowałam gdy on zabierał Rose z kołyski.<br />
Gwałtownie odwrócił się i wszedł do komnaty Helen.<br />
-Pilnuj ją- rozkazał zabierając przy tym jej córkę z kołyski i dając mi ją do rąk.<br />
-Nawet o tym nie myśl...oklumencja....jeśli chcesz uratować Rose.<br />
Złapał Hermionę za ramię i wprowadził do salonu gdzie ucztowali śmierciożercy, pośrodku siedział Czarny Pan razem z Narcyzą i Draco.<br />
-Crucio! -wydarł się Lucjusz.<br />
Krzyknęłam głośno cały czas starając się myśleć, że zabił naszą córkę. Voldemort zaśmiał się widząc moją rozpacz.<br />
-Tak dobrze Narcyzo...cieszę się, żę dbasz o krew.<br />
Hermiona do końca dnia siedziała w podziemiach z Rose. Helen nie odzywała się do niej rozpaczając po śmierci córki. Wieczorem odwiedził ją Lucjusz.<br />
-Kochanie- podał mi kawę i zapas rogalików.Rzuciłam się na stertę jedzenia a Lucjusz zajął się Rose.<br />
-Co teraz będzie? Nie chcę tak żyć....<br />
-Musimy...zniszczyć Czarnego Pana.<br />
-Ale jak? Pomyślałam o Harrym, Georgu, Fredzie, Nevillu oraz innych, którzy zginęli.<br />
-System najlepiej zniszczyć od środka.<br />
-Nie możesz tak ryzykować Lucjuszu...<br />
-Ale chcę! Robię do dla was- odłożył córkę do kołyski- Szybko spakujcie się.<br />
Zrobiłam to co kazał, po czym deportowaliśmy się do Nory.<br />
-Alohomora- szepnął<br />
Na podłodze leżała Ginny.<br />
-NIE!!! -z mojego gardła wydarł się krzyk.<br />
-Nie patrz Mionko- przytulił mnie i zasłonił widok martwej przyjaciółki.<br />
Po policzku ciekła mi łza. Tyle lat wspólnie spędzonych. Ginny była taką nieśmiałą, życzliwą i wrażliwą osobą. Dlaczego to akurat tacy ludzie odchodzą tak prędko. Niestety wojna potrzebuje ofiar. Lucjusz chwycił moją dłoń i deportowaliśmy się. Po chwili staliśmy na plaży przed Muszelką. Zapukał do drzwi, które odtworzyła Fleur.<br />
- Hermiona. Tak miło mi cię widzieć- ucałowała mnie w oba policzka- Uważaj! - już wyciągała różdżkę gdy...<br />
-On jest ze mną- na twarzy Fleur malowało się zdziwienie.<br />
-Wejdźcie- otworzyła szerzej drzwi i wpakowaliśmy się do środka.<br />
Lucjusz wyjaśnił całą sytuację Fleur, która zgodziła się mnie chronić.<br />
-Zajmiesz się na chwilę Rose?<br />
-Tak, z chęcią. Uwielbiam maluszki.<br />
Ujęła dziewczynkę i przytuliła ją. Ukochany złapał mnie za rękę i zaprowadził nad brzeg.<br />
-Pamiętasz naszą pierwszą noc na plaży?<br />
Przytaknęłam a on ukląkł i rzekł:<br />
-Nie wiem czy przeżyje, ale chcę to zrobić...Hermiono wyjdziesz za mnie?<br />
-Ja?- wydusiłam.<br />
-Tak, jesteś kobietą mego życia.<br />
-Lucjuszu...TAK.<br />
Wyciągnął pierścionek z diamentem i założył go na mojego palca.<br />
-Żegnaj Mionko, ucałuj Rose i uważajcie na siebie- pocałował mnie i deportował się do zamku.<br />
<br />
***<br />
-Zjedz coś moja droga.<br />
-Fleur, nie chciałam siedzieć ci na głowie.<br />
-Cieszę się, ze tiu jesteś. Mieszkanie samemu jest nudne. Rose to takie pocieszne dziecko.Wzięłam córkę na ręce i położyłam na piasku.<br />
-Zobacz Rose, jaka śliczna babeczka.<br />
-Babecka, sliczna babecka, babecka.<br />
Wojna trwała już pół roku. Co jakiś czas czytałam w ,,Proroku'' o zdradzie kolejnych śmierciożerców. Ministerstwo cieszyło się z takiego rozwoju sytuacji.<br />
-Fleur... mam prośbę...<br />
-Tia...?<br />
-Zaopiekujesz się Rose, jeśli zginę?<br />
Nie mogłam bezczynnie siedzieć, gdy Lucjusz tam za mnie ginie.<br />
-Żegnaj, moja droga.<br />
-Nie żegnam się się, to zbyt trudne.<br />
Gorąca łza spłynęła mi po policzku.Deportowałam się w sam środek bitwy.<br />
-Crucio!<br />
-Avada Kedavra!<br />
-Drętwota!<br />
Zaklęcia były wszędzie miotane.Ujrzałam Lucjusza walczącego z Voldemortem. Unikając zaklęć zakradłam się za kolumnę i szepnęłam:<br />
-Expeliarmus.<br />
Różdżka Voldemorta wyleciała w powietrze.<br />
-Lucjuszu, łap- rzuciłam mu Czarną Różdżkę, którą złapałam.<br />
-AVADA KEDAVRA! - ryknął Lucjusz.<br />
Voldemort krzyknął i zamienił się w czarną chmurę.<br />
-Curucio- jakiś śmierciożerca rzucił we mnie zaklęciem. Czułam jak gorący prąd trzepie moje ciało. Krzyczałam coś a Lucjusz niósł mnie na rękach. Płakałam bo ból był nie do wytrzymania. Paraliżował mnie. Chciałam już zasnąć, na zawsze.<br />
<br />
<br />
<br />Unknownnoreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4033807872207120424.post-55344210537054148382014-12-01T21:19:00.003+01:002014-12-01T21:22:43.932+01:00Miniaturka „Dzień,który zmienił moje życie”<div class="MsoNormal">
Witajcie
Kochani! Bardzo wszystkich przepraszam. Obiecałam Wam miniaturkę 29.11, ale nie
skończyłam jej do soboty i przez te dwa dni nie robiłam nic innego tylko ją
pisałam. Oczywiście nie napisałabym jej bez pomocy moich kochanych koleżanek:
Amortencji, Czekoladowej Żaby oraz Morsmorde. Dziewczyny serdecznie wam dziękuję,
nie wiem co bym bez was zrobiła. Tytuł miniaturki może trochę nietypowy, ale
mam nadzieję, że Wam się spodoba ;* </div>
<div class="MsoNormal">
~Silencio~</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
***</div>
<div class="MsoNormal">
Otworzyłam oczy. Po prawej stronie na metalowej szafce stały
kwiaty, kartki i słodycze. Spojrzałam w lewo i ujrzałam białą zasłonę. Było mi
bardzo niewygodnie. Próbowałam podnieść się na łokciach, ale nie byłam w
stanie. Ciało mnie bolało, czułam, że jestem poobijana, a do tego głowa
pulsowała jak szalona. Wszystko wskazywało na to że jestem w skrzydle
szpitalnym. I tak też było. Niestety nie wiedziałam z jakiego powodu się tu
znalazłam. Za drugim razem udało mi się podnieść. Rozglądałam się, ale nikogo
tu nie było. Po chwili usłyszałam kroki i drzwi do sali otworzyły się.</div>
<div class="MsoNormal">
- Obudziła się!- krzyknęła Ginny i już po chwili znaleźli
się przy mnie Harry, Ginny, Ron, Neville i Luna - Mionka tak strasznie się
martwiłam - Ruda wycałowała mnie, zresztą tak jak wszyscy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Też się cieszę, że was widzę. A tak właściwie to co się
stało? - zapytałam, a zamiast odpowiedzi zobaczyłam zdziwione spojrzenia
przyjaciół. Po minucie odezwał się Harry.</div>
<div class="MsoNormal">
- Myśleliśmy że to ty nam powiesz. </div>
<div class="MsoNormal">
-Powiesz ? Ale o czym? - w mojej głowie była wielka pustka -
Ja.. ja.. ja.. nic nie pamiętam - tą odpowiedzią bardzo wszystkich
zszokowałam. </div>
<div class="MsoNormal">
- Ależ proszę się nie martwić. To normalne po wypadku - Pani
Pomfrey weszła do sali i kazała zrobić sobie miejsce.</div>
<div class="MsoNormal">
- O jakim wypadku pani mówi? - Zapytałam gdy ona szykowała
dawki eliksirów, które miałam zażyć.</div>
<div class="MsoNormal">
- Och.. nic wielkiego. Miałaś lekki wstrząs mózgu.</div>
<div class="MsoNormal">
Wstrząs mózgu? Jakim cudem? W mojej głowie rodziły się
następne pytania.</div>
<div class="MsoNormal">
- A od ilu dni tu jestem? -Zapytałam nie ukrywając mojego niezadowolenia.</div>
<div class="MsoNormal">
- O nic się nie martw, kochanie. Zostałaś znaleziona w
piątek wieczorem. Aktualnie mamy niedzielę a dokładnie - spojrzała na zegarek -
piętnastą czterdzieści sześć. A teraz proszę wypij eliksiry - były strasznie
gorzkie.</div>
<div class="MsoNormal">
Uff... Jak dobrze, że nie zawaliłam
nauki. Leżąc tu 48 godzin mogłam narobić sobie sporych zaległości. Niestety
miałam większe powody do zmartwień. Nadal nie wiedziałam, co wydarzyło się w
piątek wieczorem. Nie ma nic gorszego niż niewiedza. Próbowałam się czegoś
dowiedzieć od Harry'ego, ale on twierdził, że poszłam do biblioteki i długo nie
wracałam. W związku z tym wysłał po mnie Rona, ale mnie już tam nie było. Dużo
się dowiedziałam... Pani Pomfrey po zbadaniu mnie zostawiła nas samych. Zanim
wyszła powiedziała, że muszę zostać jeszcze parę dni na obserwacji i za tydzień
mogę stąd wyjść.</div>
<div class="MsoNormal">
Luna posiedziała jeszcze trochę i
musiała się zbierać, ponieważ nie napisała jeszcze eseju na eliksiry. Neville
zaoferował jej pomoc, więc poszli razem. Natomiast Ginny, Ron i Harry siedzieli
za mną do samego wieczora. Opowiadali mi co działo się podczas mojej
nieobecności. Nic ciekawego. Lavender zerwała z Deanem, jakiś puchon wysadził
salę do eliksirów a McGonagall odjęła komuś 50 punktów za szlajanie się po
korytarzu nocą. Ginny i Harry byli zadowoleni, że powoli wracam do siebie,
natomiast Ron był jakiś przygaszony. Pewnie napędziłam mu dużo strachu. Swoją
drogą, też bym się martwiła o niego gdyby przez dwa dni był nieprzytomny.
Pomimo zmęczenia i osłabienia w nocy nie mogłam spać. Wierciłam się i
przewracałam z boku na bok. Cały czas myślałam o wypadku. Jak mogło do niego
dojść? </div>
<div class="MsoNormal">
***</div>
<div class="MsoNormal">
Tak jak mówiła pani Pomfrey, po tygodniu
opuściłam skrzydło szpitalne. Czułam się dobrze, miałam tylko kilka drobnych
zadrapań. Wszystko było w porządku oprócz jednego - straciłam pamięć.
Pamiętałam wszystko z przed i po wypadku, ale nie wiedziałam jak do niego
doszło. To było okropne. Ludzie wypytywali ,,co się stało?”, ja natomiast nie
wiedziałam. Wiem, że nie powinnam, ale zmyśliłam historyjkę, w której potknęłam
się na schodach i walnęłam w nie głową. Miałam dosyć tych wszystkich wścibskich
i nachalnych ludzi. </div>
<div class="MsoNormal">
Bardzo się cieszyłam, że z powrotem wróciłam na
lekcje. Jeżeli chodzi o zaległości, to szybko je zadrobiłam, a nawet
wyprzedziłam materiał. Moi przyjaciele wspierali i troszczyli się o mnie. Ron
stał się nadzwyczaj opiekuńczy i troskliwy, co było do niego niepodobne.
Szczerze mówiąc byłam zaskoczona, ale szybko się przyzwyczaiłam. Ginny
obwiniała się, że ten cały wypadek był z jej winy, ponieważ ostatnio poświęcała
mi mało czasu. Cóż się dziwić, skoro Harry nie odstępował jej na krok. Oni nie
widzieli nic złego w publicznym okazywaniu sobie uczuć, w przeciwieństwie do
mnie. Niestety Ron nie zgadzał się ze mną. Chciał abyśmy tak jak inne pary
chodzili za rączki, przytulali i całowali się po kątach. Uważałam, że nie
trzeba było odstawiać tego całego przedstawienia. Wystarczyła mi wiedza, że Ron
mnie kocha. Ale moje zdanie najwidoczniej się nie liczy.</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: center;">
***</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
Minęły dwa tygodnie, a ja czułam się świetnie.
Pamięci jak dotąd nie odzyskałam, ale już się tak tym nie przejmowałam.
Najwidoczniej nie było to nic ważnego. Stało się, a ja nie mogłam nic na to
poradzić. Czasami słyszałam jakieś głosy. Martwiło mnie to, ale uznałam, że
jestem przemęczona i muszę odpocząć, dlatego wcześniej się położyłam. Była
druga w nocy jak obudził mnie mój własny krzyk. Szybko się podniosłam, ale
dziewczyny nadal spały. Wszystko wskazywało na to, że tylko ja go słyszałam.
Byłam cała mokra, tak jakbym biegła w maratonie lub wyszła spod prysznica.
Rzecz w tym, że biegłam, ale nie w maratonie. Nie chciałam budzić koleżanek z
dormitorium, dlatego wzięłam szlafrok i zeszłam do pokoju wspólnego. Na dole
nikogo nie było, palił się jedynie ogień w kominku. Usiadłam w fotelu i
słuchałam, jak krople deszczu bębnią w szybkę. Próbowałam sobie to wszystko
przeanalizować. Nie wiedziałam czy to był zwykły sen, czy przypomnienie z
tamtego wieczoru. To było zbyt realistyczne na sen,chociaż widziałam wszystko
jak przez mgłę. Biegłam gdzieś, a raczej uciekałam. Musiało być późno bo
korytarze były puste. Najprawdopodobniej ktoś mnie gonił, bo co chwila obracałam
się za sobie. Nie miałam celu, wbiegałam po kolejnych schodach na górę. Nie
miałam już siły dlatego skręciłam w korytarz. Biegłam przed siebie, aż
natrafiłam na ślepy zaułek. Na tym się skończyło,sen mi się urwał i obudził
mnie krzyk. Nie wiem ile siedziałam w pokoju wspólnym, ale na dworze zaczęło
świtać. W pewnym momencie głowa osunęła mi się na oparcie fotela i zasnęłam.
Obudziłam się w swoim łóżku przytulona do poduszki.</div>
<div class="MsoNormal">
Skąd się tu wzięłam? Nie
wiedziałam, ale byłam temu komuś bardzo wdzięczna.</div>
<div class="MsoNormal">
Na śniadanie nie poszłam, nie miałam
apetytu. Na lekcjach byłam nieprzytomna, wręcz nieobecna. Nie mogłam się na
niczym skupić. Cały dzień myślałam o tym śnie, jeżeli można to tak nazwać.
Chciałam o wszystkim opowiedzieć Ginny, ale sama nie wiedziałam czy to zdarzyło
się naprawdę. A nawet jeżeli, to nie mogłam. Przecież potknęłam się na
schodach. Bardzo żałowałam, że zmyśliłam tą całą historyjkę, ale było już za
późno, żeby to odkręcić. Gdy po kolacji wróciłam do dormitorium
przeanalizowałam sobie po raz kolejny ten sen. Próbowałam przypomnieć sobie
korytarze, którymi uciekałam, ale nic z tego. Wszystko było, tak niewyraźne, że
aż sama się dziwiłam, że coś zobaczyłam. Jeszcze jedno - głos. Był taki
znajomy. Nie wiedziałam co mówił, ale wyraźnie go słyszałam. A jeżeli
zwariowałam i wyobrażałam sobie rzeczy, które nigdy nie miały miejsca? Jedynym
ratunkiem będzie oddział zamknięty w Świętym Mungu. Albo.... pójście tam, gdzie
to wszystko się zaczęło.</div>
<div class="MsoNormal">
Tak jak postanowiłam, tak też zrobiłam.
Poszłam do biblioteki. Z tego co pamiętam chciałam dowiedzieć się coś o
liczbach wewnętrznych na numerologię. Stanęłam przy danym regale i zaczęłam się
rozglądać. Niczego nie zauważyłam, żadnych śladów, kompletnie nic. Zaczęłam
przeglądać książki. Miałam dziwne wrażenie, że ktoś jest w pobliżu,ale w
bibliotece była tylko pani Pince i kilka drugoklasistów. Wokół mnie nikogo nie
było,więc wróciłam do książek. Nagle czyjaś dłoń znalazła się na mojej tali,
sunęła w dół, aż zatrzymała się na pośladku. Z mojego gardła wydobył się krzyk.
Szybko się obróciłam, ale nikogo za mną nie było. Byłam przerażona. Wyobraziłam
to sobie? A może to stało się naprawdę? Nic już nie wiedziałam. Wzięłam
pierwszą lepszą książkę i w pośpiechu opuściłam bibliotekę.</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: center;">
***</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
Nie wiem co się ze mną działo. Ostatnio
wszyscy mnie drażnili i wkurzali. Na niczym nie potrafiłam się skupić, a nawet
najdrobniejsza rzecz, najdrobniejszy gest mnie irytował. Chciałam być sama.
Tylko ja i moje myśli. Wszystko stało się jasne.... ktoś próbował mnie skrzywdzić.
Wydarzenia z tamtego dnia śniły mi się co noc. Każdej nocy przeglądałam książki
w bibliotece, czułam dłonie na moim ciele, uciekałam korytarzami i wpadałam w
ślepą uliczkę. Następnie słyszałam regułki zaklęć, które odbijały się od ścian
i cień postaci stojącej nade mną, a na koniec wielka ciemna plama.</div>
<div class="MsoNormal">
Nie miałam z nikim kontaktu. Odsunęłam się od
przyjaciół. Nie potrafiłam z nimi rozmawiać. Wolałam być sam na sam z moimi
problemami. Chciałam wiedzieć kto tak bardzo pragnął zrobić mi krzywdę.
Wszystko zmieniło się po lekcji transmutacji. Wykład trwał już 10
minut. Profesor McGonagall oddała testy, które pisaliśmy w zeszłym tygodniu.
Nagle drzwi do sali otworzyły się i stanął w nich Draco Malfoy. Przeprosił za
spóźnienie i zajął swoje miejsce, nie odrywając ode mnie oczu. Próbowałam go
zignorować, ale jego spojrzenie strasznie mnie rozpraszało. Widziałam go po raz
pierwszy od czasu gdy wyszłam ze skrzydła szpitalnego i coś zaczęło mi świtać.
Cała scena z TEGO wieczoru przeleciała mi przed oczami. Osoba, która nade mną
stała to Malfoy. Zakręciło mi się w głowie i zrobiło ciemno przed oczami.
Nauczycielka musiała to zauważyć, ponieważ pozwoliła mi wyjść do łazienki.
Wybiegłam z sali jak poparzona. Stanęłam nad umywalką i przemyłam twarz zimną wodą.
Spojrzałam w lustro i pisnęłam. Ujrzałam za mną znienawidzonego ślizgona.
Jeszcze raz przemyłam twarz, ale on nadal tam stał.</div>
<div class="MsoNormal">
- To byłeś ty! - wrzasnęłam tak głośno, że pewnie usłyszała
to cała szkoła. Nie ważne. To nie było teraz moim problemem.</div>
<div class="MsoNormal">
- O czym mówisz? - zapytał powoli zbliżając się do mnie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie podchodź!!!! - W mojej głowie rodził się plan na jak
najszybszą ucieczkę z tego miejsca.</div>
<div class="MsoNormal">
Wyciągnęłam różdżkę i wycelowałam ją prosto w jego
klatkę piersiową. Cała się trzęsłam, ale próbowałam wyglądać na opanowaną.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wtedy w bibliotece. To ty mnie goniłeś! To ty próbowałeś
mnie skrzywdzić! To ty się nade mną znęcałeś! To ty popchnąłeś mnie na tą
cholerną ścianę i straciłam przytomność! TO BYŁEŚ TY!</div>
<div class="MsoNormal">
Sama zdziwiłam się swoją postawą. Byłam pewna siebie,
ale nie pewna tego co mówię. Natomiast on.... W jego oczach mieszał się smutek,
gniew, nienawiść i rozczarowanie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Zgadza się. To byłem ja.- Wiedziałam! Wiedziałam! Ja to po
prostu wiedziałam!</div>
<div class="MsoNormal">
Nawet nie zastanawiając się skierowałam różdżkę
na ścianę, o którą opierał się Malfoy i z mojej różdżki wystrzeliło zaklęcie
Reducto. Kafelki zaczęły spadać i przygniatać blondyna. Nie wiem jakim cudem
wygrzebał się spod sterty pyłu i połamanych płytek. Cała łazienka była
zakurzona. Próbowałam wcelować w coś jeszcze żeby go przygniotło, ale trafiłam
w niego. Oberwał Rictisemprą. Wleciał w kabinę przy okazji rozwalając ją. Leżał
w kałuży wody, a krew spływała mu z czoła. Na Merlina co ja zrobiłam? Czy on
żyje? Nie podeszłam do niego, uciekłam. Nie było mnie stać na nic
więcej.</div>
<div class="MsoNormal">
Nie wróciłam już na lekcje, poszłam na
wieżę astronomiczną i siedziałam tam do późnego wieczoru. Dlaczego to zrobiłam?
Co się się ze mną działo? Przestałam nad sobą panować. Jestem nieobliczalna.
Kiedyś nie skrzywdziłabym muchy, a co dopiero człowieka. Teraz było mi wszystko
jedno. Próbowałam jakoś to sobie wytłumaczyć i po pewnym czasie znalazłam
odpowiedź - zasłużył sobie na to!</div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div class="MsoNormal">
Następnego dnia wstałam wcześniej po i
tak nieprzespanej nocy i zeszłam na śniadanie. W Wielkiej Sali były pustki,
wszyscy jeszcze spali. Wszyscy oprócz Draco Malfoy'a. Siedział przy stole węża
i jadł tosty z dżemem. Ewidentnie unikał mojego spojrzenia. Miał zabandażowaną
głowę i szramę na policzku. Było mi go żal. Miałam wyrzuty sumienia, ale starałam
się o tym nie myśleć. Zabrałam się za jedzenie jajecznicy. Gdy zobaczyłam
jedzenie mój brzuch dał o sobie znać głośnym burknięciem. Nie dziwię się mu, w
końcu nie byłam wczoraj na obiedzie i kolacji. </div>
<div class="MsoNormal">
Coraz więcej osób schodziło na śniadanie. Ron
wraz z Harrym dosiedli się do mnie. Zapytali mnie gdzie wczoraj zniknęłam,
chociaż widziałam, że za bardzo ich to nie interesowało. Byli pochłonięci
rozmową o meczu quidicha, który miał się odbyć w przyszłą sobotę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Stary nie martw się wygramy to. Nie mają z nami szans -
Ron zapewniał Harry'ego nakładając na talerz tyle jedzenia ile się tylko dało -
Hermiono, gdzie wczoraj byłaś? Dziwnie się zachowujesz. Co się z tobą dzieje? -
zapytał obejmując mnie.</div>
<div class="MsoNormal">
- A co ma się dziać? Wszystko jest w porządku. Po prostu
wczoraj źle się poczułam i zabolała mnie głowa.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dobra, nie musisz się tak unosić.</div>
<div class="MsoNormal">
Dopiłam resztę soku z dyni, po czym strąciłam rękę rudego z
mojego ramienia i skierowałam się do wyjścia. Na schodach czekała na mnie
opiekunka mojego domu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Panno Granger, profesor Dumbledore chce z panią
porozmawiać.</div>
<div class="MsoNormal">
Domyślałam się o czym. Szłam za profesor
McGonagall, a nogi się pode mną uginały. Cała się trzęsłam. Bo przecież co ja
mu powiem, że rzuciłam Malfoy'a w ścianę? Spanikowałam, ale na ucieczkę było za
późno, posąg chimery otworzył się. Merlinie dopomóż, proszę. Pomyślałam sobie w
duchu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Panno Granger, miło panią widzieć - dyrektor wpuścił mnie
do środka gabinetu.</div>
<div class="MsoNormal">
Przez siedem lat nic się tu nie zmieniło. Po
środku stało biurko, tuż za nim regał, na którym spoczywała Tiara Przydziału.
Mnóstwo półek z książkami, portrety byłych dyrektorów Hogwartu, drążek, na
którym jak zwykle siedział Fawkes, myślodsiewnia i .... zaraz zaraz.... Co tu
robi Malfoy? No tak, przecież to on jest tutaj najbardziej poszkodowany.</div>
<div class="MsoNormal">
- Proszę sobie usiąść. - wskazał mi krzesło obok ślizgona -
Zapewne słyszała pani o zdarzeniu, które miało miejsce wczoraj wieczorem. W
damskiej toalecie na trzecim piętrze dokonano niemałych zniszczeń. Akurat was
dwoje nie było wtedy na lekcjach. Czy możecie mi to wytłumaczyć?</div>
<div class="MsoNormal">
- To chyba oczywiste, że cała wina spada na pannę Granger.
Draco sam by się przecież nie okaleczył - do gabinetu wkroczył Seveus Snape</div>
<div class="MsoNormal">
- Ooo, Severus. Widzę, że dostałeś moją wiadomość - wtrącił
się profesor Dumbledore.</div>
<div class="MsoNormal">
- Czy mam rację? - nietoperz poczęstował mnie wzrokiem
bazyliszka.</div>
<div class="MsoNormal">
- Panie profesorze.... źle się poczułam, więc wyszłam ....</div>
<div class="MsoNormal">
Byłam bezradna. Nie wiedziałam co mam zrobić.
Powiedzieć prawdę i wylecieć ze szkoły? A może skłamać i ratować swój tyłek?
Dlaczego to akurat na mnie spadają wszystkie nieszczęścia? </div>
<div class="MsoNormal">
W tym momencie odezwał się Draco.</div>
<div class="MsoNormal">
- Granger nie poszła do łazienki, skręciła korytarzem w
prawo do wieży gryfindoru. To ja jestem odpowiedzialny za te wszystkie
zniszczenia. Zrobiłem to, ponieważ dostałem kolejny okropny z transmutacji, a
ojciec zagroził mi, że jeszcze jedna taka ocena a mogę pożegnać się z
majątkiem. Zdenerwowałem się i miałem chęć zniszczenia czegoś, więc udałem się
do damskiej łazienki. Granger nie ma z tym nic wspólnego.</div>
<div class="MsoNormal">
Dlaczego to zrobił? Krył mnie. Nigdy bym nie
pomyślała, że Draco Malfoy mój największy wróg wstawi się za mną.</div>
<div class="MsoNormal">
- Draco czy to prawda? - dyrektor uważnie przyjrzał się
blondynowi. Nie wyglądał jakby kłamał. Był bardzo wiarygodny, może dlatego
Dumbledore we wszystko uwierzył.</div>
<div class="MsoNormal">
- W takim razie panna Granger jest wolna. Z tobą chciałbym
jeszcze zamienić słówko.</div>
<div class="MsoNormal">
Nie wierzyłam w to co słyszę. Pożegnałam się i jak
najszybciej opuściłam gabinet dyrektora. Gdy schodziłam po schodach słyszałam
zażalenia i protesty Snape'a. Nie obchodziło mnie to, teraz chciałam znaleźć
się w swoim dormitorium. Dlaczego on to zrobił? To pytanie nie dawało mi
spokoju. Pewnie chciał abym milczała</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: center;">
***</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<br />
Nadszedł dzień oczekiwany przez całą szkołę - mecz quidditcha gryfoni
kontra ślizgoni. W wieży gryfindoru od samego rana panował zamęt. Drużyna z
Harrym na czele siedziała przed kominkiem na dywanie i po raz kolejny omawiała
strategię. Dziewczyny siedziały w dormitoriach i szykowały się. Paznokcie,
fryzury, miniówki i wielkie dekoldy. Po co to wszystko? Przecież to zwykły
mecz. Nie chciałam być gorsza, ale też nie chciałam wyglądać, jak co niektóre
lafiryndy. Dlatego włosy ułożyłam w ładne loki, zrobiłam delikatny makijaż i
założyłam dżinsy a do tego skórzaną kurtkę. Gdy Ron mnie zobaczył przyciągnął
do siebie i pocałował. Czułam się niekomfortowo i to nie pierwszy raz. Trzymał
mnie w ramionach i wpychał język do ust. Oderwałam się od niego i chciałam mu
walnąć, ale powstrzymałam się. Za dwie godziny miał mecz i nie powinien się
denerwować, musiał być w formie. Obiecałam sobie, że porozmawiam z nim po tym
jak już wygra ten cały Puchar Quidicha. </div>
<div class="MsoNormal">
Wszyscy razem zeszliśmy na śniadanie. Cały
Hogwart rozmawiał o meczu, nawet nauczyciele. Usiedliśmy do stołu, ale jakoś
nie miałam apetytu. Bardzo bolała mnie głowa. W trakcie śniadania profesor
Dumbledore wstał i życzył wszystkim powodzenia. W mgnieniu oka ludzie rzucili
się do drzwi. Chcieli zająć najlepsze miejsca. Wraz z Ginny poszłyśmy dać
chłopakom po buziaku na szczęście i zajęłyśmy miejsca na trybunach. Na boisko
wyszli chłopaki w czerwonych i zielonych szatach. Kapitanowie uścisnęli sobie
dłonie i wzbili się w górę.</div>
<div class="MsoNormal">
Mecz trwał już od ponad godziny, a wynik co
chwilę ulegał zmianie. Gra była zacięta, zawodnicy szli łeb w łeb. W tym meczu
nie było lepszych, obie drużyny grały znakomicie. Nie można było doczepić się
także kibiców, którzy dopingowali swoim faworytom. Na trybunach roiło się od
szyldów, szalików i chorągiewek w kolorze zielonym lub czerwonym. Seamus jako
komentator opisywał wszystko co działo się na boisku.</div>
<div class="MsoNormal">
- Proszę państwa, szukający Slytherinu Draco Malfoy zauważył
znicza!!!!!!! Harry Potter poszedł w jego ślady i leci tuż za nim!!! A cóż to?
Obrońca Gryffindoru Ronald Weasley porzucił swoje stanowisko i leci w stronę
szukającego Slytherinu.</div>
<div class="MsoNormal">
Do jasnej cholery co on robi?</div>
<div class="MsoNormal">
- Ała... to musiało boleć, proszę państwa......</div>
<div class="MsoNormal">
Nic więcej nie słyszałam. Stałam jak osłupiała
i patrzałam jak Ron wleciał w Mafloy'a jednocześnie strącając go z miotły.
Zakręciło mi się w głowie i straciłam równowagę. W ostatnim momencie chwyciłam
się barierki,aby nie upaść.Wszystko mi się przypomniało.</div>
<div class="MsoNormal">
<br />
Poczułam dłoń na moim pośladku a po chwili ktoś mnie objął. </div>
<div class="MsoNormal">
- Zostaw Ron, nie tutaj!</div>
<div class="MsoNormal">
Wyślizgnęłam się z jego objęć i sięgnęłam po
wybraną książkę. </div>
<div class="MsoNormal">
- Ciii... wyluzuj- powiedział muskając palcami mój policzek
i zbliżając usta do moich. Odwróciłam głowę. Jego gorący oddech palił mi
skórę. </div>
<div class="MsoNormal">
- Nie chcę robić tego teraz</div>
<div class="MsoNormal">
Powiedziałam chrapliwie. Czy nikogo tutaj nie
ma? Gdzie jest pani Pince?</div>
<div class="MsoNormal">
- Ty nigdy nie chcesz- wymamrotał z ustami przy mojej szyi.</div>
<div class="MsoNormal">
- Może źle się do tego zabierasz....- powiedziałam mu coraz
bardziej przerażonym głosem.</div>
<div class="MsoNormal">
Zaczął całować mnie bo obojczykach. </div>
<div class="MsoNormal">
- Przestań!</div>
<div class="MsoNormal">
Odepchnęłam go i wyszłam z biblioteki. Szedł tuż za
mną. Bałam się jak cholera, było późno i korytarze były puste. Przyśpieszyłam,
a za rogiem zaczęłam biec. Ron deptał mi po piętach. Nie miałam już siły, z
ledwością pokonałam ostatnie schody i wślizgnęłam się na korytarz na siódme
piętro. Biegłam przed siebie, ale co to? Nie nie nie!!!! Ślepy zaułek. Wszystko
tylko nie to. Już po mnie. Ron powoli zbliżał się do mnie. Nie miałam żadnej
ucieczki. Przysunął mnie do ściany i nachylił się.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie wierć się, bo będzie bolało.</div>
<div class="MsoNormal">
Wyszeptał wprost do mojego ucha i ugryzł je.
Pisnęłam. Usiłowałam wyślizgnąć się spomiędzy jego i ściany. Wbiłam mu dłonie w
pierś, ale je odepchnął. Wgniótł mnie w zimną ścianę całym ciężarem swojego
ciała. Poczułam jak włoski jeżą mi się na karku i zaczęłam rozważać opcje jakie
mi pozostały. Mogłam krzyczeć, ale były nikłe szanse, że ktoś mnie usłyszy.
Mogłam go walnąć. Raczej głupi pomysł, zważając na to, że jest ode mnie wyższy
i silniejszy. Niestety nic nie mogłam zrobić. Ron na nic nie zważał. Naparł na
mnie jeszcze mocniej. To było CHORE! Dysząc rozgniatał moje usta swoimi i
niemal już się wtapiałam w ścianę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie...</div>
<div class="MsoNormal">
Szepnęłam. Nic nie odpowiedział.Twarde pożądliwe
dłonie wdarły się pod moją szatę. Czując jego dłonie na swoim ciele kurczowo
wciągałam powietrze. Zaczęłam płakać. Mój oddech był nierówny i szarpany
tłumionym łkaniem. Chwyciłam jego rękę i odepchnęłam ją od siebie z siłą o jaką
się nie podejrzewałam. Znów po mnie sięgnął. Zaczął szarpać się z zamkiem od
mojej spódnicy a wtedy bez namysłu odwinęłam się i go uderzyłam . Nie zdążyłam
uświadomić sobie, jak zapiekła mnie dłoń bo poczułam uderzenie na twarzy. Na
swojej twarzy! Roztrzęsiona i zapłakana zaczęłam osuwać się po ścianie.
Bezsilna i sparaliżowana leżałam na podłodze. Policzki miałam zimne i
szczypiące od łez. Ron zaczął się nade mną nachylać. Wtem głos otwieranych
drzwi przerwał moje szlochy. Ktoś wychodził z pokoju życzeń. To był Malfoy.
Obrócił się w naszą stronę. Najpierw spojrzał na mnie a później przeniósł swój
wzrok na Rona. W błyskawicznym tempie wyciągnął różdżkę i zaczął ciskać w niego
zaklęciami. Ron również szybko zaczął się bronić. Zaklęcia odbijały się od
wszystkiego co możliwe. Bałam się, że zaraz oberwę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Granger, uciekaj! No już!!!</div>
<div class="MsoNormal">
Zaledwie się podniosłam a Ron doskoczył do mnie i z całej
siły popchnął mnie na ścianę. Walnęłam w nią głową i straciłam przytomność.
Draco dobiegł do mnie i ostatnie co widziałam, to jego blond włosy opadające mu
na czoło.</div>
<div class="MsoNormal">
<br />
- Hermiona! Hermiona, dobrze się czujesz?- pytała Ginny potrząsając mną. </div>
<div class="MsoNormal">
Parę razy przetarłam oczy i złapałam się za pulsującą
głowę. Po chwili uświadomiłam sobie,że mecz nadal trwa. Zerknęłam na boisko i
wzrokiem szukałam Draco. Jest tam, nic mu się nie stało. Spojrzałam wyżej i
ujrzałam Rona. Bez zastanowienia zaczęłam przepychać się do wyjścia. Szybko
opuściłam trybuny i skierowałam się w stronę zamku. Jak on mógł mi to zrobić?
Wiele razy mnie do tego namawiał, a ja się nie zgadzałam, ale nigdy w życiu nie
podejrzewałabym go o takie coś. O gwałt! Tak bardzo chciałam wiedzieć co się
stało tamtego wieczoru.Teraz oddałabym wszystko, żeby o tym zapomnieć Biegłam
przed siebie, na niczym mi nie zależało. Było mi wszystko obojętne. Chciałam
uciec od rzeczywistości, być sama. Zaczęłam się zastanawiać nad miejscem, w
którym nikt nie będzie mógł mnie znaleźć. Wieża astronomiczna? Nie. Pokój
życzeń? Nie, nigdy nie przejdę tym korytarzem. Może pokój Run? Też nie.
Krążyłam po dziedzińcu i próbowałam coś wymyślić. Spojrzałam w górę i ......
Tak, wieża zegarowa, to jest to. Wspinałam się po krętych,drewnianych schodach,
aż znalazłam się na szczycie. Z okna zobaczyłam całe boisko i zawodników, a
wśród nich Rona. Dopiero wtedy wszystko do mnie dotarło. Osunęłam się po
ścianie a z mojego gardła wydobył się stłumiony szloch. Płakałam jak dziecko.
Nie mogłam tego pojąć, jak chłopak, którego kochałam mógł zrobić coś takiego.
Przez myśl mi to nie przychodziło. Wymacałam przez koszulkę łańcuszek od Rona i
zerwałam go. Obracałam go pomiędzy palcami i przypominałam sobie nasze pierwsze
spotkanie w pociągu do Hogwartu, nasze przygody, pierwszy pocałunek, wszystkie
chwile spędzone razem. Pomyśleć, że już tego nie ma. Nie ma NAS! Nagle
usłyszałam czyjeś kroki. Serce podskoczyło mi do gardła, przecież wszyscy są na
meczu. Kto to? Podniosłam się i wyciągnęłam różdżkę. Kroki były coraz bardziej
wyraziste. Wpatrywałam się w zbliżający się cień. Byłam przerażona.... a jeżeli
to on? Różdżka wyleciała mi z dłoni i przeturlikała się w stronę schodów.
Schyliłam się po nią. Wyciągnęłam rękę, ale napotkałam czyjąś dłoń. Podniosłam
głowę i napotkałam błękitne tęczówki. Wstałam i rzuciłam mu się na szyję. Nie
obchodziło mnie,że mnie odtrąci. O dziwo tego nie zrobił. Przyciągnął mnie do
siebie i przytulił. On po prostu przytulił, a ja wypłakałam się w jego pierś.
Potrzebowałam teraz bliskości drugiego człowieka.</div>
<div class="MsoNormal">
- A co z meczem?</div>
<div class="MsoNormal">
- Ty jesteś ważniejsza.</div>
<div class="MsoNormal">
Nie wiem dlaczego, ale w jego ramionach czułam się
bezpieczna i potrzebna. Z kolei on trzymał mnie jakbym była największym skarbem
na ziemi. Gdy już się uspokoiłam zadałam pytanie, które mnie dręczyło</div>
<div class="MsoNormal">
- Draco, dlaczego wtedy, w łazience powiedziałeś, że to
byłeś ty?- zapytałam go nie odrywając głowy od jego torsu.</div>
<div class="MsoNormal">
- A czy uwierzyłabyś gdym powiedział ci prawdę?- w jego
głosie dało się słyszeć smutek i rozczarowanie.</div>
<div class="MsoNormal">
Milczałam. Zabolało go to.</div>
<div class="MsoNormal">
- Sama widzisz... Ale gdyby mi ktoś powiedział, że łasica
jest zdolny do czegoś takiego,też bym nie uwierzył. Jak cię wtedy zobaczyłem,
przeżyłem szok. Byłaś taka bezbronna, bezsilna a w twoich oczach malowała się
pustka. Nie mogłem się po tym pozbierać. Przez miesiąc unikałem cię i nie
chodziłem na wspólne lekcje. Dopiero potem uświadomiłem sobie, że źle zrobiłem.
Powinienem od razu wyjawić ci całą prawdę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dlaczego?</div>
<div class="MsoNormal">
- Co dlaczego?- powtórzył zadane przeze mnie pytanie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dlaczego go powstrzymałeś? Równie dobrze mogłeś przejść
obok niczego nie widząc.</div>
<div class="MsoNormal">
Uniosłam głowę i spojrzałam mu prosto w oczy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ponieważ zależy mi na tobie.- Nie wierzyłam w te słowa.
Wydawały mi się jakimś nie śmiesznym żartem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Przecież jestem zwykłą nic nie wartą szlamą a ty.... -
odpowiedziałam po chwili zastanowienia.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nigdy nie mów o sobie w taki sposób. Wiem, że tyle razy
cię obrażałem i poniżałam, ale to ojciec wszczepił we mnie tą nienawiść do osób
niemagicznego pochodzenia. Jest mi z tego powodu bardzo przykro. Przepraszam za
wszystkie przykrości, które przydarzyły ci się z mojego powodu. A powstrzymałem
go dlatego, że jesteś dla mnie bardzo ważną osobą. Dopiero tamtego wieczoru sobie
to uświadomiłem i nie mogłem pozwolić żebyś kolejny raz przeze mnie cierpiała.-
Tak, to wydaje sie coraz bardziej prawdopodobne.</div>
<div class="MsoNormal">
Otarł mi łzę z policzka i pocałował w czoło. Po ty geście
już wiedziałam, że wszystko co mówi jest prawdą. Wierzyłam mu. </div>
<div class="MsoNormal">
Nagle do wieży wpadł rozwścieczony Ron.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie wierz mu! To zwyczajny śmieć! Hermiona on kłamie,
nigdy bym cię nie skrzywdził. Kochanie...</div>
<div class="MsoNormal">
- Zamknij się sukinsynie! Drętwota! - chłopak puścił mnie.</div>
<div class="MsoNormal">
Draco potajemnie wyciągnął różdżkę i cisnął zaklęciem w
rudego. Ten odskoczył i stracił przytomność. Ślizgon złapał mnie za rękę i
poprowadził do wyjścia. Zanim opuściliśmy wieżę kopnął Rona w żebra i
powiedział</div>
<div class="MsoNormal">
- Mam nadzieję, że polubiłeś dementorów, bo od dzisiaj będą
to twoi jedyni przyjaciele.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
***</div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div class="MsoNormal">
Hogwart ukończyłam 6 lat temu. Obecnie mam 24
lata. Wyszłam za Dracona 4 lata temu, mamy razem 2-letnią córeczkę Channel.
Rozdział z Ronem jest już dla mnie skończony. Aktualnie został zamknięty w
Azkabanie i prędko stamtąd nie wyjdzie. Nareszcie mogę powiedzieć, że jestem
szczęśliwa jak nigdy dotąd. Nic nie mogłoby popsuć mojej rodziny ani relacji z
przyjaciółmi.</div>
Unknownnoreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4033807872207120424.post-54660422182206833112014-11-22T23:27:00.000+01:002014-11-22T23:27:12.349+01:00Prorok Sobotni ! Witajcie kochani ! Wiem, że zaglądacie na bloga i czekacie na następne miniaturki, ale ostatnio nie mamy czasu, aby je wstawić.W zeszłym tygodniu miałyśmy dużo nauki a dzisiaj byłyśmy na urodzinach i nie miałyśmy jak dodać. Nie martwcie się za tydzień już na 100 % będzie miniaturka. Najprawdopodobniej będzie to druga część Lucmione autorstwa Veritaserum albo moja nowa miniaturka Dramione, nad którą właśnie pracuje. Na dzisiaj to wszystko. Mam nadzieję, że nie zraziliście się systematycznością dodawania postów. Sami rozumiecie, że pomysły nie wpadają do głowy tak szybko jakbyśmy chcieli. Zachęcam do czytania i komentowania oraz zapraszam 29.11 na nową miniaturkę ;*<br />
<br />
~Silencio~Unknownnoreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4033807872207120424.post-57960461550788350052014-11-07T20:18:00.000+01:002014-11-08T21:39:47.822+01:00Miniaturka "Droga do miłości"Witam!<br />
Dziś bardzo krótka miniaturka napisana jednym tchem (dodana dzień wcześcniej)<br />
Lucmione jak na razie nie dodaje ponieważ nikt na nią specjalnie nie czeka :P<br />
Więc miłego czytania :)<br />
<br />
Veritaserum<br />
<br />
Droga do miłości <br />
<br />
<br />
<br />
Jak on mógł to zrobić? Umrzeć? Jak? On...?<br />
Jego blada, zimna twarz. Martwe zaszklone oczy patrzyły gdzieś w dal...<br />
Pogłaskałam go po policzku, a moje gorące łzy kapały na jego białą, koszulę.<br />
Jeszcze kilka godzin temu byłam pewna, że zaraz wróci do domu, a teraz?<br />
Wyjęłam z jego zaciśniętej pięści różdżkę.<br />
Mój kochany Draco...<br />
Lekarz zamkną mu oczy....<br />
Ginny złapała mnie za rękę i poprowadziła do domu...sama nie wiem jak się w nim znalazłam.<br />
Byłam jak w amoku.<br />
W środku czułam ogromną pustkę, serce mi drżało. W głowie miałam tysiące myśli. To takie straszne uczucie gdy ktoś bliski umiera.<br />
Siedziałam na sofie trzymając kubek z herbatą.<br />
Jak się tu wprowadziliśmy to też piliśmy tu herbatę...razem.<br />
A na tym blacie kuchennym całowaliśmy się tak namiętnie jak nigdy.<br />
Na tym dywanie p...no nieważne.<br />
Proszę żeby to był tylko jakiś koszmar, zaraz mnie obudzi Draco!!!<br />
W myślach biłam się sama ze sobą.<br />
Chcę już zasnąć...<br />
Obudziłam się i obiegłam całe mieszkanie.<br />
Nigdzie go nie ma...<br />
Czyli to jednak prawda...<br />
Wspomnienia z poprzedniego dnia uderzyły mnie jak lodowata fala wody.<br />
Obrazy przeleciały mi przed oczami.<br />
Uklękłam na kafelkach i zaczęłam uderzać głową w ścianę.<br />
Łkałam,płakałam, dusiłam się naraz.<br />
Dreszcze przechodziły moje ciało.<br />
Co zrobić by znów go zobaczyć?<br />
Wiem...<br />
Na czworakach doszłam do łazienki i wyjęłam żyletkę.<br />
Złapałam ją mocno w zaciśniętą dłoń. Na pewno chcę to zrobić?<br />
Przymierzyłam ją do nadgarstka i wbiłam delikatnie w skórę sycząc z bólu.<br />
Ulga towarzysząca cięciu dawała mi na chwilę zapomnieć o Draco...<br />
Draco...<br />
Robiłam rany coraz mocniej, coraz bardziej zapadając w obłęd.<br />
Patrzyłam jak krew leje się na ziemię.<br />
Muszę znaleźć szybszy sposób.<br />
Gdyby tak wrzucić suszarkę do wanny? Nie...<br />
Pobiegłam do apteczki. Wysypałam na rękę wszystkie apapy, ibupromy i nurofeny jakie były w domu. Dla pewności zapiłam alkoholem.<br />
Poczułam się błogo...śpiewałam, tańczyłam, bawiłam się.<br />
Ból z nadgarstków coraz bardziej promieniował.<br />
Upadłam na ziemię, było mi niedobrze, kręciło mi się w głowie.<br />
Ale z drugiej strony byłam szczęśliwa bo wiedziałam, że dopięłam swego.<br />
Ostatnia myśl przeszła mi przez głowę....<br />
<br />
'Idę do Ciebie Draco'<br />
<br />Unknownnoreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-4033807872207120424.post-91647452849761687272014-11-04T16:35:00.001+01:002014-11-04T16:36:52.475+01:00Prorok Wtorkowy!Witam witam! Nasza świetna Morsmorde stworzyła nam super zakładki. Każda z nas posiada teraz własną, w której znajdują się jej miniaturki :) Myślę, że ułatwi wam to szukanie tej pożądanej i będzie wam o wiele wygodniej :) O! I jeszcze bardzo chciałybyśmy mieć świetny szablon! Wiemy, że pewnie nikt się nie zgłosi, ale jednak jak ktoś byłby chętny do wykonania go, to prosimy o skontaktowanie się z nami przez gmaila: hjgrangerm@gmail.com i najlepiej żeby ten ktoś dał nam o sobie znać w komentarzu :) To na tyle. Miłego Dnia! :)Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4033807872207120424.post-51822579105924621952014-11-02T17:26:00.005+01:002014-11-02T21:10:09.722+01:00Miniaturka „ Nowe oblicze ”<div class="MsoNormal">
Witam i przepraszam wszystkich. Miniaturka miała być wczoraj
wieczorem, ale wiecie jak to jest - Wszystkich Świętych.Nie jestem z niej w
pełni zadowolona. Średnio mi się podoba, no ale oceńcie sami. Jeszcze raz
przepraszam ;*</div>
<div class="MsoNormal">
~Silencio~</div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div class="MsoNormal">
„ Nowe oblicze ”</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Pani Hermiona Malfoy ?</div>
<div class="MsoNormal">
- Przy telefonie. O co chodzi ?</div>
<div class="MsoNormal">
- Z tej strony doktor Norman Fabiszin. Jestem dyrektorem
oddziału urazów magiozoologicznych.Czy mogłaby pani jak najszybciej zjawić się
w Św. Mungu ? Chodzi o pani męża.</div>
<div class="MsoNormal">
- Już jadę - Hermiona drżącymi rękami odłożyła słuchawkę. Wzięłą
na ręce 4-letnią córeczkę i deportowała się do Ginny. Zostawiła małą i chwilę
później stałą w recepcji magicznego szpitala.</div>
<div class="MsoNormal">
- Draco Malfoy ! Gdzie leży Draco Malfoy ???</div>
<div class="MsoNormal">
- Czy jest pani kimś z rodziny ?</div>
<div class="MsoNormal">
- Jestem jego żoną !</div>
<div class="MsoNormal">
- A tak ... doktor Fabiszin już na panią czeka. Pierwsze
piętro pokój nr. 48</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona wiedziała, że jest coś nie tak. Draco wyjechał na
misję i powinien wrócić tydzień temu. Była kilkakrotnie w ministerstwie, ale
nikt nic nie wiedział. Cóż zostało jej tylko czekać na powrót ukochanego do
domu.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Pani mąż wybierając zawód aurora doskonale wiedział co się
z tym wiąże. Znaleźliśmy go dziś rano.Jego stan jest stabilny, ale ma kilka poważnych
obrażeń.</div>
<div class="MsoNormal">
- Panie doktorze, proszę mi powiedzieć co się
stało-poprosiła.</div>
<div class="MsoNormal">
- Pan Dracon został zaatakowany przez wilkołaka-tylko tyle
dotarło do kobiety, później była ciemność</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Po 10 minutach ocknęła się. Dostałą szklankę wody i
doprowadziła się do porządku. Nadal nie mogła uwierzyć,że Draco, jej kochany
Draco jest ranny.</div>
<div class="MsoNormal">
- Czy aby na pewno dobrze się pani czuje ? - zapytała
pielęgniarka.</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak,dziękuję. A....czy ja mogłabym go zobaczyć ?</div>
<div class="MsoNormal">
- Myślę, że w tej sytuacji powinna wrócić pani do domu. Poza
tym pani mąż musi teraz sporo wypoczywać. Jutro jak najbardziej będzie go mogła
pani odwiedzić.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Następnego dnia Hermiona szła do ukochanego.Oczy miała sine
i podkrążone.W nocy nawet na 5 minut nie zmrużyła oka. Jej głowę zaprzątało
tysiące myśli. Jak to się mogło stać ? Przecież Draco jest jednym z najlepszych
aurorów w Londynie. Zawsze jest ostrożny i wyrafinowany, zna się na swoje prcy.
Wystarczyła chwila nieuwagi i życie zmienia się o 180°.Zastanawiałaby się nad
tym dłużej, ale weszła do Św, Munga.</div>
<div class="MsoNormal">
- O pani Malfoy. Witam, pan Dracon leży w sali nr.63 na
pierwszym piętrze. Proszę za mną - doktor Fabiszin zaprowadził brunetkę do
ślizgona.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Gdy go zobaczyła łzy zapłynęły jej do oczu.Draco cały
poobijany spał na łóżku szpitalnym.Na policzkach i ramionach miał szramy a
klatka piersiowa byłą owinięta opatrunkeim.Podeszła do niego i pocałowała w
czoło.</div>
<div class="MsoNormal">
- Hermiona ? - obudził się pod wpływem jej dotyku.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nic nie mów kochanie,odpoczywaj - łzy spływały jej po
twarzy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dlaczego płaczesz ? - spytał łapiąc ją za dłoń.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ze szczęścia Draco.Myślałam,że już do nas nie wrócisz,że
cię nigdy nie zobaczę.Rose codziennie o ciebie pyta</div>
<div class="MsoNormal">
-Wróciłem,tylko trochę w innym ciele - uśmiechnął się
smutno.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wybaczcie,że przerywam,ale muszę z państwem porozmawiać -
para kompletnie zapomniała o obecności lekarza.Doktor Norman podał Hermionie
krzesło a sam usiadł na łóżku pacjenta - Więc,został pan pogryziony przez
wilkołaka,przez co pan też się nim stał.Pana życie od teraz będzie inaczej
wyglądało.Mianowicie raz w miesiącu w czasie pełni przejdzie pan przemianę.Z
poczatku będzie to bardzo bolesne,ale z czasem da się do tego przywyknąć.Będzie
pan miał również większy apetyt i siłę.Jeszcze jednym skutkiem ubocznym jest
owłosienie.Po prostu będzie trzeba częściej odwiedzać fryzjera.</div>
<div class="MsoNormal">
- Panie doktorze a czy Draco ma jakieś poważne obrażenia ? -
spytała przejęta Hermiona.</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak.Pani mąż ma połamane trzy żebra oraz skręconą kostkę -
widząc minę kobiety od razu ją uspokoił - ale proszę się nie martwić.Wszystko
jest już na swoim miejscu.Wystarczy kilka tygodni aby kości się
zregenerowały.Myślę,że to wszystko co powinniście wiedzieć.Czy mają państwo
jakieś pytania ?</div>
<div class="MsoNormal">
- Kiedy stąd wyjdę i wrócę do domu ? - po raz pierwszy od
początku rozmowy odezwał się Draco</div>
<div class="MsoNormal">
- Gdzieś za dwa tygodnie.Musi pan być pod stałą
obserwacją.Antybiotyki i eliksiry jak na razie się</div>
<div class="MsoNormal">
przyjęły,ale nie wiemy co będzie za tydzień,za dwa.No to ja
was zostawię samych</div>
<div class="MsoNormal">
-Dziękujemy bardzo - Hermiona wstała i uścisnęła dłoń
doktora.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- No to teraz będę smażyła krwiste steki,co ? - odezwała się,aby
rozluźnić atmosferę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Taa...Miona musimy porozmawiać.</div>
<div class="MsoNormal">
- O co chodzi ?</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie chcę,żebyś marnowała sobie życia przy kimś takim,jak
ja - powiedział z żalem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Chodzi o to,że raz w miesiącu staniesz się futrzakiem ?
Czy o to,że masz pare szram ? A może to wszystko jest wymówką i ty już mnie po
prostu nie kochasz ? - wyrzuciła w końcu z siebie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Kochanie,oczywiście,że się kocham.Tylko chcę,żebyś była
szczęśliwa.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jeżeli mam być szczęśliwa,to tylko przy tobie</div>
<div class="MsoNormal">
- uśmiechnęła się i delikatnie go pocałowała - Draco
jest jeszcze coś o czym powinieneś wiedzieć.</div>
<div class="MsoNormal">
- Co takiego ? - zapytał zdumiony.</div>
<div class="MsoNormal">
- Chodzi oto,że wyglądasz trochę ... no ... jak Harry -
powiedziała podając mu lusterko.</div>
<div class="MsoNormal">
- O kurwa - przeklął blondyn dotykając blizny na czole.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
***</div>
<div class="MsoNormal">
- Kochanie,masz gości ! - do sali wparowała szeroko
uśmiechnięta Hermiona.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ej,Miona co Potter robi ma łóżku smoka ? - Blaise nie mógł
się powstrzymać od tego komentarza,za co dostał z łokcia od swojej małżonki.</div>
<div class="MsoNormal">
- Draco,nie jest aż tak źle - pocieszyła go Ginny.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ha ha ha bardzo śmieszne - blondyn przywitał się z
przyjaciółmi.</div>
<div class="MsoNormal">
- Co tam u ciebie futrzasty kumplu ? - Diabeł nie dawał za
wygraną.</div>
<div class="MsoNormal">
- Uważaj bo zaraz też nim będziesz - dogryzł mu Draco - a
tak na serio,to leżę tu dopiero cztery dni a czuję się,jakby minęły dwa
miesiące.</div>
<div class="MsoNormal">
- No a jak się czujesz ? - spytała ruda.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dobrze,chociaż jak patrzę na twojego męża to mi się
pogarsza - odpowiedział iście ślizgońskim tonem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Hermiona jak ty możesz z nim wytrzymywać ?</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak samo jak ty z nim przez 7 lat w jednym dormitorium -
brunetka postanowiła bronić męża.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ależ ty waleczna moja gryfonko - blondyn pocałował
ukochaną.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ja tak,w przeciwieństwie do ciebie,moja tchórzliwa fretko.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ej mała nie pozwalaj sobie - Draco zrobił minę obrażonego
3-latka.</div>
<div class="MsoNormal">
- Patrzcie teraz wygląda zupełnie jak Rose - wszyscy zaczęli
się śmiać - No właśnie a gdzie jest córeczka tatusia ? - zapytała zatroskana
ciocia.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jest u moich rodziców.Teraz jak codziennie przyjeżdżam do
Draco nie mogę poświęcić jej tyle czasu ile bym chciała.Nie chcę,żeby to
odczuła,dlatego pojechała na tydzień do dziadków.</div>
<div class="MsoNormal">
Siedzieli tak jeszcze dwie godziny.Wszyscy śmiali się i
razem żartowali.Co chwilę Blaise i Draco dogryzali sobie.Pomimo tego Diabeł
cieszył się,że jego przyjaciel jest cały i zdrowy.</div>
<div class="MsoNormal">
- No futrzaki - Zabini puścił oczko do Malfoy'a - my się już
będziemy zbierać.Bill z Fleur przyjechali i zostaliśmy zaproszeni na kolację do
Nory - Uścisnął dłoń przyjaciela - stary chcesz mi wszystkie palce połamać ?
Nie tak mocno - wyrwał się z uścisku zdezorientowanego Smoka.</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona poszła odprowadzić państwa Zabinich.Gdy wróciła
zastała Dracona stojącego w oknie.Podeszła i go przytuliła</div>
<div class="MsoNormal">
- Ej,fretko nie powinieneś być w łóżku ? Draco co się dzieje
?</div>
<div class="MsoNormal">
- Miona ja się boję.Widziałaś ? Połamałbym Blaisowi
palce.Nie umiem nad tym zapanować.Co jeśli zrobię wam krzywdę ?</div>
<div class="MsoNormal">
- Kotek,przecież Diabeł żartował.Pamiętasz co mówił doktor ?
Masz zdwojoną siłę i musisz się do tego przyzwyczaić.Poza tym nie skrzywdził
byś nas.Znam cię.</div>
<div class="MsoNormal">
- Hermiona zrozum,że ja nie jestem już tą samą osobą co
kiedyś.Jestem potworem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Draco ! Proszę cię nie mów tak - przerwała mu pocałunkiem
-jesteś najlepszym mężczyzną jakiego mogłabym sobie wymarzyć.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
***</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Rose już śpi ? - pierwsze co zobaczyła gdy weszła do
sypialni był blondyn rozwalony na łóżku.Leżał i czytał książkę .</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak,bardzo szybko zasnęła.Była zmęczona.To miło ze strony
naszych przyjaciół,że zrobili dla ciebie przyjęcie powitalne.</div>
<div class="MsoNormal">
- Taa...bardzo - odpowiedział nie odrywając oczy od książki.</div>
<div class="MsoNormal">
- Draco nie musiałeś być dla wszystkich taki oschły i
niemiły.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie moja wina,że Potter jest imbecylem i nie da się go
lubić.</div>
<div class="MsoNormal">
- Okej Harrego zrozumiem,ale Pansy nie zasłużyła sobie
na takie zachowanie - wytknęła mu z wyrzutem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Bardziej beznadziejnego prezentu chyba nigdy nie dostałem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Tę uwagę mogłeś zostawić dla siebie - położyła się obok i
przytuliła.</div>
<div class="MsoNormal">
- Masz rację.Przepraszam,ale nie musieliście urządzać tej
całej szopki.Wystarczyłyście mi tylko wy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wiem,tylko sam wiesz jaki jest Zabini.Jak on się na coś
uprze to już nie odpuści.</div>
<div class="MsoNormal">
- Niestety wiem - zaśmiał się i pocałował Hermionę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Draco ostatnio jakoś dziwnie się zachowujesz,o co chodzi ?
Źle się czujesz ?</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie,po prostu boję się tego wszystkiego,tej przemiany.Nie
wiem kiedy to nastąpi,co się będzie za mną działo,ile to wszystko będzie
trwało.Gdyby nie ta cała wojna Lupin by żył i może ..... zresztą nie
ważne.Jestem zagubiony,czuję,że nikt mnie nie rozumie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Kochanie nie przejmuj się.Pamiętaj,że masz jeszcze mnie.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Następnego dnia Hermiona miała do załatwienia ważną
sprawę.Nie mogła patrzeć jak jej ukochany sam się z tym wszystkim męczy.Gdy on
cierpiał ona razem z nim.Postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dzień dobry pani Weasley - otworzyła jej jak zawsze
uśmiechnięta Molly.</div>
<div class="MsoNormal">
- Hermionko,kochanie jak miło się widzieć.Co cię do nas
sprowadza ?</div>
<div class="MsoNormal">
- Czy jest Bill ? Muszę z nim porozmawiać.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Od wizyty gryfonki w Norze minęły dwa tygodnie.Przez te
czternaście dni Draco nic się nie zmienił.Mało co się odzywał.Całymi
dniami,albo siedział zamknięty w pokoju,albo bawił się z Rose.Przynajmniej z
nią miał jakiś kontakt.Sobotnie popołudnie,blondyn razem z córką siedzieli na
dywanie przy kominku i układali magiczne puzzle.Hermiona siedziała obok na
kanpie i czytała książkę.Niestety dzwonek do drzwi przerwał jej tę czynność.</div>
<div class="MsoNormal">
- Siedźcie,nie przerywajcie sobie.Ja otworzę - brunetka
poszła otworzyć drzwi.Dobrze wiedziała kto stoi po drugiej stronie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Witaj Bill,proszę wejdź.</div>
<div class="MsoNormal">
- Cześć Hermiono.</div>
<div class="MsoNormal">
Draco widząc Weasley'a w swoim domu domyślał się o co chodzi
jego żonie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Kochanie idź pobawić się do swojego pokoiku,zarazdo ciebie
przyjdę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dobrze mamusiu - mała blondyneczka pobiegła w podskokach
na górę.</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona postanowiła działać,póki miała jeszcze
czas.Wiedziała,że w tym momencie może wydarzyć się dosłownie wszystko.</div>
<div class="MsoNormal">
- Weasley</div>
<div class="MsoNormal">
- Mafloy</div>
<div class="MsoNormal">
- Jakbyście zapomnieli ja nadal tutaj jestem.Nie zaprosiłam
Billa,żebyście się pozabijali.</div>
<div class="MsoNormal">
- To po co go tutaj przyprowadziłaś ? - zwrócił się
bezpośrednio do niej.</div>
<div class="MsoNormal">
- Draco zaprosiłam do nas Billa ponieważ on był w takiej
samej sytuacji jak ty teraz.Może ci pomóc.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ja nie potrzebuję pomocy a tym bardziej od niego -
powiedział,po czym poszedł do kuchni.</div>
<div class="MsoNormal">
-Przepraszam cię.Pójdę z nim porozmawiać a ty się rozgość.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie ma sprawy.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Co cię ugryzło ?</div>
<div class="MsoNormal">
- Jakbyś zapomniała to wilkołak !</div>
<div class="MsoNormal">
- Dobrze wiesz,że nie o to mi chodzi ! Ja staram się ci
pomóc a ty co wyprawiasz ?!!</div>
<div class="MsoNormal">
- Hermiono a czy ty możesz mi powiedzieć co jest ze mną nie
tak,że potrzebuję tej cholernej pomocy ??? - powiedział waląc ręką w stół.</div>
<div class="MsoNormal">
- Chcesz proszę bardzo.Nie chciałam ci tego mówić wprost ale
stałeś się uparty,zgryźliwy i opryskliwy.Zamykasz się w pokoju i potrafisz tam
siedzieć dniami i nocami.Nie odzywasz się do mnie,nie rozmawialiśmy od
tygodni.Unikasz mnie.Ja rozumiem,że jest ci ciężko,ale staram się ci pomóc jak
tylko mogę.Szkoda tylko,że mnie odtrącasz - wyrzuciła z siebie to co ją tak
bardzo dręczyło.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie chcę cię cię skrzywdzić...</div>
<div class="MsoNormal">
- Robisz to od przyjazdu ze szpitala ! - widziała,że dobiła
tym blondyna,ale z drugiej strony wiedziała,że chce pomocy od rudego kolegi.Był
tylko jeden problem.Draco nie chciał się do tego przyznać,jego ego za bardzo by
na tym ucierpiało - Kochanie zrozum ja nie chcę dla ciebie źle.Porozmawiaj z
nim,o nic więcej nie proszę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Robię to tylko dla ciebie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jeszcze mi podziękujesz - pocałowała go w policzek i
wypchnęła do salonu a sama zabrała się za robienie herbaty.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- To co dasz sobie pomóc ?</div>
<div class="MsoNormal">
- Weasley jeżeli jesteś głuchy to powtórzę to po raz
setny:NIE POTRZEBUJĘ TWOJEJ POMOCY !</div>
<div class="MsoNormal">
- Dobra jak tam sobie chcesz.O i lepiej by było gdybyśmy
mówili sobie po imieniu.Bill - powiedział i wyciągnął rękę do ślizgona.</div>
<div class="MsoNormal">
- Draco - niechętnie uścisnął dłoń rudego.</div>
<div class="MsoNormal">
- No widzę,że się jakoś dogadujecie.Chyba nie będę wam już
potrzebna - Hermiona postawiła na stole dwa kubki herbaty i poszła na górę.</div>
<div class="MsoNormal">
Mężczyźni przez pewien czas siedzieli i się nie odzywali.</div>
<div class="MsoNormal">
- Weasley,to znaczy Bill mogę o coś zapytać ?</div>
<div class="MsoNormal">
- Wal śmiało,po to tutaj jestem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Od kiedy ... no wiesz ... od kiedy jesteś wilkołakiem ? -
zapytał nieco zakłopotany blondyn.</div>
<div class="MsoNormal">
- Od ośmiu lat.Podczas służenia dla Zakonu Feniksa zostałem
zaatakowany przez Greyback'a.Byłem na misji i zauwżyłem,że mam rozwiązanego
buta.Nie pomyślałem,żeby zawiązać go za pomocą różdżki.Gdy się schyliłem
Greyback wskoczył na moje plecy i wbił swoje kły w moją szyję.Pamiętam to ja
dziś,kiedy leżałem w skrzydle szpitalnym w Hogwarcie.Gdyby nie Poppy Pomfrey
byłoby już po mnie.</div>
<div class="MsoNormal">
Draco słuchał tego wszystkiego i był w szoku,jak Bill tak
łatwo może o tym mówić.W jego przypadku było całkiem odwrotnie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ej Draco a tobie to co tak właściwie się stało ?</div>
<div class="MsoNormal">
Ślizgon wiedział,że prędzej czy później będzie musiał o tym
komuś opowiedzieć.Może mu ulży ? A może złe wspomnienie powrócą i nie będą
dawały mu spokoju ? Nie dowie się póki nie spróbuje.</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak jak ty byłem na misji.Ministerstwo kazało wytropić
ostatnich śmierciożerców.Głównym z nich był Dołohow.Miałem go na wyciągnięcie
ręki,ale zaatakował mnie Cross,daleki kuzyn Greyback'a.Wskoczył mi na plecy i
powalił mnie.Chciałem go odepchnąć,ale był za silny.Próbowałem rzucić w niego
zaklęciem,niestety kiedy upadłem wyślizgnęła mi się.Gdy wbił zęby w moje ramię
chciałem umrzeć.To było gorsze od cruciatusa,którym obrywałem dosyć ciężko gdy
byłem w szeregach Czarnego Pana.Czułem,jak każda komórka mojego ciała
cierpnie.Sądziłem,że to koniec gdy przypomniałem sobie o Hermionie i Rose.Nie
mogłem ich zostawić,jeżeli coś by im się stało byłaby to moja wina.To moja
rodzina i to ja jestem za nią odpowiedzialny.Nie mogłem pozwolić aby ktoś
skrzywdził osoby,które kocham najbardziej na świecie.Nie mam pojęcia jak to
zrobiłem,ale obróciłem się,chwyciłem różdżkę,która leżała obok i rzuciłem w
niego avadą.Gdy się ocknąłem byłem już w szpitalu - opowiadając to Draco
patrzył pustym wzrokiem na ogień w kominku.Był cały spocony a jego ciałem
targały dreszcze.</div>
<div class="MsoNormal">
Bill był pełen podziwu.Z tego co wiedział był pierwszą
osobą,która usłyszała historię ślizgona.Pierwszą,ale nie jedyną.Mężczyźni nie
zauważyli,że od początku ich rozmowy przysłuchiwała się im Hermiona.Stała na
szczycie schodów a łzy ciekły jej po policzkach.Blondyn nigdy nie chciał mówić
o wydarzeniach na misji,teraz już wiedziała dlaczego.To musiało być dl a niego
naprawdę trudne.Chciała tam zejść i przytulić męża,lecz gdy zobaczyła,że się
podnosi wycofała się i poszła do córki.</div>
<div class="MsoNormal">
- No starczy tego gadania.Czas na whisky - wyjął dwie szklanki
i bursztynowy napój.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ej Malfoy,wszystko w porządku ? Może na dzisiaj starczy,co
? Przecież możemy się spotykać dwa,trzy razy w tygodniu,jeżeli chcesz
oczywiście.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie ma sprawy Weasley - miał rację.Poczuł,że mu ulżyło.</div>
<div class="MsoNormal">
Nagle trzasnęło i na środku pokoju zjawił się Zabini.</div>
<div class="MsoNormal">
- O ja pierniczę ! Kogo to moje piękne oczy widzą ? Mój
najlepszy przyjaciel z moim szwagrem siedzą sobie i piją ognistą beze mnie ? -
oburzył się i założył ręce na piersi.</div>
<div class="MsoNormal">
- Mój ulubiony członek rodziny,Blasie ! Właśnie mieliśmy po
ciebie dzwonić - odezwał się Bill.</div>
<div class="MsoNormal">
- Diable,nie udawaj obrażonego hipogryfa bo i tak ci nie
wychodzi.Siadaj a ja idę po trzecią szklankę.</div>
<div class="MsoNormal">
Chłopaki siedzieli tak do późna i rozmawiali na wszystkie
możliwe tematy.Wytłumaczyli wszystko Blasiowi,który zaoferował pomoc swoją
pomoc.Chciał,żeby Draco wiedział,że zawsze może na niego liczyć.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
***</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Draco i Bill spotykali się w każde czwartki.Dzięki temu
ślizgon nie obawiał się już pełni księżyca.Żył tak jak kiedyś,tylko wymykał się
na trzy dni do Malfoy Manor,gdzie przechodził całą przemianę.Z Hermioną o wiele
lepiej się dogadywali.Już jej nie unikał.Wręcz przeciwnie chciał z nią spędzać
każdą wolną chwilę.On sam nie był już zagubiony i zamknięty w sobie.Znowu było
tak jak dawniej a nawet lepiej,ponieważ spodziewali się dziecka.</div>
<div class="MsoNormal">
- Kochani,chciałbym wznieść toast - Draco wstał od
stołu.Urządził przyjęcie i zaprosił wszystkich przyjaciół.Chciał ich przeprosić
za swoje dotychczasowe zachowanie - Chcę podziękować mojej żonie i córce,które
zawsze były przy mnie i wspierały mnie,zresztą tak samo jak mój przyjaciel
Blaise Zabini,Ale najbardziej jestem wdzięczny Bill'owi.Tak to ty rudy kumplu -
uśmiechnął sie i wskazał na zawstydzonego Weasley'a - Chcę ci podziękować,bo co
jak co,ale tera zto ty rozumiesz mnie najlepiej.Gdyby nie twoja pomoc,której
tak strasznie nie chciałem pewnie tkwił bym jeszcze w dołku psychicznym,z
którego mnie wyciągnąłęś. Jeszcze raz dzięki.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Po kolacji wszyscy świetnie się bawili.Tańczyli,pili i
śpiewali.Draco czuł,że wszystko wróciło do normy.Cieszył go widok
przyjaciół,ale jeszcze bardziej widok rodziny.Zauwazył jak Hermiona wychodzi na
taras.</div>
<div class="MsoNormal">
- Kochanie,źle się czujesz ? - zapytał troskliwie obejmując
ją.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie.Wszystko w porządku.Wyszłam się tylko przewietrzyć.W
środku jest tłoczno i duszno.Draco czy my naprawdę jesteśmy najważniejszymi
osobami w twoim życiu ?</div>
<div class="MsoNormal">
- Oczywiście,że tak.Nikogo nie kocham,tak jak was.Wtedy
kiedy Bill był u nas po raz pierwszy ..... słyszałaś prawda ?</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak,dopiero wtedy zdałam sobie sprawę,jak musiałeś
cierpieć.</div>
<div class="MsoNormal">
- Utrata was byłaby gorsza niż śmierć.</div>
<div class="MsoNormal">
- Kocham cię.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ja ciebie też - przypieczętowali te słowa pocałunkiem.<br />
<br /></div>
Unknownnoreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-4033807872207120424.post-77933888614516141642014-10-26T18:45:00.000+01:002014-10-26T18:45:22.940+01:00miniaturka ,,Wbrew wszystkiemu"Hej wam, to już moja druga miniaturka. Starałam się dostosować do waszych rad, które mi udzieliliście mi w komentarzach. Chcieliście żeby była dłuższa, i wyszła mi aż na 7 stron worda! Trochę się nad nią namęczyłam, więc proszę trzymajmy się zasady czytasz=komentujesz. I również dziękuję bardzo wszystkim osobom, które pozostawiły komentarz pod moją poprzednią. Jeżeli ktoś w tej miniaturce doszuka się podobieństwa do pewnego opowiadania, to od razu wam podpowiadam, że jest ona inspirowana blogiem Gdy Jesteśmy Sami.<br />
~ Morsmorde<br />
<br />---<br />
<br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<o:OfficeDocumentSettings>
<o:RelyOnVML/>
<o:AllowPNG/>
</o:OfficeDocumentSettings>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:DontVertAlignCellWithSp/>
<w:DontBreakConstrainedForcedTables/>
<w:DontVertAlignInTxbx/>
<w:Word11KerningPairs/>
<w:CachedColBalance/>
<w:UseFELayout/>
</w:Compatibility>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="true"
DefSemiHidden="true" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="267">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="59" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri","sans-serif";
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Wydarzenia, które
zmieniły moje życie na zawsze, rozpoczęły się tak jak każdy inny, normalny
dzień w szeregach Czarnego Pana. Obudziłem się w swoim pokoju w Dworze
Malfoyów, zjadłem śniadanie, poszedłem na zebranie, na którym Voldemort jak
zwykle opowiadał o swoich najbliższych planach oraz zastanawiał się, jak
znaleźć, po czym zgładzić Pottera. Jedyne wydarzenie tego dnia, które różniło
się od tych w poprzednie, to to, że jeniec, którego uprowadzili moi ‘koledzy’ z
oddziału, był mi znany z nazwiska z Hogwartu. Była to Lavender Brown. Nie
ubolewałem nad jej przyszłym losem bardziej niż na losach pozostałych jeńców
sprowadzanych do mojego domu, ponieważ nigdy z nią nie rozmawiałem. Tak jak w
innych przypadkach Śmierciożercy trochę ją torturowali po czym kilka godzin
później Czarny Pan zabił ją jednym zaklęciem, ponieważ pomimo swojej czystej
krwi, nie dołączyła do jego szeregów. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Wydarzenia te były
rzeczą normalną podczas wojny, ale zapamiętałem ten dzień, ponieważ w dniu
następnym złapano pewną osóbkę, która próbowała wkraść się na teren siedziby
całkiem sama, jak się domyśliłem, po to, aby ratować już w tamtym momencie
martwą koleżankę. Panna Wiem-To-Wszystko-I-Jeszcze-Więcej-I-Zbawię-Świat-Ode-Złego-Bez-Niczyjej-Pomocy-Granger.
Myślałem, że jest ona bardziej inteligenta i postępuje rozważnie. Mogę się
założyć, że nikomu nie powiedziała o swojej wyprawie, gdyż była przekonana o
swojej przebiegłości i sprycie.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Zebraliśmy się w
salonie za rozkazem Czarnego Pana. Granger ubrana w cienki, potargany płaszczyk
przerażona leżała na ziemi. Widać było, że ledwo się powstrzymuje, żeby nie
uronić ani jednej łzy. Jej kasztanowe loki były całe potargane, a na twarzy
miała głębokie zadrapanie, z którego powoli sączyła się krew.</div>
<div class="MsoNormal">
--Witajcie, drodzy przyjaciele – powiedział cichym i
spokojnym głosem do nas. – Zebrałem was tu, aby was poinformować, że ta oto
szlama, przyjaciółka Pottera, na którą od dawna polujemy – tu wskazał dłonią na
Gryfonkę – postanowiła odwiedzić nas sama. Czyż to nie jest wspaniała
informacja? – spytał bez grama wesołości w głosie – Nie obchodzi mnie, po co tu
przybyłaś, ale naprawdę się cieszę, że w końcu mogę zobaczyć słynną Hermionę
Granger. Przyszłaś do nas z własnej woli, więc może mógłbym cię przyjąć do
naszych szeregów, gdyby nie twoja szlamowata krew, którą czuję aż stąd – jego
twarz przybrała wyraz obrzydzenia, a czerwone oczy spojrzały na nią z
nienawiścią. – Draco, mój drogi chłopcze, mam kilka spaw do załatwienia, więc
wyręcz mnie w jednej z nich i zabij ją – powiedział do mnie głosem pozbawionym
jakichkolwiek uczuć. Był to dla mnie cios poniżej pasa. Przecież ja ją znałem!
Rozmawiałem z nią wiele razy. A poza tym nie byłem mordercą. Nie mogłem tego
zrobić.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Czarny Pan udał się
do wyjścia a za nim większość zgromadzonych w Sali. Pozostałem tylko ja, moja
matka oraz ciotka Bellatrix. </div>
<div class="MsoNormal">
--Oczywiście Panie. A czy mógłbym się najpierw z nią trochę
zabawić? – spytałem, żałując, że Gryfonka słyszy te słowa.</div>
<div class="MsoNormal">
--Jeśli masz<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>taką
potrzebę – i wyszedł. Rozległ się śmiech ciotki, która w momencie do mnie
podbiegła i zaczęła głaskać mnie po karku jakbym był jakimś psem.</div>
<div class="MsoNormal">
--To jak Dracusiu, co z nią najpierw zrobimy – spytała
uśmiechając się jak jakaś chora psychopatka.</div>
<div class="MsoNormal">
--Pozwól ciotko, że sam się nią zajmę – powiedziałem
spoglądając najpierw na matkę patrzącą na mnie ze współczuciem w oczach, po
czym na Granger, której wyraz twarzy wyrażał niemą prośbę. Była taka niewinna,
taka biedna, kiedy leżała zwinięta na podłodze. Nienawidziłem się za to co
później zrobiłem. Wyciągnąłem przed siebie różdżkę kierując ją na Gryfonkę,
która patrzyła na mnie z niedowierzaniem w oczach i uroniła jedną jedyną łzę.</div>
<div class="MsoNormal">
--Crucio.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
***</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Siedziałem w
ukrytej komnacie w moim pokoju, o której wiedziałem tylko ja i mój jedyny
zaufany skrzat – Szwerak, który sam, za moim rozkazem ją wybudował, i patrzyłem
na śpiącą Gryfonkę na kanapie. Mój plan się powiódł. Gdy po kilku minutach
tortur biedna Granger zemdlała z bólu, znudzona ciotka wyszła wraz z moją
matką. Gdy tylko zostałem z nią sam, wezwałem Szweraka i kazałem mu zanieść ją
do komnaty. Śmierciożercom powiedziałem, że rozkazałem skrzatowi pozbyć się
zbędnego ciała. Wszyscy mi uwierzyli, z tym nie było problem. Jedyny problem
tkwił w tym, że nie miałem najmniejszego pojęcia, co dalej z dziewczyną zrobić.
W Dworze Malfoyów teleportacja była niemożliwa, a wyprowadzić jej nie mogłem,
bo wszyscy by mnie zobaczyli, po czym Czarny Pan najpierw zabił by ją, a po
wielu godzinach tortur, i mnie. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Patrzyłem jak
Gryfonka w końcu się powoli budzi. Przyłożyła dłoń do skroni i powoli zaczęła
ją rozmasowywać. Chwilę później gwałtownie otworzyła oczy, zapewne
przypomniawszy sobie wydarzenia sprzed godziny. Gdy tylko mnie ujrzała,
zeskoczyła z kanapy i przestraszona podbiegła pod najbliższą ścianę. </div>
<div class="MsoNormal">
--Spokojnie, nic ci nie zrobię – powiedziałem, powoli się do
niej zbliżając.</div>
<div class="MsoNormal">
--Nie zbliżaj się do mnie! Słyszałam co wtedy mówiłeś! Co
chcesz ze mną zrobić? – krzyczała przerażona, błądząc oczami po całym pokoju w
poszukiwaniu sposobu na ucieczkę.</div>
<div class="MsoNormal">
--Musisz mi uwierzyć. Nic ci nie zrobię. Nie jestem
mordercą. Wszystkim powiedziałem, że jesteś już martwa. Wbrew pozorom mam serce
i nie chcę ci zrobić krzywdy – mówiłem łagodnym głosem, dokładnie dobierając
słowa, bojąc się, że jak zrobię jakiś gwałtowniejszy ruch, to się spłoszy
niczym dzikie zwierze.</div>
<div class="MsoNormal">
--Oczywiście! Nie jesteś mordercą, za to ja jestem kochanką
Salazara Slytherina, który swoją drogą siedzi u mnie w kieszeni – mówiła głosem
przepełnionym sarkazmem. Przesadziła. Ja tu poświęcam swoje życie, żeby jej
dupę uratować, a ona jeszcze śmie wątpić w moją dobroduszność!</div>
<div class="MsoNormal">
--Słuchaj Granger. Wcale mi się nie uśmiecha przetrzymywanie
ciebie tutaj Merlin wie jak długo, ale to zrobię, bo –o ironio- jest mi cię
szkoda. Nigdy nikogo nie zabiłem i w najbliższej przyszłości takiego zamiaru
nie mam, chyba że będziesz mi tak dalej podnosić ciśnienie jak w chwili
obecnej. Nie wiem jeszcze co z tobą zrobię, ale kiedy tylko będzie taka
możliwość, to postaram się cię stąd wyprowadzić. Nikt, oprócz mojego jednego
skrzata nie wie o twoim pobycie tutaj. W chwili obecnej znajdujesz się w
ukrytej komnacie w moim pokoju. Będziesz tutaj mieszkać przez<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>pewien czas. W mojej sypialni znajduje się
moja prywatna łazienka. Będę do ciebie przychodzić z jedzeniem, żebyś mi się tu
nie zagłodziła. Sama stąd nie wyjdziesz. Ja mam jeden jedyny klucz, więc nawet
nie myśl o ucieczce. Poza tym gdybyś to zrobiła bez zastanowienia by cię
zabili, więc byłoby to bardzo głupie z twojej strony. Będę tu przychodzić raz
na jakiś czas żeby cię wyprowadzić do łazienki, więc o to się nie martw.
Zrozumiałaś wszystko? Mam nadzieję, że tak, bo nie mam zamiaru się powtarzać-
po tych słowach odwróciłem się na pięcie i wyszedłem z komnaty zamykając ją na
klucz. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
***</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Po czterech dniach
miałem jej już serdecznie dość. Zero wdzięczności. Codziennie do niej
przychodziłem z jedzeniem i książkami. Cały czas marudziła i gardziła wszystkim
co jej przynosiłem. Jedzenie było za zimne, książki już kiedyś czytała, a
ubranie, które składało się z mojej starej koszuli i za małych spodni, zbyt
niewygodne. Ale i tak najgorsze było wyprowadzanie jej do łazienki. Jej kąpiele
trwały kilka godzin! A ja, jakbym nie miał co robić, musiałem siedzieć i
czekać, aż księżniczka łaskawie opuści toaletę z wiadomością, że jest gotowa do
spoczynku. Piątego dnia w końcu się czegoś dowiedziałem. Szczęśliwy wbiegłem w
podskokach radości do jej pokoju i z uśmiechem szczęścia oznajmiłem jej:</div>
<div class="MsoNormal">
--Za 12 dni się wyprowadzasz !</div>
<div class="MsoNormal">
--Jak to?</div>
<div class="MsoNormal">
--No normalnie! Byłem na dzisiejszym zebraniu. Czarny Pan
powiedział na nim, że własne za 12 dni wyruszamy na jakąś akcję. Coś tam na
jakiś sierociniec mugoli. No i ja jestem jednym z niewielu, których nie
wyznaczył! To będzie nasza szansa!- ciągnąłem wciąż się uśmiechając. W końcu
będzie jeden problem mniej.</div>
<div class="MsoNormal">
--I ty się z tego powodu cieszysz? Voldemort oznajmia, że ma
zamiar zaatakować mugolski sierociniec najprawdopodobniej zabijając wszystkie
bezbronne dzieci znajdujące się w środku, a ty tak po prostu tutaj wbiegasz i z
uśmiechem idioty oznajmiasz mi, że wyjeżdżam? – mówiła z niedowierzaniem
wymalowanym na całej twarzy. No może nie patrzyłem na to z takiej perspektywy
jak Granger, ale i tak, pomimo przyszłych ofiar się cieszyłem.</div>
<div class="MsoNormal">
--No tak.</div>
<div class="MsoNormal">
--No tak? Zniknij mi sprzed oczu ty demonie bez serca –
oznajmiła z pogardą.</div>
<div class="MsoNormal">
--Nie będziesz mi mówić co mam robić! To moja komnata i mam
prawo w niej siedzieć tak długo jak mi się to tylko podoba! A poza tym nie masz
prawa nazywać mnie demonem bez serca, bo zapewne zapomniałaś, ale od pięciu dni
przetrzymuję cię tutaj ratując twoją wielką dupę przed pozostałymi
Śmierciożercami!</div>
<div class="MsoNormal">
--Moją jaką dupę? Uważasz, że mam wielki tyłek? Czy ty
właśnie zasugerowałeś, że jestem za gruba? Dzięki! Dziewczyny lubią to słyszeć!
– wykrzyczała, próbując spojrzeć na swoje pośladki, chyba zapominając, że bez
lustra jest to średnio możliwe.</div>
<div class="MsoNormal">
--Merlinie, dodaj mi dla niej cierpliwości, bo jak mi dodasz
siły tą przysięgam, że ją tutaj zaraz uduszę- powiedziałem spoglądając w
kierunku sufitu nad moją głową i w błagalnym geście unosząc ręce do góry. </div>
<div class="MsoNormal">
--Nienawidzę cię.</div>
<div class="MsoNormal">
--Z wzajemnością Granger. </div>
<div class="MsoNormal">
--I świetnie!</div>
<div class="MsoNormal">
--Świetnie! – krzyknąłem wychodząc wkurzony z pokoju. I jak
tu dyskutować z kobietą? Salazarze, kłócimy się jak stare, dobre małżeństwo.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Po tym incydencie
obraziłem się na nią jak na siedemnastolatka przystało, i więcej tego dnia do
niej nie wchodziłem.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Następnego dnia
leżałem na łóżku w mojej sypialni czytając książkę, żeby zając czymś myśli, gdy
nagle rozległo się pukanie od strony pokoju Granger i jej cichy, przepraszający
głosik:</div>
<div class="MsoNormal">
--Malfoy? Malfoy, jesteś tam? Przepraszam, że nazwalam cię
demonem bez serca. Wiesz, że wcale tak nie myślę. Po prostu mnie poniosło. I jeszcze
przepraszam, że na ciebie nakrzyczałam. Halo Malfoy? Mógłbyś tu do mnie
przyjść? Bo wiesz Malfoy… Nudzę się trochę. Halo? Jesteś tam? Malfoy?</div>
<div class="MsoNormal">
Było ta takie słodkie i urocze, że nie mogłem się
powstrzymać przed uśmiechem, który mimowolnie wpłynął na mój usta. Wstałem i
skierowałem się do półki z książkami za którą były ukryte drzwi. Odsunąłem ją
na bok, wyciągnąłem klucz z kieszeni spodni i otworzyłem drzwi. Przed wejściem
nałożyłem maskę zdenerwowania na twarz i po tym szybkim i głośnym krokiem
wszedłem już zaczynając swoje przemówienie.</div>
<div class="MsoNormal">
--Czy ty jesteś normalna? A gdybym tak nie był w pokoju sam?
Pomyślałaś o… - nie mogłem dokończyć. Patrząc na biedną Gryfonkę skuloną w
najmniejszą kuleczkę na podłodze przy miejscu skąd pukała, nie mogłem dalej
udawać rozgniewanego. Tak mnie rozczulił ten widok, że nie mogąc się
powstrzymać usiadłem na podłodze obok niej. Spojrzała na mnie<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>nic nie rozumiejącym wzrokiem, ale ja tylko
pokiwałem głową i zaczął wyrzucać z siebie to wszystko co mi leżało na sercu. –
Wiesz Granger, nawet nie wiesz jak mi jest przykro z tego powodu, jak cię
traktowałem przez te wszystkie lata, ale powinnaś zrozumieć, że wpajano mi
takie poglądy od najmłodszych lat… - i zacząłem swoją opowieść. Powiedziałem
jej wszystko. O moim trudnym dzieciństwie bez miłości od strony rodziców, o
szóstym roku w Hogwarcie i o tym, że nie miałem wyboru, że musiałem zabić
Dumbledora. Chciałem po prostu żeby zrozumiała. Ta rozmowa wiele mi dała.
Możliwość wygadania się drugiemu człowiekowi, który z chęcią mnie wysłucha, i
przy okazji nie wyśmieje, było tym, czego w tamtym momencie najbardziej
potrzebowałem. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
***</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Od tamtego dnia
przebywałem z nią częściej. Wieczorów nie spędzałem już leżąc samotnie na łóżku
i czytając książkę. Wolałem zamiast tego posiedzieć z Gryfonką u boku i
wysłuchać jej opowieści o przygodach jakie przeżyła wraz z Grzmoterem i
Wieprzlejem. Takie rozmowy były miłą odskocznią od szarej codzinności w
szeregach Czarnego Pana. Dowiedziałem się o niej wielu różnych, ciekawych
rzeczy i zrozumiałem, że urodzenie się w rodzinie mugolskiej wcale nie jest
rzeczą straszną, której powinno się wstydzić. Co więcej nawet jej tego
zazdrościłem, że jej życie, do czasów powrotu Voldemrota, było beztroską
przygodą w której pełno było miłości i śmiechu.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Około sześciu dni
przed jej wyprowadzką, gdy siedziałem pod łazienką i czekałem aż skończy się
kąpać, usłyszałem kroki na korytarzu oraz głosy powoli zbliżające się do mojego
pokoju. Nie wiedziałem co miałem zrobić. Nie mogli mnie zastać siedzącego pod
łazienką, gdyż byłoby to dość dziwne zważywszy na to, że z prysznica lała się
woda. Nie myśląc za bardzo co robię otworzyłem drzwi od łazienki i wbiegłem do
środka. Zastałem Granger stojącą w samej bieliźnie przed lustrem. Jej długie
włosy zarzucone były do tyłu przez co miałem idealny widok na jej okrągłe
piersi schowane pod czarnym, koronkowym stanikiem. Jej policzki momentalnie
przybrały odcień dojrzałej czereśni, zaczęła machać swoimi małymi rączkami w
chaotycznej próbie zasłonięcia całego ciała. Już otwierała usta żeby na mnie
nawrzeszczeć zapewne jakim to jestem zboczonym zwyrodnialcem, ale zdążyłem do
niej podbiec i od tyłu zasłoniłem jej usta moją dłonią nachylając się nad jej
uchem.</div>
<div class="MsoNormal">
--Nic nie mów, ktoś tu idzie – szepnąłem najciszej jak tylko
potrafiłem. Momentalnie przestała mi się wyrywać i znieruchomiała, jej klatka
piersiowa zaczęła się unosić coraz szybciej, pewnie bojąc się, że ktoś tu wejdzie
i dowie się o jej obecności. Starałem się skupić na dźwiękach dochodzących zza
drzwi, ale było to dosyć niemożliwe. Zważywszy na to, że byłem od niej o ponad
głowę wyższy, dzięki czemu gdy tylko spojrzałem w dół miałem idealny widok na
jej piersi. Byłem tylko facetem, więc ciężko mi było powstrzymać się od co
chwilowych spojrzeń w dół. Z transu wyrwało mnie dopiero głośne pukanie do
drzwi.</div>
<div class="MsoNormal">
--Draco, jesteś tam? – to był mój ojciec.</div>
<div class="MsoNormal">
--Tak jestem, o co chodzi? Kąpę się!</div>
<div class="MsoNormal">
--Czarny Pan ogłosił, że dzisiejsze zebranie odbędzie się
godzinę wcześniej niż zaplanowano.</div>
<div class="MsoNormal">
--Dobra, będę wcześniej – powiedziałem, uznając rozmowę za
zakończoną. Usłyszałem oddalające się kroki i odgłos zamykanych drzwi. Dopiero
w tamtym momencie pozwoliłem sobie puścić Gryfonkę. Sekundę po tym jak to
zrobiłem już była cała owinięta ręcznikiem, i nawet nie wiem w którym momencie
stanęła za mną i wypchnęła mnie z łazienki w momencie zamykając drzwi. Pomimo
tego, że cała ta sytuacja trwała tylko kilkanaście sekund, widok dziewczyny w
samej bieliźnie nie opuszczał mnie przez wiele następnych dni.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
***</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Dwa dni przed jej
zaplanowaną wyprowadzką przyszedłem do niej, żeby tak jak każdego wieczoru
spędzić z nią czas na różnych opowieściach. Zdziwiłem się, gdy zobaczyłem, że
zamiast siedzieć na kanapie, Granger chodzi w kółku po pokoju, najwyraźniej
bardzo wściekła.</div>
<div class="MsoNormal">
--O co chod… - nie dane mi było skończyć.</div>
<div class="MsoNormal">
--Nie wytrzymam tutaj ani dnia dłużej! Zaraz dostanę
klaustrofobii! Mam już dosyć. Rozumiesz? Dosyć! Rzygam już tą twardą, pełną
wyłażących sprężyn kanapą, tymi zielonymi ścianami, i tym głupim dywanem, o
który się wywaliłam już około 30 razy! Może i zostały już tylko dwa dni, ale… -
co ona okres ma? Pierwszy raz się tak zachowuje. A co jeśli naprawdę ma okres?
Przecież w mojej łazience nie ma żadnych podpasek bądź innych tego typu rzeczy.
Kurczę, nie pomyślałem o tym. Jak ona bidulka sobie radzi? Może mógłbym być
nią, bo jej życie wydaje się takie przyjemne i beztroskie, ale nie mógłbym być
dziewczyną. Przecież taka miesiączka podobno boli. Albo rodzenie dzieci.
Przecież jak ja to sobie wyobrażę… fuj. Nie, pod żadnym pozorem bym nie mógł
być dziewczyną. Albo lesbijki. Przecież je pewnie podnieca widok własnych
piersi! Jakoś tak to chyba działa. W sumie u gejów to też musi być dosyć
skomplikowane bo…- MALFOY! Słuchasz mnie w ogóle?</div>
<div class="MsoNormal">
--Co? Aaa.. Nie.</div>
<div class="MsoNormal">
I w tym momencie dostałem w twarz. Tak po prostu uderzyła
mnie w twarz. Po tych wszystkich dniach, w których narażałem swoje życie, żeby
ją uratować ona mnie od tak bije! Tak, ma okres. Mimowolnie złapałem się za pulsujący
policzek. Odwróciłem głowę, żeby na nią nawrzeszczeć, ale kiedy tylko
zobaczyłem jej czerwone ze zdenerwowania policzki, jej zmarszczony w uroczy
sposób nosek, jej klatkę piersiową unoszącą się coraz szybciej w złości, jej
małe łapki zwinięte w piąstki ze zdenerwowania, nie mogłem się powstrzymać.
Musiałem to zrobić. Postąpiłem krok do przodu i przygarnąłem ją do siebie
łącząc nasze usta w pocałunku. Początkowo stała nieruchomo, zapewne w szoku, że
zdobyłem się na taki krok, ale już chwili później położyła dłonie na mojej
twarzy i oddała pocałunek. Nie była to miłość. Była to po prostu potrzeba
obecności drugiego człowieka. Chwilę później zorientowałem się co robię.
Puściłem jej talię i wyszedłem z pokoju pozostawiając w nim zdezorientowaną
Gryfonkę. Położyłem się na łóżku rozmyślając. Nie mogłem robić takich rzeczy.
Za dwa dni jej już tu nie będzie, a w najbliższej przyszłości rozegra się
wojna, podczas której będziemy stać po dwóch różnych stronach. Nie byliśmy
sobie pisani.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
***</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Te dwa dni minęły
szybciej niż bym chciał. Dnia wczorajszego starałem się ograniczyć z Granger
wszelakie kontakty do minimum. Byłem w rozsypce. Jednocześnie chciałem, żeby
została, bo dzięki niej, po siedemnastu latach dowiedziałem się co to jest
uczucie, ale jednocześnie chciałem również żeby wyjechała, bo właśnie tego
uczucia, którego mnie nauczyła, po prostu się bałem. Tak, to prawda. Ja, Draco
Malfoy, chłopak z dotychczasowo zamrożonym sercem, przyznałem, że się boję. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Około 20 minut temu
prawie wszyscy Śmierciożercy udali się na misję. Wiedziałem, że to jest ten
czas. Wszedłem do komnaty i zastałem Granger czekającą na mnie przy drzwiach.
Bez słowa złapałem ją za rękę i po raz pierwszy wyprowadziłem z mojej sypialni.
Znaleźliśmy się na długim korytarzu, na którego końcu znajdowały się schody
prowadzące na parter. Zatrzymałem się przed zakrętem nasłuchując czyichkolwiek
kroków. Po nie usłyszeniu nikogo zaprowadziłem ją szybkim truchtem do schodów.
Przez obręcz zauważyłem, że na holu przed drzwiami wejściowymi również nikogo
nie było. Zeszliśmy na dół i najciszej jak potrafiłem otworzyłem drzwi po czym
wyszedłem z Granger na podwórze. </div>
<div class="MsoNormal">
--Teraz słuchaj uważnie. Za domem jest mały lasek, a po
kilkunastu drzewach jest płot. Dopiero jak będziesz stać tuż przy płocie możesz
się teleportować. Ty idź przodem a ja będę kryć tyły – kiwnęła głową na znak,
że rozumie i zaczęła okrążać dom a ja tuż za nią. Gdy byliśmy już z tyłu, około
250 metrów przed płotem, usłyszałem szeleszczenie dobiegające z drugiej strony budynku.</div>
<div class="MsoNormal">
--Oj Draco, nieładnie. Wiedziałem, że taki młody gówniarz na
nic nam w szeregach, ale Czarny Pan ci zaufał, więc myślałem, że może się mylę,
podejrzewając cię o zdradę. A teraz nareszcie udowodniłem, że cały czas miałem
rację – Carrow wyłonił się z ciemności i zbliżał się do nas z ohydnym uśmiechem
na twarzy. Wiedziałem, że to nasz koniec. Odwróciłem się w kierunku Granger
stojącej kilka metrów za mną i krzyknąłem:</div>
<div class="MsoNormal">
--Biegnij! Drętwota! – krzyknąłem kierując różdżką gdzieś w
okolicę Śmierciożercy. Sam zacząłem biec ile sił w nogach ale po około 50
metrów dostałem jakimś zaklęciem. Nagle poczułem śmiertelny ból w całych
nogach, i chwilę później się przewróciłem. W niektórych miejscach połamane
kawałki kości poprzebijały skórę, przez co całe nogi mi krwawiły. Połamał mi
całe nogi. Jeżeli w ogóle uda mi się jakimś cudem stąd uciec, to już nigdy nie
będę chodzić. Krzyknąłem. Ból był tak ogromny, że żaden Cruciatus nie może się
z nim równać. Granger odwróciła się i gdy zobaczyła, że leżę chciała do mnie podbiec,
ale ja tylko rzuciłem jej moją różdżkę. – Biegnij pod płot i się teleportuj, ty
masz do kogo wracać!</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Spojrzała na mnie
ze łzami w oczach i z ruchu jej warg wyczytałem jedno słowo: dziękuję. Chwilę
później odwróciła się na pięcie i zniknęła między konarami drzew. </div>
<div class="MsoNormal">
--No no no. Musiałeś być słaby w łóżku Malfoy, skoro na
ciebie nie poczekała. Wiesz co nigdy cię nie lubiłem – skierował swoją różdżkę
prosto w moją głową.</div>
<div class="MsoNormal">
--Do zobaczenia w piekle – powiedziałem nie ukazując bólu,
który mi rozrywał nogi.</div>
<div class="MsoNormal">
--Avada Kedavra – wypowiedział te słowa bez grama
współczucia w głosie.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Po tych słowach
przez ułamek sekundy ujrzałem zielony promień, który mknął w moim kierunku, a
chwilę później nastała ciemność. Tak właśnie. Ciemność. A więc tym jest śmierć.</div>
Unknownnoreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-4033807872207120424.post-13049978921769545872014-10-18T23:13:00.002+02:002014-10-19T12:06:23.165+02:00Miniaturka "Gorzej być już nie może..."<div class="MsoNormal">
Hej! To ja Amortencja! Dawno mnie tu nie było. Miniaturka
dłuuuga! 11 stron Worda! Brak weny twórczej, ale coś tam wyskrobałam! Starałam się
zastosować do wszystkich rad. Mam jednak prośbę! Jeśli przeczytasz to skomentuj! Obojętnie czy źle czy dobrze, ale widziąc ile osób czyta moje wypociny robi mi się ciepło na serduchu, nie mówiąc już o tych pozytywnych komentarzach, które sprawiają, że unoszę się kilka metrów nad ziemią z tego całego szczęścia! Jeśli nie posiadasz konta lub wstydzisz się to dodaj z anonima, ważne abyś pozostawił po sobie ślad ;) Dobra, nie będę się tu rozpisywać.
Miłego czytania! </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
***</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
Gorzej być już nie
może...</div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div class="MsoNormal">
To był najgorszy dzień w całym jej młodym życiu.
Jej najlepsza przyjaciółka Ginny potajemnie spotykała się z jej , teraz już
byłym chłopakiem Cormakiem Maclleganem. Gryfonka chciała z nim zerwać lecz w
drodze na spotkanie z gryfonem usłyszała jakieś ciche odgłosy na korytarzu
obok. Zaciekawiona zajrzała na hol i zobaczyła jak rudowłosa ościskuje się z
jej aktualnym ex. Ta zdrada bardzo mocno ją zabolała, więc brązowowłosa
pragnęła wyżalić się swojej drużynie marzeń lecz oni mieli ją ,za
przeproszeniem, głęboko w dupie, ponieważ po wojnie woda sodowa uderzyła im do
głowy i woleli szlajać się z jakimiś pustymi laskami. Biedna Mionka udała się
do swojego dormitorium, żeby przynajmniej przytulić się do kota, który od
niedawna ciężko chorował lecz gdy zaszła, zastała Krzywołapka już martwego.</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
siedziała pod drzewem przy brzegu jeziora, obserwując jego taflę.
Panna-wiem-to-wszystko omijała właśnie wszystkie lekcje co do niej niepodobne
lecz mało ją to obchodziło. Rozmyślała tak nad swoim losem i cicho szlochała w
rękawy. Brązowooka bardzo potrzebowała teraz męskiego wsparcia, do którego
mogłaby się przytulić i wypłakać wszystkie zmartwienia. Niestety, nikogo już takiego nie miała.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
***</div>
<div class="MsoNormal">
Był cholernie
wściekły. Koniecznie musiał wyładować swoje emocje na kimś lub lepiej iść się
gdzieś przejść z dala od ludzi żeby same opadły. Błonia. Tak, to całkiem dobry
pomysł. Ślizgon zawsze tam chodził w ramach sanatorium dla nerwów. Widok
jeziora i zakazanego lasu po prostu działały na niego jak najlepsza Melissa na
uspokojenie. </div>
<div class="MsoNormal">
Nim się obejrzał
już przekroczył drzwi wejściowe do Hogwartu. Była zima, więc poczuł jak chłód
zaatakował jego ciało. Wokół było biało, zatrzymał się i wciągnął w płuca świeże
powietrze. Postanowił, że uda się w swoje ulubione miejsce nad jezioro i
usiądzie pod drzewem. Szedł i słyszał skrzypienie śniegu pod stopami. To
również zawsze sprawiało mu przyjemność. Gdy dotarł zobaczył że ktoś go już
wyprzedził.</div>
<div class="MsoNormal">
Co dziwne, przepraszam,
bardzo dziwne, widok całej zapłakanej Granger rozczulił jego „zimne serce”. Złe
emocje uciekły w siną dal, a zastąpiło je zaciekawienie. Czemu owa Gryfonka tak
cierpi?</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
***</div>
<div class="MsoNormal">
-Czy to miejsce
jest wolne?- Hermiona usłyszała znajomy głos za plecami i nim się obejrzała
książę Slytherinu usiadł koło niej.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie mam ochoty na przekomarzanki, Malfoy.- odpowiedziała od
niechcenia, nadal wpatrując się w tafle jeziora.</div>
<div class="MsoNormal">
-Oj Granger, Granger. Jest już po wojnie. Chyba wszyscy
jesteśmy na tyle dorośli, że nie bawimy się w takie głupoty. – powiedział
ślizgon i rzucił wzrokiem w to samo miejsce co gryfonka.- Powiesz mi co jest
takie fascynującego w tej pustce.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nic. Przyciąga moje spojrzenie jak magnez.-szatynka nadal nie
odrywała wzroku od tego samego miejsca. Nie chciała, bo bała się że gdy jej
spojrzenie skrzyżuje się ze stalowymi oczami blondyna, coś w niej pęknie i on
zobaczy jej łzy jak perły, przecież nie mogła się przy nim rozpłakać. Nie przy
tym chłopaku.</div>
<div class="MsoNormal">
-Rozumiem, a teraz ja doktor Draco Malfoy uleczę twoje mocno
skaleczone serce, a depresję utopię na dnie tego jeziora. Słucham, wyrzuć to z
siebie.- ucichł i skierował swoje spojrzenie na bursztynowooką.</div>
<div class="MsoNormal">
-Malfoy...- Miona inaczej wyobrażała sobie to męskie
oparcie. Na pewno nie był nim jej największy wróg, który właśnie proponuje jej
pomoc.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie ma żadnego Malfoy, Granger! Doceń to, że siedzę tutaj
i z własnej woli chcę cię wysłuchać, a wyżalenie się jest ci teraz najbardziej
potrzebne.- Ona go po prostu nie poznawała. Malfoy? Ten Malfoy rozmawia ze
szlamą. Chyba już się coś dzieje z jej głową. Lecz tu miał racje, potrzebowała
tego. </div>
<div class="MsoNormal">
Choć Hermiona tak
bardzo nie chciała, uległa ślizgonowi i zaczęła wyrzucać wszystkie problemy z
siebie, a on pochłaniał je jak gąbka wodę. Gdy tak jej słuchał zdał sobie sprawę,
że tak dużo zmartwień nie może dopaść jednego człowieka, bo może eksplodować.
Nie przeszkadzało mu, że Herm w pewnym
momencie przytuliła się do jego torsu mocząc łzami jego jedwabną koszule.
Pozwalał jej na to. Siedzieli tak bardzo długo. Gryfonka kompletnie straciła
rachubę czasu, było jej tak dobrze w tych męskich ramionach, że zapomniała o
bożym świecie.</div>
<div class="MsoNormal">
Nagle
właścicielka najbardziej wybujanych włosów poczuła jak Draco podnosi się z
ziemi ,nadal trzymając ją w rękach. </div>
<div class="MsoNormal">
- Gdzie idziesz?- zapytała nieco rozczarowanym głosem
brązowowłosa lecz nie odrywała twarzy od jego klatki piersiowej.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jaki mamy miesiąc, Granger?- zmienił kompletnie temat co
zdziwiło dziewczynę.</div>
<div class="MsoNormal">
-Grudzień- odpowiedziała pewnym tonem.</div>
<div class="MsoNormal">
-A jaka to pora roku?- „Do czego on dąży?” to pytanie
męczyło pannę Granger.</div>
<div class="MsoNormal">
- Zima.</div>
<div class="MsoNormal">
-No właśnie! Zima! Nad jeziorem jest zimno jak w dupie
Eskimosa! Nie wiem jak ty, ale ja na Mikołaja nie chcę dostać choróbska, które
zabierze mnie do wspaniałej krainy cieknących glutów, gdzie nazwą nas Katar i Katarzyna.
Wiesz, mi nie do twarzy z takim imieniem. – Gdy usłyszała pełen wyrzutów głos
Malfoy’a uśmiech wpłynął na jej popękane od zimna usta. Szczerze powiedziawszy,
nie pomyślałaby, że kiedykolwiek będzie jej się tak swobodnie i miło czuć u
boku pewnego przystojnego ślizgona.</div>
<div class="MsoNormal">
-No nie, ja też tego nie chcę.-odpowiedziała mu rozbawionym
głosem.</div>
<div class="MsoNormal">
Szli w ciszy.
Przekroczyli próg Hogwartu i zaczęła dziewczyna:</div>
<div class="MsoNormal">
-Malfoy, puść już mnie na ziemię. Będziemy dziwnie wyglądać
jak będziesz mnie nadal niósł.- Draco postawił Herm na ziemi, a ta próbowała
zrobić kroki lecz na nic. Przez tak długi czas siedziała w tej samej pozycji,
że mięśnie jej zesztywniały i nie potrafiła się ruszyć.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie możesz chodzić, Granger. Chcesz się czołgać na brzuchu
do swojego dormitorium, sierotko?- Jego uwaga zawstydziła ją odrobinę, nie
miała wyjścia, ślizgon musiał ją zanieść.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dobra już. Zanieś mnie. Oby nie było uczniów na korytarzu.-
zrezygnowana wyciągnęła ręce w stronę blondyna, a ten podniósł ją tak zwinnie
jakby ważyła zaledwie piórko.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jako, że jesteś prefekt naczelną masz swój własny kąt,
prawda?- zapytał zaciekawiony.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, obok wejścia do pokoju wspólnego Gryffindoru. A czemu
pytasz?</div>
<div class="MsoNormal">
-Bo nie chciałbym się pokazywać w norce gryfonów. Nie jestem
tam raczej mile widziany.- Mionie wydawało się jakby Draco nagle zesmutniał,
ale wolała nie drążyć dłużej tego tematu.</div>
<div class="MsoNormal">
Prawie dochodzili
do wieży północnej gdy nagle Malfoy usłyszał głos swojego kolegi z domu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wyjaśnisz mi, Draco, czemu niesiesz szlamę na rękach?-
chłopak zobaczył, że dziewczyna ma zamknięte oczy.</div>
<div class="MsoNormal">
-A no wiesz, Theodor. Rzuciłem na nią kilka Cruciatus i z
wycieńczenia zasnęła bidulka.- zagadnął go swoim aroganckim tonem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Pieprz dalej może ci uwierzę, Smoku.- Nott jakoś nie był
przekonany.</div>
<div class="MsoNormal">
- Co cię to tak interesuje, Nott? Zakochałeś się w niej?-
Draco szykował się do ostrej wymiany słownej.</div>
<div class="MsoNormal">
-Yhy, i jeszcze czego! A ty nie boisz się że ubrudzisz się
szlamem? Ojć przepraszam. Już się ubrudziłeś!- Theo nie dawał za wygraną.</div>
<div class="MsoNormal">
- Spieprzaj stąd, póki jeszcze nie zmasakrowałem ci twojej
zarozumiałej twarzyczki, Nott! – Stalowooki robił się coraz bardziej groźny, a
każdy głupi wie do czego jest zdolny gdy się wścieka.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie rozkazuj mi, Malfoy! I tak już stąd idę, bo nie lubię
przebywać za dużo czasu w towarzystwie mugolaków.- Theodor udawał wielce
dzielnego.</div>
<div class="MsoNormal">
-To żegnam!- odpowiedział mu zimno blondyn i ruszył w swoją
stronę. Gdy uznał, że jest już na bezpiecznej odległości odezwał się- Dzięki
,za udawanie, że śpisz. Świetny pomysł.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie ma sprawy. – Hermiona była pod wielkim wrażeniem, że
pierwszy raz jej największy wróg jej za coś podziękował. To naprawdę miłe
uczucie.</div>
<div class="MsoNormal">
- To te drzwi?- zapytał chłopak gdy stanęli obok rycerza
strzegącego wejścia do pomieszczenia znajdującego się przy portrecie grubej
damy.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wymień składniki, które trzeba użyć do najmocniejszego
eliksiru miłosnego. – powiedział rycerz zagadkowym tonem.</div>
<div class="MsoNormal">
- 5 płatków irysów (najlepiej zebranych o północy), skórka
pomarańczy, korzenie mandragory i zarodnik paproci- odrzekła
panna-wiem-to-wszystko bez zawahania, a ślizgon słuchał tego i stał jak
zamurowany.</div>
<div class="MsoNormal">
-Znakomicie! Możesz wejść!- zadowolony wpuścił ich do
dormitorium.</div>
<div class="MsoNormal">
Draco postawił
Mionkę na ziemi i gdy upewnił się, że da radę sama iść powiedział.</div>
<div class="MsoNormal">
-Idź pod prysznic, ogarnij się, a ja idę po gorącą czekoladę
dla nas. – Malfoy oglądał wystrój wnętrza i jednocześnie mówił do dziewczyny.</div>
<div class="MsoNormal">
-O tak! Kocham gorącą czekoladę! Szczególnie taką gęstą,
mleczną, niekończącą się, a w szczególności lubię ją pić w chłodne zimowe
wieczory......-Brązowooka wymieniała rozmarzona.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dobra, dobra, Granger. Twoje czekoladowe marzenia są ujmujące
i niezwykle interesujące , ale przestań już. Wracam za 10 min.-powiedział na
odchodnym.</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
wyciągnęła z szafy swoje ulubione dresy i udała się do łazienki. Weszła pod
prysznic i zmywała z siebie cały ten okropny dzień. Praktycznie nic nie robiła,
a była zmęczona jakby co najmniej nauczyła się do 10 sprawdzianów. Gryfonka
zauważyła, że jednak ślizgon tak jak powiedział, uleczył jej depresję, ponieważ
przez pewien krótki czas zapomniała o wszystkich zmartwieniach. Gdy uznała, że
jest wystarczająco czysta, wyszła z kąpieli i ubrała się. Szatynka związała
sobie włosy w rozkopanego koka i przekroczyła próg dzielący ją od pokoju. Draco
już w nim był, siedział na łóżku z tacą położoną na szafce nocnej i nalewał do
kubków napoju bogów.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jak tutaj wszedłeś? – zapytała z zainteresowaniem
dziewczyna przyglądając się mu uważnie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie tylko ty jesteś taka mądra w tej szkole.-odpowiedział
zaczepnie ślizgon.- Siadaj i pij.</div>
<div class="MsoNormal">
Gryfonka
rzuciła się dość nie zgrabnie na łóżko i w zastraszającym tempie porwała z
szafki gorącą czekoladę.</div>
<div class="MsoNormal">
-Mmmmm! Tego mi było trzeba!- powiedziała i opróżniła cały
kubek na raz. Dracona bardzo rozbawiło, a jednocześnie rozczuliło jej
zachowanie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Masz teraz wąsy jak Hagrid, Granger!- odpowiedział
rozbawionym głosem. Prefekt naczelna szybko wytarła czekoladę z twarzy i
zarumieniła się.-Oj nie wstydź się już tak, Hagrid! Każdemu się zdarza.-odrzekł
i napełnił jej kolejną porcje.</div>
<div class="MsoNormal">
Ciepło z kominka,
wygoda, napojenie i wykończenie sprawiły, że powieki Hermiony zaczęły opadać.
Za minutę już smacznie spała jakby Draco dolał jej do napoju eliksir słodkiego
snu. Przez następne pół godziny obserwował ją. Wyglądała tak bezbronnie,
słodko, że mógłby oglądać ją godzinami. Lecz gdy jego też zaczął dopadać sen,
przykrył ją kołdrą i opuścił dormitorium.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
***</div>
<div class="MsoNormal">
Blade
promienie słońca uparcie wdzierały się przez okiennice Hogwartu, rozświetlając
jego wnętrze i tym samym budząc wypoczywających uczniów. Również pewną sztynkę
i pewnego blondyna.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
***</div>
<div class="MsoNormal">
Poczuła jak
przyjemne ciepełko ogrzewa jej policzek i zaczęła powoli otwierać oczy.
Obudziła się naprawdę wypoczęta. Spojrzała na zegarek i zobaczyła że jest
dopiero 6:00, więc ma spokojnie 2h do śniadania. Gryfonka zaczęła sobie
przypominać wydarzenia z wczorajszego dnia i gdy pomyślała jak wczoraj szybko
zasnęła u boku ślizgona uśmiech wpłynął na jej usta. Po dłuższej chwili
zastanowienia stwierdziła, że wczoraj było całkiem przyjemnie i chętnie by te chwile
powtórzyła. Oczywiście te dobre! </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*** </div>
<div class="MsoNormal">
Pierwsza lekcja
eliksiry z gryfonami. Musi się pośpieszyć, bo Snape’owi woli nie podpadać.
Ruszył, więc w stronę lochów. Idealnie gdy doszedł, Severus otworzył wrota i
zaprosił uczniów do środka. Draco zajął miejsce obok swojego przyjaciela Blaisa
i usłyszał głos nietoperza.</div>
<div class="MsoNormal">
- Malfoy, Granger. Profesor Dumbledore prosił abym was
wysłał do niego teraz. Zbierajcie się szybko.- jego głos nie tolerował
sprzeciwu. </div>
<div class="MsoNormal">
Wszystkie pary oczu momentalnie przerzuciły się na ową
dwójkę, a oni spojrzeli na profesora zdziwieni.</div>
<div class="MsoNormal">
- Draco, Granger mam
wam wysłać specjalne zaproszenie? Ruszajcie tyłki!- mówił coraz to bardziej
wściekłym tonem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Że ja? –gryfonka automatycznie spojrzała za siebie, jednak
gdy zauważyła, że za nią nikt nie siedzi, znów odwróciła się do wykładowcy.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak ty! Zjeżdżajcie już! –Snape wyraźnie się niecierpliwił.</div>
<div class="MsoNormal">
Wolała już nie
ryzykować i posłusznie wstała z miejsca, udając się w stronę wyjścia z sali. Blondwłosy
bez zbędnych słów ruszył w kierunku dziewczyny. Szła kilka metrów przed nim,
nie odzywali się do siebie jakby wczoraj nic się nie stało. Nikt nie wiedział
co powiedzieć.</div>
<div class="MsoNormal">
Stanęli przed
wielkim posągiem, który prowadził do gabinetu dyrektora szkoły. Nie miała
wyjścia, musiała się do niego odezwać.</div>
<div class="MsoNormal">
-Znasz hasło, Malfoy?- zapytała i skierowała swój wzrok na
chłopaka.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie. –odpowiedział jej krótko.</div>
<div class="MsoNormal">
-No to mamy problem. Hmm, pomyślmy. Wiesz jaki jest ulubiony
przysmak Dumby’ego?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie wiem, może fasolki wszystkich smaków?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie.- gryfonka pokręciła głową.- Fasolek nie lubi. Harry mi
mówił.</div>
<div class="MsoNormal">
- Karaluchy Waniliowo – Czekoladowe- Dracona zaczęła bawić
ta sytuacja.</div>
<div class="MsoNormal">
- Kremowe bryły nugatu?</div>
<div class="MsoNormal">
-Toffi o barwie miodu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Gumy Do Żucia Drooblesa.</div>
<div class="MsoNormal">
-Kotlet.- Ślizgonowi brakowało pomysłów.</div>
<div class="MsoNormal">
-Lodowe Myszy ?-powiedział gryfonka i spojrzała
wymownie na blondyna.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ciasteczka?- powiedział zrezygnowany i spojrzał na wejście
wyczekująco.</div>
<div class="MsoNormal">
Ku zdziwieniu
posąg ruszył i przejście się otworzyło. Uczniowie weszli do gabinetu i
zobaczyli staruszka wpatrującego się w widoki za oknem. Gdy ich usłyszał,
szybciutko się obrócił i powiedział:</div>
<div class="MsoNormal">
-O! Jesteście kochani! Przepraszam za utrudnienia w dostaniu
się tu do mnie, ale starość nie radość. Już nie mam takiej pamięci jak kiedyś i
zapomniałem powiedzieć Severusowi żeby podał wam hasło.-Uczniowie nic nie
odpowiedzieli tylko spoglądali na profesora zdenerwowani.- No, ale daliście
radę. Usiądźcie. Może przejdźmy od razu do rzeczy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak, chętnie dyrektorze.- odezwała się Hermiona.</div>
<div class="MsoNormal">
-Bardzo mi przykro moi drodzy ale za wasze wczorajsze wagary
musicie ponieść konsekwencje. Profesor Snape wymyślił wam karę. Dzisiaj w nocy
stawicie się w jego gabinecie i pójdziecie sami do zakazanego lasu szukać
rośliny o nazwie Portogeranium. </div>
<div class="MsoNormal">
-Co?!- Jednoczesny i zsynchronizowany wrzask owej dwójki
uczniów wypełnił Hogwart, do tego stopnia, że na terenie całej szkoły nie było
osoby, która by go nie usłyszała. </div>
<div class="MsoNormal">
-Spokojnie. Severus wytłumaczy wam jak ona wygląda i gdzie
macie ją znaleźć. – Dyrektor nadal nie gubił uśmiechu z twarzy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ale, dyrektorze.-pierwsza odezwała się brązowowłosa, która
próbowała zachować spokój.- Przecież nie wolno wysyłać uczniów samemu do
zakazanego lasu, do tego nocą. Temu przeczy regulamin Hogwartu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak, panienko Granger.
Ale ten punkt dotyczy uczniów z czterech pierwszych lat w naszej szkole.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale to niedorzeczne.- Draco nic się nie odzywał lecz ta
perspektywa również mu nie odpowiadała.</div>
<div class="MsoNormal">
-Już jest postanowione. O 22:00 stawiacie się pod gabinetem
profesora Snapa. Do widzenia kochani.- odpowiedział Dumbledore i wskazał im
drzwi. </div>
<div class="MsoNormal">
Uczniowie podnieśli
się z krzeseł, pożegnali się i opuścili w ciszy pomieszczenie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nienawidze cię, Granger!</div>
<div class="MsoNormal">
-Nienawidzę cię, Malfoy!- pożegnali się niezwykle
,,słodko’’.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
***</div>
<div class="MsoNormal">
-Oddajcie różdżki.-Głos profesora rozchodził się po
gabinecie. Draco i Hermiona posłusznie wykonali polecenie.- Na pewno ciekawi
was jak wygląda roślina, którą macie znaleźć. Portogeranium to bardzo rzadka
odmiana zwykłego geranium. Wygląda bardzo podobnie, tylko jego liście świecą
gdy wyczują dotyk człowieka...</div>
<div class="MsoNormal">
-Notujesz to, Granger? –Ślizgon szepnął Herm niezauważalnie
do ucha.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jasne. W głowie.-odpowiedziała mu równie cicho.</div>
<div class="MsoNormal">
-Słyszę to! –warknął Snapei kontunuował.- Portogeranium
możecie znaleźć w różnych zakamarkach,
wgłebieniach czy pod drzewami. Musicie się jednak zagłębić dość głęboko w
środek lasu. Nie interesuje mnie ile wam zajmie szukanie tego, ale macie nie
wracać z pustymi rękami. No to nie powodzenia.-skończył opowiadać i wyrzucił
ich z pomieszczenia.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
***</div>
<div class="MsoNormal">
-Dobrze zapamiętałaś? – zapytał gryfonkę Draco.</div>
<div class="MsoNormal">
Udała, że nie
usłyszała ostatniego pytania. Stanął obok niej zachowując największy z
możliwych odstępów – blisko, a jednak tak bardzo daleko. Zachowywał się tak
jakby wczorajszego dnia nie było, więc Hermiona też nie dawała po sobie znać,
że zależy jej aby stał z nią ramie w ramie. Szli wolno do drzwi wejściowych, a
dziewczyna niemal słyszała, jak w jej piersi łomoce rozemocjonowane serce.
Starała się wmówić sobie, że to adrenalina pomieszana ze strachem, że to nie ma
nic wspólnego z tym, który szedł obok niej i z odległością, jaka ich dzieliła.
Nie mogła sobie na to pozwolić, nie teraz.</div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy doszli do
drzwi wejściowych prowadzących prosto na błonia, Draco, kiedy podnosił rękę by
otworzyć wrota, musnął jej delikaną skórę na dłoni. W momencie zalała ją fala
gorąca i przyjemny dreszcz. Pomyślała, że jeśli on jeszcze raz jej tak nie
dotknie, umrze z tęsknoty. Przez chwilę ogarnęło ją pożądanie: zapragnęła
złapać go za rękę lub chociażby musnąć jego dłoń, ale na to nie pozwalał
gryfonce zdrowy rozsądek, który na szczęście wygrał walkę ze złymi emocjami.</div>
<div class="MsoNormal">
Otrzeźwiała dopiero
gdy zawiało zimne powietrze z dworu.</div>
<div class="MsoNormal">
Szli powoli ścieżką
prowadzącą do Zakazanego Lasu, robiąc głębokie ślady w śniegu, który od rana
prószył i zdążył pokryć całą zieleń. Żadne z nich się nie odezwało, żadne nie
skomentowało sytuacji, w której się znaleźli. Starała się skupić na otoczeniu:
ciemność ogarniała uczniów ze wszystkich stron, w chatce Hagrida nie paliły się
światła, a czubki drzew Zakazanego Lasu kołysały się niepozornie. Sam ten ruch
był przerażający.</div>
<div class="MsoNormal">
Wreszcie, w połowie ścieżki, Draco
przerwał milczenie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Boisz się? – zapytał.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie.- odpowiedziała nie zgodnie z prawdą. Bała się.
Przerażało ją to wszystko co znajduje się wśród tych drzew. Wydarzenia, które
zdarzyły się w tym miejscu na pierwszym roku w Hogwarcie, pozostawiły mocny
ślad w jej pamięci.</div>
<div class="MsoNormal">
-A no tak, przecież jesteś gryfonką, a gryfonów cechuje
odwaga. Nie ma się co dziwić.-powiedział i zaśmiał się pod nosem. Tak naprawdę
wiedział, że brązowowłosa nie jest z nim do końca szczera.</div>
<div class="MsoNormal">
Nie wiedziała co mu
odpowiedzieć. Mimo iż zawsze była wygadana to teraz zabrakło jej słów. Nie
miała pojęcia jak pociągnąć rozmowę, choć chciała żeby trwała ona wiecznie.
Dziwne, ale ta pogawędka dawała by jej to poczucie bezpieczeństwa. Ślizgon
jakby czytał jej w myślach, postanowił, że zacznie jeszcze raz pierwszy:</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie umiesz kłamać, Granger. Spokojnie. Przy mnie nic ci
nie grozi. Znaczy tak mi się wydaje. Jak przyleci wilkołak żeby nas zjeść to
ciebie rzucę pierwszą w jego szpony.- Znów się zaśmiał i spojrzał na jej
zarumienione policzki.- Za granicami tego lasu żyje coś o wiele gorszego od wampirów,
wilkołaków, olbrzymów i innych czarnomagicznych stworzeń.</div>
<div class="MsoNormal">
-To jest coś jeszcze gorszego?- zapytała z nadzieją i
również skierowała na niego swoje spojrzenie. Przepyszna czekolada i metalowa
stal spotkały się na tej samej drodze. Żadne nie chciało odwracać wzroku, ale
oboje to zrobili. Nie mogli wytrzymać tych wzajemnych iskier.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie sądzę. Tak tylko powiedziałem żeby cię
pocieszyć.-odpowiedział jej z uśmiechem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wielkie mi pocieszenie. – powtórnie się speszyła. On już
się nie odzywał.</div>
<div class="MsoNormal">
Znów zapadło między nimi milczenie, a w tej ciszy
każdy trzask gałązki przypominał wybuch, a serce Miony waliło tak intensywnie,
że była pewna, że Draco doskonale je słyszy. Weszli do środka jednej, wielkiej
zagadki i szli przed siebie jakąś wąską ścieżką.</div>
<div class="MsoNormal">
- Pamiętasz gdzie mamy szukać tego całego Portogeranium,
panno Grager? – zapytał ją Draco głosem który dźwięk w dźwięk przypominał ten,
który należy do profesora Snapa. Okazało się, że w tej sytuacji, ślizgon, który
jest zawsze mało mówny, jest bardziej wylewny i szuka towarzystwa do rozmowy
niż ona, ta wiecznie wygadana Gryfonka.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wszędzie i nigdzie. – odpowiedziała mu. Jej wzrok błądził
dookoła chcąc cokolwiek zobaczyć lecz w takich ciemnościach nie było kompletnie
nic widać.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ciemno tu jak w dupie u Blaisa. –Draco zaczął czegoś
szukać w swojej kieszeni.</div>
<div class="MsoNormal">
-Byłeś tam, że mówisz to z takim przekonaniem? –
zachichotała.</div>
<div class="MsoNormal">
- W najgorszych koszmarach!</div>
<div class="MsoNormal">
-Ludu! Co ci się śni po nocach!- Teraz to już nie chichotała
pod nosem tylko śmiała się na cały głos. Nie zważała na to, że ten hałas może
przywołać coś groźnego. Draco spojrzał się na nią wzrokiem, który dość jasno dawał jej do zrozumienia,
że juz może sobie wybierać trumnę w zakładzie pogrzebowym. Ona jednak nie
potrafiła się przestać śmiać. </div>
<div class="MsoNormal">
-Idź już, bo nie mogę na ciebie patrzeć.- Stalowooki
odwrócił głowę w drugą stronę i udawał wielce obrażonego.</div>
<div class="MsoNormal">
- No już dobra, dobra...- Herm powoli uspakajała się i
ruszyła dalej.- Tylko nie płacz mi tu czasem.-dodała.</div>
<div class="MsoNormal">
Ścieżka wiła się
między grubymi pniami drzew i ostrymi kolcami krzewów, a z każdą chwilą zwężała
się coraz bardziej i przejście nią stawało się trudne. Była całkowita cisza,
słychać było tylko trzaskanie gałęzi pod stopami i liście krzewów, które się o
nie ocierały. Trzymała się blisko Malfoy’a w obawie przed wszystkim co czai się
teraz w przeróżnych zakamarkach i zastanawia z jakim sosem zje sobie ich na
kolacje. </div>
<div class="MsoNormal">
Uczniowie
przemieszczali się coraz to dalej, ale nie zobaczyli nic godnego ich uwagi.
Czas mijał, a Draconowi wydawało się, że stoją cały czas w miejscu. Już dawno
zamienili się miejscami i teraz on szedł przodem pilnując by nie zboczyli ze
ścieżki. Długo nie odwracał się za siebie, więc postanowił, że sprawdzi czy
gryfonka idzie za nim. Obejrzał się i jej nie zobaczył. Nagle jego serce
zaczęło bić w zdwojonym tempie. Usłyszał jej krzyk.</div>
<div class="MsoNormal">
-AAAA! DRACO!- Próbował „wywęszyć” gdzie ona jest. Późniejsze
słowa sprawiły, że dosłownie jak to się mówi, kamień spadł mu z serca.- Chyba
znalazłam Portogeranium!</div>
<div class="MsoNormal">
-Zabiję cię kiedyś, Granger! – powiedział i ruszył w stronę,
z której dobiegał jej głos.</div>
<div class="MsoNormal">
Znalazł ją, klęczącą nad rośliną. Była widocznie rozczarowana.</div>
<div class="MsoNormal">
- To nie ta roślina. Spójrz.- dotknęła kwiatka lecz ten nie
zaświecił pod wpływem jej dotyku. – Nie zaświecił się. To zwykłe Geranium.-
powiedziała załamanym głosem. Hermiona była bliska płaczu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wiesz co? Czuję, że Snape tylko nas wrobił z tą rośliną.
Nie istnieje taka. Wystawił naszą naiwność na próbę.- Draco wyraził swoje myśli
na głos. Gryfonka nie była do końca przekonana. – No sama spójrz. Czy jest
jakaś roślina, o której ty nie miałabyś pojęcia? Przecież ty wiesz wszystko! A
tu nagle zjawia się Portogeranium, o którym obydwoje słyszymy pierwszy raz w
życiu. Wracajmy do Hogwartu.- powiedział proszącym tonem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Chyba masz ra....- nie dokończyła zdania, ponieważ
usłyszała podejrzany dźwięk dochodzący z pośród drzew. Zamarła na chwilę. W
duchu modliła się aby to co było tak blisko nich uciekło. Nie tym razem.
Warczenie stawało się coraz głośniejsze. </div>
<div class="MsoNormal">
-Biegiem! – krzyknął jej do ucha Draco. Chłopak złapał ją za
rękę i pociągnął za sobą. </div>
<div class="MsoNormal">
Wiedziała, że w
niewłaściwym momencie, ale poczuła się jakby fruwała. Kochała ten dotyk. </div>
<div class="MsoNormal">
Biegli przed
siebie dobre trzy minuty. Słyszeli za sobą dźwięk pędzącego potwora, ale woleli
się nie odwracać. Mieli nad tym dużą przewagę przez to, że wybiegli dość
wcześniej.</div>
<div class="MsoNormal">
-Umiesz wspiąć się na drzewo? – zapytał zdyszany.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak. </div>
<div class="MsoNormal">
-To wchodź na to szybko! Ma łatwo ułożone gałęzie, będzie ci
się dobrze wchodziło. – odrzekł. Był wściekły na Snape, że zabrał im ich
różdżki, ponieważ teraz spokojnie mógłby użyć zakęcia Wingardium Leviosa i
gryfonka w momencie siedziałaby na drzewie. </div>
<div class="MsoNormal">
Warczenie dudniło
jej w uszach, przypominając, że ma niewiele czasu. Było tak przerażające, że po
całym ciele przeleciał Mionie nieprzyjemny dreszcz. Na szczęście właścicielka
najbardziej wybujałych loków była zwinna i wdrapała się na drzewo w niecałe pół
minuty. Draco wspiął się zaraz za nią i w ostatnim momencie zabrał nogę z
niższej gałęzi, bo potwór doskoczył do niej i mógłby go za sobą pociągąć.
Siedli w najwyższym punkcie, gdzie bestia nie mogłaby ich dopaść. Brązowooka
nagle sobie coś uświadomiła, spojrzała na księżyc i zobaczyła, że tej nocy jest
pełnia. Już nawet nie musiała spojrzeć w dół, od razu wiedziała co ich goniło.
Wilkołak. </div>
<div class="MsoNormal">
-Będziemy tu czekać do usranej śmierci, Granger?- zapytał
chłopak.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jeśli to coś pożre nas za niedługo to długo nie będziemy
się niecierpliwić.- odpowiedziała i spojrzała w dół. </div>
<div class="MsoNormal">
- Nie doskoczy tu. Mi się wydaję, że pobędzie tu trochę i
odejdzie bo zacznie mu się nudzić. – odpowiedział jej przekonany.</div>
<div class="MsoNormal">
-Obyś miał rację.</div>
<div class="MsoNormal">
Rozsiedli się na gałęzi
jak wygodniej się dało. Czekali. Czas bardzo się dłużył.Bestia nadal krążyła
pod drzewem. Hermiona w pewnym momencie oparła głowę o ramię Dracona. </div>
<div class="MsoNormal">
- Nie jest ci zimno?- zapytał z troską.</div>
<div class="MsoNormal">
-Troszeczkę.- odpowiedziała zgodnie z prawdą. Myślała, że
Ślizgon zdejmie swoją kurtkę jak to robią wszyscy lecz on niespodziewanie
przysunął ją jeszcze bliżej i przytulił. Dziewczyna zupełnie nie spodziewała
się takiego zachowania z jego strony. </div>
<div class="MsoNormal">
- Ponoć najlepiej grzeje ciepło drugiego człowieka. –
powiedział jej, nadal trzymając ją w objęciach. Ona czuła się jak w niebie. Ta
chwila była cudowna. – A tak w ogóle, to wiesz, która jest godzina?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, ale sądzę, że zaraz zacznie świtać. – nic nie
odpowiedział już jej.</div>
<div class="MsoNormal">
Siedzieli
przytuleni do siebie jeszcze trochę i wilkołak w końcu poszedł. Na niebie
robiło się coraz jaśniej. Poczekali chwilę aż potwór odejdzie daleko od nich. </div>
<div class="MsoNormal">
-No to musimy teraz zeskoczyć. Niestety wchodząc tu
połamałem prawie wszystkie gałęzie.- Draco szykował już się do zejścia na
ziemię.</div>
<div class="MsoNormal">
-Mam problem. Ja nie skoczę! Boję się! – odpowiedziała przerażona.
</div>
<div class="MsoNormal">
-Wcale nie ma problemu. Ja zeskoczę pierwszy, a ty druga.
Złapię cię na dole. </div>
<div class="MsoNormal">
- Aleee...- próbowała się sprzeciwić.</div>
<div class="MsoNormal">
- Zaufaj mi. Proszę.- Spojrzał jej prosto w oczy. Zaufa mu.
Widzi w jego oczach, że brak w nich złych intencji.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dobrze. Krzyknij mi kiedy mam skoczyć. – zaufała mu. </div>
<div class="MsoNormal">
Ślizgona w
momencie nie było. Stał już na ziemi z wyciągniętymi rękami. </div>
<div class="MsoNormal">
-Już. – Gryfonka nie zdążyła się przygotować. „Raz się żyje”
pomyślała i rzuciła się w dół.</div>
<div class="MsoNormal">
Jak obiecał, tak
zrobił. Wpadła mu w ramiona. Nagle obydwoje zaczęli się do siebie zbliżać. Coraz
bliżej. Jeszcze bliżej. Draco w końcu poczuł smak jej ust. Nie liczył się świat
wokoło nich. Wszystko przestało mieć znaczenie. Byli tylko oni. Czuli się jak w
niebie. Jakby fruwali nad ziemią. Był to bardzo namiętny pocałunek. Ona oddała
mu na własność swoje usta. Chciała by były jego już na zawsze. </div>
<div class="MsoNormal">
Każda chwila musi
się jednak skończyć. Z trudem oderwali się do siebie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Granger, jesteś niesamowita!- powiedział podekscytowany Blondyn.</div>
<div class="MsoNormal">
-Mogę powiedzieć o tobie to samo! Ale wracajmy już do szkoły,
nie chcę kolejnego spotkania z wilkołakiem.- odpowiedziała zadowolona, patrząc
w jego stalowe źrenice.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jak zawsze ma być takie zakończenie, to ja chcę spotykać te
bestie co chwile! – musnął ją ponownie w usta. </div>
<div class="MsoNormal">
Znaleźli ścieżkę
prowadzącą na błonia i ruszyli w ich stronę. Ta podróż trwała o wiele szybciej
i przyjemniej. Rozmawiali ze sobą na tysiące tematów. Doszli do wrót
prowadzących do Sali wejściowej. Weszli do zamku i od razu skierowali się do
gabinetu. Snape otworzył im drzwi. </div>
<div class="MsoNormal">
-Jesteście tak naiwni, że to aż śmieszne. Macie swoje
różdżki. Wynocha!- I jak poprzednio wyrzucił ich za drzwi.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
***</div>
<div class="MsoNormal">
-Serio, Dziadku?! Gonił was wilkołak?!- zapytał podekscytowany
wnuczek.</div>
<div class="MsoNormal">
-Opłacało się! Co nie, Dziadku?- dodała wnuczka.</div>
<div class="MsoNormal">
- Gonił. Opłacało się. Nie zapomnę tej nocy do końca życia.-
Hermiona weszła do pokoju z uśmiechem.- A teraz chodźcie wszyscy na herbatkę.
Dziadek Dracon na pewno wam jeszcze coś opowie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak! Dziadziusiu zaczynaj! – powiedziały zadowolone dzieci.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tylko od czego?- zapytał żony Draco.</div>
-Od początku. – odpowiedziała mu Hermiona i posłała mu
ciepły uśmiech.Unknownnoreply@blogger.com25tag:blogger.com,1999:blog-4033807872207120424.post-64276921651532590362014-10-10T23:19:00.002+02:002014-10-13T19:56:13.223+02:00Miniaturka „W zdrowiu w chorobie ” <div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br /></div>
</div>
<br />
<br />
<div class="MsoNormal">
Witam wszystkich ;* Miniaturka dzień wcześniej.Mam
nadzieję,że się spodoba.Wena jakoś mi nie dopisała ale coś tam jest. ~<span style="text-align: center;">Silencio </span></div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: center;">
<span style="text-align: center;"><br /></span>
<span style="text-align: center;"> „W zdrowiu w chorobie ” </span></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona Granger spacerowała ulicami Londynu.Już nie była
Panną-Wiem-To-Wszystko,jak za czasów Hogwartu.Strasznie się zmieniła.Dawna
burza włosów układała się w śliczne loki a jej zęby były białe i proste.Nabrała
również kobiecych kształtów.Niejeden mężczyzna się za nią oglądał,ale ona nie
potrzebowała miłości.Nie chciała znów cierpieć.Ktoś już ją wystarczająco
skrzywdził.A tą osobą był nie kto inny,jak Ronald Weasley.Mianowicie trzy lata
temu rzucił ją gdy dowiedział się,że zostaną rodzicami.Gryfonka załamała się i
poroniła.Od tamtego czasu Hermiona z nikim się nie wiązała.Zamknęła się w sobie
i odcięła od świata.Jedyne co ją tutaj trzymało to praca w bibliotece i
przyjaciele.Blaise i Ginny zawsze byli dla niej wsparciem a od pewnego czasu
nawet Draco.Z arystokratycznej,tlenionej fretki wyrósł wysoki,dobrze
zbudowany,przystojny mężczyzna.Zmienił równiez swoje poglądy na temat czystości
krwi.Jest naprawdę dużym oparciem dla Hermiony,zawsze może na niego liczyć.</div>
<div class="MsoNormal">
***</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna właśnie doszła do biblioteki,w której
pracowała.Uwielbia to miejsce.Cóż się dziwić skoro było tam mnóstwo
książek,które Hermiona tak bardzo kocha.Czas bardzo szybko jej dziś minął.Nim
się obejrzała ostatnia dziewczynka przyszła wypożyczyć książkę.Gdy zamykała
bibliotekę poczuła,że ktoś za nią stoi.Obróciła się i zobaczyła wielki bukiet
czerwonych róż.</div>
<div class="MsoNormal">
-Część piękna-Malfoy wychylił się zza kwiatów-To dla ciebie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Draco,nie musiałeś-odebrała bukiet i cmoknęła chłopaka w
policzek.On z kolei objął ją w talii co jej zupełnie nie przeszkadzało.</div>
<div class="MsoNormal">
-To co dzisiaj robimy?Teatr,kino czy może jakaś impreza?</div>
<div class="MsoNormal">
-Może kino?Grają naprawdę dobrą komedię.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie ma problemu ale pod jednym warunkiem.Po filmie idziemy
do mnie.</div>
<div class="MsoNormal">
-No niech ci będzie.</div>
<div class="MsoNormal">
***</div>
<div class="MsoNormal">
Właśnie tak mijały dni Draco i Hermionie.On zawsze
przychodził po nią po pracy i razem spędzali czas.Musicie wiedzieć,że blondyn
już kilkakrotnie proponował gryfonce aby zostali parą.Idealnie się
dogadywali,wręcz rozumieli się bez słów ale za każdym razem dziewczyna
odmawiała.Tłumaczyła się,że jest jeszcze za wcześnie.Draconowi bardzo zależało
na Hermionie,dlatego nie poddawał się i próbował dalej.Zauważył,że ostatnio
brunetka jakoś dziwnie się zachowuje.Jest przygnębiona i smutna co go bardzo
martwiło.Próbował z nią porozmawiać i pocieszyć ale bez skutku.</div>
<div class="MsoNormal">
***</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiona?Hej to ja Draco.Dzwonię spytać czy dzisiejsza
kolacja jest aktualna?</div>
<div class="MsoNormal">
-Przepraszam cię bardzo,ale chyba nie dam rady.Strasznie źle
się czuje-ledwo co powiedziała krztusząc się.Wiedziała,że zrobi przykrość
ślizgonowi,ale nie była w stanie ruszyć się z łóżka.</div>
<div class="MsoNormal">
-No...to nie brzmi najlepiej.W takim razie zaraz u
ciebie będę.</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna nawet nie zdążyła zaprotestować bo chłopak się
rozłączył.Po 10 minutach trzasnęło i pojawił się Draco.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jejj...nie wyglądasz za dobrze-przyznał po czym podszedł do
Hermiony i dotknął jej czoła.-Skarbie,masz gorączkę i to wysoką.Poczekaj tu
chwilkę,zrobię ci herbatki.I nie waż sie wychodzić z łóżka,musisz się wygrzać.</div>
<div class="MsoNormal">
-Draco,dziękuję,że tu przy mnie jesteś.Nie wiem co bym bez
ciebie zrobiła.</div>
<div class="MsoNormal">
-To drobiazg-pocałował ją w czoło i poszedł do kuchni.</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona nigdy nie okazywała mu uczuć tak jak powinna.Nie
potrafiła.Wiedziała,że będzie cierpiał jeszcze bardziej niż ona.Ale z drugiej
strony on zasługuje na szczerość.</div>
<div class="MsoNormal">
Blondyn z dwoma kubkami napoju wsunął się obok gryfonki pod
pierzynkę i podał jej herbatę.</div>
<div class="MsoNormal">
-Draco możemy porozmawiać,ale tak szczerze ?</div>
<div class="MsoNormal">
-No jasne a o czym ?</div>
<div class="MsoNormal">
-O nas.Posłuchaj to nie tak,że nic do ciebie nie
czuję.Jesteś mi bardzo bliską osobą,ale nie chcę żebyś później cierpiał czy
żałował.</div>
<div class="MsoNormal">
-Kochanie ja nie...</div>
<div class="MsoNormal">
-Pozwól mi dokończyć.Kiedy to wszystko się skończy,kiedy
mnie już nie będzie chcę,żebyś nie wracał do przeszłości.Ułożysz sobie życie i
będziesz szczęśliwy.Możesz mi to obiecać ? </div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiona,ty masz naprawdę wysoką temperaturę.Napij się i
prześpij.Gorączka nie będzie cię tak męczyła i szybciej spadnie-w głosie
Malfoy'a można było wyczuć troskę i strach.Gryfonka musiała mieć bardzo wysoką
gorączkę skoro zaczęła gadać takie farmazony.Dziewczyna nawet nie zauważyła,że
Draco dolał jej do herbaty eliksir słodkiego snu.Chłopak przez cały czas przy
niej siedział.Bardzo się o nią martwił,ponieważ była dla niego wyjątkową
osobą.W środku nocy przebudziła się.</div>
<div class="MsoNormal">
-Draco?Co ty tutaj robisz ?-powiedziała zaspanym
głosem,jednak po chwili wszystko sobie przypomniała-A no tak...Która godzina ?</div>
<div class="MsoNormal">
-Przed trzecią-blondyn próbował zapanować na opadającymi
powiekami-I jak się czujesz ?</div>
<div class="MsoNormal">
-Już lepiej,ale za to ty nie wyglądasz za dobrze.W tej
chwili masz wrócić do siebie i się natychmiast położyć-mimo tego,że była chora
jej głos nadal brzmiał ostro i stanowczo.</div>
<div class="MsoNormal">
-Zostanę z tobą na wszelki wypadek-zaoferował Draco.</div>
<div class="MsoNormal">
-Naprawdę nie ma takiej potrzeby-zapewniała dziewczyna</div>
<div class="MsoNormal">
-No dobrze,ale jakby coś się działo to dzwoń,dobrze?</div>
<div class="MsoNormal">
-Obiecuję-ślizgon na pożegnanie pocałował Hermionę i
deportował się do siebie.</div>
<div class="MsoNormal">
***</div>
<div class="MsoNormal">
-Ginny???Czy ty płaczesz?...Uspokój się i powiedz jeszcze
raz tylko wolniej.....Co?Hermiona w szpitalu?.....Nic się nie martw,już tam
jadę.</div>
<div class="MsoNormal">
Przez całą drogę do św.Munga obwiniał się o to,że nie został
z nią na noc.Może takto nie trafiłaby do szpitala.Jego głowę zaprzątało 1000
myśli.Jeżeli to coś poważnego?Nigdy by sobie tego nie wybaczył.Co jeżeli
skrzywdził osobę najbliższą jego sercu?</div>
<div class="MsoNormal">
***</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiona,skarbie co się stało?-wpadł do sali,w której
leżała panna Granger.</div>
<div class="MsoNormal">
-Draco-powiedziała ledwo słyszalnym głosem-To moje ostatnie
tygodnie.</div>
<div class="MsoNormal">
-O czym ty mówisz ?</div>
<div class="MsoNormal">
-Mówię,że od roku mam raka,Pogorszyło mi się.To są moje
ostatnie dni życia.Draco ja umieram-powiedziała a łzy spłynęły jej po policzku.</div>
<div class="MsoNormal">
-Mionka,to nie może być prawda!Nie,nie...to są jakieś
żarty-blondyn nie mógł uwierzyć,że już za niedługo kobieta,którą kocha zniknie
z jego życia-Dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej?</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja...ja się bałam,że ty mnie zostawisz i zostanę z tym
wszystkim sama-powiedziała spuszczając głowę.Było jej głupio,że tak osądziła
chłopaka.</div>
<div class="MsoNormal">
-Kochanie nigdy bym cię nie zostawił i nie
zostawię-powiedział przytulając ją do siebie-Zrobię wszystko,żeby cię z tego
wyciągnąć.</div>
<div class="MsoNormal">
***</div>
<div class="MsoNormal">
Przez kolejny tydzień Draco codziennie przychodził do
Hermiony i siedział przy niej całymi dniami.Robił wszystko,żeby ten czas jej
umilić.Załatwił jej nawet osobną salę w św.Mugu,aby mogła czuć się
swobodnie.Rano przychodziła do niej Ginny,która jako jedyna od samego początku
wiedziała o chorobie.Popołudniu Malfoy zmieniał się z Rudą i siedział z
gryfonką do późnego wieczora.Tak wyglądał każdy dzień Hermiony od przyjazdu do
szpitala.Minęły dwa tygodnie a brunetka czuła się coraz
gorzej.Schudła,zmizerniała i nie miała na nic ani siły,ani ochoty.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
***</div>
<div class="MsoNormal">
-Kochanie,już jestem-wparował rozpromieniony Draco-mam dobre
wiadomości.Jutro przyjedzie do ciebie specjalista z Japonii.</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona pokiwała głową.Chłopak spodziewał się innej
reakcji.Podszedł i złapał ją za rękę.</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermi,słyszysz?Jest jeszcze szansa.Wyzdrowiejesz i już
zawsze będziemy razem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Draco...jest za późno-powiedziała jak przez mgłę-To jest
koniec.Nic nie możesz już zrobić.Jedną nogą jestem już tam,na górze.</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiona miałaś wyzdrowieć.Miałaś zostać moją żoną,urodzić
gromadkę ślicznych dzieci,mieliśmy się razem zestarzeć...-mówił a łzy kapały mu
na zieloną koszulę</div>
<div class="MsoNormal">
-Czy...czy ty naprawdę chciałeś założyć ze mną rodzinę?</div>
<div class="MsoNormal">
-Oczywiście,że tak,ponieważ cię kocham!</div>
<div class="MsoNormal">
Po tych słowach dłoń Hermiony opadła bezwładnie na łóżko a
powieki delikatnie zamknęły się.Właśnie w tym momencie Hermiona Granger odeszła
z tego świata już na zawsze.Pomimo,iż spotkało ją w życiu wiele złych rzeczy
odeszła w szczęściu,ponieważ była przy niej osoba bliska jej sercu.</div>
<div class="MsoNormal">
***</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
Draco Malfoy po śmierci ukochanej kompletnie się
załamał.Parę dni po pogrzebie Draco popełnił samobójstwo.Bez Hermiony jego
życie nie miało sensu.To ona była całym jego światem a odchodząc zabrała go ze
sobą.Czy w zdrowiu,czy w chorobie już zawsze będą razem.....</div>
Unknownnoreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-4033807872207120424.post-78817678093894723912014-10-08T20:28:00.001+02:002014-10-08T21:04:57.365+02:00Miniaturka LUCMIONE "Wszystko dla niego..." Cz. I<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Witajcie, dziś dla odmiany dodam Lucmione ze szczyptą
Dramione. Niestety ale musiałam ją podzielić na III części . Miłego czytania!<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">
/Veritaserum<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Pociąg zajechał na peron. Wysiadłam rozglądając się
wśród tłumu za moim przystojnym chłopakiem. Gdy tylko nasz wzrok spotkał się,
puściłam się biegiem prosto w jego objęcia.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Witaj kochanie.-Szepną mi prosto do ucha, gdy tylko
znalazłam się w jego umięśnionych ramionach.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Tak za Tobą tęskniłam –wyznałam przez łzy.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nie widziałam się z Draco od czasów wojny w Hogwarcie.
Mój przyjaciel Harry zmarł zostawiając nas na pastwę Voldemorta, który
rozporządziłby szkoła nadal funkcjonowała jak wcześniej. Od tego czasu byłam
też dziewczyną największego przystojniaka w szkole- Draco Malfoya.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Chodziłam wcześniej z Ronem, ale on był…no właśnie,
jaki? Był zupełnym przeciwieństwem mojego obecnego chłopaka.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Udaliśmy się prosto do domu Malfoya.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Pan Lucjusz!<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">--Witaj Mionko – ucałował mnie w oba policzki na
powitanie.-Właśnie miałem zamiar podać obiad. Na pewno jesteś głodna i
zmęczona. Zjesz może?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Chętnie-odpowiedziałam z ulgą, że wreszcie coś zjem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Usiadłam pomiędzy ojcem a synem wdając się w rozmowę.
Zauważyłam brak Narcyzy przy stole.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Jutro muszę jechać załatwić parę rzeczy u Gringota.
Może pojedziecie tam dotrzymać mi towarzystwa, a później na jakąś pizzę?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Hermiona spojrzała na ukochanego niepewnie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Chętnie tato.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Więc jesteśmy umówieni- ucieszył się ojciec.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Hermiona zaraz po zjedzeniu kolacji udała się do
swojej tymczasowej sypialni i zasnęła w najlepsze.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">
***<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nazajutrz stali przed ogromną skrytką Malfoy’ów.
Gryfonka miała na sobie krótką szafirową sukienkę i buty na obcasie. Jej włosy
układały się w fale, okalając jej twarz. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Pan Lucjusz wyją ogromną sakwę ze skrytki i odrzekł;<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Pamiętaszby nie mówić o nowym haśle Narcyzie?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Tak, tak Panie-pokiwał głową pracownik<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Na pizzy bawili się świetnie. Miona dawno nie bawiła
się tak dobrze. Wreszcie udali się do domu. Dziewczyna szybko założyła bikini i
położyła się na trawniku przy domu obok basenu. Leżała tak patrząc w niebo,
obok położył się Draco.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Co tam Szlamciu?- Zapytał pieszczotliwie dostając w
zamian kuksańca w żebra. – Kto ostatni w basenie ten zgniłe jajo-krzykną i
wskoczył do basenu na bombę? Spojrzałam na niego z dezaprobatą i delikatnie tak
by tylko się nie zamoczyć położyłam się na materacu. Sączyłam drinka patrząc
jak Draco popisuje się w wodzie. Nagle poczułam uderzenie wody oraz, że idę na
dno. Silne ramiona oplotły mnie i wynurzyły.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Draco!!!Co robisz?! – Wrzeszczałam.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nie pień się.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Wychodzę –warknełam. Założyłam szlafrok i usiadłam na
kanapie w salonie. Lucjusz usiadł obok.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Accio drinki –dwa
zielone napoje przyfrunęły prosto do nas. Upiłam łyk i spojrzałam na byłego
Ślizgona. Przysuną się do mnie i położył nieznacznie swoją dłoń na moim
kolanie. Spojrzałam mu w oczy i czułam, że zaraz się coś zdarzy, gdy
usłyszeliśmy dźwięk przekręcanej klamki, szybko odsunęliśmy się od siebie na
bezpieczną odległość. Draco
wyrwał mi szklankę z dłoni i upił łyk.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Może byś tak spytał?-Warkną ojciec.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Syn spojrzał z lekceważeniem na ojca.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Accio
drinki –podał mi nowy drink-chodź do mnie do pokoju –pociągną mnie
za rękaw.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Rzucił mnie na łóżko.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Draco, nie- powiedziałam stanowczo, gdy tylko się do
mnie zbliżył.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Zamknij się- powiedział zdejmując ze mnie szlafrok.
Chciałam go odepchnąć, ale on tylko zacieśnił ucisk na moich biodrach. Zaczął
mnie gryźć po szyi.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Nie chcę –jęczałam-Nie mam ochoty.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Ale ja mam!-Odparł. Już miałam mu się oddać, gdy
wyrwałam się z amoku.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Alohomora! –Jednym
zaklęciem otworzyłam drzwi i pobiegłam do jedynej obecnej w domu osoby. Pan
Lucjusz stał ze zdziwioną miną w progu najwyraźniej słysząc nasze wcześniejsze
krzyki. Zapłakana rzuciłam mu się prosto w ramiona.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Już wszystko dobrze-szeptał, głaskając mnie po
włosach. Poczułam niebiańską rozkosz, gdy delikatnie (w przeciwieństwie do
syna) pocałował mnie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Widzisz mamusiu? –Usłyszałam za plecami widząc Draco
z Narcyzą- Widziałem wszystko przez okno!-Wrzeszczał.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Wyprowadzamy się syneczku- powiedziała Cyzia. Lucjusz
nie protestował tylko stał ze mną w ramionach.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Chodź kochanie, pojedziemy do Ciebie do domu żebyś
się spakowała. Chyba, że nie chcesz u mnie zamieszkać?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Oczywiście, że chcę Panie….<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-….Lucjuszu, Hermionko.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">W domu nie miałam za dużo do pakowania, ale że mój
nowy narzeczony chciał zrobić mi prezent zabrał mnie na zakupy nie szczędząc
galeonów na moje ubrania, buty, kosmetyki oraz dekoracje do nowego pokoju.
Leżałam tak na łóżku przeglądając zakupy, gdy usłyszałam pukanie. Lucjusz wsuną
się do pokoju.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Podał mi ognistą whisky, która obudziła mnie od środka.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Chcesz zobaczyć tyły domu?-Zapytał, a ja tylko
przytaknęłam głową. Złapał mnie za rękę, po cichu szliśmy krętą ścieżką za
domem, gdy mym oczom ukazała się prywatna plaża z morzem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-To cudowne –wyjąkałam zachwycona.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Wiem…Cyzia marzyła o plaży..-Złapał mnie za rękę i
wbiegliśmy do wody. Czułam jak mokre dżinsy i T-shirt kleją się do mnie, ale
nie przeszkadzało mi to. Całowaliśmy się namiętnie, gdy raz po raz fale nas
przykrywały.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Lucjuszu-mruknęłam, gdy on rozpinał mój biustonosz.
Szlag by trafił podwójne zapięcie. Zaprzestał próbą i powiedział:<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Kocham Cię…-zabierając mnie do domu a tam…<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Rano obudziła mnie niska brunetka wyglądająca na
gosposie. Wyglądało na to, że jest na początku ciąży. Na jej fartuszku pisało
‘Helen”<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Pan Lucjusz prosiłby zeszłą Pani na śniadanie-, po
czym wróciła do kuchni.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Szybko się ubrałam i zeszłam na dół. Przy stole
siedział mój ukochany.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Witaj-pocałowałam go, dosiadając się i chwytając za
jeszcze ciepłe bułeczki z marmoladą. Marzyłam by każdy dzień tak się zaczynał.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">
***<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Dziecko?-Wyszeptał.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Tak…<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Tak się cieszę! –Wykrzykną! Ale trzeba Cię dobrze
ukryć…-zamyślił się.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Dlaczego?-Zdziwiłam się.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Czarny Pan wybaczył mi wszystko, gdy dowie się, że jestem
zdrajcą krwi zabije nas i dziecko…Mam plan…Będziesz udawać pomocnicę Helen.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">-Dobrze…<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
</span><br />
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p><u2:p></u2:p>-Kocham
Cię…-wyszeptał tak szczerze i namiętnie jak nigdy dotąd.</span><span style="font-family: Calibri, sans-serif; font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
</div>
Unknownnoreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4033807872207120424.post-2535510659278590272014-10-04T20:19:00.001+02:002014-10-04T20:23:34.610+02:00Miniaturka „Prywatny ochroniarz"<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<br /></div>
<div>
<div class="MsoNormal">
Cześć,to ja Silencio.Miniaturka dodana troszkę wcześniej
ponieważ dopisuje nam wena.To moje pierwsze opowiadanie,więc proszę o
wyrozumiałość ;) Życzę miłego czytania.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
***</div>
<div class="MsoNormal">
Zima, na dworze było -10 stopni. Jedyne o czym marzyłam to
kubek gorącej czekolady i dobra książka. Żeby moje marzenie się spełniło
musiałam skoczyć do sklepu po czekoladę. Byłam w połowie drogi, gdy się
poślizgnęłam. Poprawka poślizgnęłabym się gdyby nie super refleks ścigającego
Slytherinu. Obróciłam się i zobaczyłam wysokiego, przystojnego blondyna. Prawdę
mówiąc pogodziliśmy się po wojnie ale nie utrzymywaliśmy bliskich kontaktów.</div>
<div class="MsoNormal">
-Malfoy? Co ty tutaj robisz?</div>
<div class="MsoNormal">
-W tej chwili Granger, to cię trzymam-powiedział z
czarującym uśmiechem, pod którym jeszcze bardziej ugięły mi się nogi.</div>
<div class="MsoNormal">
-Granger wiem,że jestem zabójczo przystojny,ale aż tak
rumienić się nie musisz.<br />
-Po pierwsze to z zimna a po drugie to wcale nie jesteś przystojny-przecież nie
mogłam mu powiedzieć,że jest najseksowniejszym mężczyzną jakiego w życiu
widziałam.Za taką urodę powinni karać.<br />
***<br />
Dwa miesiące później znowu go spotkałam.Umówiłam się z Ginny,no ale nie wypada
iść do kogoś z pustymi rękami.Skierowałam się,więc do marketu.Miałam już wziąść
cynamonowe ciasteczka,gdy moją uwagę przykuła nasz ulubiona czekolada.Problem
był w tym,że była na najwyższej półce.Chciałam poprosić kogoś o pomoc,ale
nikogo nie było w pobliżu.Nie dawałam za wygrana,podskoczyłam i dopiero za
trzecim razem udało się.Ale to nie była jedna czekolada spadły wszystkie
dwadzieścia cztery.Spadły,ale nie na mnie,ponieważ w ostatnim momencie ktoś
pociągnął mnie w swoją stronę.Znalazłam się w ramionach Draco.ZNOWU.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jej.... dziękuję-nie byłam w stanie wypowiedzieć niczego
więcej.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie ma problemu,ale mam jedno pytanie.Dlaczego nie użyłaś
różdżki ? </div>
<div class="MsoNormal">
Teraz to mnie totalnie zatkało-No..wiesz... nie pomyślałam o
tym-przyznałam czerwieniąc się.<br />
-Na Merlina!Nigdy nie przypuszczałem,że zobaczę bezradną,zakłopotaną Granger.<br />
Bezczelny jak zawsze Malfoy naśmiewał się ze mnie w najlepsze-Jeszcze raz
dzięki-powiedziałam po czym wzięłam czekoladę i poszłam do kasy.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
***</div>
<div class="MsoNormal">
Słoneczny piękny piątek.Wracałam z pracy i zamierzałam iść
do biblioteki.Moje plany nie zostały jednak zrealizowane,nie mogłam ruszyć się
z miejsca.Wpadłam jak Harry i Ron w diabelskie sidła.A mianowicie mój
15-centymetrowy obcas utknął w kracie prowadzącej do ścieków.<br />
-Cholera-zdenerwowałam się-I co ja mam teraz zrobić???<br />
-Nie wierć się tak to może ci pomogę-ni stąd,ni zowąd pojawił się Malfoy.<br />
-Nie trzeba,poradzę sobie!-powiedziałam stanowczo,po czym zaczęłam wykręcać
nogę w każdą możliwą stronę.<br />
-Nie rób tak,bo zaraz.....no właśnie</div>
<div class="MsoNormal">
-Ała..-mój obcas wpadł do kanału a stopa bolała jak
cholera-Moje szpilki,moje piękne szpilki-zaczęłam cichutko szlochać.<br />
-Ej,mała nie płacz,to tylko buty.<br />
-Moje ulubione buty.<br />
-Dobra jak chcesz nowe to nie marudź tylko chodź.</div>
<div class="MsoNormal">
-Co ?-zapytałam i zrobiłam krok w jego stronę.Po chwili z
mojego gardła wydobył się jęk.<br />
-Hermiona co się dzieje ???-zapytał wystraszony blondyn.<br />
-Noga.Napuchła i bardzo boli,nie mogę chodzić-wyjęczałam a po chwili
znajdowałam się w ramionach Draco.Wziął mnie na ręce i deportowaliśmy się do
niego.</div>
<div class="MsoNormal">
-Usiądź sobie.Powinienem mieć trochę eliksiru
wiggenowego-posadził mnie na kanapie,ale ja go nie słuchałam.Byłam oczarowana
wnętrzem domu.Urządzony był z klasą tak jak przystało na Malfoya.</div>
<div class="MsoNormal">
Okej.już jestem-wrócił z dwoma kieliszkami wina i
eliksirem-Proszę,odpręż się a ja zajmę się twoją nogą.</div>
<div class="MsoNormal">
-Masz zamiar mnie upić?-palnęłam bez zastanowienia.</div>
<div class="MsoNormal">
-Może....-zaśmiał się i obandażował spuchniętą stopę-Gotowe.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dziękuję Draco -uśmiechnęłam się a on usiadł obok mnie.<br />
-Nie ma problemu,to drobiazg.No a swoją drogą to co u ciebie Granger ?Gdzie
pracujesz?<br />
-Jestem sekretarką szefa Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów.<br />
-Nieźle się ustawiłaś.A co u Weasleya?Został już tym sławnym
milionerem?-mimowolnie się uśmiechnęłam.Nie wiedziałam,że będzie mi się tak
swobodnie rozmawiało z Malfoyem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Z Ronem widuję się tylko n święta.Rzucił mnie dla
Lawender.Tłumaczył się,że zawsze mnie kochał ale jak siostrę,tak jak Harry.</div>
<div class="MsoNormal">
-Właśnie a co u naszego wybrańca?<br />
-Harry i Ginny są od 3 lat małżeństwem.Mają 2-letniego synka Jamesa.Jest
przeuroczy.Tworzą szczęśliwą rodzinę-westchnęłam-No ale opowiadaj co u ciebie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wyobraź sobie,że ja tez jestem singlem.Wiem,trudno w to
uwierzyć,że taki przystojny,wysoki,przystojny mężczyzna jak ja nie ma
dziewczyny.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wysoki,przystojny a do tego bardzo skromny-powiedziałam i
dopiero po chwili zrozumiałam sens moich słów.</div>
<div class="MsoNormal">
-Widzisz Granger tak się ostatnio broniłaś a teraz sama
mówisz że jestem nieziemsko przystojny.No ale wracając do tematu.Razem z
Blaisem założyliśmy firmę.Produkujemy miotły i gadżet do Quidditcha.Byłem z
Astorią,ale po roku zdałem sobie sprawę,że leci na moją kasę a nie na mnie i
zerwaliśmy.</div>
<div class="MsoNormal">
Siedzieliśmy tak jeszcze bardzo długo i wspominaliśmy czasy
Hogwartu.Gdy zaczynaliśmy trzecią butelkę wina poczułam zmęczenie i oparłam
głowę o ramię Malfoya.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wygodnie ci?-zapytał po pewnym czasie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nawet nie wiesz jak bardzo-odpowiedziałam zgodnie z prawdą.</div>
<div class="MsoNormal">
-To co,wychodzi na to,że już trzy razy cię uratowałem.Jestem
twoim prywatnym ochroniarzem-zaśmiał się.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wolę określenie anioła stróża.</div>
<div class="MsoNormal">
-Może być-odgarnął niesfornego loka z mojej twarzy-Ale ty
jesteś piękna-powiedział zmysłowym głosem,ujął moją twarz i nasze usta złączył
się w pocałunku.Czułam że unoszę się nad ziemią.Całował delikatnie ale z
pasją.Nie minęło nawet 5 minut gdy znaleźliśmy się w jego sypialni.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
***</div>
<div class="MsoNormal">
Draco i ja jesteśmy małżeństwem już cztery lata.Mamy
3-letniego syna Scorpiusa i 6-miesięczną córeczkę Lucy.Tworzymy naprawdę
szczęśliwą,kochającą rodzinę.Nie mogłam wymarzyć sobie lepszego męża i ojca
moich dzieci.Zawsze wie jak mnie uszczęśliwić,pocieszyć lub rozśmieszyć.Ratował
mnie jak to mieliśmy w zwyczaju przynajmniej 3 razy w miesiącu.Za każdym razem
gdy potrzebowałam pomocy on akurat przez przypadek był przy mnie.Ja jednak
wiedziałam,że to nie przypadek,to mój anioł stróż nade mną czuwa.</div>
</div>
Unknownnoreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-4033807872207120424.post-81715356041100123052014-10-01T20:42:00.000+02:002014-10-03T20:14:28.251+02:00Miniaturka „ Mamy dziecko "<div class="MsoNormal">
<div class="MsoNormal">
Witajcie, to moje
pierwsze w życiu Dramione (jednak nie pierwsze opowiadanie). Mam nadzieję, że
wam się spodoba. Czekam na wasze komentarze zarówno pozytywne jak i te
negatywne. ~ Veritaserum.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Delikatnie stukałam paznokciami w szybę autobusu. Gdy
nadszedł mój przystanek, zabrałam torbę z moich kolan i wysiadłam. Zapach z
piekarni obok dał o sobie znać, gdy tylko poczułam zapach ciepłych drożdżówek .
Wygrzebałam monety z kieszeni i kupiłam wymarzone bułeczki. Kiedy wreszcie
doszłam do mieszkania, z brzękiem rzucałam kluczę na komodę i krzyknełam<br />
-Wróciłam!<br />
W progu sypialni staną mój rudy narzeczony , mierzwiąc włosy. Na podkoszulku
widniały plamy po musztardzie. <br />
-Yyyy...hej?<br />
Nachyliłam się by go pocałować, co jednak nie wzbudziło w nim żadnej reakcji.
Wyłożyłam bułeczki na talerz i zaczęłam je jeść.<br />
Ron zaczął niedbale wpychać bułki do ust. Spojrzałam na niego wymownie gdy pod
nim znalazło się mnóstwo okruchów. <br />
Ty ruda świnio-pomyślałam.<br />
-Szołki Hełm. Załaz to poszpszątam- powiedział z pełnymi ustami.<br />
Złapałam zmiotkę i uklękłam by zebrać wszystkie okruszki. Nagle drożdżówki
podeszły mi do gardła. Zaczęłam wymiotować. Weasley złapał mnie pod rękę bez
słowa zabrał do sypialni. Położył mnie na łóżku i wyszedł. Może wreszcie jestem
w ciąży? Wyobraziłam sobie siebie z maleńką córeczką na rękach. Ale czemu w
tych wizjach nie ma Rona?<br />
W sobotę rano pobiegłam do apteki kupić test ciążowy. Czekałam w napięciu na
wynik...Pozytywny! Uradowana pobiegłam do salonu gdzie Ron siedział z piwem w
fotelu. <br />
-Ron...-zaczęłam<br />
-Co słychać w Ministerstwie? -przerwał<br />
Żyliśmy tylko z mojej pensji więc to ode mnie zależało czy będzie go stać na
browary. Pracowałam jako sekretarka Ministra- Draco Malfoya.<br />
-Dobrze- mruknęłam -więc...<br />
-Jak u Draco?<br />
-Dasz mi wreszcie skończyć?! -wybuchłam-Będziemy mieć dziecko!<br />
-Fajnie<br />
-Tylko? -rozpłakałam się i uciekłam.<br />
<br />
<br />
<br />
***<br />
7 miesięcy po tym zdarzeniu stałam z Ginny w kolejce do kasy z naręczem
śpioszków.<br />
-Dziwie się, że jeszcze go nie rzucałaś -zaczęła.<br />
-Będziemy mieć dziecko...-silny skurcz wstrząsną moim ciałem.-Chyba rodzę...<br />
-Na Merlina! -zapłaciła i deportowałyśmy się szybko do Munga. <br />
Po paru godzinach krzyku i boleści na świat przyszła Emma Ginny Granger.<br />
Na skraju łóżka usiadł Ron. Nic nie mówił. Pielęgniarka podała mi maleńką
dziewczynkę o szaroniebieskich oczach i blond włoskami. <br />
-To nie moje dziecko –wstał<br />
-Oczywiście, że Twoje-rzekłam niepewnie- przecież z nikim innym...<br />
-Bo co? Bo jestem rudy? Wychodzę...<br />
Może i lepiej, że tak się stało?<br />
<br />
***<br />
Usiadłam za biurkiem w Ministerstwie. Postawiłam na nim zdjęcie Emmy. Do biura
wmaszerował Malfoy i rzucił mi stertę papierów. Zawiesił wzrok na zdjęciu. <br />
-Czemu mi nie powiedziałaś?<br />
-Czego? -zdziwiłam się?<br />
-Jak ma na imię?<br />
-Emma.<br />
-Mam córkę- wyszeptał.<br />
-Powaliło Cię!? Przecież nie spałam z Tobą!<br />
-A to na balu?!- zamurowało mnie. <br />
-Ja...?<br />
-Sama przecież do mnie przyszłaś i powiedziałaś, że tego chcesz...<br />
-Mamy...dziecko...-wyjąkałam przerażona.-Nic nie pamiętam...<br />
-Teraz to nie ważne. Musisz u mnie zamieszkać. Emma potrzebuje ojca.<br />
-Co?- nie chciałam tego robić.<br />
-Zrób to dla niej.<br />
<br />
***<br />
Rok później siedziałam na tyłach naszej posiadłości w ogrodzie. Uczyłam
córeczkę chodzić.<br />
-Tatuś!!! -Emma pobiegła potykając się prosto w ramiona ojca. Pocałował mnie w
czubek głowy. Nie był moim mężem. Nie kochałam go ale wiedziałam, że spróbuje.<br />
<br />
***<br />
Powoli szłam środkiem ogrodu. Muzyka zapierała dech w piersiach.<br />
-Drodzy goście, jesteśmy tu aby połączyć tych ludzi Dracona i Hermionę przy
Merlinie węzłem małżeńskim...<br />
Byłam szczęśliwa, teraz mogłam to powiedzieć szczerze:<br />
<br />
KOCHAM GO.</div>
<br />
<div class="MsoNormal">
-------------<br />
<br />
Następna miniaturka będzie wstawiona 11 października- sobota, a następne będą
dodawane co tydzień. :)</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 18.3999996185303px;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 18.3999996185303px;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
Unknownnoreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4033807872207120424.post-20411266589446066582014-09-28T21:56:00.002+02:002014-09-29T18:24:13.992+02:00Miniaturka ,, Bez ciebie nie mógłbym żyć"<div class="MsoNormal">
Cześć! To ja Amortencja! Miłego czytania! :)</div>
<span style="background-color: white; font-family: 'Trebuchet MS', Trebuchet, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.2000007629395px;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Calibri, sans-serif; font-size: 11pt; line-height: 115%;">***</span></div>
<div style="text-align: left;">
<i>Rok wcześniej...</i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Przdstawiciele
dwóch wrogich sobie domów spacerowali brzegiem jeziora.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
-Już niedługo wydarzy się coś nieuniknionego- zaczęła
gryfonka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
-Co masz na myśli skarbie?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
-Wojna! Draco! –odpowiedziała mu Miona.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
-No tak... Kochanie?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- hmm?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
-Musisz mi coś obiecać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Słucham.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
-Będzie wojna, ty i ja będziemy dzielnie walczyć, ja będę
udawał że walczę przeciwko dobru lecz tak naprawdę będę je ochraniał . Ale gdy
to całe śmierdzące gówno się skończy, odnajdę twoje bujne loki, które oplotły
mi serce. Będziesz cała, zdrowa i piękna jak teraz, a na twoich usta będzie
błąkał się uśmiech radości, ponieważ ta chwila będzie jedną z najszczęśliwszych
w twoim życiu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
-Obiecuję, ale pod jednym warunkiem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
-Stawiasz mi warunki, Granger?!- powiedział swoim
aroganckim, ślizgońskim tonem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Tak, Malfoy! I co mi zrobisz?!- zaraz obydwoje śmiali się ze swoich
wcześniejszych relacji.- A teraz tak na poważnie. Ty, Draco, musisz obiecać mi
to samo.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Obiecuje pszczółko. Po bitwie chajtniemy się, a ty
urodzisz mi gromadkę dzieci z brązowymi oczkami i albinosowymi włosami. No i
oczywiście będziemy żyli długo i szczęśliwie jak w bajce. – powiedział i porwał
Hermionę w swoje ramiona.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
-Dokładnie.- i ich usta złączyły się w soczystym pocałunku.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<i>Tydzień wcześniej...</i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
-Skąd macie ten
miecz?! – wrzasnęła Bella.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Nie wiem. – odpowiedziała jej zapłakana gryfonka. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Ukradliście go z mojej skrytki w banku Gringota?!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
-Nie!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Kłamiesz!- Bellatrix zaczęła żywcem wydzierać Hermionie na
ręce napis „szlama” nożem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Krzyczała. Słyszał jej przeraźliwy, pełen goryczy krzyk, ale nic nie zrobił.
Po prostu nie mógł. Nienawidził się za to.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<i>Teraz...</i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
„Cholera!
Gdzie ona jest?” – te słowa krzątały się w głowie Dracona, gdy tylko wojna się
skończyła z wygraną dobrej strony. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Przerażony
sprawdzał każdy zakątek, każdą ruinę pozostałą ze zniszczonego zamku. „Skarbie?
Gdzie się chowasz? Już po wszystkim. Mroczne czasy minęły. Możesz mi urodzić
dzieci”. Przechodząc nad głazem nadepnął na coś miękkiego. „A to jakaś jeansowa
kurtka... Zaraz... To kurtka.... Och, Granger! Błagam!”</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
To co zobaczył w
tej chwili zatrzymało bicie jego serca. Brązowowłosa gryfonka leżała cała we
krwi bez ducha. Podbiegł do niej szybko i krzyczał:</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
-Kochanie!! Pszczółko obudź się!! Proszę!! Skarbie!!
Hermionko!!-na nic.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Rozpaczał.
Cholernie rozpaczał! Ściągnął z siebie maskę obojętności, którą nosił przed
wszystkimi, a zapominał o niej w towarzystwie pewnej bursztynowookiej. Nie
obchodziło go to teraz. Nie da się opisać tego co czuł. Stracił osobę, która
wkradła się do jego serca i wykraść się już nie mogła. Cały jego świat legł w
gruzach Hogwartu. Wrzeszczał na cały głos! Skarżył się do Merlina! Dlaczego?
Dlaczego akurat ona?! Nie mógł aż z tego wszystkiego złapać oddechu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Wziął ją
delikatnie na ręce. Ujrzał na jej ciele pełno rozcięć, a co najgorsze, nóż
wbity w jej serce.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Poczuł się
jeszcze gorzej. Cała jego dusza płakała. Jego życie straciło jakikolwiek sens.
Złapał za rączke noża i wyjął go z piersi Hermiony.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
-Bez ciebie nie mógłbym żyć.- i to samo narzędzie które
odebrało mu ukochaną, wylądowało głęboko w sercu Dracona. I tak dwójka
zakochanych opuściła nasz czarodziejski świat.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
***</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Obudziło go ostre białe światło. Wstał i zobaczył że dobiega
ono zza lekko uchylonych drzwi. Nagle otworzyły się i wyłoniła się z nich nie
jaka Hermiona Granger.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
-Hermiona!? Ty żyjesz?! – ruszył szybko w jej strone.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
-Stój! To zgubna droga. Jeśli przyjdziesz do mnie opuścisz
tamten świat na dobre.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
-Nic mnie tam nie trzyma. Straciłem wszystko! Straciłem
ciebie!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
-Pomyśl, są tam inni którzy będą opłakiwać twoją śmierć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Nie interesują mnie inni. Chcę żyć już wiecznie z tobą.-
Powiedział i przekroczył próg dzielący go od wiecznego świata. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
***</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "Castellar","serif";">Hermiona Jean </span></b><b><span style="font-family: "Castellar","serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin;">Granger </span></b><b><span style="font-family: "Castellar","serif";"> Dracon Lucjusz Malfoy<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "Castellar","serif";">Ur. 19.09.1979r. Ur. 05.06.1980r.<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "Castellar","serif";">Zm. 02.05.1998R. Zm.
02.05.1998R.<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: "Castellar","serif";">Polegli w Bitwie o Hogwart. Czujemy
Ogromna Pustke tu bez was.<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
Unknownnoreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-4033807872207120424.post-54314933504012499642014-09-27T23:33:00.000+02:002014-09-27T23:33:08.386+02:00Miniaturka ,,Po prostu bądź"Cześć, to moja pierwsza miniaturka, więc proszę, bądźcie wyrozumiali<br />
~Morsmorde<br />
<div style="text-align: center;">
---</div>
<div style="text-align: left;">
Spędzając kolejny dzień na wieży astronomicznej rozmyślając, stwierdził, że jego życie to jedno, wielkie, sflaczałe gówno, które daje mu popalić w każdej możliwej sytuacji sprawdzając, ile okrucieństw może jeszcze wytrzymać. Zaczęło się od informacji, że musi wrócić do Hogwartu, aby powtórzyć siódmy rok. Wiedział, że to będzie horror. Tak jak przypuszczał, nie obyło sie bez wyzwisk i obelg skierowanych w jego stronę. Przywitanie ,,Witaj Śmierciojadku" jest po prostu idealnym rozpoczęciem nowego dnia. Stracił przyjaciela. Zabini wyjechał do Stanów Zjednoczonych razem z matką, aby się odizolować od ludzi, którzy znają ich mroczną przeszłość u boku Czarnego Pana. W szkole nie ma z kim porozmawiać, bo wszyscy są do niego wrogo nastawieni. Stracił miłość. Była dla niego wszytskim i nagle, bez zapowiedzi, jakby chciała mu pokazać jak bardzo jest przegrany, postanowiła związać się z innym. A śmierć matki była dla niego informacją, że myśl, która chodziła po jego głowie od paru miesięcy, jest dobrym rozwiązaniem tego problemu, jakim jest życie. Odkorkował flakonik, w którym czarna jak smoła ciecz przelewała się leniwie.</div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
Powolnym krokiem wspinała się na wieżę astronomiczną, aby jeszcze raz zastanowić się czy to był dobry pomysł. Dusiła się w tym związku. I na dodatek wcale nie zapomniała o nim. Ginny się jednak myliła. Związanie się z McLegganem w niczym jej nie pomogło. Będąc na ostatnich schodkach zauważyła, że dzwi na wieżę są uchylone. Jak najciszej wspięła się na samą górę i zajrzała do środka. To co ujrzała przeraziło ją tak bardzo, że najszybciej jak umiała wbiegła do środka i przeszkodziła osobie znajdującej się w środku. Przy oknie stał oparty o ścianę Książę Slytherinu i przykładał do ust flakonik z ciemną cieczą. Tylko jeden eliksir ma tak nieprzeniknioną, czarną barwę. Wywar żywej śmierci. </div>
<div style="text-align: left;">
--Zostaw to Malfoy! - krzyknęła i z impetem wbiegla w platynowłosego przywracając go przy tym w skutek czego eliksir wypadł mu z ręki.</div>
<div style="text-align: left;">
--Co ty robisz Granger?! Złaź ze mnie!- wrzasnął do leżącej na nim dziewczyny i zaczął wypełzać spod jej ciała. Hermiona złapała go za nadgarstek zanim zdarzył sięgnąć po już do połowy pusty flakonik, z którego ciecz kroplami wciąż wypływała.</div>
<div style="text-align: left;">
--Nie pozwolę ci tego wypić!- mówiąc to pociągnęła go z powrotem na ziemię i jako pierwsza podbiegła do buteleczki po czym wyrzuciła ją przez okno. </div>
<div style="text-align: left;">
--Nagle zaczęłaś się o mnie martwić dziewczyno? Oh, jakie to urocze - zadrwił z wściekłością w stalowych oczach.</div>
<div style="text-align: left;">
-- Chciałeś się zabić? Odupiałaś do reszty Malfoy?!- krzyknęła dźgając go palcem wskazując w umięśnioną klatkę piersiową.</div>
<div style="text-align: left;">
--A po jaką cholerę mam to dalej ciągnąć, skoro już straciłem wszytsko na czym mi w życiu zależało? Straciłem szacunek innych, matkę, przyjaciela, ukochaną...- wymienił spuszczając głowę w dół i zakrywając zmęczoną twarz dłońmi.</div>
<div style="text-align: left;">
--Oh, przykro mi Malfoy z powodu matki, nie wiedziałam, ale to nie jest od razu powód, żeby ze sobą kończyć! Zawsze znajdzie się ktoś, dla kogo jesteś ważniejszy od wszystkiego innego na tym świecie. Nie zabieraj tej osobie powodu do życia i pozwól sobie być! - powiedziała delikatnie i uciekła wzrokiem w kierunku Zakazanego Lasu widniejącego za oknem.</div>
<div style="text-align: left;">
--No ciekawe kto to taki. Gdyby ta osoba istniała naprawdę, chyba by mi powiedziała, że jej na mnie zależy i że śmierć to nie jest rozwiązanie - powiedział spoglądając za okno w tym samym kierunku co Hermiona.</div>
<div style="text-align: left;">
--Może po prostu zabrakło jej odwagi, bo wie, że to uczucie jest nieodwzajemnione - powiedziała smutnym głosem poprawiając zbłąkany kosmyk włosów.</div>
<div style="text-align: left;">
--Powinna mi powiedzieć. Przynajmniej bym wiedział, że nie dla wszyskich jestem totalnym zerem - powiedział głosem pełnym goryczy. - Poza tym, to i tak by nic nie zmieniło, bo osoba, na ktorej mi zależy bardziej niż na czymkolwiek innym na tym pieprzonym świecie, zapewne mnie nie chce, bo jakoś nie wachała się, aby sobie znaleźć kogoś innego - wyszeptał głosem pełnym bólu spoglądając </div>
<div style="text-align: left;">
w jej bursztynowe oczy. </div>
<div style="text-align: left;">
--Przynajmniej wiem, że obydwoje nie mamy szczęścia w miłości - szepnęła, nie zdając sobie sprawy, że tym zdaniem dała nadzieję platynowłosemu, a w jej oczach zaczęły zbierać się łzy, które od dawna w sobie przetrzymywała.</div>
<div style="text-align: left;">
--Dlaczego płaczesz? Stało się coś?- spytał z najprawdziwszą troską, ścierając kciukiem łzę spływającą po jej policzku.</div>
<div style="text-align: left;">
--Nie, po prostu jestem nieszczęśliwa. Mówi się ,,twoje serce nie bije tylko dla ciebie", ale najwyraźniej moje obchodzi tylko mnie.</div>
<div style="text-align: left;">
--Oj uwierz mi, że to nieprawda. Co mogę zrobić, żebyś była szczęśliwa? - spytał przybliżając się do niej na odległość kilkunastu centymetrów.</div>
<div style="text-align: left;">
--Po prostu bądź - wyszeptała łapiąc go za rękę.</div>
<div style="text-align: left;">
-- Dla ciebie Hermiono, będę już zawsze.</div>
<div style="text-align: left;">
Po tych słowach ich spragnione czułości usta połączyły się w od dawna wyczekiwanym pocałunku.</div>
<div style="text-align: center;">
******</div>
<div style="text-align: left;">
Bursztynowooka staruszka siedziała przy łóżku, na ktorym leżał jej umierający stalowooki mąż. Kobieta trzymała go za pomarszczoną dłoń, nie przejmując się łzami obficie kąpiącymi na jej suknię. Strauszekk spoglądał na nią smutnym wzrokiem wiedząc, że to nieszczęście widniejące na twarzy ukochanej, to jego wina.</div>
<div style="text-align: left;">
--Draco, pamiętasz, luck wtedy na wieży astronomicznej powiedziałeś? Że już zawsze będziesz? Dlaczego, dlaczego mnie okłamałeś?- szeptała, co chwile szlochając i coraz mocniej ściskając rękę ukochanego.</div>
<div style="text-align: left;">
--Przez tyle lat, najpiękniejszych lat mojego życia byłem tylko dla ciebie. Najwyraźniej potrzebują mnie teraz w innym miejscu. Przepraszam. Będę na ciebej czekać chociażby wieczność.</div>
<div style="text-align: left;">
Po tyc słowach jego ucisk na dłoni Hermiony zelżał, a ostatnie tchnienie wyleciało z jego ust nie mając zamiaru nigdy powrócić.</div>
<div style="text-align: left;">
--Ale ja cię potrzebuję bardziej - wybuchnęła płaczem przytulając do siebie jeszcze ciepłe ciało swojego całego świata.</div>
Unknownnoreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-4033807872207120424.post-45095087669336217472014-09-27T22:04:00.000+02:002014-09-30T21:13:16.506+02:00Na wstępie Hej, to jest kolejny blog o tematyce Dramione, w ktorym bedziemy zamieszczać przeważnie miniaturki Dramione, ale prawdopodobne jest, że znajdzie się tu jakies dłuższe, kilkunasto rozdziałowe opowiadanie. Bloga bedziemy pisać w 5 osób.<br />
Ja jestem Morsmorde i wszytsko co powinniście o mnie wiedzieć to to, że kocham Dracona, Belle i bliźniaków, nienawidzę Rona i nie przepadam za Harrym, oraz to, że- jak sie można domyślić- kocham parring Dramione. Kiedyś chialam napisać dłuższe opowiadanie, nawet napisałam cały pierwszy rozdział, ale porzuciłam to opowiadanie, gdyż jak sie okazało, nie jestem zbyt dobra w ciągnięciu dłużej jednego wątku. Dlatego jestem tu aby w miarę systematycznie wstawiać wam rożne miniaturki mojego autorstwa. A tak z życia nieblogowego, to bardzo lubię czytać książki oraz robić zdjęcia.<br />
Cześć, jestem Amortencja. Rownież będę przeważnie wstawiać miniaturki. Ulubione postacie to Draco i Bellatrix. Nienawidze Lucjusza, Umbridge i Rona, wiec możecie sie spodziewać, że często będę robić z niego świnie. Tak jak osóbka powyżej najbardziej kocham parring Dramione, ale bardzo lubie również Blaise i Ginny. Uwielbiam czytać książki i tańczyć.<br />
Część wszystkim jestem Ola i będę podpisywała się jako Silencio. Tak jak Amortencja i Morsmorde będę pisała Dramione. Od dziecka jestem fanką Harrego. Moje ulubione postacie to Luna, Hermiona i Draco. Nie przepadam za Ronem i Lawender. Tak jak Amortencja kocham tańczyć i czytać książki młodzieżowe i fantastyczne.<br />
Jestem Laura i będę podpisywała się jako Veritaserum. Będę pisała Dramione i dla odmiany Lucmione. Lubię Hermione, Draco, Lucjusza i Narcyzę. Kocham konie, muzykę, książki, Pattisona, a w szczególności, pianino i Simsy. Jazda konna liczy się dla mnie najbardziej<br />
Hej, jestem Ola i będę podpisywała się jako ''Czekoladowa żaba''. Tak jak reszta z dziewczyn będę pisała Dramione. Moje ulubione postacie to Draco, Hermiona i Severus. Nie lubię Rona i nie zbyt przepadam za Harrym. Lubię grać w siatkówkę i biegać. :)<br />
Wszystkie mamy po 14 lat i chodzimy do jednej szkoły. Połączyła nas miłość do Harrego Pottera oraz niezwykle fantazyjna wyobraźnia. Mamy nadzieje, że spodoba wam sie nasz blog i będziecie wytrwale czekać na nowe posty :)Unknownnoreply@blogger.com6