sobota, 14 lutego 2015

Walentynowa Miniaturka oraz rozstrzygnięcie konkursu !

    Witajcie Kochani! Dzisiaj Walentynki, dzień zakochanych oraz rozstrzygnięcie naszego konkursu na najlepszą walentynkową miniaturkę! Widać było, że się postaraliście, włożyliście w to dużo serca i poświęciliście swój czas. Było naprawdę dużo dobrych i ciekawych miniaturek, ale my wybrałyśmy tą najlepszą. A zwyciężczynią naszego konkursu jest Aleksandra Barchwic !!! Serdecznie gratulujemy! Miniaturka krótka i treściwa, naprawdę bardzo fajnie się ją czyta. A paring to... a zresztą sami przeczytajcie.

PS. Dzisiaj późnym wieczorem powinna pojawić się również moja walentynkowa miniaturka. Tym razem dłuższa, a paring to moje ulubione dramione! Jeszcze raz gratulujemy i zapraszamy do czytania miniaturki naszej zwyciężczyni.
                                                 
                                                                                                                     ~Silencio

                                                            ''Walentynki''

Cały zamek,aż huczał od przygotowań. W końcu niedługo miały nadejść Walentynki. Dziewczyny odpływały w marzenia o księciu na białym koniu, a umysły chłopców nawiedzała jedna myśl mianowicie co podarować swojej ukochanej. Wszystko to oczywiście odbijało się na nauce Hogwartczyków. Tylko jedna osoba nie była zainteresowana zbliżającym się świętem, a była to Hermiona Granger. Dziewczyna nie marzyła o księciu, ani o bukiecie róż, ponieważ była już w kimś zakochana, ale niestety bez wzajemności. Jej wybrankiem,był nie kto inny jak wysoki rudzielec, Fred Weasley. Nie chciała,więc psuć sobie humoru ponurymi wizjami swojego ukochanego z Angeliną Johnson, a chodziły plotki, że tych dwoje ma się wyraźnie ku sobie.
Więc Hermiona mając nadzieję na chwilę spokoju wyszła poczytać na błonie. Kiedy przekroczyła próg zamku owiał ją chłodny wietrzyk. Szybko otuliła się swetrem, przecież nie mogła się rozchorować, bo niedługo miała oddać Profesor Mcgonagall wypracowanie, nad którym pracowała cały weekend. Pogrążona w takich rozmyślaniach nawet nie zauważyła, że ktoś ją śledzi. Po chwili dotarła pod rozłożystą wierzbę,tam usiadła i zaczęła czytać. W końcu usnęła uśpiona szumem fal i cichym śpiewem wiatru.
Obudził ją dojmujący chłód, ale też ciche pohukiwanie sowy. Dziewczyna szybko wzięła od ptaka kopertę z liścikiem. Otworzyła ją i spostrzegła... kartkę walentynkową!!! Zaciekawiona od kogo otrzymała tę niespodziankę powoli rozchyliła jej boki i nagle w twarz szatynki chlusnęła woda. Gryfonka pisnęła i zerwała się na równe nogi, a zza drzew wyłonili się Fred i George cali czerwoni od ciągłego śmiechu.
- To wasza sprawka? - spytała  ze łzami w oczach. W przeciwieństwie do bliźniaków nie było jej do śmiechu. Miała rozmyty cały swój delikatny makijaż, tusz spływał jej po policzkach ze łzami, których już nie mogła powstrzymać. W tej chwili doznała chyba największego upokorzenia w swoim życiu. Nie mogła porównać tego nawet do szyderstw Malfoy'a, ponieważ doznała go od niego, od Freda. Jak on mógł jej to zrobić?
- Sorry Mionka, ale chcieliśmy wypróbować nowy wynalazek braci Weasleyów - powiedział Fred nadal czerwony od śmiechu. Ani on, ani jego brat nie zauważyli łez cieknących po policzkach przyjaciółki zbyt zlewały się z kroplami wody nadal ściekających z jej twarzy.
- No właśnie wyluzuj,przecież nic się takiego nie stało - dodał George.
- Ja mam wyluzować? Może wy zamiast patrzeć na siebie samych zacznijcie zauważać innych dookoła. Nie widzicie, że ranicie ludzi waszymi idiotycznymi dowcipami? Wiecie co ja, ja... nie chcę was znać!!! - powiedziała to już nie ukrywając szlochu i pobiegła w stronę zamku. Bliźniacy stali jak spetryfikowani, a kolor ich twarzy zmienił się z czerwonego na trupio blady. Co jeśli Hermiona miała rację? Jeśli naprawdę są tacy straszni? Do tego Fred czuł się najbardziej winny, bo niedawno odkrył, że czuje coś do młodszej Gryfonki. Chwilę zajęło mu przyznanie się do tego przed samym sobą, ale gdy przechodziła obok niego pozostawiając po sobie ten niebiański zapach cynamonu i róż, lub gdy zanosiła się śmiechem to jego serce biło tak szybko jak nigdy. Nagle zauważył książkę Hermiony, leżała pod drzewem. Najwidoczniej szatynka zapomniała jej zabrać kiedy uciekała.
- Ej George trzeba oddać jej tą książkę - zagadnął brata.
- Ok jak to zrobisz to przeproś ją też ode mnie, dobrze - odparł rudzielec.
- Dobrze bracie - powiedział Fred podnosząc książkę i idąc w stronę zamku

Hermiona zatrzymała się dopiero  w swoim dormitorium, na szczęście nie było tam nikogo,bo lekcje jeszcze trwały. Dopiero teraz uświadomiła sobie jak długo spała, ale w tym momencie to było jej najmniejsze zmartwienie. Rzuciła się na łóżko i zaczęła płakać. Płakała i płakała, aż usnęła. Obudziło ją nieśmiałe pukanie do drzwi.
- Proszę – powiedziała wciąż jeszcze zaspanym głosem.
- Cześć to ja Fred chciałem ci oddać książkę i przeprosić za swoje zachowanie, masz rację często myślę tylko o sobie, ale zmienię się dla ciebie – wyznał wyraźnie skruszony Gryfon. Hermiona była jeszcze nie przytomna, a jeszcze ten numer z walentynką. Wszystko to sprawiło, że nie myślała racjonalnie.
- Wynoś się stąd – powiedziała tylko.
- Jeśli tego naprawdę chcesz – powiedział takim smutnym głosem, że gdyby szatynka była w stanie myśleć normalnie na pewno by mu wybaczyła.
- Żebyś wiedział, że chcę – krzyknęła desperacko, on tylko patrzył na nią zdziwiony i bardzo, bardzo smutny. – Nie słyszałeś, wynoś się, wynoś się do jasnej cholery!!!! – po tych słowach rzuciła w niego poduszką. On posłusznie zamknął drzwi i wyszedł, a Hermiona położyła się na łóżku i po raz trzeci tego dnia zalała się łzami.
    
W takim stanie znalazła ją Ginny, która zaniepokojona nieobecnością przyjaciółki na obiedzie wyruszyła na jej poszukiwania.
- Hermi,czemu nie było cię na lekcjach i na obiedzie narobisz sobie zaległości kochana. Martwiłam się o ciebie tak samo jak chłop… Boże Hermiona co się stało?!?!
- To, to wszys... wszystko jego wina – powiedziała poprzez łzy. Ginny była jedyną wtajemniczoną w miłość swojej przyjaciółki.
- Mój brat ci to zrobił? Musisz mi wszystko opowiedzieć – stwierdziła stanowczo ruda. Hermiona rzuciła się jej w ramiona i opowiedziała całą historię. Oczywiście nie obyło się bez szlochu szatynki i przekleństw rudej, która w momencie, gdy jej przyjaciółka doszła do przeprosin Freda powiedziała. – To znaczy, że cię przeprosił?
- Tak bo widzisz,to także jeden z powodów dlaczego płaczę. Byłam zbyt rozdrażniona,by zrozumieć sens jakichkolwiek słów, a teraz pewnie uznał mnie za wariatkę i...i nie chce mnie znać.
- Daj spokój – Ginny wiedziała również o miłości swojego brata i była pewna, że on tak nie uważa. Szczególnie, że to była jego wina. – Według mnie musicie po prostu porozmawiać i będzie dobrze.
- Tak myślisz?
- Oczywiście, pójdę po niego tylko najpierw zrób się na sexy laskę, którą przecież jesteś.
  - Wiesz co masz rację, muszę wziąć życie w swoje ręce a nie czekać, aż ktoś zrobi to za mnie. Ale mam prośbę mogę z nim pogadać jutro po lekcjach bo dzisiaj już chyba nie dam rady – poprosiła przyjaciółkę Hermiona.
- Ok. Tylko nie próbuj się wymigać, dobrze?
- Dobrze.

 Hermiona zarówno z utęsknieniem,jak i z niepokojem czekała na koniec lekcji. Gdy w końcu lekcje się skończyły  pożegnała się z przyjaciółmi i pobiegła na górę się przygotować. Wzięła gorący prysznic, wysuszyła włosy, naciągnęła czarną bluzkę i spodnie. Do tego zestawu wybrała czarne trampki i zrobiła delikatny makijaż. Czekała na rudzielca i czekała. Nie widziała go dzisiaj nigdzie i zaczęła się poważnie niepokoić. Nagle do jej pokoju wbiegła jak burza Ginny i krzyknęła:
- On czeka na ciebie na błoniach!- ruda przeżywała to spotkanie razem z przyjaciółką.
Po tych słowach Hermiona chwyciła czarną skórzaną kurtkę i wybiegł z zamku. Gdy szła ścieżką nagle uświadomiła sobie ważną rzecz, skąd ma wiedzieć gdzie jest Fred? I wtedy to zobaczyła. Ścieżkę z płatków róż. Pobiegła w tamtym kierunku. Aż westchnęła z zachwytu gdy zobaczyła Freda czekającego na nią z bukietem róż na kocu z koszykiem jedzenia.
- Fred!!! – krzyknęła. On wstał i podszedł do niej.
- To dla ciebie – powiedział i dał jej bukiet. – Wesołych Walentynek – rzekł zbliżając swoje usta do jej. – Kocham Cię – szepnął i pocałował szczęśliwą do granic możliwości Gryfonkę.
- Ja ciebie też – powiedziała szatynka gdy się od siebie oderwali. Choć tak naprawdę to nie zrobiliby tego nigdy.


3 komentarze:

  1. Nareszcie mam czas na nadrabianie wszystkich blogów, także oto jestem! Miniaturka bardzo przyjemna, ubóstwiam Fremione! Jednak jest odrobinę za krótka i za szybko dochodzi do spełnienia tej cudownej miłości.

    Jednakże gratuluję wygranej :)
    ~G

    OdpowiedzUsuń
  2. ooo świetna!! zapraszam do mnie http://hermionaandfred.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń