~Morsmorde
---
Spędzając kolejny dzień na wieży astronomicznej rozmyślając, stwierdził, że jego życie to jedno, wielkie, sflaczałe gówno, które daje mu popalić w każdej możliwej sytuacji sprawdzając, ile okrucieństw może jeszcze wytrzymać. Zaczęło się od informacji, że musi wrócić do Hogwartu, aby powtórzyć siódmy rok. Wiedział, że to będzie horror. Tak jak przypuszczał, nie obyło sie bez wyzwisk i obelg skierowanych w jego stronę. Przywitanie ,,Witaj Śmierciojadku" jest po prostu idealnym rozpoczęciem nowego dnia. Stracił przyjaciela. Zabini wyjechał do Stanów Zjednoczonych razem z matką, aby się odizolować od ludzi, którzy znają ich mroczną przeszłość u boku Czarnego Pana. W szkole nie ma z kim porozmawiać, bo wszyscy są do niego wrogo nastawieni. Stracił miłość. Była dla niego wszytskim i nagle, bez zapowiedzi, jakby chciała mu pokazać jak bardzo jest przegrany, postanowiła związać się z innym. A śmierć matki była dla niego informacją, że myśl, która chodziła po jego głowie od paru miesięcy, jest dobrym rozwiązaniem tego problemu, jakim jest życie. Odkorkował flakonik, w którym czarna jak smoła ciecz przelewała się leniwie.
***
Powolnym krokiem wspinała się na wieżę astronomiczną, aby jeszcze raz zastanowić się czy to był dobry pomysł. Dusiła się w tym związku. I na dodatek wcale nie zapomniała o nim. Ginny się jednak myliła. Związanie się z McLegganem w niczym jej nie pomogło. Będąc na ostatnich schodkach zauważyła, że dzwi na wieżę są uchylone. Jak najciszej wspięła się na samą górę i zajrzała do środka. To co ujrzała przeraziło ją tak bardzo, że najszybciej jak umiała wbiegła do środka i przeszkodziła osobie znajdującej się w środku. Przy oknie stał oparty o ścianę Książę Slytherinu i przykładał do ust flakonik z ciemną cieczą. Tylko jeden eliksir ma tak nieprzeniknioną, czarną barwę. Wywar żywej śmierci.
--Zostaw to Malfoy! - krzyknęła i z impetem wbiegla w platynowłosego przywracając go przy tym w skutek czego eliksir wypadł mu z ręki.
--Co ty robisz Granger?! Złaź ze mnie!- wrzasnął do leżącej na nim dziewczyny i zaczął wypełzać spod jej ciała. Hermiona złapała go za nadgarstek zanim zdarzył sięgnąć po już do połowy pusty flakonik, z którego ciecz kroplami wciąż wypływała.
--Nie pozwolę ci tego wypić!- mówiąc to pociągnęła go z powrotem na ziemię i jako pierwsza podbiegła do buteleczki po czym wyrzuciła ją przez okno.
--Nagle zaczęłaś się o mnie martwić dziewczyno? Oh, jakie to urocze - zadrwił z wściekłością w stalowych oczach.
-- Chciałeś się zabić? Odupiałaś do reszty Malfoy?!- krzyknęła dźgając go palcem wskazując w umięśnioną klatkę piersiową.
--A po jaką cholerę mam to dalej ciągnąć, skoro już straciłem wszytsko na czym mi w życiu zależało? Straciłem szacunek innych, matkę, przyjaciela, ukochaną...- wymienił spuszczając głowę w dół i zakrywając zmęczoną twarz dłońmi.
--Oh, przykro mi Malfoy z powodu matki, nie wiedziałam, ale to nie jest od razu powód, żeby ze sobą kończyć! Zawsze znajdzie się ktoś, dla kogo jesteś ważniejszy od wszystkiego innego na tym świecie. Nie zabieraj tej osobie powodu do życia i pozwól sobie być! - powiedziała delikatnie i uciekła wzrokiem w kierunku Zakazanego Lasu widniejącego za oknem.
--No ciekawe kto to taki. Gdyby ta osoba istniała naprawdę, chyba by mi powiedziała, że jej na mnie zależy i że śmierć to nie jest rozwiązanie - powiedział spoglądając za okno w tym samym kierunku co Hermiona.
--Może po prostu zabrakło jej odwagi, bo wie, że to uczucie jest nieodwzajemnione - powiedziała smutnym głosem poprawiając zbłąkany kosmyk włosów.
--Powinna mi powiedzieć. Przynajmniej bym wiedział, że nie dla wszyskich jestem totalnym zerem - powiedział głosem pełnym goryczy. - Poza tym, to i tak by nic nie zmieniło, bo osoba, na ktorej mi zależy bardziej niż na czymkolwiek innym na tym pieprzonym świecie, zapewne mnie nie chce, bo jakoś nie wachała się, aby sobie znaleźć kogoś innego - wyszeptał głosem pełnym bólu spoglądając
w jej bursztynowe oczy.
--Przynajmniej wiem, że obydwoje nie mamy szczęścia w miłości - szepnęła, nie zdając sobie sprawy, że tym zdaniem dała nadzieję platynowłosemu, a w jej oczach zaczęły zbierać się łzy, które od dawna w sobie przetrzymywała.
--Dlaczego płaczesz? Stało się coś?- spytał z najprawdziwszą troską, ścierając kciukiem łzę spływającą po jej policzku.
--Nie, po prostu jestem nieszczęśliwa. Mówi się ,,twoje serce nie bije tylko dla ciebie", ale najwyraźniej moje obchodzi tylko mnie.
--Oj uwierz mi, że to nieprawda. Co mogę zrobić, żebyś była szczęśliwa? - spytał przybliżając się do niej na odległość kilkunastu centymetrów.
--Po prostu bądź - wyszeptała łapiąc go za rękę.
-- Dla ciebie Hermiono, będę już zawsze.
Po tych słowach ich spragnione czułości usta połączyły się w od dawna wyczekiwanym pocałunku.
******
Bursztynowooka staruszka siedziała przy łóżku, na ktorym leżał jej umierający stalowooki mąż. Kobieta trzymała go za pomarszczoną dłoń, nie przejmując się łzami obficie kąpiącymi na jej suknię. Strauszekk spoglądał na nią smutnym wzrokiem wiedząc, że to nieszczęście widniejące na twarzy ukochanej, to jego wina.
--Draco, pamiętasz, luck wtedy na wieży astronomicznej powiedziałeś? Że już zawsze będziesz? Dlaczego, dlaczego mnie okłamałeś?- szeptała, co chwile szlochając i coraz mocniej ściskając rękę ukochanego.
--Przez tyle lat, najpiękniejszych lat mojego życia byłem tylko dla ciebie. Najwyraźniej potrzebują mnie teraz w innym miejscu. Przepraszam. Będę na ciebej czekać chociażby wieczność.
Po tyc słowach jego ucisk na dłoni Hermiony zelżał, a ostatnie tchnienie wyleciało z jego ust nie mając zamiaru nigdy powrócić.
--Ale ja cię potrzebuję bardziej - wybuchnęła płaczem przytulając do siebie jeszcze ciepłe ciało swojego całego świata.
Wzruszyłam się przy ostatnich kilku zdaniach <3 Czekam na kolejne historie :)
OdpowiedzUsuńDziękuje :) naprawdę twój komentarz wiele dla znaczy <3
UsuńWitam, witam! Wpadłam tu, bo zobaczyłam linka gdzieś na facebooku :D
OdpowiedzUsuńOczywiście uwielbiam Dramione i miniaturki, więc chętnie będę tu zaglądać częściej.
Co do miniaturki:
Trochę za któtka. Jak dla mnie miło by było, jakby była bardziej rozbudowana, a przy rozmowie Dracona i Hermiony na wieży więcej emocji i... jakby trochę przedłużyć tą rozmowę. Nie mniej jednak bardzo się wzruszyłam. Cudowna miniaturka, zwłaszcza końcówka!
Podoba mi się bardzo to, że dałaś na końcu śmierć Draco, jako staruszka, bo podsumowałaś tą miniaturkę takim "Na wieczność". Cudowne, naprawdę. <3
I mam prośbę: Czy mogłybyście wyłączyć weryfikację obrazkową? Jest dosyć nieprzyjemna. ;)
Dziękuję za komentarz, następna miniaturka którą już zaczęłam pisać zapowiada sie na długa, wiec mam nadzieje, że sie spodoba ;)
UsuńCześć wam wszystkim! Bo jest was tu dużo czyż nie?
OdpowiedzUsuńDo autorki tego powyżej:
WOWOWOW.
Uwielbiam Dramione, dramatyczne, tragiczne, melodramatyczne, happy czy komiczne czy smutne. Twoje należało do tych ostatnich, ale niewymuszonym sposobem pisania podbiłaś moje serducho. Tekst przejrzysty, szybko się czyta, a czytelnik powoli zaczyna się niecierpliwić co będzie dalej. Ale żeby nie było tak słodko, to zalecam wyjustowanie tekstu oraz poprawieniu paru byków :P Do interpunkcji nie mam się czego przyczepić, wiadomo każdy zje jakąś literkę. A i OPISY! W następnej miniaturce liczę na zapierające dech opisy uczuć, miejsca :D
Świetna opowieść, a końcówka była tak.. najbardziej wzruszający moment :{
Co jeszcze mogę dodać?
KOCHAM DRAMIONE ♥
Dlatego zatrzymam się na dłużej,
wasza nowa oddana czytelniczka,
Lupi♥
Dziękuje bardzo za pozytywnej komentarz, na przyszłość bede bardziej zwracała uwagę na błędy i następna miniaturka będzie bardziej szczegółowa
UsuńUrzekła mnie ta miniaturka, chętnie będę częściej tu wpadać. :D
OdpowiedzUsuńWow... Chyba właśnie stałam się stałym bywalcem. To jest niesamowite! Mając 14 lat piszesz takie historie? Boję się co będzie dalej -.^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Ginny
Aż się cieplej na serduchu robi jak czytam takie komentarze ;) naprawdę dziękuje, wasza opinia jest dla mnie bardzo, bardzo ważna *.*
UsuńŚwietne, wzruszające, po prostu tak trzymaj! Ty i Amortencja macie jak na razie najlepsze miniaturki na tej stronie! Czekam na kolejne wasze! ;*
OdpowiedzUsuńMiniaturka świetna i chętnie zostanę tutaj, by przeczytać resztę ;))
OdpowiedzUsuńSmutne...
OdpowiedzUsuńCo z kolei nie wyklucza tego, że genialnie napisane :)
Kocham tą miniaturkę, po prostu jestem w niej zakochana.
Ostatnie zdania wyciskają łzy z oczu jest to smutne i piękne jednocześnie
Pozdrawiam i kolejnych dzieł sztuki życzę,
Annie M.
http://coseeterne.blogspot.com/